Rozdział 32

10.4K 459 57
                                    

W słuchawce usłyszałam jego głośny śmiech.

- Możesz przestać się śmiać? - mruknęłam.

- Ty chyba nie mówisz poważnie. - w jego głosie wyraźnie było słychać rozbawienie. - Ile ty masz lat, Hayley? - zapytał już całkiem spokojny.

Oh, a więc teraz jestem jakaś nienormalna?

Gdy nie usłyszał mojej odpowiedzi, zaczął mówić dalej.

-

Dlaczego chcesz to zrobić?


- Bo chcę mu się odpłacić za wiele lat smutku i cierpienia spowodowanego jego słowami. Za dużo wycierpiałam, by puścić mu to płazem, Will. - odparłam, przygryzając paznokieć.

Chciało mi się płakać. Wszystkie wspomnienia wróciły. Każde wyzwisko kierowane w moją stronę, kłótnie. Dlaczego akurat teraz, gdy jestem na wypoczynku ze swoimi przyjaciółmi? Chciałam pokazać Oliverowi jaki to ból, gdy ktoś, kogo się lubi skrzywdzi cię.

Tak, naprawdę lubiłam bruneta pomimo tego, co mi robił. Każdego dnia myślałam o tym, co robiłam źle, że tak bardzo mnie nie lubił. Nigdy nie wiedziałam i nadal nie wiem.
Dziwną sytuacją jest to, że gdy tylko przylecieliśmy do Grecji to chciał się pogodzić. Tak nagle odwidziało mu się utrudnianie mojego już ciężkiego życia? Na początku w ogóle się nad tym nie zastanawiałam, ale z biegiem czasu moje myśli kierowały się coraz częściej na ten tor.

Dlaczego więc miałabym nie dać nauczki Oliverowi za te lata bólu? Wiem, że nie rozdrapuje się starych ran, ale ja nie potrafię zapomnieć o tym wszystkim. Nie potrafię do tego nie wracać.

Z transu wybudził mnie głos Williama.

- Nie wiem, Hayley. On mi nic nie zrobił i...

- Przywalił ci. - przypomniałam mu. No dobra, może to nie był dobry przykład.

- Wiesz o co mi chodzi. - zaśmiał się cicho. - Rozumiem, skrzywdził cię i to nie raz, ale ja do niego nic w sumie nie mam. Rozumiesz o co mi chodzi, prawda?

- Tak. - mruknęłam cicho, pociągając nosem. Łzy spłynęły po moich policzkach.

To był zły pomysł, by dzielić się z Will'em moim planem. Co w ogóle przyszło mi do głowy, żeby do niego dzwonić?!

- Czekaj, ty płaczesz? - zapytał zdziwiony zapewne moim zachowaniem.

- N-nie. - zająkałam się. Kurwa.

- Hayley...

- Dobra, nie ważne już. Muszę kończyć, Will. - przerwałam mu szybko. Nie chciałam słuchać współczucia, albo co gorsza litości. Nienawidzę tego.

- Ale...

- Cześć. - szepnęłam, po czym się rozłączyłam.

Wtuliłam twarz w poduszkę, by zagłuszyć mój szloch. To wszystko mnie tylko bardziej dobijało. A może tylko wszystko wyolbrzymiałam? Mam po prostu gorszy dzień. Tak, to na pewno to...

Gówno prawda.

Od dłuższego czasu tłumiłam w sobie emocje. Załkałam głośniej, mocniej przyciskając twarz do jaśka. Niech ten dzień się już skończy.

Nie wiem jak długo wylewałam z siebie łzy, ale mam wrażenie, że mogłabym wycisnąć ich z poduszki litry. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, a oczy piekły i pewnie były nieźle zaczerwienione.

Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Oh, wpół do dwudziestej? Tylko pół godziny?

Miałam siedem nieodebranych wiadomości i dziesięć połączeń. Wszystko od Williama. Nie miałam ochoty ich sprawdzać. Wstałam i udałam się do łazienki, by zobaczyć jak "cudownie" wyglądam.

Spojrzałam w lustro i w sumie to nie byłam jakoś zdziwiona swoim odbiciem. Czerwone, napuchnięte oczy i tego samego koloru policzki od wycierania łez.

Westchnęłam i odkręciłam zimną wodę w umywalce. Nachyliłam się nad nią i przemyłam twarz. Podniosłam głowę i mogę śmiało stwierdzić, że moje serce wyskoczyłoby mi zaraz z piersi. Za mną stał zdyszany William.

- Co ty tu robisz? - zapytałam cicho, odwracając się po ręcznik.

Nie patrzyłam na niego, nie chciałam. Zachowałam się jak wariatka, płacząc mu do słuchawki. Chyba targały mną emocje.

Wytarłam szybko twarz i wyszłam z pomieszczenia, zostawiając chłopaka samego. Zaczęłam zbierać porozrzucane ubrania leżące na ziemi obok szafy. Musiałam zająć się czymkolwiek innym, tylko nie Williamem.

Zaczęłam składać białą bluzkę, gdy chłopak podszedł do mnie, zabrał mi ciuch i rzucił go na łóżko. Złapał za moje dłonie i najzwyczajniej w świecie przytulił. Stałam sztywno, trzymając ręce wzdłuż ciała, a Will trzymał mnie mocno w swoich ramionach. Gdy ponownie poczułam łzy w oczach już się nie opierałam. Objęłam go rękoma w pasie i wtuliłam się w jego pierś. William usiadł na łóżku, ciągnąc mnie na swoje kolana.

Siedzieliśmy, nic nie mówiąc i wcale nam to nie przeszkadzało. Z każdym wdechem, unoszącym klatkę piersiową chłopaka uspokajałam się coraz bardziej. Pozwalało mi to odgonić myśli. Było to tak kojące, że nawet nie wiem kiedy zamknęłam oczy, pogrążając się w śnie...

• • •

Obudziło mnie światło, okalające moją twarz. Chwila, co?

Gwałtownie się podniosłam, uderzając w coś twardego łokciem. Chwilę później usłyszałam jęk. Obróciłam głowę w lewo i zobaczyłam Will'a.

- Słaba pobudka. - jęknął, pocierając czoło. - Jak się czujesz? - zapytał, ziewając.

- Lepiej, dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko. - Kiedy zasnęłam?

- Chwilę po tym, jak przestałaś płakać. Usnęłaś w moich umięśnionych ramionach. - wyciągnął rękę spod kołdry i napiął mięsień.

- Nie dodawaj sobie. - zaśmiałam się. Tak naprawdę to William był umięśniony i to całkiem nieźle.

- Coś mi się wydaje, że myślisz co innego. - poruszył brwiami, po czym się zaśmiał i schował głowę pod kołdrę. Chwilę później znowu widziałam jego twarz. - Pomogę ci, Hayley. - oznajmił.

- Co?

- Pomogę ci złamać serce Olivera. - powiedział, patrząc mi prosto w oczy.

- Nie musisz. To było głupie. - machnęłam ręką, opuszczając głowę. Było mi trochę wstyd rozmawiać o tym wszystkim. - Tylko się wczoraj wygłupiłam. Zapo...

- Wiem, że myślisz coś zupełnie innego, Hayley. Naprawdę ci pomogę. Chcesz to zrobić? - zapytał. Chwilę się zastanawiałam, ale w końcu zdecydowałam. Chciałam tego. William oferował mi pomoc.

- Tak.

- W takim razie chyba czas zacząć układać plan działania, hm? - uśmiechnął się szeroko, a ja nie mogłam tego nie odwzajemnić.

Beside YouWhere stories live. Discover now