Rozdział 37

8.9K 391 19
                                    

Weszliśmy do domu. Panowała tutaj cisza, co mnie zaniepokoiło.

Czyżby Caroline zdążyła już zabić Chrisa?

Usłyszałam śmiechy dobiegające z salonu. Odetchnęłam z ulgą. Zaczęłam zdejmować buty, gdy poczułam kogoś dłoń na swoim ramieniu. Spojrzałam na tę osobę, zaprzestając poprzedniej czynności.

- Przejdziemy się? - kiwnęłam głową, na co Oliver uśmiechnął się lekko. Założyłam ponownie obuwie, chłopak wziął swoją bluzę i wyszliśmy z domu.

- Gdzie idziemy? - zapytałam.

- Plaża? - zasugerował, a ja się zgodziłam.

Ruszyliśmy wąską ścieżką, otoczoną różnorodną roślinnością. Brunet złapał mnie za dłoń, ale nie zaskoczyło mnie to. Można nawet stwierdzić, że zaczynam się przyzwyczajać do tego typu zachowań ze strony chłopaka. I wcale mi one nie przeszkadzają.

Po dziesięciominutowym spacerze dotarliśmy na miejsce. Nie usiedliśmy na piasku, lecz poszliśmy dalej wzdłuż brzegu wcześniej zdejmując nasze buty. Nie było tutaj ani jednej osoby, co mnie ucieszyło.

Widok, jaki prezentował się nad wodą był niesamowity. Niebo przybierało ciemniejszy wygląd. Słońce coraz to bardziej zbliżało się ku zachodowi, powodując zmianę barw chmur na pomarańczowo - czerwony. Fale kołysały się, powodując szum. Wiatr wiał lekko, otulając nasze twarze.

- Jeszcze niecałe dwa tygodnie i wracamy do Sydney. - mruknął Oliver, wzdychając.

- Wiem. - odpowiedziałam lekko przygnębiona - Nie chcę wracać.

Taka była prawda. Naprawdę nie chcę tego powrotu. Życie tutaj wydaje mi się takie beztroskie. Bez problemów, zamartwiania się i wszystkiego, co złe. Boję się, że gdy wrócimy do domu to wszystko się zepsuje. Obawiam się, że relacja, którą buduję z Oliverem może runąć. Czuję się tutaj dobrze i będzie mi brakować tego miejsca. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wrócę.

- Halo? Żyjesz? - zobaczyłam dłoń przed oczami. - Rozumiem, że mnie nie słuchałaś? - zaśmiałam się cicho, kręcąc głową. Brunet zatrzymał się, zmuszając mnie do tego samego. Oliver odwrócił głowę w stronę morza i westchnął.

Wyglądał teraz niesamowicie. Twarz oświetlona delikatnymi barwami zachodzącego słońca, lekko rozwiane włosy, które opadały mu na oczy.

Zbliżyłam dłoń i odgarnęłam kilka kosmyków z jego czoła. Odwrócił głowę w moją stronę i lekko się uśmiechnął. Złapał mnie za obie dłonie i przyciągnął bliżej siebie.

- Jesteś dla mnie ważna, wiesz o tym? - mruknął, zakładając mi za ucho pasmo włosów. - Mimo, że pogodziliśmy się niedawno to już się taka dla mnie stałaś. Ja... - zaczął - Nie wiem jak to nazwać. To jest takie dziwne uczucie, którego nigdy nie doświadczyłem. Gubię się w tym trochę. - powiedział cicho. Miałam wrażenie, że serce mi zaraz wyskoczy z piersi. - Chyba... Nie, sam już nie wiem co czuję. - pokręcił głową.

- To jest nienawiść, tak? - starałam się zachować powagę, lecz kąciki moich ust lekko drgnęły co nie uszło uwadze Olivera.

- Nie nabijaj się ze mnie. - zaśmiał się cicho. Westchnęłam.

Nie wiedziałam co powiedzieć. Sama nie miałam pojęcia jak określić to, co czuję do bruneta. Jest dla mnie ważny, lubię jego uśmiech, uwielbiam go słuchać i czuję się szczęśliwa, gdy jestem w jego towarzystwie. Nie jestem pewna, czy mogę to nazwać miłością. To chyba zbyt wcześnie na takie słowa. A zakochanie? Tak, to chyba to.

Beside YouWhere stories live. Discover now