Zaczyna się

675 43 5
                                    

   Po dojechaniu do miasta udaliśmy się do jednego z klubów. Kiedy przed nim stanęliśmy przerazilam się liczbą  osób stojących w kolejce. Przecież będziemy tu stali do samej nocy. (Jako że w ADN funkcjonuje się inaczej to oni zamiast na imprezę iść w nocy, poszli rano :P ~$ )
Nigdy nie spodziewała bym się tylu ludzi pod klubem o tak wczesnej porze. Przecież to jakaś patola.
  Ale dobra, jako ze dzisiaj kończę 18 muszę zaszaleć. Raz mi nie zaszkodzi.
  Ruszyliśmy w stronę ruchliwego wężyka, który po mału przesuwał się do przodu. Ale ku mojemu zdziwieniu moi towarzysze pociagneli mnie na sam początek kolejki. Damon pochylił się do ochroniarza i coś mu powiedział. Ten spojrzał na moje oblicze, uśmiechnął się miło i gestem pokazał abyśmy weszli.
  -Niech zgadne to..-zaczęłam Ale dokonczyli równo:
-jeden z naszych.
Zaśmiałam się z nich i pociągnęłam za sobą. Moje zmysły zaatakował  od razu zapach alkoholu spoconych ciał, kolorowe światła reflektorów i głośna muzyka.
Damon poprowadził nas do loży dla vip-ów i poszedł po drinki.
  Siedziałam i rozmawiałam z Adrianem o jakiś błachostkach. Po chwili mężczyzna wrócił,  Z tacą pełną rożnokolorowych drinków. Każdy z nas wziął po jednym i uniósł w górę w geście  toastu, bez którego nie mogło się obyć.
-Za Rose, żeby skopała dupe każdemu, kto jej podpadnie. Żebyś zawsze była szczęśliwa i uśmiechnięta. I przede wszystkim była sobą!
-Za Rose !-krzyknął Damon. Przechyliliśmy kieliszki, gorąca ciecz spłynęła po moim przełyku rozgrzewając mnie jeszcze bardziej. Kiedy połykalam wódkę jednym chlustem, bez popitki moi partnerzy zaczeł mi bić brawo i mocno wiwatować.
  Wypilismy jeszcze po kilka drinków i ruszyliśmy na parkiet.
Przetańczyłam już kilka piosenek z jakimiś przypadkowym ludźmi, kiedy poczułam że musze do toalety. Damon i Adrian cały czas byli niedaleko mnie, wiec podeszłam do nich i powiedziałam że chce mi się sikać, i zaraz wrócę.
-Pójść z tobą?-zapytał Adrian.
-Nie, możesz zostać. Sama trafię do kibla -zasmialismy się chwilę a ja ruszyłam w stronę wcześniej powiedzianego obiektu.
  Rozgladałam się naokoło przez chwilę,  aż wkońcu zauważyłam coś co wygląda jak drzwi do łazienki.
Przepychalam się pomiędzy ludźmi, co chwilę czując jakieś lepkie łapy na sobie.
  Po załatwieniu wszystkich swoich potrzeb, umyciu rąk poczułam że musze na chwilę wyjść pooddychać świeżym powietrzem. Znów zaczęłam przecisnąć się przez tłum.
  Kiedy już byłam niedaleko celu potknelam się o coś i upadła bym gdyby ktoś w ostatniej chwili mnie nie załapał. Kiedy byłam w ramionach nieznajomego czułam się dziwnie bezpiecznie. Aż za dziwnie. Spojrzałam w górę, na twarz wybawcy i omal nie wyzionęłam ducha. Przede mną stoi Dmitrij, czy ja mam omamy? ??!!! Wyprostowałam sie szybko, spojrzałam w oczy mężczyźnie stojacemu przede mną. Te piękne oczy. To musi być mój Dmitrij. Nie, stop Rose !!! To nie jest twój Dmitrij.  On Cię nie chce, sam ci to powiedział.
  -Rose-wyszeptał, ale nie usłyszałam tego przez muzykę, doczytałam to z ruchu jego warg. Tych pięknych warg które kiedyś wzbudzały we mnie pragnienie. Zresztą do teraz czuje że mogłabym go kochać całą sobą. I chyba co kocham.
  Mężczyzna jakby wyszedł z transu rozejrzał się dookoła, puścił mnie, obrócił się nagle i zaczął odchodzić.
  Próbowałam to zatrzymać, krzyczałam, nic z tego. Wyszedł na zewnątrz. Wybieglam za nim, ale kiedy rozejrzalam się dookoła nigdzie nie było żywej duszy.
Czyżbym miała już zwidy??? Nie. Albo to przez alkohol,  Ale nie wypilam aż tak dużo żeby mieć fatamorgane na jawie.
  Już miałam wrócić do tańczących w środku mężczyzn, kiedy to poczułam.
Brzuch zaczął mi się dziwnie skręcać, a dłonie i stopy miałam jak z waty. Podeszłam do ściany budynku i oparła się o nią. Przestałam czuć nogi, przez co osunęłqm się na brudny, mokry chodnik. Czułam jak drże. Siedziałam tak chwilę , aż obraz przed oczami zaczął mi sie zamazywać.
Co jest grane? Nigdy nie czułam się tak fatalnie jak teraz. Czuję się jakby ktoś wstrzyknał mi jakiś bardzo silny środek znieczulajacy. Z każdą chwilą czułam się coraz gorzej. Czy ja umieram?  W takim razie Bóg wybrał mnie okropną śmierć. Już myślałam, że zemdleje,  Kiedy poczułam gorąc, rozprowadzany w moim krwiobiegu. Rozpala moje ciało, nadaje kończyną czucie. Uderzyła we mnie jakby pewna siła. Wstałam niepewnie, nadal popierając się jedną ręką ściany. Nagle zwymiotowałam. Pochyliłam się i wrzuciłam z siebie wszystko co miałam w ustach przez ostatnie kilka godzin. Poczułam jak ktoś chwyta i odzywa moje włosy abym na mnie nie nachaftowała.
Kiedy kolejne fale nudności ustaliły wyprostowałam się powoli. Koło mnie stali Damon i Adrian.
-Wracamy-oznajmił mój brat.
Kiwnelam tylko głową, bojąc się ze Kiedy otworzę usta wyleci z nich nieporzadana, ochydna substancja.

Po kilku godzinach dojechaliśmy do ADN.  W czasie podróży Mktorys z mężczyzn co chwila się pytał jak się czuje. A jak się czułam? Jakbym umierała. Raz oglądałam z sił i nie czułam nóg oraz rak. A raz czułam że mam siłę by wyrwać drzewo ze wszystkimi korzeniami. Damon zaparkował auto, Adrian Nnaniemal od razu porwał mnie w ramiona, byłam akurat w fazie całkowitego znieczulenia. Szliśmy, prawie bieglismy. Kiedy wpadliśmy do pokoju w którym irzedowała rada Damon powiedział tylko dwa słowa.
-Zaczęło się.
I nagle wszyscy jak jeden syn poderwać się ze swoich miejsc i okrazyli mnie, starając się pomóc. Lecz to było niemożliwe. Ponieważ nie czułam bólu niczego konkretnego. Bolało mnie wszystko i nic. Nie umiem powiedzieć do dokładnie. Byłam za bardzo otempiała tym bólem by myślę o tym i o ludziach którzy  starają mi się pomóc. I nagle w moje martwe kończyny wystąpiło życie, czułam je. A raczej potworny ból. Jakiego nigdy w zyciu nie doświadczyłam. Nie mogąc dłużej wytrzymać zaczęłam krzyczeć. Dparłam się na całe gardło, aż wkońcu, po kilku godzinach tortu, zemdlałam.

Akademia Wampirów-moja HistoriaWhere stories live. Discover now