1 zajęcia w nowym świecie

607 42 5
                                    

  Za godzinę zaczynam zajęcia. Trochę się stresuje.
  No dobra, bardzo się denerwuje.
  Przemyślałam chyba wszytskie możliwe czarne scenariusze.
  Albo zrobie z siebie błazna przed całą szkołą, zadrze z kimś, z kim nie powinnam, okaże się słaba, nie będę nadążać za wszystkimi, i jeszcze tysiąc innych.
  Ubrałam się w wygodne ciuchy, włosy spięłam w luźnego koka.
Właśnie leżałam plackiem na łóżku i podziwiałam sufit. Mam bardzo nudny,ale ładny sufit.
  Moje nudzenie się przerwało pukanie do drzwi. Usiadłam szybko, poprawilam włosy i ciuchy i krzyknęłam proszę. Zza uchylonych drzwi wystawała czupryna Adriana.
-Hej . Mogę wejść?
-Pewnie wchodź.
Zamknął za sobą drzwi, podszedł do łóżka i upadł całym ciałem obok mnie.
-I jak, gotowa ?
-Oczywiście...że Nie.
  Usiadł i popatrzył na mnie zmartwiony.
-Rose,co jest?
-No bo ja nie wiem czy dam radę. A co jak jestem za słaba, nie dam sobie rady, zetrą mnie na równo ze żwirem.
  Na twarzy mojego przyjaciela odmalowała się irytacja.
-Dramatyzujesz. W tej szkole są normalne osoby, wszyscy oni, tak jak ty, mają moce o których większość nigdy nie wiedziała.
-Niby tak. Ale ja tu jestem nowa.  -Każdy ma zawsze jakieś wątpliwości. Ale zobaczysz, tu jest super. Ludzie też są w porządku.
-Trzymam Cię za słowo.
-Do zajęć zostało jeszcze trochę czasu. Co ty na to abym Cię oprowadzil po całej szkole?
-Oh, już nie musisz. Dzisiaj Damon pokazał mi wszystko.
-Jak to?
-Jeszcze nie nauczyłam się spać w dzień a funkcjonować w nocy. Więc rano pomyślałam że przejdę się po budynku. Spotkałam Damona, zaproponował ze mnie oprowadzi , no to się zgodziłam.
-Miałaś mi zamiar o tym powiedzieć?
-Gdybyś pytał, powiedziałabym. Nie mam nic do ukrycia.
-Dobra, w takim razie co powiesz na śniadanie. Nic tak właściwie nie jadlas od dobrej doby. Nie chce Cię złagodzić.
  Nawet nie poczułam ze jestem głodna. Ale jak na komendę mój brzuch zaburczał głośno. Adrian posłał mi szeroki uśmiech, wstał pociągając mnie ze sobą i wyszliśmy z pokoju. Skierowaliśmy się na stołówkę, która, gdy jest taka potrzeba, robi za salę. Stołówka była ogromna, dziesiątki stołów, setki krzeseł i kilkadziesiąt szwedzkich stołów.
  Co mnie zdziwiło, Adrian po wejściu do pomieszczenia pełnego ludzi,wcale nie puścił mojej ręki, a nawet wzmocnił uścisk.
-To rada szkoły.-palcem dyskretnie wskazał grupkę starszych ludzi zawzięcie o czymś dyskutujacych.-Choć, przedstawimy Cię?
-Co?!-odparłam z opóźnieniem.
Zdążył mi postać tylko przepraszające spojrzenie, i juz przy nich staliśmy.
   Przyjechałam szybko po ich twarzach. Wszyscy mieli ponad 50-ke na karku, lekkie zmarszczki, i posiwiałe włosy. Na ich twarze były przyklejone szerokie, szczere uśmiechy. Oprócz jednego z nich, kruczoczarne włosy,  roli nos, nieregularne rysy twarzy, ani śladu uśmiechu, surowe spojrzenie które właśnie przewierca na wskorś mnie i chyba moją duszę. Poczułam się strasznie nieswojo i spuściłam wzrok na swoje trapery.
  -O!Adrian, witaj chłopcze, jak ja Cię dawno nie widziałem. Co u Ciebie słychać?
-Dobry wieczór państwu. Tak, minęło trochę czasu. U mnie wszystko wyśmienicie.
-Co się stało z twoimi włosami?-zapytała jedyną kobietą z ich grupy.
-Postanowiłem je ściąć, byłem zbyt podobny do Dmitra.
-Dmitra? To twój brat, czyż tak?-zapytał ten,który chciał zabić mnie swoimi czarnymi oczami.
-Tak Severusie (haha xDD sorki zabrakło mi weny i czasu na wymyślanie imion). Coś nie tak?
-Tylko się upewniałem.
-Dobrze, w takim razie chciałbym wam przedstawić Rose Hathaway.
  Ich spojrzenia powędrowały na moją małą osobę. Podniosłam wzrok i powiedziałam mocne "Witam".
-Niemożliwe, córka Hathaway jest tutaj. Tyle na to czekaliśmy. Witaj, drogie dziecko.
  Wszyscy zaczęli się ze mną witać i szeptac coś między sobą. Zdziwiłam się, skąd mogą znać moją matkę. Nawet ja jej nie znam. Ale z tego co mi mówili,  została dziwką sprzedającą swoją krew.
Spojrzałam na tarczę zegara. Jeśli zaraz nie usiąde w spokoju do stołu i nie zacznę jeść, nie zdążę na lekcje. Adrian zauważył że ponaglam to wzrokiem. Powiedział radzie ze musimy już iść, ponownie chwycił moją drobną dłoń i ruszyliśmy po jedzenie.
  Po kilkunastu minutach wychodziliśmy ze stołówki, Adrian prowadził mnie pod salę
treningową. Kiedy już jesteśmy na miejscu Adrian oświadcza mi ze musze poczekać aż Damon przyjdzie, ponieważ sala jest zakluczona,  A on jako jedyny ma klucze.
-Dlaczego właściwie ta sala jest pod kluczem? I to Damona w dodatku.
-Nie wiem, nikt tego nie wie oprócz dyrektorki. Damon ma swoje straszne tajemnice, to raczej mroczny facet.
-Dziękuje?
Usłyszeliśmy za sobą, odwróciliśmy głowy w tamtym kierunku. O wilku mowa. Kiedy podszedł do nas, odrzucił mojego towarzysza kpiarskim spojrzeniem.
-Drogi Adrianie, myślę że już dalej sobie poradzimy. Możesz wracać do środka i dalej sobie czarowac.
-Bardzo śmieszne-odparł mężczyzna, ale odwrócił się i odszedł.
-No to co Hathaway,jak ci minął dzien-zaczął rozmowę Kiedy Adrian odszedł.
-Strasznie nudno. Cały dzień podziwiałam sufit w pokoju. Muszę się nauczyć spac w dzień bo długo tak nie pociagne.
-No tak. Zapraszam.
   Wpuścił mnie do sali, sam oświecić światła i rzucił swoją torbę na podłogę. Zrobiłam tak samo.
-To co chciałabyś dzisiaj poćwiczyć.
-Szczerze? Nie mam ogólnego pojęcia. Zdaje się na Ciebie trenerze.
-No to może na początek przypomnimy ci podstawowe kroki, chwyty. Dopracujemy je, podrasujemy. Co ty na to.
-Super!
I tak rozpoczal się mój pierwszy trening.

Sorki, wiem ze trochę nudno ale tego też musi trochę być aby kolejne rozdziały wydawały się o wiele lepsze.
~$

Akademia Wampirów-moja HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz