NIE, NIE MOŻESZ!!!

726 52 4
                                    

Czekałam już jakąś godzinę. Dmitrij powiedział że przyjdzie...A ja nie mogę robić nic innego jak czekać. Wiem że ta rozmowa będzie trudna. Widział mnie jak całowałam innego. Czemu to zrobiłam? Bo czuję coś do Adriana. Ale gdy zobaczyłam Dmitriego, nagle to uczucie wydało mi się błahe. Zdałam sobie sprawę jak za nim teskniłam, gdyby nie było ze mną Adriana rzuciła bym się na niego i nie puściła do końca świata. Ale jego oczy, jeden lód, nie zdradzały żadnych emocji. Oprócz obojętności. Jest strasznie twardy,  gdybym to ja zobaczyła go w takiej sytuacji już dawno laska byłaby wytargana za kłaki i pobita przeze mnie. Właśnie a co jeśli on był taki zimno bo, bo już mnie nie chce. Nie było go ponad rok, jeździł po świecie. Co jeśli spotkał kobietę, nie dziewczynę, która poruszyła jego serce, w której się zakochał i zapomniał o mnie. A teraz jedynie chce się ze mną spotkać żeby powiedzieć mi żebym nie robiła sobie nadzieji. Jeśli tak zrobi, umrę. Bez niego moje życie nie ma sensu. Ja go kocham, nie może mnie zostawić, ja tego nie przeżyje.
Skuliłam się na podłodze objęłam ramionami kolana i zaczęłam bujać się w przód i w tył. Czułam przenikajacy moje ciało chłód. Ale nie mam siły żeby wejść na łóżko. Muszę czekać na Dmitriego, nie mogę zasnąć.
  Już prawie odpłynełam w krainę Morfeusza, kiedy ktoś zapukał, a raczej walnął w drzwi. Wstałam i chwiejnym krokiem podeszłam do nich. Kiedy je otworzyłam zobaczyłam Dmitra. Nie miał na sobie płaszcza, rękawy koszuli miał podwinięte do łokci, koszule wyciągnięta  ze spodni i włosy w lekkim nieładzie.
Otworzyłam drzwi szerzej wpuszczając  co bez słowa. Wszedł zamykając za sobą drzwi. Staliśmy przez chwilę w ciszy. Wkoncu sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej jakąś kartkę. Podał mi ją, otworzyłam ją od razu.
  -To nowy twój rozkład zajęć dodatkowych.
  Spojrzałam na niego. Patrzyliśmy sobie w oczy w milczeniu. Kiedy niezręczna cisza zaczęła robić się nieprzyjemna postanowiłam wkońcu się odezwać.
  -Przepraszam-wyszeptałam-to nie powinno się woogóle zdarzyć. Ja...
  -Nie Panno Hathaway. Do niczego się nie zobowiązaliśmy. Nie było mnie rok, miałaś prawo spotykać się z innymi. Nie mam ci tego za złe.
  -Panno Hathaway? Dmitrij czy Ty mnie jeszcze kochasz??
Zapytałam prosto z mostu, nie mogę dłużej żyć w niepewności.
Nastała cisza, szukałam odpowiedzi w jego oczach. Jednak on ominął moje spojrzenie. Oczy mi się zaszkliły. Nie, nie, nie...
  -Powiedz że to nie prawda.
Znowu cisza .
  -Dmitrij, powiedz coś do cholery!!! krzyczałam, z moich oczu płynęły łzy.
  -Dmitrij??-szepnełam.
Wkoncu na mnie spojrzał, w jego oczach zobaczyłam że podjął już decyzję.
-Nie, nie mozesz-krzyczałam jak oszalała.
-Rose, przepraszam. To nie tak miało być...
-Nie... wykorzystales mnie, wykorzystałeś a ja Cię pokochałam. Jak mogłeś mi to zrobić. Jesteś sukinsunem, pieprzonym dupkiem, którego kocham.
  Upadłam na kolana, chowajac twarz w dłoniach. Byłam cała w słonym płynie, gardło zaczynało mnie boleć od krzyczenia. Ale to nic w porównaniu z bólem który czułam w sercu. Kleczałam tak kilka minut, wkońcu w miarę się pozbierałam i wstałam. Dmitrij stał w tej samej pozycji, w tym samym miejscu. Otarłam oczy i w niezbyt elegancki sposób kilka razy pociągnęłam nosem. Kiedy byłam pewna ze mój głos nie będzie drżał odezwałam się.
-Dlaczego? Dlaczego mi to robisz? Poznałeś kogoś innego??
  Widać było ze się zmieszał. Podrapał się po karku i odetchnął głęboko.
- Oświadczyłem się Natashy. Trzy miesiące temu.
  Kolana ponownie się pode mną ugieły, w ostatniej chwili chwyciłam się krzesła stojącego niedaleko mnie. Zakrylam dłonią usta. Ale On kontynułował.
-Uznałem że nasza wspólna przyszłość jest niemożliwa. Za dużą różnicą wieku, mój stopień strażnika i twoj po skończeniu szkoły. No i nie będziemy mogli mieć dzieci. Nasze życie było by puste. Pozbawione przyjemności, potomków, szczęścia. Nigdy nie usiedlibyśmy na werandzie drewnianego domku i nie patrzylibyśmy jak nasze wnuki biegają po trawie. Nie dam ci tego czego Ty pragniesz, i Ty również mi tego nie dasz Rose.
-Wyjdź, wynos się z tąd.  Nie chcę Cię już nigdy widzieć na oczy.
  Podeszłam do niego i wbiłam mu palec wskazujący w klatkę piersiową.
  -Pograłeś sobie ze mnie Belikov. Ale ja się nie załamie. Mimo tego że Cię kocham nie chce Cię widzieć. Zrobiłeś mnie, tak jak nikt nigdy tego nie zrobił. Nie żałuję spędzonych z Tobą chwil, bo nie da się żałować szczęścia. Nadal będę Cię kochać. A teraz wynos się.
  Dosłownie siłą wypchnelam go za drzwi. Kiedy już je porządnie zamknęłam oparła się o nie z moich oczu trysnal wodospad łez. To koniec. Mój koniec, już Nic nie ma sensu. Woli inną. Byłam tylko nic nie znaczącą odskocznią od rutyny. Dławiąc się powietrzem zjechałam po drzwiach aż dotarłam do podłogi na której wzięłam się w jak najmniejszą kulkę, próbując w ten sposób nie rozpaść się na milion kawałków. Sięgnęłam po łańcuszek który wisi na mojej szyi  od ponad roku i ścisnęłam go mocno.  To był mój talizman, moja tarcza.

Akademia Wampirów-moja HistoriaWhere stories live. Discover now