Wpuść mnie

Oleh Aurora-Black

857K 49.2K 11.8K

Lena po latach podporządkowywania się rodzicom rzuca swoje dotychczasowe życie, aby być wreszcie sobą i żyć n... Lebih Banyak

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
32.
33.
34.
35.
36.
37.
38.
39.
40.
41.
42.
43.
44.
45.
46.
47.
48.
49.
50.
51.
52.
53.
54.
55.
56.
57.
58.
59.
60.
61.
62.
63.
64.
65.
66.
67.
68.
69.
70.
71.
72.
73.
74.
75.
76.
77.
78.
79.
80.
81.
82.
83.
84.
85.
86.
87.
88.
89.
90.
91.
92.
93.
94.
95.
96.
97.
98.
99.
100.
101.
102.
103.
104.
105.
106.
107.
108.
109.
110.
111.
112.
113.
114.
115.
116.
117.
118.
119.
120.
121.
122.
123.
124.
125.
126.
127.
128.
129.
130.
131.
132.
133.
134.
135.
136.
137.
138.
139.
140.
141.
142.
143.
144.
145.
146.
147.
148.
149.
150.
151.
153.
154.
155.
156.
157.
158.
159.
160.
161.
162.
163.
164.
165.
166.
167.
168.
169.
170.
171.
172.
173.
174.
175.
176.
177.
178.
179.
180.
181.
182.
183.
184.
185.
186.
187.
188.
189.
190.
191.
192.
193.
194. Ostatni
Epilog
Podziękowania
Nowa opowieść
Bonus

152.

3K 204 77
Oleh Aurora-Black

- Kurwa, czy tu serio wszystko musi wyglądać tak samo? - Mruknęła do siebie Amanda rozglądając się po hotelowym korytarzu. - Jebana recepcjonistka... - Dodała będąc zła, że nie mogła uzyskać informacji w którym pokoju jest jej przyjaciółka.

Gdy była tu po raz pierwszy nie zwracała szczególnie uwagi gdzie idzie. Pamiętała tylko, że razem z Alex wjechała na drugie piętro i skręciła w lewo a potem chyba znów w lewo.

Dziewczyna stała po środku przejścia zastanawiając się, w którym pokoju znajduje się jej przyjaciółka. - A może to było jednak w prawo? - Powiedziała cicho robiąc dwa kroki w przód. Wszystko dla niej wyglądało zupełnie tak samo i nie było żadnego punktu odniesienia, żeby cokolwiek ją naprowadziło w odpowiednią stronę. - Byłoby łatwiej jakby ta pizda raczyła odebrać...

Amanda cofnęła się w kierunku windy i próbowała skupić się aby przypomnieć sobie jaką trasę pokonała z przyjaciółką. - Ten hotel ma zdecydowanie za dużo pokoi. Pierdolony labirynt. - Zaczęła machać palcem w powietrzu, rysując trasę którą prawdopodobnie pokonała. Nie była zbyt ogarnięta jeśli chodzi o orientację w terenie i potrafiła się zgubić na drodze, która miała więcej niż trzy zakręty. Tak jakby jej umysł zawieszał się powyżej tej ilości i wyskakiwał błąd odczytu trasy. Nie potrafiła tego zmienić i wiedziała, że byłaby jednym z najgorszych przewodników świata. Będąc w jakimś miejscu za dnia, nawet kilka razy, gdy pojawiała się tam nocą czuła się tak jakby wcześniej jej tam nigdy nie było.

- No kurwa... - Dziewczyna wkurwiła się jeszcze bardziej próbując bez skutku połączyć się z Alex. - Wsadź se ten telefon w dupę.

- Dobra, walić to. - Powiedziała wracając pod drzwi, które jej zdaniem należą do pokoju w którym jest jej przyjaciółka. Nie przedłużając głośno zapukała. Za drzwiami nie usłyszała niczego co wskazywałoby na to, że ktokolwiek jest w środku. - No i dupa. - Dodała gdy po kilku próbach nikt jej nie otworzył.

- Ok... Czas na spontaniczny plan B. - Powiedziała i wzięła głęboki wdech. - Alex, otwieraj drzwi! - Krzyknęła tak głośno jak umiała.

- Co jest do cholery? - Z pokoju obok wychylił się mężczyzna w średnim wieku. - Co się tak pani drze?

- Karta mi drzwi nie otwiera i próbuję otworzyć głosem. - Odpowiedziała dziewczyna wzruszając ramionami.

- Co?

- Mięso. Niech pan wraca do siebie. Nie pana szukam.

- Wariatka. - Rzucił w jej kierunku facet zanim wrócił do pokoju.

Drzwi naprzeciwko otworzyły się i Amanda zobaczyła mamę Leny.

- Witaj. - Kobieta uśmiechnęła się do niej. - Alex nie ma w pokoju.

- Dzień dobry. Tak myślałam. Za drzwiami nikt nawet nie drgnął.

- Cóż. - Kobieta otworzyła szerzej i wpuściła ją do środka. - Dziwne, żeby wyszła z pokoju przed którym stałaś. Jej drzwi są obok moich po lewej stronie. - Zaśmiała się. - Z resztą i tak jej nie ma.

- Ja przepraszam. Ja po prostu jestem upośledzona jeśli chodzi o kierunki i zapamiętanie gdzie co jest. Żeby pani wiedziała ile ja się kręciłam po tym piętrze... No ale chociaż stanęłam na dobrym korytarzu. Proszę pani... - Amanda skrzyżowała ręce na piersi. - Gdzie ona jest? Byłyśmy umówione, że poczeka aż przyjadę i razem pójdziemy do Leny a teraz nie raczy nawet odebrać telefonu.

- Ten uparciuch już od dawna tam jest. Może Ty jej jakoś przemówisz do rozsądku. Ona nic nie śpi. To już dwie doby jak raczej nie zmrużyła oka na dłużej niż chwilę. W środku nocy widziałam ją jak siedzi na ławce przed hotelem. Rano była do mnie zajrzeć i widać jaka jest zmęczona.

- Myślę, że prędzej piekło zamarznie niż ta uparta małpa od tak mnie posłucha.

- Amanda, zmuś ją jakoś do spania... To już dwa dni jak ona prawie nic nie śpi. - Mama Leny spojrzała na nią zatroskanym wzrokiem. - Wiem, że przeżywa to wszystko ale coraz bardziej martwię się, że coś jej się stanie jak będzie pić kawę naprzemian z tymi świństwami z puszki.

- Mam pewien pomysł proszę pani i myślę, że po tym jak zadziała ja mogę skończyć marnie jak mnie dorwie. Myślę, że spróbuję mimo wszystko zaryzykować. Jak zaśnie to najwyżej zdążę uciec. Proszę mi powiedzieć co z Leną?

Kobieta uśmiechnęła się. - Dwie decydujące doby już za nami. Nic złego nie wydarzyło się w tym czasie co jest dobrą informacją samą w sobie. Lekarz nie określił jeszcze ile dokładnie czasu Lena musi być w śpiączce. Tomografia głowy nie wykazała żadnych urazów mózgu. Oczywiście wszystko okaże się jak Lena się obudzi ale lekarz uważa, że dodatkowe problemy nie powinny raczej wystąpić jeśli do czasu wybudzenia niczego nie zauważą. Mam nadzieję, że nie mówił tego tylko po to, żeby nas uspokoić.

- Wiem, że pewnie pomyśli pani, że ja tylko tak gadam, ale całą sobą czuję, że wszystko będzie dobrze. Musi być. Nie po to wszystko tak dobrze się układało i zmieniało na lepsze, żeby teraz miało się to po prostu posypać. - Odpowiedziała Amanda.

- O czym mówisz? - Zapytała mama dziewczyny siadając na łóżku. - Usiądź proszę. Martwisz się o Alex, tak?

Amanda usiadła obok kobiety i kiwnęła głową. Do tej pory spędziła niewiele czasu z mamą Leny ale zdążyła już poczuć ciepło jakie od niej bije. Aż trudno było jej pomyśleć, że Lena mogła czuć się przez nią niekochana. Jak bardzo ta kobieta w towarzystwie męża musiała się kontrolować i trzymać w sobie na siłę tę całą dobroć i wyrozumiałość jaka rzuca się na pierwszy plan? Ta kobieta ma tak dobre spojrzenie, i łagodny wyraz twarzy, że ciężko podejrzewać ją o coś złego. Poza tym sposób w jaki traktowała Alex nie pozostawiał żadnych wątpliwości w kwestii tego, że mama Leny akceptowała jej wybory i to z kim się związała.

Gdyby rodzice Amandy choć w połowie zachowywali się tak jak ta kobieta, więcej jak pewne, że czułaby się tak mocno przez nich kochana, że miałaby ochotę rzygać nadmiarem tej miłości w różnych kolorach. Zamiast tego jej relacja z rodzicami była ciepła jak dwudniowe zwłoki, których pochówek omawia się podczas sztywnej rozmowy w zakładzie pogrzebowym. Wchodząc do domu w którym nikt nie cieszył się na jej widok odechciewało jej się nawet być miłą. W tej trupiarni ulatywała z niej cała pozytywna energia. Choć ich relacje nigdy nie były zbyt zażyłe, dziewczyna wiedziała, że tym jak zabłądziła w swoim życiu wbiła ostatni gwóźdź do swojej trumny, w której na swój sposób ją pochowali. Długo starała się odzyskać ich zaufanie i przekonać ich, że wyszła prostą. Niestety bezskutecznie. Dla nich już na zawsze pozostanie niegodną zaufania naćpaną lesbą, która zawiodła ich wszelkie oczekiwania.

- Alex jest dla mnie jak siostra. - Odezwała się po chwili milczenia. - To jedna z najważniejszych osób w moim życiu. Zdążyła już pani zauważyć jak bardzo jest wycofana i zamknięta. Pewnie w niewielkim stopniu dała się poznać, bo taka już jest. Niechętnie dopuszcza ludzi do siebie i z założenia im nie ufa. Jeśli ma możliwość trzymać kogoś z dala od siebie i nie wchodzić w żadną głębszą relację to właśnie tak robi. Jej bliższe relacje zaczynają się najczęściej od jakiegoś zdarzenia w którym po prostu nie potrafi przejść z zamkniętymi oczami udając, że nic nie widziała. Tak było z Leną, Mel i nawet ze mną.

- Czyli jak rozumiem, gdyby nie pewne wydarzenie, nie byłybyście przyjaciółkami?

- Pewnie nie. Widzi pani... - Amanda westchnęła. - Przez pewien czas przebywałyśmy razem w pewnym miejscu. Ona nie odzywała się do mnie i zachowywała się tak jakby mnie tam nie było. Była zamknięta w swoim świecie. Do czasu gdy wydarzyła się pewna sytuacja w której mówiąc wprost Alex mnie uratowała. Od tamtej pory coś nas połączyło i to, że jestem gdzie jestem, mam stabilne życie i jestem szczęśliwa zawdzięczam jej.

- Widać, że Alex ma dobre serce. Pokazała mi to niejeden raz. Bardzo się cieszę, że moja córka związała się z kimś, kto ją tak uszczęśliwia i dba o nią jak tylko potrafi.

- Wie pani, że związek z Leną to pierwszy związek w życiu Alex? Ona nigdy nie chciała się z nikim wiązać. Przed tą relacją też się broniła ale choć sama sobie wmawiała, że nie kocha pani córki, z każdym dniem utwierdzała nas coraz bardziej w przekonaniu, że świata poza nią nie widzi.

Kobieta zaśmiała się. - Mi wystarczyło, że weszła do naszego domu. To w jaki sposób wyrażała się na temat Leny i jak była gotowa walczyć o nią było dla mnie dowodem, że musi ją bardzo kochać. Ludzie gdy mówią o kimś kogo kochają brzmią jakoś tak inaczej. - Odpowiedziała.

- Wie pani co jest najśmieszniejsze w tym wszystkim? - Zapytała dziewczyna. - To, że w tamtej chwili Alex jeszcze nie powiedziała Lenie co do niej czuje. Każdy z nas to widział, nawet pani a ta czarna małpa wmawiała sobie i nam, że jesteśmy w błędzie...

- Naprawdę?

- Tak. - Amanda kiwnęła głową. - To kolejny dowód na to, że w przypadku Alex czyny mają dużą wartość. Nie raz większą niż słowa, bo trochę jej zajmuje zanim jest gotowa coś powiedzieć. Pewnie zastanawia się pani po co ja to wszystko mówię. Ja generalnie mówię dużo. Tak już mam. Alex czasem ma tego dość ale wie pani... Kazać mi milczeć to jak jakby powiedzieć, żebym przestała oddychać.

- Doskonale się uzupełniacie w takim razie. Ty dopowiesz to co Alex raczej by przemilczała. - Odpowiedziała mama Leny.

- Tak, to prawda. Zmierzam do tego, że pojawienie się Leny w życiu mojej przyjaciółki wywołało totalną rewolucję. Dobrą rewolucję. Wydawało mi się, że choćbym nie wiem jak się starała, nie będę w stanie zmienić jej sposobu patrzenia na życie. Gdy poznała Lenę i pozwoliła sobie na to co było z tym związane zaczęła się zmieniać. Tak wiele dobrych zmian nastąpiło od tamtej pory. Alex zrobiła się bardziej otwarta, co brzmi śmiesznie patrząc na to jaka jest, ale tak... Zrobiła duży postęp. Ona sama myślała, że jej nic dobrego w życiu nie czeka. Uważała, że choć jest kiepsko, to tak właśnie musi być. Lena pokazała jej, że można inaczej. Znowu się rozgadałam. - Amanda pokręciła głową i zacisnęła pięści. - Chodzi mi o to, że ja po prostu wierzę w to, że ich spotkanie i to, że są teraz razem... Myślę, że tak miało być. Ja całą sobą czuję, że jeszcze wiele wspólnych chwil przed nimi z których wzajemnie będą czerpać coś dobrego. Nie po to ich drogi się złączyły, żeby miały się tak szybko rozdzielić. To głupie co mówię ale ja w to wierzę. Wierzę, że los wreszcie się uśmiechnął do Alex i choć teraz znów jest trudno, za jakiś czas wszystko się ponownie ułoży. Przecież po każdej burzy wychodzi słońce, nawet po tej najgroźniejszej.

- To naprawdę nie jest głupie co mówisz. - Mama Leny pogłaskała jej ramię. - Przyjaźń jaka narodziła się między Tobą a Alex to coś pięknego. Widać jak się o nią martwisz i ja sama mam nadzieję, że te powody do zmartwień znikną jak najszybciej. Sama nadal boję się o życie mojej córki ale widząc jak Alex to wszystko przeżywa ja z boku mogę wyglądać na kogoś kogo to nie dotyka w żaden sposób. Alex stara się brać najgorsze na siebie i wiem, że próbuje mnie przy tym wszystkim chronić przed dodatkowym bólem. Wstrzymała się z informacją, że Robert nie przeżył. Wiem, że nie chciała, żebym w czasie gdy nic nie było wiadomo bardziej się bała o Lenę.

- Cała Alex. Ma duże poczucie odpowiedzialności jeśli chodzi o te osoby, które znaczą dla niej coś więcej. Choćby nie wiadomo ile ją pani prosiła, żeby odpuściła ona i tak zrobi po swojemu. Chciałabym jej jakoś teraz pomóc i wesprzeć jakoś bardziej. Ona pomaga jak tylko może i nigdy nie oczekuje nic w zamian.

- Tak... Zdążyłam to już zauważyć. Do tego jest uparta i jak chce pomóc to i tak pomoże.

- Wybiera się pani teraz do szpitala?

- Pójdę za jakiś czas. Teraz Ty idź do Alex i spróbuj ją przekonać do odpoczynku.

- Dobrze. Najpierw spróbuje po dobroci a jak nie zadziała użyję podstępu. - Amanda wstała. - Do zobaczenia później. Zostanę tu conajmniej do jutra, więc będzie mnie musiała pani znosić trochę dłużej.

Mama Leny zaśmiała się po raz kolejny. - Myślę, że jakoś sobie z tym poradzimy. - Odpowiedziała odprowadzając ją do drzwi.

Amanda wyszła z hotelu i postanowiła pójść do szpitala na piechotę. Zmierzając w kierunku budynku próbowała wymyślić listę nowych obelg jakimi mogłaby obrzucić swoją przyjaciółkę jak już ją zobaczy. Nie powinna być zaskoczona, że Alex na nią nie poczekała. Przecież ten szatan nie usiedzi spokojnie na dupie gdy się ją o to prosi, zwłaszcza jeśli ma to związek z Leną. 

Spodziewała się tego, że Alex nie będzie sypiać zbyt wiele. Wiedziała, że gdy jej przyjaciółka pójdzie do niej i przełamie swój strach, od tej chwili skupi się głównie na niej całkowicie odpychając na bok swoje samopoczucie.

Wchodząc na oddział została zatrzymana przez pielęgniarkę.

- Pani do kogo? - Zapytała starsza kobieta.

- Do mojej siostry. Jest na końcu sali. - Odpowiedziała Amanda.

- Jej narzeczona cały czas tam siedzi.

- Wiem... - Amanda uśmiechnęła się do niej. - Właśnie dlatego tam idę. - Dodała i ruszyła przed siebie nie czekając na żadną odpowiedź.

Dziewczyna zatrzymała się tuż przed wejściem do sali. Wychyliła się lekko i zobaczyła, że Alex w pełnym skupieniu pisze coś na telefonie. Obserwowała ją przez krótką chwilę i gdy jej przyjaciółka sięgnęła po puszkę napoju energetycznego który stał na szafce wkroczyła do pomieszczenia.

- No teraz to masz wpierdol. - Powiedziała podchodząc do Alex i zabierając puszkę z jej ręki.

- No Ciebie też miło widzieć. - Odpowiedziała przyjaciółka nad wyraz spokojnym tonem.

- A Ty co kurwa? Kasy masz mało i dorabiasz teraz jako mroczny element wystroju wnętrz?

- O chuj Ci chodzi? - Alex podniosła się z krzesła.

- To, że na mnie nie zaczekałaś to jedno. To, że nie odbierałaś a widzę, że trzymasz telefon w ręku to drugie. Co Ty odwalasz? Nie śpisz i spijasz to gówno. Widziałaś się w lustrze? - Amanda złapała ją za policzki. - Jak tak na Ciebie patrzę to poważnie zaczynam się zastanawiać czy lata temu w rodzinie Addamsów nie zaginęło jedno dziecko. Chuj wie, może nadal Cię szukają i dostanę porządne znaleźne, że namierzyłam ich utraconego ponurego żniwiarza a Ty będziesz mi wdzięczna, bo odnalazłaś rodzinę w której wreszcie nie będziesz się wyróżniać.

- Ledwo weszłaś i już mnie wkurwiasz. - Warknęła Alex i zabrała jej ręce. - Jak masz się tak zachowywać to weź wypierdalaj i wróć jak mnie tu nie będzie. Ja muszę teraz skończyć odpisywać na służbowe maile a potem wracam do czytania.

Dopiero teraz Amanda zauważyła książkę leżącą na skraju łóżka. - Alchemik? - Zapytała zdziwiona. - Ty nigdy nie ruszałaś takiego pseudofilozoficznego pierdolenia. To nie w twoim stylu. - Dodała biorąc lekturę do ręki. Wyglądała na zupełnie nową.

- Lena ją lubi. Czytała ją kiedyś u mnie i zauważyłam jakiś czas temu po zakładce, że nadal jej nie skończyła. - Odpowiedziała Alex siadając z powrotem na krześle. - Kupiłam ją w pobliskiej księgarni i czytam ją na głos. Wiem, że zna już treść ale chcę do niej mówić jak najwięcej choć nie mam już słów. Dlatego jej to czytam.

- Rozumiem. - Amanda kiwnęła głową.

- Ta książka wcale nie jest taka zła. Jest tu trochę zdań, które skłaniają do głębokich refleksji. Posłuchaj tego... - Dziewczyna otworzyła książkę i znalazła stronę, którą najwidoczniej musiała wcześniej zapamiętać. -  Młodzieniec powiedział do Alchemika, że jego serce obawia się cierpień. To takie mi znajome. Wiesz co usłyszał w odpowiedzi? - Zapytała po czym natychmiast zaczęła czytać. - Powiedz mu, że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie. I że żadne serce nie cierpiało nigdy, gdy sięgało po swoje marzenia, bo każda chwila poszukiwań jest chwilą spotkania z Bogiem i z Wiecznością.

Amanda uniosła brwi zaskoczona tym co usłyszała. - To takie dość głębokie. - Odpowiedziała nie mając pojęcia jak powinna na to zareagować. - Rozumiem, że to jakoś w ciebie uderzyło?

- Mam wrażenie, że ja po prostu miałam teraz zagłębić się w taką treść i zastanowić się nad pewnymi kwestiami. Myślałam już o pewnych sprawach zanim po to sięgnęłam, ale utwierdzam się w przekonaniu, że moje myśli idą po prostu w dobrą stronę. - Odpowiedziała Alex chwytając dłoń Leny. - To znak.

- Chyba nie mam pojęcia o czym do mnie mówisz. Bierzesz teraz jakąś amfe żeby nie zasnąć czy coś innego? Wydajesz mi się jakaś dziwna. Nie powiem, że uduchowiona, bo to już byłoby przegięcie.

Amandzie ciężko było uwierzyć, że to efekt niespania. Jej przyjaciółka czule gładząc dłoń Leny wpatrywała się przed siebie i mówiła jakby dostała oświecenia umysłu. Ona sama gdy kiedyś miała wrażenie, że jest oświecona  miała w ciele substancje po których nawet świat nie był taki jak zwykle. Kiedyś miała wrażenie, że widzi Matkę Boską i stado śnieżnobiałych gołębi. W ostatniej chwili ktoś odciągnął ją od okna, bo chciała frunąć jako jeden z nich.

- Nic nie biorę. Ty jak zwykle musisz się czegoś dojebać. - Alex po dłuższej chwili spojrzała w jej stronę. - Po prostu dużo teraz myślę i postanowiłam sobie kilka rzeczy.

- Kilka rzeczy? Czyli co?

- Dowiesz się w swoim czasie. Na tę chwilę powiem jedynie, że obiecałam sobie, że nie będę pozwalała na to aby strach odbierał mi szansę na przeżywanie dobrych rzeczy. Nie chcę uciekać przed czymś tylko dlatego, że boję się, że znów będzie bolało. Gdy Lena do mnie wróci chcę jej pokazać, że jej praca jaką włożyła w to abym nauczyła się żyć nie poszła i nie pójdzie na marne.

Amanda zamrugała kilkukrotnie zastanawiając się co jej przyjaciółka ma na myśli. Niby rozumiała co Alex do niej mówi a jednocześnie nie miała zielonego pojęcia o co jej chodzi. - Myślę, że Lena na sam początek chciałaby, żebyś pospała jak normalny człowiek. Nie byłaby zadowolona, że tak się zajeżdżasz. Jej mama się o ciebie martwi.

Alex wzruszyła ramionami i nic nie odpowiedziała.

- Hej... - Amanda stanęła za nią i pochyliła się obejmując dziewczynę. - Najgorsze już minęło. - Powiedziała cicho patrząc na Lenę. - Ona wysypia się teraz za wsze czasy. Musisz odpocząć a czuwając przy niej ile wlezie nie odpoczywasz wcale a wcale.

- Nie jest źle.

- Nie? Alex, powinnam Ci zabrać kluczyki do samochodu. Podejrzewam, że Ty już kumasz jak ogłuszona żaba w wysokiej trawie i jeszcze coś nawywijasz. Jej mama tu jest, ja tu jestem... Idź pośpij a my wszystkiego w ten czas dopilnujemy.

- Na ile przyjechałaś? - Zapytała Alex jakby pomijając jej wypowiedź. - Jak psiaki?

- Conajmniej do jutra. Wbijam Ci się na pokój. - Odpowiedziała całując przyjaciółkę w głowę. - U ciebie w domu wszystko w porządku. Doris się nimi teraz zajmuje. Dziś ma wolne więc zabierze je do parku i chce popracować trochę z Betą.

- Dobry pomysł. - Alex przetarła twarz.

- Kiedy ty jadłaś cokolwiek? Dziś pewnie jeszcze nic nie tknęłaś a wczoraj?

Kolejne milczenie było bardziej wymowne niż jakakolwiek odpowiedź. - Mam rozumieć, że jedziesz tu teraz o kawie i energolach? Czy tak ciężko kurwa zjeść cokolwiek?

- Nie jestem głodna.

- Pierdolisz. Pierdolisz głupoty. - Amanda była zirytowana zachowaniem przyjaciółki choć było to dokładnie to czego się spodziewała. - Pierdolisz mi o jakichś większych zmianach i głębokich przemyśleniach a nie ogarniasz podstawowych kwestii. Będziesz odmieniona... Ta jasne. Odmieniona z rozjebanym żołądkiem i wrzodami wielkimi jak twój pusty łeb.

- Dobra, kurwa! - Alex złapała książkę i schowała ją do szafki. - Zjem coś potem z tobą, bo nie zniosę tego biadolenia i coś Ci zrobię! Zadowolona?

- Tak. - Amanda uśmiechnęła się szeroko. Bycie upierdliwą cipą okazywało się czasem jedyną bronią, która prędzej czy później wywoływała zamierzony przez nią skutek. Wiedziała, że nie może jej ustąpić. - A po obiadku pójdziesz spać jak na grzeczne dziecko przystało?

- Nie rozpędzaj się. - Alex odwróciła się w jej stronę i zmrużyła oczy.

- Pójdę kupić coś do picia i zaraz do Ciebie wrócę. - Amanda wyszła na korytarz i wyjęła telefon z kieszeni.

Do: Rudy cud świata
Cześć żono moja! Lena jest stabilna i są dobrej myśli. Oczywiście lekarze, bo wiadomo jakiej myśli bywa Alex. Swoją drogą macki mi opadają do tej czarnej wariatki. Nie było jej w hotelu (pominę to jak chodziłam po tych korytarzach jak obłąkana bo ciężko było jej odebrać). Wygląda jak gówno posypane mąką. Blada z pizdami pod oczami, nie je i jedzie na kofeinie w różnej postaci. Dobrze, że załatwiłaś mi te dropsy to jej to dziś rozpuszczę w piciu i uśpię sukę.

Dziewczyna wysłała wiadomość i napisała jeszcze jedną.

Do: Rudy cud świata
Ach! I jeszcze jedna ważna sprawa! Wiesz, że ryzykuję własnym życiem. Jeśli zginę w walce po tym jak ta czarna lwica się przebudzi... Pamiętaj, że mocno Cię kocham i zginęłam jak bohater walcząc w słusznej sprawie! Przekaż to potomnym aby historia o moim heroicznym czynie nigdy nie ucichła!

Lanjutkan Membaca

Kamu Akan Menyukai Ini

8K 409 17
Jedna z nich nie zwracała na niej uwagi bo była przyjaciółką jej siostry,a druga jest w niej zakochana od liceum Wulgaryzmy, przemoc
78.4K 1.5K 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...
Murder Oleh Nie wiem

Fiksi Penggemar

4.7K 167 22
Zastanawialiście się kiedyś czy da się zakochać w swoim odwiecznym przeciwniku? Myślę że nie, bo przecież po co, prawda? Przeciwnicy zawsze będą prze...
2.7K 193 4
Nastolatka z problemami x świeżo upieczona mężatka- od trzech lat pracuje jako nauczycielka matematyki Sensowny opis może kiedyś będzie