Wpuść mnie

By Aurora-Black

856K 49.1K 11.8K

Lena po latach podporządkowywania się rodzicom rzuca swoje dotychczasowe życie, aby być wreszcie sobą i żyć n... More

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
32.
33.
34.
35.
36.
37.
38.
39.
40.
41.
42.
43.
44.
45.
46.
47.
48.
49.
50.
51.
52.
53.
54.
55.
56.
57.
58.
59.
60.
61.
62.
63.
64.
65.
66.
67.
68.
69.
70.
71.
72.
73.
74.
75.
76.
77.
78.
79.
80.
81.
82.
83.
84.
85.
86.
87.
88.
89.
90.
91.
92.
93.
94.
95.
96.
97.
98.
99.
100.
101.
102.
104.
105.
106.
107.
108.
109.
110.
111.
112.
113.
114.
115.
116.
117.
118.
119.
120.
121.
122.
123.
124.
125.
126.
127.
128.
129.
130.
131.
132.
133.
134.
135.
136.
137.
138.
139.
140.
141.
142.
143.
144.
145.
146.
147.
148.
149.
150.
151.
152.
153.
154.
155.
156.
157.
158.
159.
160.
161.
162.
163.
164.
165.
166.
167.
168.
169.
170.
171.
172.
173.
174.
175.
176.
177.
178.
179.
180.
181.
182.
183.
184.
185.
186.
187.
188.
189.
190.
191.
192.
193.
194. Ostatni
Epilog
Podziękowania
Nowa opowieść
Bonus

103.

3.7K 246 84
By Aurora-Black

- Daj mi Twoją kurtkę. - Powiedziała kobieta wyciągając rękę w stronę Leny. - No daj... Odwieszę na miejsce. - Dodała nie widząc żadnej reakcji ze strony dziewczyny.

- Mamo... - Zaczęła Lena zdejmując kurtkę.
Tak naprawdę nie miała pojęcia co chciała w tej chwili powiedzieć. Jedno słowo wydobyło się z jej ust zupełnie niekontrolowanie.

- Nic nie mów. - Powiedziała spokojnie matka podchodząc do wieszaka. - Wolałabym, żebyś tu nie przyjeżdżała.

Kobieta stała tyłem do Leny nie dając szansy na to, żeby widziała jej twarz gdy wypowiadała te słowa. Nie zmieniało to jednak faktu, że samo to co usłyszała dziewczyna cholernie ją zabolało. Nie była teraz w stanie skupić się na tym, że matka nie była zaskoczona jej widokiem. W jej głowie z ogromnym hukiem rozbrzmiewały słowa wypowiedziane głosem pełnym rozczarowania, mówiące o tym, że nie powinno jej tu być. Nie powinna przyjeżdżać do swojego rodzinnego domu. Być może była to chwila w której powinna wycofać się i wrócić do Alex prosząc aby jak najszybciej stąd odjechały. Skoro mama nie chciała jej widzieć, jakiej reakcji mogłaby się spodziewać ze strony ojca? Na pewno nie lepszej niż ta.

- Chodź do salonu. Czekają na Ciebie. - Kobieta ruszyła przed siebie.

- Czekają? - Zapytała zdziwiona Lena nie uzyskując żadnej odpowiedzi.

Idąc za matką, dziewczyna czuła jakby każdy mięsień jej ciała napinał się boleśnie. Cichy wewnętrzny głos podpowiadał jej, że naprawdę nie powinno jej tu być. Miała przeczucie, że przyjazd tu rzeczywiście nie był dobrym pomysłem i coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że jej wizyta nikomu a jej w szczególności, nie przyniesie niczego dobrego.
   Stając w progu salonu Lena zobaczyła dwóch mężczyzn siedzących przy stole.

- Witaj Lena. - Odezwał się jej ojciec spokojnie gasząc papierosa w popielniczce.- Usiądź. - Kiwnął głową na krzesło znajdujące się naprzeciwko niego.

Lena uniosła brew w zdziwieniu. Jej ojciec rzucił palenie kilka lat temu i nie spodziewała się, że mężczyzna kiedykolwiek wróci do dawnego nałogu.

- Cześć kochanie. - Blondyn siedzący obok ojca uśmiechnął się do niej.

- Nie nazywaj mnie tak. - Odezwała się wreszcie Lena siadając na krześle. Widziała jak obydwoje przyglądają się jej uważnie.

- Zmieniłaś się... - Powiedział chłopak wpatrując się w jej twarz.

Lena przewróciła oczami i zwróciła się w stronę ojca. - Jak Twoje zdrowie?

- Bez zarzutu.

- Nic Ci nie dolega? - Lena zacisnęła usta spodziewając się odpowiedzi.

- Zupełnie nic. - Odpowiedział ojciec spoglądając w stronę chłopaka.

- Rozumiem, że nie byłeś w ostatnim czasie w szpitalu? - Dziewczyna starała się kontrolować ton swojego głosu aby nie dać odczuć jak bardzo zirytowana i zdenerwowana zrobiła się w ciągu ostatniej minuty.

- Poza kontrolnymi badaniami nie miałem powodu aby spędzać tam więcej czasu.

- Dlaczego tak mnie okłamałeś? - Lena zacisnęła pięść i spojrzała na blondyna. Była wściekła. - Jak mogłeś mnie tak oszukać i pozwolić na to, że się martwiłam co z moim ojcem? To jest niedorzeczne! - Krzyknęła uderzając ręką w stół. Nie mogła uwierzyć, że zagrali na jej emocjach w tak okrutny sposób.

- Gdybyś się mną przejmowała, nigdy nie zachowałabyś się w taki sposób. - Odezwał się ojciec wyciągając kolejnego papierosa z paczki.

- Po co Wy mnie tu zwabiliście? Mamo... - Lena odwróciła się w kierunku kobiety która weszła właśnie do pokoju z tacą na której ustawione były kubki i dzbanek z herbatą. - Co to ma znaczyć do jasnej cholery?

- Uważaj w moim domu na słowa. - Ojciec pomachał dłonią. - Odzywaj się z szacunkiem do matki.

- Co ja tu robię? - Zapytała zielonooka czując, że ciężko będzie jej zachować spokój. Chciała poznać powód dla którego się tu znalazła.

- Co Ty z sobą zrobiłaś? - Ojciec spojrzał na nią raz jeszcze z lekkim niedowierzaniem. - To jak się do nas odzywasz... Te włosy, makijaż. Gdzie się podziała nasza córka? Życie w pojedynkę tak bardzo Cię zmieniło, że wyglądasz jak...

- No, jak kto? - Zapytała Lena krzyżując ręce na piersi. Nie chciała dać się wyprowadzić z równowagi i próbowała w myślach odtwarzać słowa Alex o tym, że jest wartościowa i jej wybory nie ujmują jej w żaden sposób jako człowiekowi.

- Jak ladacznica. Nie mogę na Ciebie patrzeć. - Warknął mężczyzna uderzając pięścią w stół.

- Uspokój się. - Odezwała się matka Leny podchodząc do niego aby położyć dłoń na jego ramieniu.

- Nie mów mi co mam robić we własnym domu! - Krzyknął mężczyzna zrzucając dłoń kobiety.

- Czy ktoś mi wreszcie powie po co odstawiliście ten cyrk z Twoim pobytem w szpitalu? Po co ja tu jestem? - Lena miała dość  pobytu w tym domu. Czuła jak bardzo cały jest przesiąknięty negatywną energią co tylko powodowało narastanie w niej poczucia niepokoju. 

- No powiedz jej. - Ojciec szturchnął chłopaka siedzącego bez słowa.

- No odezwij się wreszcie a nie tylko gapisz się na mnie w milczeniu. - Lena spojrzała na chłopaka, który nerwowo pocierał ręką twarz.

Zielonooka zauważyła, że od ich ostatniego spotkania schudł i najwidoczniej przestał się golić albo tym razem postanowił wyglądać żałośnie nie dbając o swój wizerunek. Gdy byli razem, jego rutyną było to aby golić się każdego dnia. Nigdy nie pozwolił sobie na pominięcie tego elementu a dziś nawet jego włosy były niechlujne i zaniedbane.

- Bo ja... - Blondyn odezwał się ale widać było, że się miota i nie wie jak zacząć.

- No widzę, że Ci naprawdę mowę odjęło. - Prychnął ojciec. - Ostatnio jak mnie błagałeś żebym ją przyjął z powrotem byłeś bardziej zdeterminowany.

- Co? - Lena spojrzała na chłopaka, który chował teraz twarz w dłoniach. - Odezwij się.

- Prosił, żebym pozwolił Ci wrócić do domu, żebyście znów mogli być razem. - Ojciec kontynuował widząc najwidoczniej, że w chwili obecnej blondyn zbyt wiele nie powie. 

- To są chyba jakieś żarty. - Dziewczyna pokręciła głową z niedowierzaniem. Nie mogła uwierzyć, że dała się tak oszukać. 

- Lubię go i nadal uważam, że nie znajdziesz nigdy lepszego kandydata na męża. Już nawet pomijam fakt tego jaki żałosny się stał z chwilą gdy wyjechałaś. Prosił mnie długo i wreszcie się zgodziłem. - Odpowiedział ojciec udawanym, spokojnym tonem. 

- Na co się niby zgodziłeś? - Lena nie do końca rozumiała do czego to wszystko zmierza a może bardziej miała nadzieję, że źle to interpretuje .

- Pozwolę Ci wrócić do domu. 

- Słucham? - Dziewczyna spojrzała na matkę, która smutna siedziała ze spuszczoną głową.

- Możesz wrócić do domu. - Powtórzył ojciec. - Wszyscy zgodnie uznaliśmy, że przez ten czas wyszalałaś się chyba wystarczająco i nadeszła najwyższa pora, żebyś przestała z tymi fanaberiami i zaczęła zachowywać się tak jak przystało na naszą córkę. 

- Poczekaj, bo ja się chyba pogubiłam. - Lena podniosła się z krzesła i oparła dłońmi o blat stołu pochylając się lekko do przodu. - Wy nadal myślicie, ze macie nade mną jakąkolwiek kontrolę? 

- Siadaj. - Warknął mężczyzna. - W moim domu masz robić co Ci każę. 

- Ja nie jestem już małą dziewczynką. Nie będziesz mi więcej rozkazywał co mam robić i jak mam kierować swoim życiem. 

- Jak Ty się do mnie odzywasz niewdzięczna dziewucho? - Ojciec po raz kolejny uderzył ręką w stół. 

- Myślisz, że to jak ja teraz żyję to moje wymysły i fanaberie? - Krzyknęła Lena nie mogąc już znieść tonu w jakim odzywał się do niej mężczyzna. 

- A jak inaczej mam to nazwać? Tyle lat byłaś normalna i nagle Ci odbiło? Masz porządnego chłopaka, który czeka tu na Ciebie pomimo tego co zrobiłaś. Nie zasługujesz na niego a on jednak nadal Ciebie chce! Jest idiotą ale nic lepszego Cię w życiu nie spotka! 

- Nic nie wiesz o moim życiu! Nic nie wiesz o mnie! Nigdy Cię nie obchodziło czego ja tak naprawdę chcę więc nie mów mi teraz na co zasługuję i co będzie dla mnie najlepsze! 

- Ile mam się wstydzić przed sąsiadami, że pod moim dachem matka wychowała Cię na takie dziwadło? 

- No tak... - Zaśmiała się nerwowo Lena. - Jak przychodzi do przypisywania sobie zasług to jesteś pierwszy ale jak coś nie jest po Twojej myśli to zawsze inni są temu winni. 

- Nie prowokuj mnie smarkulo. Masz ostatnią szansę, żeby mnie przeprosić i obiecać, że skończysz z tymi głupotami. 

- Zastanowiłeś się chociaż przez chwilę czy ja chcę tu wracać? Nadal próbujecie ustawiać mi życie aby wyglądało tak jak Wy tego chcecie! Gdzie w tym wszystkim miejsce na to czego ja chcę? - Lena zaczęła krążyć po pokoju.

- Dziecko za niedługo będą święta. Chcesz je spędzać sama? Nie masz nikogo poza nami. - Odezwała się wreszcie matka. 

Lena głośno wypuściła powietrze z płuc próbując się kontrolować. Tak bardzo nie chciała krzyczeć ale ciężko było jej powiedzieć cokolwiek spokojnym tonem. Nie spodziewała się, że przez ten cały czas w tym domu nic się nie zmieniło. Jak ojciec mógł nadal wychodzić z założenia, że jako jedyny ma prawo decydować o tym co będzie się działo z jej życiem? Minęło tyle  miesięcy odkąd ruszyła przed siebie a tu czas jakby się zatrzymał. Ojciec nadal nic nie rozumiał, jej były narzeczony żył w złudnym przekonaniu, że wszystko może być jak dawniej a matka nawet w najmniejszym stopniu nie uwolniła się spod autorytarnej kontroli swojego męża. W tej chwili Lena była tak wściekła, że nie była w stanie nawet płakać. Krew dziko buzowała jej w żyłach a umysł nie był w stanie pojąć absurdu jaki miał miejsce właśnie teraz. 

Podchodząc bliżej kobiety, dziewczyna odpowiedziała najspokojniej jak tylko była w stanie w tej chwili. - Tak Ci się tylko wydaje mamo. Mam wokół siebie więcej przyjaznych mi ludzi niż kiedykolwiek przedtem. Otaczam się ludźmi, którzy mnie nie oceniają i akceptują w pełni taką jaką jestem. Nikt nie każe mi się zmieniać i udawać kogoś innego. Ich obchodzi moje szczęście. 

Kobieta nie odpowiedziała. W milczeniu pokiwała tylko głową i Lena mogłaby przysiąc, że na jej twarzy dostrzegła wyraz ulgi. Mrugnęła szybko kilka razy próbując wyrzucić z głowę tę myśl. Na pewno jej się przywidziało. 

- Nic tu po mnie. Niepotrzebnie przyjeżdżałam. Nie przyszło mi do głowy to, że okażesz się takim zakłamanym i podstępnym gnojkiem. - Lena wskazała palcem na chłopaka i ruszyła w kierunku korytarza. Nie chciała tu być i doskonale wiedziała, że jej ojciec też jej tu nie chciał. 

- Lena, poczekaj! - Blondyn ruszył za nią i złapał ją za ramię. 

- Czego Ty ode mnie chcesz? - Warknęła dziewczyna. 

- Wróć do mnie proszę. 

- Człowieku... Czego Ty nie zrozumiałeś z tego co ja powiedziałam chwilę temu? - Lena sięgnęła po swoją kurtkę i założyła ją na siebie. 

- Nie wierzę, że naprawdę zapomniałaś jacy byliśmy szczęśliwi. Nie wierzę, że za mną nie tęsknisz. - Chłopak znów złapał ją za ramię i przyciągnął bliżej siebie. 

- Puść mnie do cholery! 

- Lena opamiętaj się. Potrafiłaś od tak przekreślić te wszystkie lata jakie spędziliśmy razem? Wiesz ile musiałem naprosić się Twojego ojca, żeby pozwolił Ci wrócić,  żebyśmy znów mogli być szczęśliwi? 

- Ty chyba zwariowałeś! - Krzyknęła Lena próbując uwolnić się z uścisku chłopaka. 

Blondyn wpatrywał się w nią spojrzeniem które było mieszaniną determinacji, rozpaczy i obłędu. - Ja nadal Cię kocham! Wiem, że Ty też nie przestałaś mnie kochać. Po prostu się pogubiłaś. Ale wiesz... - Blondyn próbował ją objąć i przytulić. - Ja jestem w stanie Ci wybaczyć i możemy być znów szczęśliwi. Nadal możemy się pobrać. 

- Co Ty mi chcesz wybaczyć? - Dziewczyna nadal próbowała odepchnąć blondyna. On nie dawał jednak za wygraną.

- Wystarczy, że powiesz mi, że żałujesz i przeprosisz swojego ojca. Wszystko może być jeszcze jak dawniej... 

- Wiesz czego najbardziej żałuję? - Lena pchnęła chłopaka z całej siły uwalniając się tym z jego uścisku. - Żałuję, że tyle lat próbowałam uszczęśliwiać was wszystkich na siłę zupełnie zapominając o samej sobie. Żałuję, że nie zdecydowałam się przerwać tej całej farsy o wiele wcześniej. Tyle lat próbowałam Cię pokochać ale nie byłam w stanie. Nie bylibyśmy szczęśliwi, nie rozumiesz tego? Ja byłabym nieszczęśliwa i z biegiem czasu Ty też byś był. Widziałbyś moją rozpacz i to jak gasnę z każdym dniem coraz bardziej. Z czasem i Ty miałbyś tego dość bo nie byłabym w stanie dać Ci tego co oczekujesz a ja nie żyłabym tak jakbym naprawdę chciała. 

- Nie wierzę, że nigdy mnie nie kochałaś!

- Ja nie jestem odpowiednią dziewczyną dla Ciebie, uwierz mi. Jesteś dobrym facetem i zasługujesz na kogoś kto będzie podzielał Twoje pragnienia. To nie jestem ja. 

Chłopak patrzył na nią z niedowierzaniem. Rozglądał się i nagle jego uwagę przykuło coś co dostrzegł przez szybę znajdującą się w drzwiach prowadzących na zewnątrz. 

- Kto tam na Ciebie czeka? Co to za obdartus? - Zapytał patrząc w oczy Leny. Jego spojrzenie nagle się zmieniło i widać było jak narasta w nim gniew. 

- Nie nazywaj jej tak. - Odpowiedziała Lena.

- Kim ona jest? - Krzyknął chłopak szarpiąc ją gwałtowniej niż przedtem. 

- Puść mnie i się uspokój! 

- Kto to kurwa jest? - Chłopak wzmocnił uścisk jeszcze bardziej. 

- To jest moja szefowa. Puść mnie, to boli! - Lena wierzgała się ale tym razem nie była w stanie się uwolnić. 

- Wygląda jak brudna szmata! Gdzie Ty pracujesz? W burdelu?

- Nie nazywaj jej w taki sposób! - Krzyknęła zielonooka. - Puść mnie!

- Pieprzysz się z nią? Przyznaj się! - Chłopak pchnął ją na ścianę. 

Lena rozejrzała się zdezorientowana. Była w szoku, że rodzice nie reagują na krzyki dobiegające z korytarza. Nikogo nie obchodziło to co w tej chwili się działo. 

- Nie powinno Cię już interesować co i z kim robię! 

- Interesuje mnie to bo nadal jesteś moja! - Chłopak złapał ją za kurtkę. - Jesteś tylko moja! 

- Ty jesteś nienormalny! - Lena zacisnęła dłonie na jego rękach. - Nie jestem Twoja i nigdy już nie będę. 

- Pieprzysz się z nią? Odpowiedz! - Blondyn nie odpuszczał i patrzył na Lenę spojrzeniem bliskim obłąkania. 

- Jeśli już tak musisz to wiedzieć, to tak! 

- Na pewno nie jest Ci z nią lepiej niż było ze mną! 

Lena zaśmiała się niekontrolowanie. Nie była w stanie obojętnie słuchać tego bełkotu. - Zapewniam Cię, że nigdy ale to przenigdy nie było mi tak dobrze jak jest z nią! 

- Zamknij się! - Chłopak uderzył pięścią w ścianę tuż obok głowy Leny.

- Ja ją kocham, rozumiesz! Nigdy nie kochałam nikogo tak jak kocham właśnie ją! Nie zmienisz tego! To z nią chcę być i nigdy do Ciebie nie wrócę! 

- Zamknij się Ty dziwko! 

Krzyk chłopaka wymieszał się z pojedynczym trzaskiem po którym Lena zaczęła czuć jak pali ją policzek. 

- Nie wierzę, że mnie uderzyłeś. - Powiedziała ze załzawionymi oczami. - Nie wierzę... - Dodała odpychając blondyna, który chyba sam był zszokowany swoim zachowaniem. 

- Lena... - Odezwał się. - Ja... 

- Nie próbuj nawet mnie przepraszać. - Dziewczyna złapała za klamkę i ocierając policzki mokre od łez wyszła szybko z domu gwałtownie zamykając drzwi.

Jej ciało znów zaczęło się trząść i czuła jak ból rozchodzi się po jego każdym fragmencie. Piekący policzek był niczym w porównaniu z tym co działo się w w jej wnętrzu. Prawie każda myśl kłębiąca się w jej głowie sprawiała wrażenie jakby zaraz miała rozsadzić jej czaszkę. Zanosząc się płaczem podbiegła do Alex opierającej się o maskę samochodu i mocno się w nią wtuliła. Ramiona ciemnowłosej zawsze dawały jej poczucie bezpieczeństwa i tego w tej chwili potrzebowała najbardziej... 

Continue Reading

You'll Also Like

97.9K 3.1K 34
Przez całe życie żyłaś jak zupełnie normalna dziewczyna... Wiedziałaś, że ojciec zajmuje się szemranymi interesami, a twój brat - Bruno ma pójść w je...
4.6K 167 22
Zastanawialiście się kiedyś czy da się zakochać w swoim odwiecznym przeciwniku? Myślę że nie, bo przecież po co, prawda? Przeciwnicy zawsze będą prze...
23K 1K 25
"-Czemu tego nie robisz?-zaśmiała się na moje słowa ale odparła. -Ale co mam robić?-odłożyłam kieliszek obok mojego i odwróciła się w moją stronę. -N...
78.6K 3.1K 69
Marika Jauregui - 17 latka, która ma siostrę bliźniaczkę Lauren Jauregui. Od dwóch lat mieszka w Miami. Miła, pomocna, ale jak ktoś ją zdenerwuje moż...