𝙫𝙢𝙞𝙣 | 𝘚𝘰𝘶𝘭𝘮𝘢𝘵𝘦𝘴...

By TMFPUKT

18.8K 1.7K 2.2K

Dla dojrzałego dziewiętnastoletniego Jimina liczył się tylko chory ojciec, przyjaciele oraz ich kochana bibli... More

🍒Biblioteka
🍒Blondwłosy Klient
🍒Różni Przyjaciele
🍒Choroba
🍒"Głupi, pieprzony system!"
🍒Moo Manao
🍒Miłość Rodzi Miłość
🍒Ławeczka
🍒"M+J"
🍒Życzenia i Odczucia
🍒Whisky i cztery piwa
🍒Cierpienie Czy Satysfakcja?
🍒Straszny Wypadek
🍒"Testowałem cię"
🍒Cudze Myśli i Uczucia
🌸"Oznaczyłem cię, jesteś mój"
🌸Opiekun i Pomocnik
🌸Piękność z Instagrama pt.1
🌸Piękność z Instagrama pt.2
🌸Drugi Ojciec
🌸Dni Rozłąki pt.1
🌸Dni Rozłąki pt.2
🌸Sugar Daddy
🌸Drugoplanowa Miłość?
🌸Dotknij mnie
🌸Dotknąłem cię
🌸Kociak
🌸Miętowowłosy Wybawca
"...chciałbym się jeszcze uśmiechnąć tato..."
Propozycja
Nieproszony Gość
Komplikacje
"Akio 🙄❤"
Wigilia
Ucieczka
Paryska Noc i Instax
🍒Epilog🍒

Pogrzeb

250 28 5
By TMFPUKT

Zamknąłem za nami drzwi po czym wyszliśmy na dwór.
Było dosyć zimno, no i padał śnieg.
Dobrze, że nie deszcz jak w tych wszystkich filmach.

Wsiedliśmy do auta.
-Dobra ,więc Jimin mam tu bukiet dla ciebie-podał chłopakowi bukiet kwiatów.
-A my Tae mamy razem, ale ty go weź no bo ja muszę prowadzić-również podał mi bukiet kwiatów.
Po tym wyjechaliśmy.

Westchnąłem cicho.
No i się zaczyna...

Przynajmniej w pojeździe było ciepło i zupełnie cicho, mężczyzna wyłączył radio, można było tylko usłyszeć szum ulicy i innych aut oraz cichutkie strzelanie kiedy kryształki śniegu wpadały w przednią szybę.

Czułem się strasznie przygnębiony.

Ze smutkiem wtuliłem się w ramię Taehyunga.

Nawet nie próbowałem go pocieszać.
I tak niedałbym rady.
Z resztą to nie jest odpowiednio śmiać się teraz... w ogóle...

Położyłem dłoń na udzie chłopaka.
Lekko go tam głaskałem.
Nie chciałem tworzyć żadnego napięcia seksualnego ani nic.
Robiłem to czule i z uczuciem.

Zacisnąłem usta w kreskę i starałem się uspokoić.

To było bardzo trudne ale z pomocą Taehyunga mi się to udało.

Przytulony w niego zamknąłem oczy.

-Tae...zaopiekujesz się Shimmym, okej?
-I biblioteką...
-Dopóki nie wrócę...

-Jiminnie, myślę że z Shimmym nie będzie problemu...ale biblioteka...-nie chciałem robić mu przykrości ale po prostu wiem ,że dla mnie będzie to ciężkie...

-Wyjeżdżasz na długo, nie wiem czy dam radę...

Zacisnąłem mocno usta.
-Proszę, może być otwarta tylko godzinę...lub dwie ale proszę nie zamykaj jej-poprosiłem zrozpaczony.

Ścisnąłem go mocniej.
-Przepraszam, masz teraz przeze mnie problemy...

-Ja pomogę-nagle mój tata się odezwał, obydwoje popatrzyliśmy się w tamtą stronę.

-Mogę siedzieć przez dwie godziny, pasuje?-zapytał patrząc się w lusterku na nas.

Momentalnie mężczyzna został moim światełkiem w tunelu.
Byłem mu tak bardzo wdzięczny.

-Mój tata na pewno będzie szczęśliwy jeśli pomożecie z tym wszystkim podczas mojej nieobecności...

Taehyung znowu obdarował mnie tym swoim nieufnym i rozczarowanym spojrzeniem.
Aż miałem mu ochotę po prostu pokazać ten bilet z kieszeni.

Przez resztę drogi siedzieliśmy już w ciszy.

Nerwowo tupałem nogą z różnych powodów. Po prostu byłem aktualnie w dużym stresie.

Po jakimś czasie auto zatrzymało się a tata wyłączył silnik.
Nabrałem powietrza do płuc.
-Dobra jesteśmy-powiedział po czym wyszedł z samochodu.

Po tym ja i Jimin również wyszliśmy.
Obydwoje trzymaliśmy bukiet kwiatów w dłoniach.
Byłem spięty i było to po mnie widać.

Na miejscu czekała już moja mama wraz z księdzem oraz całkiem sporą grupką ludzi, aż mnie to zdziwiło.

Ledwo zdążyłem do niej podejść a ona już objęła mnie mocno swoimi ramionami, prawie pogniotła mi mój bukiet.

-Mamo...proszę puść mnie...

-Tak się martwiłam synku, naszczęście z tobą wszystko dobrze...

Cisnął mi się niemiły komentarz na usta ale się powstrzymałem.

Jooheon zmierzyła jeszcze sceptycznie wzrokiem Baeka i Taehyunga, następnie złapała mnie za dłoń i pociągnęła za sobą.

Nie skomentowała tego skąd mam ubrania...

-Możemy zaczynać proszę księdza...-powiedziała do wysokiego jak na azjatę mężczyzny.

Spojrzałem automatycznie w ziemię.

Praktycznie Jimin stał koło księdza na środku z mamą, tak jakby miał za niedługo mówić jakieś przemówienie czy coś...
To się źle skończy...

Jeszcze w dodatku tak pociągnęła go...no tak... niedelikatnie, ja bym uważał na jej miejscu żeby na przykład się nie potknął czy coś pff.

Stanęliśmy z tatą gdzieś z boku, ale nadal tak ,że Jimin nas widział.

Ceremonia się rozpoczęła, czułem się okropnie, widziałem pięknie ozdobioną trumnę.

Totalnie nie chciałem stać tutaj - na samym środku i w centrum uwagi.

Chciałem stać obok swojej sympatii i czuć jego dłoń w swojej, potrzebowałem tego bardzo...

Kiedy ksiądz zaczął odmawiać jakąś modlitwę za zmarłego spróbowałem dyskretnie zacząć się odsuwać w kierunku Taehyunga.

Spojrzałem na niego, widocznie tylko on to zauważył.

Popatrzyłem się na chłopaka.
Od razu w sumie zauważyłem o co mu chodzi.

Nie mówiąc nic tacie, bo nie chciałem mówić do niego tak nagle podczas krótkiej mszy również zacząłem się powoli zbliżać do starszego.

To musiało naprawdę przezabawnie wyglądać...
Ale naszczęście nikt na to nie patrzył...

Gdy nareszcie znalazłem się przy nim moje serce zabiło mocniej.

Zgodnie ze swoim życzeniem splotłem nasze palce i ku zdziwieniu swojemu uśmiechnąłem się.

Dobrze, że nikt tego nie widział...

Ścisnąłem mocniej jego dłoń.
Jednak mama chłopaka zauważyła jego zniknięcie.

Popatrzyła się na wszystkich i wzrokiem w końcu znalazła go przy mnie.

Schowałem powoli nasze dłonie bardziej za moją kurtkę i miałem nadzieję, iż nie zauważyła.
Popatrzyła się na mnie krzywo.

Rozglądałem się wokoło szukając czegoś na czym mógłbym zawiesić spojrzenie, nie chciałem patrzyć na to wszystko...

Poczułem większy uścisk, więc spojrzałem tam gdzie on.

Trzeba było klęknąć co od razu zrobiłem...

Mama wciąż na nas patrzyła.

Na chwilę puściłem jego dłoń no bo jednak to byłoby już bardzo podejrzane mimo, iż już było.

Znowu jakaś modlitwa którą o dziwo znałem, a nie oszukujmy się, w kościele byłem może z pół roku temu na komunii kuzynki.

Po tym wstaliśmy i ponownie złapałem jego dłoń.
Jakoś cała ta ,,msza" minęła po czym wszyscy poszliśmy w stronę miejsca w którym miał być pochowany Minhyuk...
Przed nami czterech mężczyzn niosło trumnę.

Jak mówiłem nie chciałem patrzyć na to wszystko, dlatego tylko ostatni raz zlustrowałem całą trumnę od góry do domu.

Westchnąłem ciężko czując jak smutek rwie moje serce.

I wtedy był moment kiedy ludzie zaczynali płakać.

Wraz ze mną...

Już mając wszystko w głębokim poważaniu wtuliłem się w Taehyunga.

Od razu przytuliłem go bardziej do siebie.
Gdzieś pod szalikiem znalazłem jego kark i głaskałem go po nim.

Było mi bardzo przykro i źle, ale nie chciałem płakać.

Nagle podeszła do nas mama Jimina.
Ten nawet jej nie zauważył.
Z tego co widać, nie było jej jakoś przykro.

Już chciała coś powiedzieć jednak zatrzymałem ją sam coś mówiąc.
-Nie jest tu pani teraz potrzebna-powiedziałem patrząc się jej prosto w oczy.
Ona tylko spojrzała się na mnie krytycznie i odeszła.
W sumie to było dziwne...

Kiedy się odezwałem, starszy wysunął główkę, żeby zobaczyć co się stało, jednak delikatnie przekręciłem ją z powrotem.
-Ciii... spokojnie-wyszeptałem.

Czułem się jakbym siedział zawinięty w przytulny kocyk.

Taehyung dawał mi to poczucie bezpieczeństwa, którego mi brakowało.
Ciepło rozchodzące się po moim ciele uspokajało mnie, a zapach blondyna sprawiał, iż mimo wszystko chciałem się uśmiechnąć.

Nie byłem pewien czy Taehyung odezwał się do mojej mamy w tej sposób ale gdy tylko chciałem zobaczyć młodszy mnie przytrzymał.

Mogłem się tylko domyślać o czym teraz myślał.
Albo...
Mogłem też to poczuć.
Przymknąłem powieki i skupiłem się na nim całkiem, wyrzuciłem z umysłu gadający tłum, moja poirytowaną matkę, sypiący śnieg i trumnę, która była już zakopana.

Coś jakby ustąpiło...
Wziąłem głębszy zaskoczony wdech.

Taehyung...chciał mnie chronić, chciał mnie gdzieś ukryć, schować i mieć gdzieś na wyłączność.

To było takie kochane.
Ścisnąłem go bardziej.

-Kocham cię Taehyungie...-wyszeptałem.

-Ja też cię bardzo kocham...
-Jest mi tak przykro Jimin...-powiedziałem nagle po chwili.

Nie wiem czy to było na miejscu.
Tak z dupy zacznę mu się wyżalać, to przecież on potrzebuje teraz pomocy, nie ja.

-Oh... przepraszam, nieważne.

-Nie, nie przepraszaj -wymamrotałem cicho.

-Musisz się ze mną dzielić tym co czujesz, tak rozwijają się relacje między ludźmi oraz nie dochodzi do nieporozumień.

Przejąłem pałeczkę.
Gładziłem go po włosach.
-Jestem twój, egzystuję aby cię wysłuchać...
-Powiedz co ci leży na serduszku...

-No...ale ty słuchasz tego już teraz przez cały czas...-spuściłem głowę.
Niepotrzebnie to mówiłem, zrobię sobie tylko wstyd i jeszcze wyjdzie, iż myślę tylko o sobie.

-Chodzi o to, że wyjeżdżasz...
Dalej siebie obejmowaliśmy, jednak byliśmy teraz troszeczkę dalej od siebie niż przedtem.

Naprawdę tylko kiedy pomyślałem o tym wszystkim było mi bardzo przykro, co ja na to poradzę...

-Boli mnie to tak samo jak ciebie, jednakże trochę wiary w nasz związek, jeśli będziesz miał takie podejście to mógłbym sobie pomyśleć, iż nie walczyłbyś o mnie kiedy byłaby taka potrzeba...-ująłem jego podbródek w dłonie.

Jooheon akurat spojrzała się w naszą stronę i wciągnęła ze świstem powietrze, już miała do nas podejść i nas rozdzielić, jednakże...
Coś ją zatrzymało...
Wryło ją dosłownie w ziemię, rozglądała się wokoło jakby przez chwilę nie wiedziała gdzie jest.

Wokół niej zawirowały białe płatki, przez chwilę musiała zamknąć oczy.

Gdy je otworzyła wszystkie negatywne emocje z niej uleciały.
Spojrzała się na naszą dwójkę i spuściła wzrok.

-Jiminnie...!-zwróciła na siebie moją uwagę.
-Poczekam na ciebie w domu, spakuję cię, spędź jeszcze trochę czasu z Taehyungiem, tylko wróć do domu na osiemnastą, bo musisz się umyć i przebrać, potem pojedziemy na lotnisko...-powiedziała to, opatuliła się szalikiem i przygarbiona opuściła cmentarz w samotności.

Ludzie też się już rozchodzili.

Zostałem ja, Tae i Baekhyun...

Zmarszczyłem brwi.
To było, conajmniej dziwne...

-Jiminnie...?-zapytałem niepewnie spoglądając jeszcze na odchodzącą
kobietę.

-Co to było?-po tym spojrzałem z powrotem na chłopaka z niewyjaśnionym wyrazem twarzy.

-Nie mam pojęcia...-otworzyłem szeroko oczy.

Odsunąłem się od niego i uważnie patrzyłem na Jooheon, która znikała powoli w zamieci śnieżnej.

Ogarnął mnie chwilowy smutek.
Spojrzałem na nowy grób.
Podszedłem do niego trzymając Tae za rękę.

-Tato...nie wiem czy to twoja sprawka ale dziękuję-uśmiechnąłem się.

-To może pójdziemy do twojej kawiarni Tae?

-No możemy-odpowiedziałem.
-A co z moim tatą?-zapytałem ale Jimin nie zdążył nic odpowiedzieć.

-Poradzę sobie, zawiozę was, spędźcie ten ostatni czas razem.

Jeju...mój tata naprawdę ostatnio jest...inny... taki jak kiedyś, to pewnie zasługa Minhyuka, dużo mu zawdzięczam.

-Dziękuję tato...-uśmiechnąłem się leciutko.

Pożegnałem się jeszcze z tatą i z uśmiechem ruszyłem za Taehyungiem i Baekhyunem do auta.

Podróż nie zajęła nam długo, mimo śniegu i śliskich dróg.
Zatrzymaliśmy się na chodniku, szybko wyszedłem a blondyn wraz ze mną.

-Dziękujęmy za podwózkę-ukłoniłem się.
Chciałem jeszcze coś powiedzieć ale starszy mi przerwał i pogonił, bo już "tracimy czas".
Zawstydziłem się i mu jeszcze pomachałem, a on odjechał.

Spojrzałem na młodszego.
-Chodźmy...-pociągnąłem go za sobą.

W sumie...kiedy Jimin wyjedzie, znowu będę musiał pracować w tej kawiarnii robiąc kawę i czasami tosty.

Tak to wszystko chłopak i pan Minhyuk mi zapewniali, a teraz sam będę musiał sobie kupować...
No dobra, jest jeszcze tata ,więc będę też mógł trochę pieniędzy zatrzymać sobie na Paryż.
Na pewno kupię coś Jiminowi.

Weszliśmy do kawiarni, ja przywitałem się z pracownikami, a starszy zajął nasze dawne miejsce.
Po tym poszedłem do naszego stolika i usiadłem na przeciwko.
-Dobra ,więc...ja biorę tosty i kawę, ciekawe jaką mi zrobią...-zaśmiałem się pod nosem.

-Ja chciałbym szarlotkę i mocną kawę z mlekiem ale bez dodatku cukru...-powiedziałem delikatnym głosem kiedy ktoś przyszedł przyjąć nasze zamówienie.

Taehyung dodał swoje tosty i kawę.

Jak zwykle najpierw zapłaciliśmy.

Rozpiąłem kurtkę i poluzowałem szalik, było tutaj bardzo ciepło i pachniało słodkościami, teraz wiedziałem czemu Tae kojarzył mi się tak słodko.

Ja w przeciwieństwie do chłopaka, zdjąłem kurtkę, szalik i czapkę.

Popatrzyłem się na niego.
-Jiminnie, przecież ugotujesz się za chwilę w tym wszystkim...

Wstałem i podszedłem do niego.
Zdjąłem mu kurtkę, czapkę i szalik, po czym powiesiłem na małym wieszaku obok nas.
Po tym, wróciłem na swoje miejsce.

-Dziękuję kochanie...-uśmiechnąłem się wdzięcznie.

-Hej chłopacyyy!-nagle usłyszałem zbyt znajomy głos.

-Cześć Ggukie...-odwróciłem się w jego stronę.

Obok niego zauważyłem Yoongiego.
-Woah hej Yoon...
-Wy się spotykacie?-zdziwiłem się.

-No na imprezie się bardziej poznaliśmy...-podrapał się po karku czarnowłosy.

Szczerze nie ucieszyłem się z ich obecności, w ogóle...

Po chwili podeszli do nas, Jungkook usiadł koło mnie, a Yoongi koło Jimina.

Nagle mój chłopak zaczął gadać z Yoongim a ja siedziałem cicho.

Kurde no, chciałem spędzić ten czas z Jiminem... z resztą ostatni. Ale nie z nimi, aktualnie bardzo mi przeszkadzali.
Jedynie miałem nadzieję, że Jimin pozna po mnie, iż nie pasuje mi ich obecność z wiadomo jakich przyczyn, bez zadawania pytań typu ,,Taehyung...co się stało kochanie?".

Przerwałem narzekanie miętowowłosego na to jaki miał dzisiaj słaby dzień.

-Mam dla was propozycję, jako wasz hyung dam wam prezent...

Widząc ich zainteresowanie kontynuowałem.

-Ale warunek jest taki, że nie możecie być smutni.

Widziałem ich zdezorientowanie, taki był plan.

Wyjąłem z drugiej kieszeni dwa bilety.
Co prawda miałem iść z Taehyungiem do kina ale już trudno, wygrałem je w jakichś zgrzewkach z piwem.

-Są ważne do jutra, możecie iść we dwójkę...-wzruszyłem ramionami.

-Ale ty z Taehyungiem-zaparł się Ggukie.

-Mówiłem wam żebyście nie byli smutni, korzystajcie!

-Dzięki Jiminnie!-uśmiechnął się niższy szybko mnie przytulił i wstał.
-Zrobiłeś mi dzień!
-Chodź Kook!

-Dobra...-mruknął tamten.
-Papa hyung!-pożegnał się i wyszli.

Kiedy obydwoje wyszli, wręcz uderzyłem czołem o stół i leżałem tak.

Zdenerwowałem się wcześniej i nie zeszło to ze mnie po prostu.
Mimo że starszy ,,wypędził ich,, to i tak było mi źle.
Nie wiem oni jakoś...denerwowali mnie samym byciem, gadaniem, śmianiem się.

Chyba to ze mną jest coś nie tak...

Nie wiedziałem zbytnio co powiedzieć, bałem się, iż tylko pogorsze mu humor...

Kiedy dostaliśmy zamówienia zagryzłem wargę i podziękowałem.

Miałem nowy pomysł, jak zjemy to pójdziemy nad jezioro.

Po chwili namyślenia przeniosłem swój talerz i usiadłem koło Jimina.

Ten zaczął jeść, a ja wtuliłem się w jego bok.
I tak kawa i tosty były jeszcze gorące i mógłbym się oparzyć.

-Jiminnie...?
-Możemy o czymś pogadać?-zapytałem nieśmiało i cicho.

-Jasne Taehyungie...-mruknąłem patrząc się wciąż na mój talerz i zajadając się w najlepsze ciastem.

Czułem na swojej twarzy jego wzrok.
Dopiero po chwili spojrzałem na niego przeżywając słodkie.

-Tylko nie wiem o czym... -spuściłem głowę.
-Ja chciałbym po prostu... porozmawiać z tobą...-mówiłem patrząc się na moje buty.

Poza tym... nie będę znowu mu się użalał jak to mi będzie ciężko bez niego.

Nie powiem to było kochane ze strony chłopaka.
Uśmiechnąłem się szeroko.
-W takim razie opowiedz mi...
-Co ci się dzisiaj śniło?-po tym mógł poczuć słodki posmak, bo pocałowałem go delikatnie w usta, bo szczerze nie wiedziałem czy dla niego komfortowo jest się całować jak jedna osoba dosłownie przed chwilą coś jadła.

Chwilę nic nie mówiłem, ponieważ musiałem sobie przypomnieć.

-Śniło mi się, że byłem na sawannie... i znalazłem tam małego tygryska, no i on był bez mamy taki sam i zrobiło mi się przykro.

-Więc zabrałem go ze sobą i zaadoptowałem.
-A potem wróciłem do domu, i ci go pokazałem.
-Ty powiedziałeś mi że przypomina mnie i tak się skończył sen.

-No i wtedy po tym się na mnie gapiłeś dopóki się nie obudziłem?-uśmiechnąłem się wesoło.

-Kurcze wiem, że nie powinienem tego rozpamiętywać ale kurcze...gdybym wtedy od razu zamknął drzwi...
-Twój tata...
-Nie przeszkodziłby nam...-mruknąłem trochę głupio zmieniając temat ale w sumie chciał porozmawiać, a ja chciałem wiedzieć co o tym sądzi.

Odsunąłem się troszkę i zacząłem jeść.

-Wiesz co... wydaje mi się że to może jeszcze nie był odpowiedni czas na to... może... właśnie mój tata miał nam wejść-zaśmiałem się cicho.

Ja za to przestałem jeść.

-Miał?
-Czyżbyś go do tego namówił?-zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc przez chwilę o co mu chodzi.

-Aaah...okej już rozumiem...-westchnąłem zamulony.

Trudno mi było z myślą, iż przez całe Boże Narodzenie będę siedział w domu nie mogąc przytulić się do Taehyunga a co dopiero robić takie rzeczy...

-Na pewno przyjdzie czas żeby to zrobić... zobaczysz-uśmiechnąłem się szeroko do niego po czym spróbowałem kawy.

-Pff... moja jest o wiele lepsza... coś mi się zdaje że za niedługo będę musiał tu wrócić bo jak nie to ludzie jeszcze sobie pomyślą, iż to ja się pogorszyłem... czaisz?
-JA-pozwalałem palcem na siebie.

-Ty? Ależ czemu kochanie?-zmartwiony spojrzałem na blondyna.

-Jedynie kiedy możesz się zmienić na gorsze to wtedy kiedy wrócisz do alkoholu i papierosów...

-Oby cię Bóg bronił...przed tym świństwem...-złapałem jego dłoń w swoją.

-I pamiętaj o mnie, kiedy tylko będziesz chciał po coś sięgnąć myśl o mnie...

Zestresowałem się bardzo.
Bardzo chciałem uwierzyć w to, iż nie sięgnę po papierosy... naprawdę chciałem.

-Aj...Jiminnie, chodzi mi o to, że kiedy ludzie będą pili tą kawę, to pomyślą sobie że ja się jakoś pogorszyłem i robię jakąś inną, no bo jednak dalej tam pracuję i wszyscy zawsze chwalą moją kawę.

-Wiem, że może nie jestem mistrzem, ale ona jest niedobra.

-Oh...-zdołałem jedynie z siebie wydukać.

-Moja mi smakuje...-wzruszyłem ramionami i wróciłem do jedzenia ciasta.

Nie zauważyłem tego ale w pewnym momencie Taehyung przypatrywał się mi zbyt bardzo i patrzył zachłannie na moje usta.

Poczułem w sobie taki jakby stres i jednocześnie ogromną chęć bliskości.
Tylko to nie były do końca moje uczucia...

-Jimiin...-z powrotem wtuliłem się w jego bok.

Chciałem zwrócić na siebie jego uwagę.
Kiedy popatrzył się na mnie powiedziałem w końcu:

-Ja tak bardzo chciałbym cię pocałować.... wiesz..?

-Jak tak bardzo chciałbyś to całuj...-uśmiechnąłem się złośliwie.

Widziałem jego duże zawahanie w oczach.
Udałem niewinnego i wziąłem w pałeczki ostatni kawałek ciasta.

-Zrobisz to?-spytałem.
-A może chcesz ciasto?-zaśmiałem się widząc jego niezadowolenie.

Blondyn zaatakował mnie kąsząc w dolną wargę.
To wcale nie poskutkowało tak, że byłem rozbawiony bardziej.
Powstrzymałem śmiech i musnąłem usta młodszego.

Akurat w tym miejscu nikt by nas nie zauważył, dlatego nie szczędziłem sobie za bardzo.

Dalej byłem oparty o jego bok, i byłem trochę niżej niż on.

Polizałem jego górną wargę prosząc o dostęp.
Po chwili mi go udzielił, po czym wsunąłem język do buzi starszego.

Uśmiechnąłem się lekko.

Tym razem to Taehyung dominował, z przyjemnością mu się oddałem.

Dowiedziałem się przynajmniej, że jednak nie przeszkadza mu całowanie nawet jak jadłem coś przed sekundą.

Kiedy delikatnie smyrał językiem moje podniebienie mruczałem cichutko.

Jednakże nie mogłem dać się do końca ponieść...

Obydwoje już zjedliśmy xwięc nie musiałem się niczym martwić.
Aktualnie czułem słodki posmak pomieszany z kawą.

Naprawdę myślałem, że nikt nie przyjdzie.
Jednak po chwili ktoś przyszedł...
Prawdopodobnie zabrać talerze i filiżanki po kawie.

Szybko odsunąłem się od chłopaka.

Siedziałem cały spięty.
Ta osoba chyba raczej znała dobrze Taehyunga z pracy.

Patrzyli się na siebie w ciszy.

Odchrząknąłem cicho, bo naprawdę nie wiedziałem co powiedzieć.

Ta... to był mój jeden z kolegów z kawiarni.
Kai...
Często gadamy w sumie na różne tematy.

-Tae?-odezwał się po chwili.

-To twój chłopak?-zapytał.

-Em... tak?-odpowiedziałem trochę nieśmiało.
Chwila ciszy.
-Wow... to fajnie-powiedział zabierając od nas talerze i filiżanki.
-To... szczęścia-uśmiechnął się jeszcze po czym odszedł.

-Czemu nikomu nie powiedziałeś i wszyscy muszą dowiadywać się w ten sposób-syknąłem niezadowolony.

Teraz nie byłem pewien czy ten uśmiech i słowa były szczere...

-Wydawał się miły...-westchnąłem.

Pocałowałem ponownie blondyna.

-Kocham cię bardzo, a teraz chodźmy nad jezioro na naszą ławeczkę...-wstałem i zacząłem się ubierać.

Później opuściliśmy lokal i mimo mrozu na naszych buziach widniały uśmiechy.

Szliśmy sobie w stronę parku trzymając się za dłonie.

Nagle naszła mnie jakaś ochota na gorącą czekoladę... w sumie na takie dni to bardzo dobry pomysł, szczególnie jak jest się na zimnym dworze.

-Jiminnieee...-zacząłem.
-Mam ochotę na gorącą czekoladę...-patrzyłem się w ziemię szurając butami o śnieg.
Zawsze tak robię.

-Ale Taehyungie...-stęknąłem.
-Dopiero co zjedliśmy coś słodkiego i wypiliśmy kawę...-byłem naprawdę zdziwiony.

-Ale jeśli chcesz to kupię ci-pogładziłem jego pulchny policzek.

-Tylko powiedz gdzie mogę kupić tą czekoladę...

-Blisko jest taka kawiarnia gdzie sprzedają... tak pięć minut stąd...-odpowiedziałem.

-To kupisz mi?-stanąłem w miejscu i popatrzyłem się na niego uroczo.

-Dobrze ale ty już idź nad jezioro, pamiętasz jak dotrzeć do naszej ławeczki?

-Nie?
-Tak myślałem...-mruknąłem.

-Dobrze, to chodź-pociągnąłem go wraz ze sobą.

-A i tak swoją drogą skarbie...-zatrzymałem nas na chwilę i spojrzałem mu w oczy.

-Jesteś przeuroczy-ucałowałem go.

Ha.
Czyli umiem być też czarujący.

Uśmiechnąłem się najszerzej jak umiałem.
Przytuliłem się do niego krótko po czym zawróciłem wraz z nim.

Z powrotem złączyłem nasze palce.
-Jiminnie a mamy jedzenia dla kaczuszek?

-Nie, nie mamy, zostawiłem je w domu-podrapałem się po karku.

Wcześniej nie pomyślałem, że tam się udamy...

-Kurcze...sklep zoologiczny jest po drugiej stronie miasta...
-Ale też nie chcę przyjść z niczym...-sam siebie tym rozbawiłem.

-Dobra już trudno...-westchnąłem.
-Pójdziemy tylko po czekoladę dla ciebie-przyśpieszyłem kroku.

-No okej...-mruknąłem cicho.
Po jakimś czasie doszliśmy w końcu do tej kawiarni.

Podeszliśmy do lady.
-Dzień dobry, ja chciałbym jedną gorącą czekoladę mleczną-powiedziałem posyłając jej miły uśmiech.

Ona również uśmiechnęła się do mnie, jednak tak jakbym był jakimś bogiem czy coś...
Nie wiem czy jej się podobałem czy co...

Przewróciłam oczami widząc znajome mi już zachowanie dziewczyny.

-Ja płacę-wtrąciłem się przypominając jej o tym, że stoję tuż obok blondyna.

Ona zrobiła dziwną minę, odpowiedziałem jej tym samym.

-Mów ile...-burknąłem, a Taehyung złapał moją dłoń i uścisnął co oznaczało abym był milszy.

-4451 won...-również burknęła.

Jimin zrobił trochę wielkie oczy.
No bo jednak to dosyć dużo jak za zwykły kubek gorącej czekolady...
Miałem nadzieję że mimo to chłopak nie będzie zły na mnie.

-Ile?
-Naprawdę tyle u was się płaci za zwykłą kawę?-prychnąłem.

-No dobrze...-wyciągnąłem portfel i sypnąłem na blat pieniędzmi.

Po tym wciąż trzymając go za dłoń odszedłem nieco dalej, aby specjalnie zobaczyła nasze ręce.

Dziewczyna popatrzyła się na nasze dłonie podczas nalewania tej czekolady.
Od razu jej mina zmieniła się na bardziej taką... smutną.

Jimin widząc to od razu uśmiechnął się cwanie.
Zaśmiałem się pod nosem z jego zachowania.

-Proszę bardzo-skierowała się do mnie podając mi kubek z gorącą czekoladą.
Po tym znowu lekko się uśmiechnęła.

-Dziękuję, do widzenia-odwzajemniłem uśmiech po czym wyszliśmy.

-Zachowujesz się jakbyś był wolny, jakieś uśmieszki, spojrzenia...-mamrotałem, może i byłem przewrażliwiony ale nie chciałem wiedzieć takiego zachowania.

-I tak, powiem ci to wprost i szczerze.

Wziąłem wdech.
-Jestem zazdrosny...-zarumieniłem się, czułem jak mocno biło mi serce.

-No jeju Jiminnie...ona się do mnie uśmiechnęła, to co miałem zrobić?
-Olać ją?

-To byłoby niemiłe...
-Przepraszam-podszedłem bliżej.

Pocałowałem go jednak trochę później odsunąłem się.
-Kocham cię bardzo mocno, wiesz o tym-uśmiechnąłem się.

-No ja ciebie też...-zawstydzony patrzyłem w ziemię będąc wciąż zawstydzony.

-Taehyungie, przepraszam...wiesz, że ja chcę dla ciebie jak najlepiej...

-A tak naprawdę ci szkodzę, bo jestem zazdrosny...
-To nie jest dobre...

-Przepraszam...-pociągnąłem nosem.

-Nie...!-podszedłem bliżej.
-Nie myśl tak...-podniosłem nasze dłonie do góry i ucałowałem część Jimina.

-Zawsze się mną opiekujesz i chcesz żebym czuł się jak najlepiej... i wiesz co?
-Prawie zawsze ci się to udaje-zaśmiałem się.

-I nie myśl, że mi szkodzisz, okej?

-Naprawdę to się udaje?-spytałem cicho nie będąc pewien.

Chłopak potwierdził a mi się zrobiło ciepło w całym ciele.
Czyli udawało mi się go uszczęśliwiać...

-Dobrze...a...mam prośbę...-chłopak wyczekiwał mojej dopowiedzi.

-Pocałujesz mnie?

-Hm...-udałem ,że się zamyśliłem.
-Tak-uśmiechnąłem się i złączyłem nasze usta.

Chłopak zbliżył się jeszcze bardziej do mnie, przez co kubek prawie wypadł mi z dłoni.
Nie zwróciliśmy jakoś na to uwagi.

Jednak chciałem żeby to on dominował.

Czując, że blondyn dał mi przyzwolenie na więcej zacząłem go namiętnie całować.

Wtuliłem się w niego mocno jednocześnie zajmując się jego ustami.

Taehyung nie mógł się powstrzymać przed cichym jękiem.

Uśmiechnąłem się.

W sumie to staliśmy na dworze, w samym centrum Seulu.
A tam jest no... bardzo dużo ludzi.

Jednak miałem to gdzieś, jakby inni patrzyli się na nas dziwnie czy coś.
No sory.

-Mm...-mruknąłem cicho.

Skubnąłem jego język, co zaskoczyło bardzo chłopaka ale tym akcentem zakończyłem nasze nagłe zbliżenie.

-Chodźmy, bo nigdy nie dojdziemy nad te jezioro...-wymamrotałem oblizując wargi z uśmiechem.

Zawsze gdy był zawstydzony nie mogłem od niego oderwać wzroku...
Co teraz było niebezpieczne z powodu zamarzniętych ulic.

Zarumieniłem się lekko.
Szliśmy właśnie przez park, a ja piłem swoją czekoladę.

Miałem troszeczkę brudne usta od niej.

Po chwili odwróciłem się do chłopaka, dalej idąc.
-Napij się trochę-powiedziałem przystawiając kubek do jego buzi.

Posłusznie upiłem trochę ciepłej brązowej cieczy.

-Dobra ale wciąż dla mnie za słodka...

Blondyn wzruszył ramionami co też było urocze.
Zniknęliśmy między drzewami.

Byliśmy prawie na miejscu.

Kiedy w końcu doszliśmy na miejsce, obydwoje starliśmy śnieg z ławki, po czym usiedliśmy na niej.

Była trochę zimna, przez co było mi również zimno w tyłek.

-Zimnooo-powiedziałem po chwili.

-Aishh faktycznie, zaraz zamarznie mi odbyt i nawet ty nie będziesz mógł w stanie go rozgrzać-pozwoliłem sobie na taki niewinny żart, aczkolwiek zwróciłem tymi słowami uwagę blondyna na siebie.

-No co? -zaśmiałem się.
-Mówiłeś przecież, że chciałbyś mnie kiedyś ukochać...-wzruszyłem ramionami.

-Bo się zawstydzę-zaśmiałem się cicho.

Wstałem i usiadłem na jego kolanach.

-No rzeczywiście to prawda...-przyznałem cicho.

-Ale jak będzie mnie bolał tyłeczek to mnie pomasujesz?-oparłem podbródek na jego ramieniu i wyszeptałem mu słodko do ucha.

Tak bardzo chciałem mu udzielić czułości...
Złożyłem buziaka na szyi młodszego i policzku, tylko od policzka się nie odsuwałem, jedynie aby powiedzieć:
-Jestem pijawką.

Zaśmiałem się.
Jego zachowanie mnie rozczulało i trochę onieśmielało.

-Wow... nigdy nie widziałem tak przystojnej pijawki.-upiłem kolejnego łyka gorącego napoju.

Dziwiło mnie, że ten kubek tak długo trzyma ciepło.

-A ja tak słodkiej ofiary, mmm jesteś pyszny-polizałem go, a on się prawie zakrztusił i spojrzał na mnie.

Wybuchnąłem śmiechem.
-Przecież już cię lizałem-przewróciłem oczami i uderzyłem go na żarty w ramię.

-Kilka razy-dodałem pokazując na palcach liczbę trzy.

-Ty mnie też możesz-wzruszyłem ramionami.

-Wiemmm...-odpowiedziałem.

-Ale teraz mam od czekolady brudny język wiesz...-posmutniałem troszeczkę.

-Alee... mogę to zrobić jak wrócimy do domu-uśmiechnąłem się znowu.

Była w sumie szesnasta, mamy dwie godziny.
-Jiminnie zostały nam dwie godziny tylko...

Posmutniałem.
-Ligia i Winicjusz i tak są teraz w swoim domku, bo jest zimno i nie przyjdą...

-Więc chodźmy do ciebie, chcę abyś mnie wylizał-dotknąłem go w nosek.

-Pup -wydałem z siebie dźwięk i zaśmiałem się wesoło.

-Kocham cię...

Uśmiechnąłem się promiennie do niego.
-Ja ciebie też-odpowiedziałem od razu.

-To... chodźmy-wstałem, po czym wziąłem go za rękę i pomogłem wstać.

Właśnie kończyłem moją czekoladę, dlatego dałem starszemu ostatniego łyka i wyrzuciłem do kosza.

-Za dużo cukru...-zaśmiałem się i udałem obrzydzenie.

-To co będziemy robić u ciebie?-spytałem w pewnym momencie.

-Naprawdę mnie wyliżesz?-nachyliłem się bardziej w jego stronę opierając swój ciężar na nim.

-Interesujące-chciałem być już w domu i móc go przytulić.

-Hm... zastanowię się-powiedziałem lekko się uśmiechając.

W sumie nie wiem gdzie miałbym go wylizać.
Nigdy nie robiłem takiego czegoś z moją byłą... z resztą po co ja w ogóle ją porównuje do Jimina?
Z nim jest zupełnie inaczej.
Oczywiście w pozytywnym znaczeniu.

Uśmiechnąłem się z zadowoleniem.

-To co? Idziemy szybciej!-przyśpieszyłem ostrożnie nasze kroki.

Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu.

W domu Tae było tak ciepło.
Byłem teraz w kuchni i karmiłem Shimmiego.

Mój tata siedział w salonie, a ja w sumie nie mając nic do robienia poszedłem do mojego pokoju.

Zacząłem śpiewać sobie piosenkę ,,Jingle Bells Rock,, i chodziłem tak sobie po całym pokoju.
Powoli już zaczynałem czuć ten świąteczny klimat, jednak wiedziałem, że bez Jimina szybko on mi minie...

-Dużo przeżyłeś malutki, jesteś silny, kocham cię...-ucałowałem go w główkę, a on cicho zamruczał w odpowiedzi i polizał mnie.

Wróciłem do Taehynga.

Zacząłem się przy nim rozbierać, wciąż tutaj były moje ubrania z wczoraj, a nie mogę zabrać mu garnituru.

Zmieniłem spodnie na wygodne jeansy, ale gdy chciałem założyć bluzę poczułem chłodne ręce na swoim rozgrzanym ciele.
Podskoczyłem odruchowo.

Odsunąłem się lekko.
-Oj... przepraszam...-zaśmiałem się wesoło.

-Chyba nie umrzesz prawda?-odebrałem mu bluzę i odłożyłem ją na łóżko.

-Położysz się?-zapytałem, po czym starszy zrobił to, o co prosiłem.
Usiadłem mu na biodrach.

-Taehyung co ty...?-zacząłem mówić ale przyłożył mi palec do ust i uśmiechnął się znacząco.

Po chwili zrozumiałem.

-Już rozumiem, jednak dotrzymujesz słowa-zaśmiałem się.

Ponownie na niego spojrzałem i oblizałem oraz przygryzłem wargi.

-Zaczynaj...-odprężyłem się całkiem poddając.

Zbliżyłem się do jego szyi.
Na początku zacząłem ją całować, jednocześnie zastanawiając się jakbym miał go polizać czy coś.

Bardzo nie chciałem tego zepsuć.
A jak mu się nie spodoba...?
Kurde.

Dobra... więc stwierdziłem, że będę improwizować... tak jak zawsze.

Po chwili powoli polizałem szyję chłopaka.

Nawet nie wiedziałem, że podniecają mnie takie zagrywki...

Jęknąłem cicho, objąłem go w talii i przycisnąłem do siebie.

Był taki cieplutki i miękki...
Chciałem go przytulić...
Uśmiechałem się przez cały czas promiennie.

Włosy co chwile opadały mi, że musiałem je przeczesywać.
W pewnym momencie chłopak zaczął to robić, a ja już nie miałem problemu.

Po jakimś czasie pocałunkami zszedłem na tors po czym również polizałem tam w jednym miejscu.

Wydawało mi się, iż nie jestem w tym taki zły i wszystko jest chyba okej.

-Wiesz Taehyung...-zacząłem zawstydzony.

-Podoba mi się takie coś-wyszeptałem bawiąc się jego równie miękkimi włosami.

Widocznie te słowa zachęciły bardziej Taehyunga do działania.

-Mm -wyciągnąłem się zaczynając charakterystycznie mruczeć.

Po chwili zawędrowałem do jego sutków i zassałem się na jednej brodawce.
Odpowiedział mi tym troszeczkę głośniejszym jękiem.

Po tym zassałem się trochę bardziej na drugiej...

Dobry jestem.

Starałem się naprawdę nie myśleć w takiej chwili o moim wyjeździe...
Który swoją drogą za niedługo nadejdzie.

Postanowiłem go podrapać po pleckach.
Wsunąłem swoje dłonie po materiał bluzy, którą miał na sobie, podczas gdy on robił swoje.

Cały czas dawałem po sobie znać jak mi dobrze.

Również zacząłem cicho mruczeć kiedy starszy smyrał mnie po plecach.

Ja, za to teraz zszedłem na brzuch.
Lizałem, całowałem, zasysałem się i szczypałem go zębami.

Została nam jeszcze tylko godzina, dlatego miałem zamiar za chwile przerwać to, i zrobić jeszcze coś innego z chłopakiem.

Męczyłem swoje wargi, nieustannie je przygryzając...

Stęknąłem niezadowolony kiedy chłopak zaprzestał dotychczasowych czynów, zaczął tylko podziwiać swoje dzieło na moim ciele.

Uśmiechnąłem się rozczulony.

-Na pewno to ładnie wygląda nieprawdaż?-spytałem cicho.
Założę się, iż się nie mylę.

-Ślicznie-odpowiedziałem krótko dalej oglądając jego ciało.

Jednak po chwili spojrzałem chłopakowi w oczy.
Uśmiechnąłem się uroczo.

-Co będziemy teraz robić?-zapytałem lekko wiercąc się na jego biodrach.

Pogłaskałem go po pleckach.

-Nie wiem Taehyungie ale proszę nie kuś mnie no...-mruknąłem cicho.

-No chyba, że...-przypomniałem sobie sytuację kiedy ocieraliśmy się o siebie przez bokserki.

Ale nie wiedziałem czy to dobry pomysł ponieważ nie mam nic na przebranie, a może być mokro...

-No chyba że co?-zapytałem zniecierpliwiony.

Chłopak patrzył się na mnie z lekkim uśmiechem.

-Halooo ziemia do Jiminka.-zaśmiałem się.

-Nic, nieważne-mruknąłem rozbawiony.

Chłopak wydawał się zawiedziony ale raczej mi odpuścił...
Naszczęście...

Po prostu opadł na mój tors i się mocno przytulił.

-Co powiesz na drzemkę?
-Tylko trzeba będzie powiedzieć twojemu tacie, że musi nas obudzić...

-Nie wiem... jeśli jesteś zmęczony to możemy-uśmiechnąłem się mimo że nie mógł zauważyć.

-To pójdę powiedzieć tacie-wstałem i wyszedłem z pokoju.
Kiedy poinformowałem mojego rodzica, wróciłem do pokoju i z powrotem położyłem się na chłopaku.
Głowę ułożyłem na torsie.

-Tylko chciałbym żebyś mnie posmyrał...-poprosiłem cicho.

-Gdzie chciałbyś abym cię posmyrał?-ziewnąłem cicho ,co chyba było nieplanowanie słodkie, bo młodszy złapał mnie za poliki.

-Ojej przestaaań-zaśmiałem się, a moją twarz ozdobiły rumieńce.

Zachichotałem cicho.

-Jesteś słodki-uśmiechnąłem się szeroko po czym puściłem jego policzki, a moja głowa z powrotem opadła na tors starszego.

-Po pleckach... proszę-wymamrotałem cicho po czym już nic nie mówiłem.

Tata miał nas obudzić za pół godziny, czyli o 17:50.
Mama chłopaka miała być na 18:00.

Spełniłem jego prośbę, a na komplement uśmiechnąłem się, przynajmniej spróbowałem.

-Ale wiesz o tym...-wymamrotałem.
-Że jak zasnę to przestanę cię smyrać, co wtedy?-zamknąłem oczy.

-To spróbuję zasnąć szybciej niż ty-wymruczałem i zamknąłem powieki.

Nie wiem czy spanie, kiedy została nam ostatnia godzina razem to dobry pomysł... jednak się nie opierałem.
Wiem, że chłopak tego chciał, a mi to nie przeszkadzało.

Nie zauważyłem kiedy oboje usnęliśmy, chyba w tym samym czasie.

Po upływie wspomnianej godziny tata młodszego nas obudził.
Trochę nieprzytomny wstałem ale po chwili już się ogarnąłem.

Stanąłem na przedpokoju i zdałem sobie sprawę, iż to ten moment, kiedy rozstaje się z Taehyungiem na dwa tygodnie...i kilka dni...

Spojrzałem w lustro i kilka łez zamazało mi widok.

Idąc na przedpokój, znowu łzy pojawiły mi się w oczach.
Po tym zaczęły spływać po policzkach.

Westchnąłem cicho ścierając je z nich.
Jednak nowe napływały.

Stanąłem przed chłopakiem i popatrzyłem się na niego smutno.

-Wrócę, zobaczysz...-powiedziałem moim najbardziej pewnym i spokojnym głosem mimo cichego płaczu.

-Zawsze będę tu-wskazałem jego serduszko.

-A ty tu- wskazałem na swoje.

-Plus na rękach możemy też pisać jak nie będziemy mogli używać telefonu...

-Mam nadzieję, że tak będzie-powiedziałem cicho.

Odsunąłem się troszeczkę i posłałem mu lekki uśmiech.
Starłem łzy, po czym zrobiłem to samo z chłopakiem.

-Jiminnie... pocałujesz mnie?-zapytałem nieśmiało.

Spojrzałem na chłopaka z kipiącą miłością w tęczówkach.

Obejmując go w talii dłońmi objąłem go również nogą na wysokości tyłka młodszego.

Złączyłem nasze usta w tej słodko-gorzkiej pieszczocie przepełnionej bólem, miłością i smutkiem.

Kiedyś na pewno umierałbym z radości, że jadę za granicę - do Tokio...

Zdziwił mnie ruch chłopaka, bo nie przypominam sobie żeby tak kiedyś zrobił.

Uśmiechnąłem się leciutko.
Stałem oparty o ścianę a starszy przede mną.

Pocałunek nie był bardzo namiętny... ale podobało mi się to.
Poza tym, nie chciałem go tak szybko przerywać, więc moglibyśmy się rozkręcić dopiero po jakiejś chwili.

Sam sobie udostępniłem drogę do wnętrza ust chłopaka, przyciskając go mocno do siebie całowałem go żarliwie i bez opamiętania.

Przez to nikt z nas dwóch nawet nie zwrócił uwagi na to, iż ktoś zadzwonił domofonem.

Tata Taehyunga nie będąc lub będąc świadomy co robimy otworzył jej, bo był w kuchni.

My kontynuowaliśmy to co zaczęliśmy.

Usłyszałem dźwięk naciskanej klamki.
Ale się nie odsunąłem tylko panicznie przysunąłem bliżej jeśli to w ogóle możliwe.

Jooheon gdy tylko zobaczyła co jej ukochany syn robi, wraz z Kim'em Taehyungiem poczuła się bardzo niezręcznie i nie wiedziała co zrobić.

Dobrze wiedziałem, że chłopak ją zauważył.
Więc czemu przysunął się jeszcze bardziej i pogłębił pocałunek?

Myślałem, iż od razu się ode mnie odsunie, dlatego trochę się zestresowałem, ale nie było tego po mnie widać.

-Jiminni...-chciałem coś powiedzieć, jednak szybko mnie uciszył przygryzając moją dolną wargę.
Odpowiedziałem mu na to cichym westchnięciem.

Chyba powoli zaczynałem rozumieć o co mu chodzi.

Nie wiedziałem czy pożeranie się na jej oczach jest dobrym pomysłem ale postawiłem wszystko na jedną kartę...

-Synu...-usłyszałem po chwili.

Odsunąłem się powoli kryjąc emocje wewnątrz siebie.

Oblizałem usta i oddychając głośno, czerwone policzki mówiły same za siebie.

-Jimin...ja nie wiedziałam...-spuściła wzrok.

Udało się!

-Nie wiedziałam, naprawdę-załamał się jej głos.

Milczałem uparcie.
Może będzie można było coś zmienić.

-Ale...jeśli myślisz, że cokolwiek to zmieni Jiminnie...
-Niestety nie...-westchnęła ciężko.

-Taehyung będzie mógł do ciebie przyjeżdżać, lub odwrotnie...
-Będę wam sponsorować bilety...

Oblizałem usta.
Szczerze... jakoś zbytnio nie ucieszyła mnie jej decyzja, bo tak czy siak, chciałbym czasami do niego przyjechać, albo on do mnie.

Nie odzywałem się, bo wiedziałem, że mogę powiedzieć coś złego w jej stronę, a jednak szanuję, że jest w miarę tolerancyjna.
I... przyjęła nasz związek... chyba.

Jimin również patrzył się na nią i nic nie mówił.

-Nie mogę pozwolić aby z mojej winy...umarły dwie osoby...-dodała.

Widocznie to tylko tyle, nic więcej się nie zmieniło.

Zacisnąłem pięści.

-Chodź Jiminnie, musisz wziąć prysznic i się przebrać...-wycofała się.

-Czekam w taksówce...
-Pośpiesz się...

-Powiedz chłopakom, niedługo wrócę...
-Obiecuję...-pocałowałem go ponownie ale już krócej.

Tata Tae stanął tuż obok mnie.
-Proszę się nim opiekować za mnie, dobrze?-pociągnąłem nosem.

Mój tata kiwnął głową na tak.
Sięgnąłem po dłoń chłopaka i ścisnąłem ją krótko.

Zbliżyłem się do jego ucha.
-Kocham cię skarbie-wyszeptałem, po czym trochę się odsunąłem.

Było mi przykro przez cały czas, ale już nie płakałem...
W końcu musiałem chociaż trochę wziąć się w garść.

-Ja ciebie też, bardzo, jeszcze się spotkamy...-pocałowałem go ostatni raz i zanurzyłem dłoń w tych miękkich włosach.

-Będę tęsknić...-spojrzałem mu oczy.

Następnie założyłem buty, kurtkę, czapkę i szalik.

Obdarowałem ich obu mocnym przytulasem.

-Do zobaczenia-pomachałem i opuściłem mieszkanie.

Spuściłem głowę, a nagle moje skarpetki stały się interesujące.

Jednak poczułem po chwili uścisk.
To był mój tata, przytulił mnie mocno.

Wtuliłem się w niego.
-Tae...?-zaczął.
-Może obejrzymy coś razem? Jakiś film?-zapytał.
Odsunąłem się od niego i uśmiechnąłem się lekko.

-Możemy obejrzeć-powiedziałem po czym poszliśmy do salonu.
Ja jeszcze tylko zawitałem do mojego pokoju i zabrałem telefon, jakby Jimin napisał czy coś.

Zająłem swoje miejsce w taksówce.

-Jimin rozumiem, że to trudne ale myślę, iż jesteś gotów rozpocząć takie życie...-powiedziała moja matka.

-Tak, ja też tak uważam-zdziwiłem ją tą odpowiedzią ale nie wiedziała, że równie szybko te życie zakończę.

//
-Jimin? Pomóc ci?-Jooheon stała na przedpokoju ze swoją walizką, obok niej stały dwie duże -moje.

Wychodząc z pokoju ciągnąłem jeszcze trzecią.

Mój pokój był teraz całkiem pusty, nie licząc mebli.

-Nie, dam radę...-przeczesałem pachnące włosy.

Wysłałem sms do Taehyunga z wiadomością, że zostawię mu klucze w jednej z masywnych donic, w których rosną duże rośliny - przed biblioteką.

Chciałem aby je jutro odebrał i trzymał w domu.

-Masz wszystko kotku?

Kiwnąłem głową poprawiając plecak i czapkę.

Kobieta dała mi chwilę.

Ten dom stał się martwy ale jeszcze go ożywię.
Choinka na pewno ponownie zaświeci lampkami.

-Już? Chodźmy.

Wyszliśmy z mieszkania, a następnie z biblioteki.
Kolejna taksówka miała nas zabrać na lotnisko, trudno było z tymi walizkami ale nie chciałem pomocy.

|||||
𝙃𝙖𝙥𝙥𝙮 𝙣𝙚𝙬 𝙮𝙚𝙖𝙧 𝙢𝙮 𝙡𝙤𝙫𝙚𝙡𝙮 𝙥𝙚𝙤𝙥𝙡𝙚
Dziękuję wam bardzo za ponad 400 gwiazdek!
Jestem bardzo szczęśliwy!
Nie wiedziałem, że to tak szybko nastąpi ❤❤❤

Kocham was bardzo, pamiętajcie, że to dla mnie wielka motywacja 💕💕

Niestety muszę wam powiedzieć, że zbliżamy się do końca tego opowiadania :(((
Jeszcze maksymalnie dwa rozdziały przewiduję.
Wszystko co dobre kiedyś się kończy...
Chociaż nie wiem czy to opo jest dobre, bo wydaje mi się chaotyczne...

ACZKOLWIEK pamiętajcie, że na koniec będą dwa krótkie speciale :D

Do zobaczenia w następnym rozdziale, dbajcie o siebie, buzi 😙❤

Continue Reading

You'll Also Like

919K 101K 124
Wiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystk...
11K 445 39
- Ja też mam uczucia wiesz?? - powiedziałam wkurzona i smutna jednocześnie. Chłopak nic nie odpowiedział tylko patrzył na mnie jak wryty. postanowił...
3.5K 242 15
Kontynuacja "Pokochaj mnie proszę" i "Zapomnij Proszę".
41.1K 2.2K 62
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...