Lay
-你好 英俊
Boże dlaczego ja się zaczerwieniłem? To było słodkie i tandetne zarazem, ale nie powiem, spodobało mi się.
Po zajęciu się Luhanem i Sehunem wyszliśmy wszyscy z pokoju, aby poszli spać. Miałem trochę wątpliwości czy to dobrze zostawiać ich samych w jednym łóżku, ale byli tak poturbowani, że chyba nie spróbują nic robić.
Poszliśmy wszyscy do salonu. Usiedliśmy na kanapach nic nie mówiąc. Czułem na sobie wzrok Junmyeona. Było to dla mnie strasznie zawstydzające. Próbowałem tego nie okazywać. W końcu ciszę przerwał Yifan.
-To tak w ogóle to o co chodzi bo nadal nie za bardzo rozumiem tą sytuację?
Spojrzałem na Suho, Kaia i D.O. Oni wiedzą o nich. Od razu widać, że wiedzą.
-No nasze gołąbeczki się ze sobą spotykają i to już od jakiegoś czasu-odpowiedziałem
-Co?!
-No tak-potwierdził Junmyeon
-Co? Jak? Kiedy?-Yifan był widocznie zszokowany tą wiadomością
-Od jakiegoś czasu, Sehun miał problemy w szkole i dyrektor załatwił mu korepetycje. Domyślam się, że nie zdziwi was to, że jego nauczycielem miał być Luhan, chociaż sam zrozumiałem to dopiero dzisiaj. Tyle wiem, ale zdaje mi się, że Lay wiesz trochę więcej od nas, prawda?-powiedział Jongin
-Tak, to prawda, ale to wszystko nie zaczęło się od korepetycji. Pamiętacie może imprezę, którą organizowaliście u ciebie Junmyon, a Kai ty przeprowadziłeś dwóch swoich znajomych, których znałeś tylko ty?
-Tak-odpowiedzieli chórem
-Kris ty ją możesz kojarzyć z wtedy, gdy przyszedł Chen i powiedział nam o niej-Yifan kiwnął głową na znak, że pamięta-Wtedy wysłaliśmy tam Luhana na zwiady. Myślę, że nie powinno was to zdziwić. Sami pewnie tak robiliście z nami-policzki Junmyeona zrobiły się różowe-No więc wtedy nasza parka pierwszy raz poznała się w dość intymny sposób. Luhan wziął jakiegoś drinka z dragami...
-To on wtedy zabrał mi drinka?-wciął mi się w słowo Kai
-Tak, dokładnie. Sehun był już mocno pijany więc nie zauważył, kto to. Wziął go do pokoju, aby ten już położył się do łóżka, bo widział, że jest ledwo żywy, no i co dalej się działo sami sobie dopowiedzcie. Luhan obudził się z rana przed Sehunem, więc miał czas, aby spierdolić niezauważonym. Co też mu się udało. Kilka dni później, właśnie musiał zacząć dawać mu te korki. Sehun na szczęście nic nie pamiętał, więc było mu łatwiej. Teraz przenosimy się w czasie. Dzień, w którym Jongin i Kyungsoo zostajecie oficjalnie parą i jedziecie wszyscy na imprezę do znajomego Chanyeola. Pamiętacie?
-Jasne, ale skąd ty to wiesz?
-Zjarany Sehun jest dość wylewny, ale poczekajcie zaraz wszystko powiem. No więc my jakimś cudem również jesteśmy na tej samej imprezie. Jedyną osobą, która to zauważyła byłem ja. Nie chciałem jednak psuć wieczoru, więc nic nie mówiłem. Wyszedłem na dwór, po chwili dołączył się do mnie Sehun. Spaliliśmy kilka blantów i właśnie wtedy Sehun o wszystkim mi powiedział. Oczywiście nie mówił "Luhan". Powiedział, że nie wie on jak się nazywa, ale za to dokładnie mi go opisał. Na początku nie ogarnąłem o kogo mu chodzi, ale później zobaczyłem ich miziających się do siebie połączyłem fakty i proszę bardzo. Kilka razy śledziłem ich więc dowiedziałem się jeszcze paru mało istotnych rzeczy.
-Wow Yixing, jestem pod wrażeniem-odezwał się Suho
-Ale dlaczego nic nikomu nie powiedziałeś?-dopytywał Kris
-Miałem dość naszej spiny. Nawet nigdy nie dowiedziałem się dlaczego się tak bardzo nienawidzimy, a oni tak słodko razem wyglądają, więc po co mi to było? Zniszczył bym tylko wszystko i prawdopodobnie nigdy byśmy się nie znaleźli w tej sytuacji jak teraz
Nastała chwila ciszy. Wszyscy analizowali moje słowa.
-Masz racje-powiedział Jongin-Właściwie to dlaczego?
Kris i Suho spojrzeli na siebie.
-Tak właściwie to nie wiem. Po prostu. Od zawsze tak było-powiedział Yifan
Znowu chwila ciszy.
-To co-zaczął Suho-Zawieramy hmm... Sojusz?
-Chyba nie mamy innej opcji patrząc na obecną sytuację
Uśmiechnąłem się. Nigdy nie czułem takiej ulgi jak teraz. Było to cudowne uczucie. Siedzieliśmy, nic nie mówiąc. Dopiero po jakichś 5 minutach odezwał się Kai.
-Ej jestem trochę głodny, a wy?
-No w sumie ja też-odpowiedział Kris
-Niech Soo coś przygotuje! On robi najlepsze jedzenie!-pochwalił go Jongin
-Mogę skorzystać z kuchni?-zapytał D.O
-Jasne, wszystko do twojej dyspozycji-powiedział najstarszy
D.O wstał i ruszył w stronę kuchni, zaraz zanim wierny niczym pies podążył Kai.
-Pójdę zobaczyć co u Tao-odrzekł Kris i wstał kierując się na górę.
Tak więc zostałem sam na sam z Suho. Chciałem nawiązać jakąś rozmowę, aby nie było niezręcznie, a jedyne co przyszło mi do głowy to:
-你好 英俊? Dlaczego akurat to?
-Mówię samą prawdę-odpowiedział z uśmiechem
Siedzieliśmy naprzeciwko siebie więc nie miałem jak ukryć rumieńców.
-Widzę, że chyba ci to nie przeszkadza-zaśmiał się na co jeszcze bardziej się zarumieniłem
-Przestań-powiedziałem zakrywając policzki
-Dobrze, już dobrze. Lepiej powiedz skąd wiedziałeś jak się tak dobrze zająć Jongdae, Luhanem i Sehunem
-Wrodzony talent?-zaśmialiśmy się oboje
-Do czego masz jeszcze talent?-spytał zadziornie
Znów oblałem się rumieńcem, ale odpowiedziałem równie zadziornie:
-Do wielu ciekawych rzeczy
-Na przykład
-Na przykład, hmm... Jakby to powiedzieć... Mam dobre zdolności manualne
-Manualne mówisz-powiedział patrząc na mnie z lenny facem na twarzy-W jaki sposób lubisz je wykorzystać?
-Powiem ci może, jeśli dasz mi się lepiej poznać co ty na to?
-Jestem jak najbardziej za-chyba o mniej więcej taką odpowiedź mu chodziło
Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale w tym momencie zadzwonił jego telefon. Popatrzył na ekran.
-Muszę odebrać. To Chanyeol. Może coś o Jongdae.
Chwilę rozmawiał z Parkiem. Oboje wstaliśmy i czekaliśmy na wiadomości o Chenie. Po chwili odłożył telefon. Siedliśmy tym razem obok siebie.
-Lekarze wyjęli już mu kulę. Jest lepiej. Powiedzieli, że ktoś musiał się nim dobrze zająć przed przyjazdem do szpitala. Inaczej mógłby tego nie przeżyć-uśmiechną się do mnie-Twój talent sprawdza się bardzo dobrze
-Nie zapominajmy, że ty też mi pomagałeś
-Zrobiliśmy to razem-powiedział przysuwając się do mnie
Patrzyliśmy na siebie z uśmiechem. Wtedy zobaczyłem, jak spojrzał na moje usta. Widziałem co się zaraz stanie. Nie protestowałem jednak. Sam bardzo tego chciałem.
-A powiedz mi jeszcze jak z twoją wymową?-zapytał na co lekko się zaśmiałem
-A chcesz sam ocenić?
Nasze usta były coraz bliżej siebie. W momencie kiedy się złączyły czułem się jak w niebie. Jego usta były cudowne. Oczywiście nikt nie da mi chwilę się nacieszyć tą cudowną chwilą bo zaraz usłyszeliśmy:
-No pięknie. Nie można was nawet na chwilę zostawić samych.
Odwróciłem głowę. Na schodach stał Luhan uśmiechający się do nas.
...