𝙫𝙢𝙞𝙣 | 𝘚𝘰𝘶𝘭𝘮𝘢𝘵𝘦𝘴...

By TMFPUKT

18.8K 1.7K 2.2K

Dla dojrzałego dziewiętnastoletniego Jimina liczył się tylko chory ojciec, przyjaciele oraz ich kochana bibli... More

🍒Biblioteka
🍒Blondwłosy Klient
🍒Różni Przyjaciele
🍒Choroba
🍒"Głupi, pieprzony system!"
🍒Moo Manao
🍒Miłość Rodzi Miłość
🍒Ławeczka
🍒"M+J"
🍒Życzenia i Odczucia
🍒Whisky i cztery piwa
🍒Cierpienie Czy Satysfakcja?
🍒Straszny Wypadek
🍒"Testowałem cię"
🍒Cudze Myśli i Uczucia
🌸"Oznaczyłem cię, jesteś mój"
🌸Opiekun i Pomocnik
🌸Piękność z Instagrama pt.1
🌸Piękność z Instagrama pt.2
🌸Drugi Ojciec
🌸Dni Rozłąki pt.1
🌸Dni Rozłąki pt.2
🌸Sugar Daddy
🌸Dotknij mnie
🌸Dotknąłem cię
🌸Kociak
🌸Miętowowłosy Wybawca
"...chciałbym się jeszcze uśmiechnąć tato..."
Propozycja
Nieproszony Gość
Komplikacje
Pogrzeb
"Akio 🙄❤"
Wigilia
Ucieczka
Paryska Noc i Instax
🍒Epilog🍒

🌸Drugoplanowa Miłość?

422 45 26
By TMFPUKT

Przytuliłem się do starszego jakby zależało na tym moje życie, które i tak się kończy.
Dotarł do mnie jego zapach, może i nie był taki jak zapach Jooheon ale teraz uważałem go nawet za piękniejszy.

Nawet nie zarejestrowałem tego kiedy zacząłem cicho szlochać, to wszystko nagle się ze mnie wylało.

Kilka osób spojrzało w naszą stronę.

-Baekhyunnie...ja...umieram-wymamrotałem w zagłębienie jego szyi.

-Tak bardzo chciałem cię jeszcze spotkać i...powiedzieć wszystko co mi leży na sercu...-nie odlepiłem się w ciągu tych kilku minut na krok.

Głaskałam go po włosach.
-Min...o czym ty mówisz?-powiedziałem drżącym głosem.
-O co tu wszystko chodzi...?-zapytałem z dużym niepokojem w moim głosie.

-Jooheon...
-Ona mnie zostawiła, jestem chory...hyung...
-Już długo chory, nadchodzi mój koniec...-szeptałem.

-W dodatku wiesz...że twój syn i...mój syn...-zaciąłem się, bo zacząłem płakać.

Nie nie nie! Tylko nie to!

To wszystko przez nią...
Wiedziałem!
Nigdy jej nie lubiłem, a nawet nie znosiłem.

-Ciii... proszę ,nie płacz-mówiłem mimo ,że sam byłem już blisko rozpłakania się.

-Ale wiesz, czy nie wiesz?-wymamrotałem patrząc do góry w jego zaszklone oczy, sam wiele nie widziałem przez łzy.

Otarłem łzy z jego policzków.
Oczy czarnowłosego były pełne bólu i pustki...

-Nie...nie wiem o czym mówisz...-przyznałem.

-Przynajmniej nasze dzieci są blisko siebie, dokładniej...

-Oni są parą...-mruknąłem powoli się uspokajając.

-Ja przepraszam za...wtedy...sam wiesz kiedy...

-Ja wtedy byłem zaślepiony miłością do Jooheon...
-Nie zwróciłem uwagi na to jak cierpiałeś, gdybym tylko wiedział...-zaciąłem się.

Rozejrzałem się czy przypadkiem nikt nie podsłuchuje.
A potem rumieniąc się powiedziałem bardzo cicho.

-Oddałbym ci się i pozwolił ci mnie w tobie rozkochać...

Jak to..."są parą”?-uniosłem brwi.

-To już przeszłość Min...

-Nie przepraszaj...-uśmiechnąłem się lekko i ciepło, po czym zaczesałem kosmyk włosów mężczyzny za jego ucho.

Kiedy wystarczająco się uspokoił, zapytałem ponownie.
-Ale... jak to "są razem"?
-O co chodzi?-byłem zdezorientowany.

Uśmiechnąłem się niewidocznie.
-Może i jest to przeszłość ale gdybym dał ci wtedy szansę mój los być może potoczyłby się inaczej...
-Byłbym szczęśliwy z tobą, a co najważniejsze nie musiałbym umrzeć...
-Poza tym, tak bardzo starałeś się mnie wyciągnąć z tego bagna, bo widziałeś, że powoli upadam na dno.

Zamrugałem odpędzając kolejne łzy.

-Są sobie prawdziwie przeznaczeni...
-Wiedzą o tym...
-I są szczęśliwi ale to dopiero od tygodnia...-spuściłem głowę.

Lekko uchyliłem usta ze zdziwienia.
Jezu...jaki zbieg okoliczności...naprawdę, to jest wręcz niemożliwe.

-Zaraz...są bratnimi duszami?
-O to ci chodzi?-musiałem się dopytać dla pewności.

-Tak hyung...
-Przynajmniej oni mogą być szczęśliwi...-poczułem przeszywający ból, wiedziałem, iż tak będzie ale teraz Baekkie jest przy mnie.

Zakaszlałem ostro zasłaniając usta.

Poczułem na dłoni wilgoć, doskonale wiedziałem co to.

Moja krew.

-Wszystko okej?-zapytałem jednak starszy nie odpowiadał.
Tylko zasłaniał usta dłonią.

Czekaj...
O nie....!

Szybko chwyciłem jego dłoń i odwróciłem w moją stronę.
Ujrzałem na niej krew.
Dobrze wiedziałem co to oznacza...

Wziąłem go za rękę i szybko poszedłem w stronę jego mieszkania.
Starszy szedł za mną równie szybko, wciąż zasłaniając dłonią usta.

Wchodziliśmy po schodach, otworzyłem drzwi, które zawsze były otwarte i weszliśmy do środka.

Zostałem poprowadzony do mieszkania.

Drzwi od pokoju Jiminniego były zamknięte.
Baekhyun posadził mnie na kanapie w salonie i pobiegł po miskę.

Gdy przybiegł złapałem go za dłoń.

-Hyung...ludzie...w...bibliotece...-powiedziałem słabo.

-Ciii, nie martw się tym-podstawił m miskę pod nos.

-Min...jak twój syn ma na imię?-statszy zapytał szybko.

Przez chwilę się nie odzywałem chcąc przeczekać ciemne mroczki przed oczami.

-Jimin, mój syn ma na imię Jimin...

-Hyung proszę wygoń tych ludzi, bo jeszcze dojdzie do kradzieży...-zakręciło mi się w głowie.

-Spokojnie, poradzę sobie.
Pocałowałem go w czoło po czym szybko poszedłem do pokoju Jimina...chyba.

Zapukałem do drzwi na wszelki wypadek, ponieważ wiedziałem, że są tam obydwoje.
Wszedłem do pokoju.

Zastałem tam Taehyunga i Jimina leżących i patrzących się w moją stronę.
Na szczęście nic nie robili...

-Jimin...twój tata ma atak-powiedziałem nawet się nie witając, bo uważałem ,że w tamtej chwili Min był ważniejszy.

[Otuliłem się kocem, skuliłem się i zasłoniłem usta dłonią.

Trząsłem się za każdym razem gdy kaszlałem.

Walczyłem o oddech wypluwając coraz więcej płatków kwiatów, czułem obecność rośliny w moim przełyku, było bardzo niedobrze...]

Leżeliśmy sobie razem zagadani na temat chyba najgłupszych rzeczy, myślałem, iż zaraz coś zrobię blondynowi za te tamaty.

Nagle do pokoju wbił wysoki mężczyzna podobny do Taehyunga.

Uniosłem brwi.

Gdy powiedział, że tata ma atak zerwałem się z łóżka o mało się nie przewracając, wyminąłem go w biegu.

-Tato!-dopadłem do kanapy.
Wyglądał na bardzo wykończonego.
Bardzo mnie to zaniepokoiło.

-Tato?-szczerze mimo, iż wiedziałem ,że tata przyjdzie to byłem zaskoczony.

-Cześć Taehyung-uśmiechnął się smutno.
-Tato...co się dzieje?-zapytałem.

-Minhyuk ma atak...-odpowiedział po czym wstałem i obydwoje poszliśmy do salonu.

-Taehyung możesz iść do biblioteki i przypilnować żeby nikt nic nie ukradł?-zapytał mój tata, a ja bez odpowiedzi zszedłem na dół.

[Stałem koło Jimina.
Bardzo się martwiłem...pierwszy raz widziałem Mina w takim stanie...]

Byłem doprawdy przerażony.

-Tato...ja wiem, iż to trudne ale oddychaj tak jak zwykle, spokojnie...-pierwszy raz widziałem dokładnie w jego oczach, że tak prosta czynność dla niego już wcale taką nie jest.

W dodatku zbialał jak kartka papieru...

Nie zauważyłem, że tata Taehyunga uklekł  tuż obok mnie.

Umknęło mi również, że złapał Minhyuka za dłoń i splótł ich palce...

Dopiero po chwili to zobaczyłem.
Uchyliłem usta zdziwiony.

[Nie za bardzo zwracałem uwagę na chłopaka.

Próbowałem ukryć strach i przerażenie, ale nie wiem czy mi to wychodziło.
Powoli zaczynałem bać się życie Mina...
Po chwili lekko ścisnął moją dłoń.]

-Chłopcy...-wychrypiał mój tata.

-Proszę was...
-Wyjdźcie...-powiedział z trudem.

-Chyba żartujesz!-wręcz pisnąłem.

-Wyjdź Jimin!-podniósł głos od razu ostro kaszląc.
Poczułem się winny ale i również urażony.

W tym samym czasie Taehyung wrócił, bo już zamknął bibliotekę.

-Ch-chodź Tae...-nie wierzyłem, że zostaliśmy wyproszeni.

Pociągnąłem zdezorientowanego blondyna na przedpokój i zamknąłem za nami drzwi.

[Nie chciałem, żeby brunet widział najbardziej bezbronną i spanikowaną wersję mnie.

-H-Hyung...-na moje nieszczęście zacząłem znowu płakać.

Efektem było to, że nic nie widziałem i jeszcze dławiłem się łzami.
Ściskałem mocno dłoń starszego.]

-Tak...?- byłem przerażony i wydawało mi się, iż zaczynam się trząść.

Jeszcze w dodatku młodszy zaczął płakać co bardziej mnie zabolało.
Tak bardzo chciałem żeby to wszystko dobrze się dobrze skończyło...

Postanowiłem zrobić coś co skrycie zawsze chciałem zrobić.
Złapałem Baekhyuna za przód koszulki i pociągnąłem w swoją stronę całując go mocno, mimo tego, że nie mogłem wziąć powietrza w płuca.

Wolałem czuć jego wargi na swoich w ostatnich chwilach życia.
Nie przejmowałem się posmakiem cieczy o kolorze brunatnej czerwieni, która była wszędzie.

Tego się nie spodziewałem... naprawdę byłem zaskoczony działaniami młodszego, w dodatku w takim momencie.

Mimo to odwzajemniłem pocałunek dalej trzymając go za rękę.
Po chwili poczułem posmak krwi, ale nie przeszkadzało mi to.

Jeśli mogłoby to pomóc chociaż w jednym procencie mężczyźnie...
Zrobię wszystko.

Odsunąłem się nagle kaszląc ostro i boleśnie.
Poczułem jak coś odrywa się w moim wnętrzu i odblokowuje mi drogi oddechowe.

Wyplułem w akompaniamencie krwi całkiem spory zielony pęd.
Naprawdę śmierć otarła się o mnie.
Łapałem łapczywie powietrze, będąc zawstydzony i skołowany tym wszystkim.
Unikałem jego wzroku.

Chyba w końcu atak się skończył...
Cieszyłem się ,że w ogóle to się skończyło i ,że młodszy dalej żyje.

-Popatrz się na mnie-ująłem w dłonie jego policzki i skierowałem twarz w moją stronę.

-Hyungie...-stęknąłem.
-Nie patrz się tak na mnie, wyglądam zapewne okropnie...-powiedziałem ochryple.

Wciąż nie docierało do mnie to, że jednak żyję.

Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, przełknąłem ślinę.

-Wszystko już dobrze?
-Atak już się skończył?-zacząłem pytać ignorując jego wcześniejsze słowa ,bo i tak były one nieprawdą.

Nie odrywałem od niego wzroku.

-Chyba...tak myślę...-wyszeptałem.

-Ja...dziękuję...-zacząłem.
-Dziękuję za-...-nie dane było mi dokończyć, bo wyższy znowu złączył nasze usta.

"O tak, to jest to czego pragnąłem przez te wszystkie lata"-zdołałem usłyszeć podczas pocałunków, które swoją drogą oddawałem.

Po chwili mimo wszystko odsunąłem się, ponieważ wiedziałem ,iż chłopcy mogą wrócić w każdej chwili.

Posłałem mu ciepły uśmiech po czym wtuliłem się w niego dalej klęcząc na podłodze przed sofą.

Moje oczy zaszkliły się, jak mogłem być tak ślepy, okropny, głupi?!

Przecież mógłbym teraz żyć z nim szczęśliwie...

Przytuliłem go mocno do swojej piersi, szlochałem znowu, byłem już zmęczony i chciałem przestać ale tak bardzo się wtedy nienawidziłem.

-Słuchaj...co do twoich wcześniejszych słów, jeszcze z biblioteki...
-Pamiętaj, że jakbyś zakochał się wtedy we mnie, to nie byłoby Jimina, a z tego co zdążyłem zauważyć, to jest dla ciebie bardzo ważny-powiedział.

-Jakbym zakochał się w tobie od samego początku to faktycznie nie istniałby ale wtedy kiedy chciałeś mnie uratować przed chorobą Jiminnie miał już wtedy dwa latka...

-Mogłem go wychować razem z tobą...-wytarłem łzy.

Byłem czerwony i opuchnięty.
Masakra...

-Cii...proszę nie obwiniaj się-mówiłem cicho.

Bardzo nie chciałem ,żeby teraz miał wyrzuty sumienia.
W dodatku, niestety ale nie da się już tego naprawić...

-Ja nie chcę umrzeć hyung, nie teraz...
-Kiedy jesteś ze mną, a Taehyungie i Jiminnie są razem szczęśliwi...

Westchnąłem głęboko.
Nie miałem siły, czułem...
Jak moje ciało staje się bezwładne.
Baekhyun się przeraził myśląc, że umieram.

-Spokojnie...ja tylko chcę iść spać...

Wypuściłem powietrze z ulgi.
Odlepiłem się od niego po czym powiedziałem:
-Dobrze...jednak lepiej byłoby jeszcze umyć zęby-uśmiechnąłem się lekko.

Młodszy kiwnął głową w potwierdzeniu po czym pomogłem mu wstać i poszliśmy do łazienki.
Chłopcy przez ten cały czas siedzieli w pokoju, a biblioteka już od dawna była zamknięta.
Po umyciu zębów i przepłukaniu ust przebrałem mu tylko koszulę na coś wygodniejszego po czym położyłem młodszego do łóżka.

-Mogę przyjść 
jutro jeśli nie masz nic przeciwko-przykryłem go kołdrą.

-Bardzo bym chciał abyś był przy mnie cały czas, w końcu mogę umrzeć w każdej chwili...-powiedziałem cichym głosem.

-A...teraz...idziesz już?-westchnąłem.

-Niestety... wiesz, muszę się rozpakować, porozmawiać z Taehyungiem w domu....-głaskałem go po policzku.

Wyglądał na wykończonego i wygaśniętego...

-Rozumiem...

Milczałem przez dłuższą chwilę, a gdy miał się już ze mną żegnać złapałem go mocniej za dłoń.

-Możesz mnie jeszcze...-odwróciłem wzrok w bok.

-Pocałować?-zestresowałem się.

Podszedłem bliżej po czym nachyliłem się do młodszego.

Czule musnąłem jego usta.
Niestety nie mogłem jakoś tego przedłużać bo musiałem za niedługo iść...

Po chwili odsunąłem się.
-Dobranoc Minnie...-zgasiłem światło.

-Dobranoc Baekkie...-wyszeptałem uśmiechając się na tyle ile mogłem chociaż tego nie widział.

-Chociaż widzimy się jutro będę tęsknił...-przykryłem się bardziej kołdrą i przymknąłem oczy.

Uśmiechnąłem się lekko.
Wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi.

Poszedłem do salonu i usiadłem na chwilę na kanapę.
Musiałem ochłonąć po tym wszystkim co dzisiaj się stało...

Mimo to byłem wdzięczny Taehyungowi za to co zrobił.

[Byłem tak wykończony, że sen przyszedł szybciej, niż kiedykolwiek.

Ulżyło mi bardzo. ]

-Taehyung! Uważam, że naprawdę jest za cicho!

-A co jak on umarł?!?
-Muszę tam iść!
-Puszczaj!-wyrywałem się lecz udało mu się mnie zatrzymać poprzez mocny uścisk na mojej talii.

Tym razem nie mógł się wyrwać.
-Ciii...zamknij się-szepnąłem ponieważ darł się jak opętany.

-Na pewno nic mu nie jest, musimy po prostu poczekać, aż mój tata tu wróci-dodałem.

-Chyba żartujesz!-warknąłem.

Naprawdę się bałem, a Taehyung mi tylko wszystko utrudniał.

W pewnym momencie w końcu udało mi się wyszarpać, jednakże w tym samym czasie drzwi od mojego pokoju się otworzyły, a wpadłem twarzą w jak się okazało tors Baekhyuna.

Prychnąłem rozbawiony.

Już miałem powiedzieć coś w stylu ,,A nie mówiłem?" jednak powstrzymałem się.

[Popatrzyłem się z góry na chłopaka który teraz stał przede mną i wyczekiwał aż coś powiem.
-Jimin... z twoim tatą wszystko dobrze, przed chwilą pomogłem mu się położyć i zasnął-posłałem mu lekki czuły uśmiech.]

Odetchnąłem z ulgą.
Przełknąłem gulę w gardle, tak bardzo się cieszyłem.

Uśmiechnąłem się będąc szczęśliwy.
Będąc tak blisko starszego postanowiłem się od razu przytulić.

-Dziękuję panu i przy okazji miło mi pana poznać, jak już pan wie Jimin jestem-spojrzałem do góry  z promienną miną.

[Nie pamiętam, żeby Taehyung się tak do mnie przytulał...
Myśl o tym była przykra, jednak sam wiedziałem, że to wszystko przeze mnie...
Uśmiechnąłem się z góry do chłopaka.

-Miło mi cię poznać Jimin.
-Ja jestem Baekhyun, tata Taehyunga.]

Poczułem jak się okazało ręce Taehyunga na moich biodrach, zostałem pociągnięty do tyłu.

Spojrzałem pytająco na blondyna.

Nie rozumiałem reakcji Tae.

Zrobiło mi się przykro...
Jednak byłem też zazdrosny...
Patrząc się na nich poczułem tęsknotę...

Ja nigdy nie przytulałem się tak do taty i sam widok tego wszystkiego sprawił mi przykrość.
-Nieważne...-powiedziałem prawie bezgłośnie nie patrząc się chłopakowi w oczy.

Wiedziałem, że coś jest na rzeczy.

Ująłem jego podbródek w palce, skierowałem twarz młodszego w swoją stronę i pocałowałem na oczach jego taty.
Byłem z siebie zadowolony i był to dla mnie większy krok, bo pokazałem swoją sympatię do Tae przy kimś.

Szczerze, to mnie nie pocieszyło, tylko jeszcze bardziej zestresowało i onieśmieliło przy tacie...

Czułem się źle z tym wszystkim.

Czując, że tamten nie odwzajemnia pieszczoty odsunąłem się gwałtownie będąc trochę tym dotknięty.
Podrapałem się po karku patrząc w bok.

-Uh...-westchnąłem ciężko.

-Przepraszam, nie powinienem był...-zakryłem usta dłonią i odsunąłem się znacznie.

Najlepiej powiedziałbym aby już się zbierali do wyjścia lecz postanowiłem być uprzejmy i poczekać, aż sami to zadecydują, zapewne nawet za chwilę.

-Tato możemy już iść?-zapytałem po chwili.

-Tak, możemy-odpowiedział po czym uśmiechnął się lekko do mnie.

Chłopak odprowadził nas na dół.
-To pa-uśmiechnąłem się lekko do Jimina co niepewnie odwzajemnił.

-Pa...-byłem naprawdę zaskoczony, zawiedziony i zdezorientowany zachowaniem blondyna.

-Do widzenia proszę pana!-uśmiechnąłem się wesoło do jego rodzica, który zdobył u mnie wielką sympatię.
-I dziękuję za pomoc oraz interwencję-ukłoniłem się nisko.

Przewróciłem oczami.
Chciałem jak najszybciej z tamtąd wyjść.

-Do widzenia i nie ma za co-powiedział mój tata po czym wyszliśmy z biblioteki.

Zamknąłem za nimi dokładnie drzwi.

Wróciłem do mieszkania i tak również za sobą zamknąłem drzwi na klucz.

Od razu ruszyłem w kierunku łazienki, marzyłem tylko o położeniu się spać.

Wsiedliśmy do auta.
-Ten Jimin to fajny chłopak-powiedział tata.

Jechaliśmy do domu.
-No wiem...-odpowiedziałem.
-Co tam u ciebie Tae...?
-Dawno się nie widzieliśmy, przepraszam za to...-powiedział z wyraźnym smutkiem, który trochę mnie zaskoczył.

-Ym...myślę, iż wszystko u mnie dobrze, a u ciebie?-zapytałem spuszczając wzrok.

Odświeżony położyłem się w łóżku szczelnie przykrywając się kołdrą.

Było mi przykro, iż Taehyung pod sam koniec dnia potraktował mnie tak chłodno.

-Jutro Mikołajki, na pewno będzie lepiej niż dzisiaj...-powiedziałem do siebie chcąc poprawić sobie jakoś humor.

Przez całą jazdę gadałem z tatą o szkole, o jego pracy i gdzie był podczas jego nieobecności.

Kiedy wróciliśmy do domu, ja poszedłem się myć i ogarnąć do spania, a tata zaczął się rozpakowywać.

Po wyjściu z toalety usłyszałem z pokoju taty stłumione "Taehyung mógłbyś na chwilę przyjść?".
Zrobiłem to co powiedział.
-Tak tato?
-Taehyung, powiedz mi jak to się stało że...ty i Jimin jesteście parą?-zapytał spokojnie.
-Jak w ogóle się poznaliście?

Westchnąłem cicho.
-Tato naprawdę chciałbym z tobą porozmawiać ale jest północ-zaśmiałem się cicho.

-Ah...no tak..-również się zaśmiał.
-Opowiem ci jutro-dodałem.
-Dobrze trzymam cię za słowo, dobranoc-uśmiechnął się ciepło co odwzajemniłem.
-Dobranoc-wyszedłem z pokoju i położyłem się do łóżka.

Zamknąłem oczy, trudno było mi zasnąć, bo wiele myśli zaprzątało moją głowę ale w końcu się udało.

Za to rano w niezbyt dobrym humorze wywlokłem się z łóżka.

Obudziłem się rano w złym humorze...
Jednak musiałem iść do szkoły...
Tata jeszcze spał, więc zrobiłem sobie śniadanie, spakowałem się, umyłem.

Po tym napisałem Jiminowi "Dzień dobry :)" później wyszedłem do szkoły.

Czując łaskotki na ręce zerknąłem na znajome mi pismo.

"Dzień dobry :) Baw się dobrze w szkole"
Odpisałem gdy tylko znalazłem długopis.
Postanowiłem przygotować śniadanie dla taty, który wciąż spał.

Szczerze, wiadomość z bawieniem się dobrze w szkole bardziej mnie rozbawiła, ale miło było że mi tego życzył.

Kiedy przyszedłem do szkoły spotkałem Jina i Yoongiego.
Z racji tego, iż są oni o rok starsi, przywitałem się tylko po czym się rozeszliśmy.

Poszedłem pod klasę od japońskiego.
Nienawidzę tego przedmiotu...

-Tatooo...wstawaj...-wszedłem do pokoju zastając w nim leżącego tatę.

-Już dawno nie śpię Jiminnie...-powiedział smutno się uśmiechając.

-Oh to czemu mnie nie wolałeś?-zmarszczyłem brwi.

-Po co?

-Abym ci zrobił śniadanie.

Wzruszył ramionami.
-Nie jestem głodny...

Przewróciłem oczami i poszedłem do kuchni, wróciłem z tostami i owsianką.

Postawiłem mu tacę pod nos.
Było mi przykro, iż znów musi jeść w łóżku...

Siedząc pod klasą właśnie robiłem prace domową na wspomniany japoński.
Jednak po chwili zadzwonił dzwonek na lekcje.

Ah jaki to będzie cudowny dzień.

Westchnął ciężko.

-Smacznego.

-Dziękuję -wymruczał pod nosem biorąc łyżkę.
Zamieszał owsiankę i niechętnie zjadł zawartość łyżki.

Podebrałem mu jednego tosta.
-Dzisiaj biblioteka będzie zamknięta-stwierdziłem.

-Czemu?

-Jesteś za słaby aby chociażby unieść pięć książek, a mi się dzisiaj nie chce pracować, nie mam humoru-pochłonąłem tosta  i wstałem.

-Jiminnie poczekaj...-zatrzymałem się, sięgnął pod poduszkę.

-Wszystkiego najlepszego z okazji Mikołaja synku...-wciągnął w moją stronę pudełeczko z kokardką.

Zdziwiony odwiązałem wstążkę.

-Czy to są!?

-Obrączki.

-Jejku tato są śliczne!

Pani nam wszystkim dziś darowała ponieważ są mikołajki...
Jednak jakieś szczęście posiadam.
Właśnie! Muszę poszukać jakiś fajnych ofert do Paryża.
Tak żebym z Jiminem w lutym lub w marcu tam poleciał.

Reszta lekcji minęła mi trochę nudno ale zresztą jak zwykle.
Tylko geografia była ciekawa.
Po siedmiu godzinach w końcu wyszedłem z tego przeklętego budynku.

Po tym wróciłem do pokoju i znalazłem prezent dla niego.

Powiedziałem, że to ode mnie i Tae.
Ucieszył się bardzo i od razu poprosił abym mu go założył.

Teraz aktualnie siedziałem przy biurku i z zachwytem oglądałem obrączkę prezentującą się na moim palcu.
Ostatecznie pozwoliłem tacie popracować, bardzo tego chciał...

Postanowiłem zawitać do biblioteki i przeprosić Jimina za moje wcześniejsze zachowanie.
Przemyślałem to i rzeczywiście zachowałem się trochę niezrozumiale i głupio.

Kiedy byłem już na miejscu, otworzyłem szklane drzwi i wszedłem do środka.
Zobaczyłem tatę Jimina za ladą.

-Dzień dobry!

-Dzień dobry...-wychrypiał mężczyzna.
Za nim dobrze ukryta była miska ,do której w razie ataku mógł wykaszleć kwiaty.

Był bardzo uparty i wręcz wyrywał się z łóżka, dlatego ostatecznie Jimin się zgodził, aby tata nie miał do niego pretensji.

-Wesołych świąt!
-Co cię sprowadza Tae?
-Twój tata przyjdzie??-spytał się nagle i uśmiechnął podekscytowany.

-Um...nic o tym nie wiem, ale jeśli powiedział tak panu to na pewno przyjdzie-posłałem mu uśmiech.

-Jimin jest na górze?-zapytałem bo głównie dla niego tam przyszedłem.

-Tak, uczy się-odpowiedział.
-Leć do niego, przekaże ci prezent ode mnie dla was-uśmiechnął się szeroko bawiąc się naszyjnikiem.

-Wasz prezent mi się bardzo podoba.

Oh...no tak...nie miałem prezentu dla Minhyuka...

Na szczęście Jimin mnie uratował.
Posłałem ciepły uśmiech starszemu po czym poszedłem na górę.

Zapukałem do drzwi od pokoju chłopaka po czym otworzyłem je i wszedłem do środka.
-Czeeeść-przedłużyłem trochę.

Obejrzałem się do tyłu.
-Cześć Tae...-przywitałem się niepewnie.

-Przyszedłeś...-uśmiechnąłem się lekko.
Odłożyłem długopis, podszedłem do łóżka wyciągnąłem spod niego ładnie zapakowaną bluzę dla blondyna.

-Wesołych świąt Taehyungie...-wręczyłem mu prezent.

-Dziękuje Jiminnie.
Odebrałem prezent od chłopaka.

-Wesołych świąt-podszedłem bliżej i przytuliłem się do chłopaka.

Zaciągnąłem się zapachem młodszego, a następnie się odsunąłem.

Nie byłem rozmowny...
Po prostu z jednej strony trochę Taehyung mnie troszkę zranił...
I szczerze liczyłem chociaż na małego buziaka...
A dostałem tylko przytulasa.

Zdałem sobie sprawę, że bardzo rzadko obdarowujemy się tego typu pieszczotami...

-Wiesz ja...chciałbym cię przeprosić za to co wczoraj zrobiłem...

-To jest...trochę skomplikowane ,tak wyszło... przepraszam-spojrzał się w dół.

-"Skomplikowane"? "Tak wyszło"?-oburzyłem się nieco.

-No nieźle Tae, uprzejmie ci przypomnę, że jesteśmy w związku, to było niefajne...-usiadłem spowrotem przy biurku tyłem do niego.

Westchnąłem cicho.
Odstawiłem plecak i podszedłem do chłopaka.

-Dobra...może to wydawać ci się dziecinne ale powiem ci o co chodzi-nie miałem na czym usiąść więc stałem.

Chłopak nie odpowiadał więc postanowiłem zacząć.
-Po prostu...
-Wczoraj tak przytuliłeś się do mojego taty i zrobiło mi się przykro ,bo... zdałem sobie sprawę, iż ja się tak do taty nie przytulam...i w ogóle nie mam z tatą za dobrego kontaktu...-słuchając sam siebie zdałem sobie sprawę jak głupio oraz dziecinnie to brzmi...

Westchnąłem cicho.
-Nie wiem czy wiesz ale nie tylko tobie wczoraj było przykro Tae...

-Po prostu...zapomnijmy o tym, nie wiedziałem, że masz aż tak słaby kontakt z tatą...

Usiadłem na łóżku w ciszy.
Tylko zrobiłem z siebie debila...

Nie wiem czy to był dobry pomysł, jednak po chwili ponownie wstałem i podszedłem do chłopaka.
Po jakimś czasie ten odwrócił się w moją stronę z niechętną miną, a ja wykorzystując sytuację musnąłem jego usta.

-Może jakoś mi to wynagrodzisz...-szepnąłem wprost w jego wargi.

Pociągnąłem go do siebie, przez co usiadł na moich udach przodem do mnie, objąłem go w pasie nie chcąc aby uciekł.

Ucieszyłem się ,iż mój ruch nie pogorszył sytuacji.
Uśmiechnąłem się.

Przygryzłem jego dolną wargę prosząc o dostęp.
Po chwili go dostałem.

Umieściłem dłonie na jego plecach, które mimowolnie z każdą sekundą sunęły niżej wprost na jego pośladki, które skrycie zdążyłem bardzo polubić.

Ścisnąłem je i czule głaskałem, podczas naszej walki o dominację młodszy jęknął na moje poczynania względem niego.

Zachwycony powtórzyłem ruch chcąc usłyszeć znowu ten ładny dźwięk.

Nasze ciepłe oddechy mieszały się ze sobą.

Ułożyłem dłonie na torsie chłopaka.

Z każdą sekundą pocałunek stawał się namiętniejszy i nabierał tempa.

Widocznie mi i starszemu się to podobało, dlatego między innymi nie przestawaliśmy.

Zatraciłem się całkowicie w pieszczocie, byłem tylko ja i chłopak...
Przypomniałem sobie sytuację kiedy to pocałował mnie pierwszy raz, pamiętam wtedy otarł się o mnie, bałem się wtedy tego dziwnego uczucia, którego doznałem, nie znałem też wtedy jego znaczenia.
Teraz znałem i chciałem go poczuć raz jeszcze.
Docisnąłem nasze krocza do siebie, oboje sapnęliśmy.

Przeszły mnie ciarki.
To zdecydowanie było to czego teraz chciałem.

Moja jedna dłoń zawędrowała niżej pod koszulkę chłopaka.

Na jego skórze znowu pojawiła się gęsia skórka.
Jeździłem dłońmi po jego torsie specjalnie omijając sutki, chcąc zobaczyć jego reakcję...

Wydałem z siebie pełen niezadowolenia stęk.
Wolałem aby mnie już wogóle nie dotykał, niż aby doprowadzał mnie do takiej frustracji, nie chciałem być na jego łasce...

-Ah...Taehyung-oderwałem się od niego drżąc trochę, wygiąłem się lekko w łuk.

-Proszę przestań albo dotknij mnie tam...

Widziałem ,że starszy zaczyna się powoli denerwować.
W końcu spełniłem prośbę chłopaka i zacząłem kreślić kółka na jego brodawkach.

Wydał z siebie ciche westchnięcie na co się uśmiechnąłem.

Między przerwami na oddech prosiłem młodszego o więcej.
-Ś-Ściśnij je...-wymamrotałem.

Jednak to chyba zaszło za daleko, ponieważ coraz to trudniej było mi panować nad sobą i swoim głosem.
A chłopak czerpał zbyt dużą satysfakcję z tego.

-Ah...już już już! W-wystarczy, ah...

Wyciągnąłem ręce spod koszulki chłopaka.

Wtedy zauważyłem pierścionek na jego palcu.
Sięgnąłem po jego dłoń.

-Wo...bardzo ładny pierścionek-przyznałem powstrzymując śmiech widząc jego grymas nie twarzy.

-Właśnie wiem...-zapowietrzyłem się gdy poczułem jak bardzo napuchnięte mam sutki.

-Ty diable...-burknąłem delikatnie dotykając jeden z nich.
Syknąłem cicho.
Zsunąłem go ze swoich ud i wstałem.

Podszedłem do szafy i wyciągnąłem pudełko, a z niego taki sam pierścionek jak mój.

Podszedłem do blondyna.

Ująłem jego dłoń i wsunąłem na palec obrączkę.

Łał... to dla mnie?-zapytał zdziwiony.
Nie spodziewał się chyba kolejnego prezentu.

-Dziękuję!-ucałował po kolei mój nos, policzki i usta.

-Tak, po wewnętrznej stronie wygrawerowany został napis "Soulmates Never Die"-powiedziałem przytulając się do niego.

-Cieszę się, że ci się podoba-dosięgnąłem ustami jego szyi, gdzie zrobiłem małą malinkę zaraz potem.

Młodszy przyglądał się przez cały czas pierścionkowi.
Naprawdę mu się chyba podobał.

-Co byś chciał porobić?-zapytał mnie po chwili.

-No nie wiem...-mruknąłem.

-Tutaj nie mamy raczej jakichś mega rzeczy do robienia...-spostrzegłem.

-Ale w sumie możemy iść na spacer przez miasto i może podczas niego wpadnie nam coś do głowy...

-Hm...-próbowałem coś wymyślić, jednak nic nie przychodziło mi do głowy.

-No to chodź!-wstałem po czym sięgnąłem po jego ręce i pociągnąłem żeby wstał.

Chłopak pomógł mi wstać.
Zabrałem ze sobą portfel, telefon oraz klucze.

Mimo wszystko nie puściłem jego jednej ręki.

-Dobra, mam chyba wszystko...-powiedziałem.

Wyszliśmy z pokoju, ubraliśmy się ciepło, zaraz potem byliśmy w bibliotece, a jeszcze szybciej ją opuściliśmy.

Szliśmy ze splecionymi dłońmi przez ulice.

Chyba szliśmy do centrum chociaż sam nie wiedziałem ale ewidentnie to chłopak prowadził, więc wiedział gdzie iść.

Szedłem przed siebie pewnym krokiem, udało mi się coś wymyślić.

-Odwiedzimy egzotarium, co ty na to?-spojrzałem na niego uśmiechając się pełen nadziei, iż spodoba mu się ten pomysł.

-Okej, to prowadź ,bo ja nie wiem gdzie jest egzotarium...-również się uśmiechnąłem.

Potym chłopak prowadził już całą drogę.
Po jakimś czasie widziałem już przed sobą szklany budynek zarośnięty zielenią.

-Widzisz?
-To ten budynek, ładny z zewnątrz, nie?-nadal idąc położyłem brodę na jego ramieniu.

-Będzie fajnie, zobaczysz!
-Są tam super zwierzęta i rośliny.

-Yhym...-uśmiechnąłem się.

Przyznam, że pierwszy raz widziałem ten budynek...
Może był nowy.

Weszliśmy do środka.
Tam było jeszcze ładniej niż z zewnątrz.

-Dzień dobry, poproszę dla siebie i tego pięknego blondaska bilety-uśmiechnąłem się do faceta siedzącego za ladą.

Lekko się uśmiechnął.
-A na ile czasu?

-Dwie godziny-odrzekłem.

Podał cenę, a ja zapłaciłem.
Dostałem bilety i pociągnąłem za sobą Taehyunga.

Lekko zawstydzony zostałem pociągnięty do środka.

Od razu zacząłem słyszeć różne odgłosy ptaków, małp i jakiś innych zwierząt.

Rozejrzałem się dookoła.

-To co chcesz zobaczyć najpierw, zwierzęta, czy rośliny, proszę masz tutaj listę-podałem mu.

-Wybierz sobie-mruknąłem rozglądając się wokół.

Ja osobiście chciałem zobaczyć papugi.

-Hmm...-przyglądał się papierowi.

-Może...papugi, co ty na to?-zapytał tym razem przenosząc wzrok na mnie.

-Oh, okej!-ucieszyłem się.

-A potem? Trzeba wymyślić jakiś sensowny sposób chodzenia, aby wszystko obejrzeć-dodałem.

-Co jest obok papug?-spytałem.

-Yy...poczekaj...
-Jaszczurki, a potem... krokodyle-powiedział po chwili.

-To co? Idziemy?

-Oki!-splotłem nasze dłonie ponownie.

-W takim razie prowadź mój blondasku-specjalnie spojrzałem na jego rumianą twarz-jaki on uroczy.

Młodszy chwilę się rozkojarzył ale ostatecznie ruszył na przód.

-Skoro tak...-ruszyłem na przód.

Prowadziłem chłopaka różnymi korytarzami.
Pare razy się zgubiłem co na pewno zauważył i śmiał się ze mnie.

Po paru minutach doszliśmy do celu.

-Wow jakie one są kolorowe!-przylgnąłem do szyby zachwycony.

-Mi się najbardziej podoba ta żółta-wskazałem na jedną palcem.

-Jest taka mała i przypomina mi ciebie-zachichotałem do chłopaka obok.

-Eejj... ja nie jestem mały...-blondyn wydął usta.

Mimo to małe rumieńce pojawiły się na jego twarzy.

-Jesteś blondasku-oderwałem się od szyby, zachwycony złapałem go za policzki.

-Pyci pyci pucii!-następnie przytuliłem go pod wpływem chwili.

-Jestem od ciebie wyższy-odwzajemniłem przytulasa.

-Brunetku-zaśmiałem się, zdając sobie sprawę, iż nie ma takiego słowa.

Gdy udało mi się opanować śmiech odsunąłem się.
-Może i jesteś wyższy ale mnie jest masowo i objętościowo więcej...-złożyłem soczystego buziaka na jego ustach.

Zadowolony z gestu chłopaka wzruszyłem ramionami.

-Dobra teraz idziemy do...jaszczurek czy krokodyli?-zapytałem po chwili.

-A nie, czekaj... to nie to samo?-zapytałem już bardziej siebie.

-Chodźmy najpierw do jaszczurek...-zrobiłem jeszcze parę zdjęć na pamiątkę papugom i ruszyłem wraz z blondynem.

-Krokodyle to takie większe jaszczurki-mruknąłem po chwili rozbawiony.

-Aha... no tak-zaśmiałem się lekko.

Po chwili doszliśmy do jaszczurek.
Podszedłem do szkła i obserwowałem te małe jak i duże istoty.

-Jejku Taehyung nie uważasz, że te wszystkie żyjątka są słodkie?-ponownie przylepiłem się do szkła.

-Na przykład ta ma takie duże oczka i małe nóżki...aigoo-wymamrotałem maltretując zwierzę swoim wzrokiem.

-No... są urocze...
-Chociaż mi bardziej podoba się tamta...-wskazałem palcem na jasno zieloną jaszczurkę z czarnymi plamkami.

-No, ta też jest fajna-przyznałem wesoło.
Wyciągnąłem telefon i znów zorganizowałem sesję zdjęciową ale tym razem dla jaszczurek.

-Uśmiech...-zaśmiałem się.

-Dobra...idziemy do krokodyli?-zapytałem po chwili kiedy stwierdziłem że chłopak zrobił już wystarczająco a nawet za dużo zdjęć.

-Okej, tylko poczekaj, muszę iść skorzystać z toalety-mruknąłem chowając telefon do kieszeni.

Zerknąłem na mapę, którą trzymał w dłoniach.
-Oh toaleta jest tuż przy krokodylach, więc chodźmy...-ruszyłem na przód.

Poszedłem za chłopakiem.
Kiedy byliśmy już przed szybą, za którą znajdowały się krokodyle, starszy poszedł do toalety.

Czekałem na niego oglądając zwierzęta.
Po jakiś pięciu minutach rozejrzałem się dookoła wypatrując chłopaka.

Szedłem przed siebie ciemnym korytarzem.

Zatrzymałem się przed pierwszymi, lepszymi drzwiami.
To na pewno ta toaleta.

Nacisnąłem klamkę szarych drzwi.
Wszedłem do środka.

Było tu dziwnie duszno.
Plus brakowało tej ikonicznej muzyczki, która zawsze leci w publicznych toaletach.

Szedłem przed siebie.
-Woah ale świetne dekoracje!-rozejrzałem się dookoła widząc...chyba sztuczną trawę i rośliny.

-Tylko gdzie są klozety?-poszedłem dalej.
Wyjrzałem zza zakrętu, dostrzegłem duży zbiornik wodny i równie dużą szybę, przy której stał Taehyung.

Zaraz...co?

Chciałem się wycofać ale potknąłem się o coś łuskowatowego.

Upadłem na tyłek.

-O...cholera...-wstrzymałem oddech widząc tuż obok mnie cielsko jednego z krokodyli w tej klatce.

Zaraz po chwili obróciłem się z powrotem chcąc dalej oglądać krokodyle.

Zaraz....
Zamiast zwierząt za szybą widziałem Jimina.
Siedział za dużym krzakiem, tuż obok niego stało zwierzę.

-Co kurwa?-podszedłem do szyby.
Jednak od razu po tym pobiegłem drogą, którą poszedł chłopak szukając drzwi.
Musiałem go z tamtąd wyciągnąć!

-Cz-Cześć ziomeczku, dobrze dziś wyglądasz, wiesz?

-Mam nadzieję, iż już dzisiaj coś jadłeś...-próbowałem się niezauważalnie odsunąć, a potem pobiec do wyjścia.

Krokodyl nagle kłapnął na mnie swoją pizgaśną gębą.

Zrobiło mi się słabo.
-P-P-Pomocy!!-wydarłem się.

W końcu znalazłem drzwi do wejścia.
Szybko je pchnąłem, złapałem i pociągnąłem mocno chłopaka za kaptur bluzy do tyłu,po czym szybko zamknąłem drzwi.
Obaj oddychaliśmy szybko i głośno.

Nie patrzyłem się na krokodyla tylko dlatego żeby wyciągnąć Jimina z tamtąd.
Jakbym chociaż zerknął na tą bestię zostalibyśmy razem w tej klatce.

-Chyba już mi się odechciało sikać...-wymamrotałem tym samym przerywając ciszę.

Na szczęście moje spodnie nie były mokre.

-Dziękuję Taehyung-wciąż byłem w stanie odrętwienia.

-Nie ma za co...tylko proszę...następnym razem wejdź we właściwe miejsce okej?-zapytałem po czym zdałem sobie sprawę, iż to zdanie było dwuznaczne.

-Yyy...miałem na myśli...no wiesz...

Wstałem powoli, uśmiechając się ironicznie.

-Chciałbyś abym wszedł we właściwe i dobre miejsce?

-Mówiąc to masz na myśli...-podszedłem bliżej.

-Tu? -klepnąłem go w tyłek.
Zapominając całkiem o niebezpiecznej sytuacji z przed minuty.

-Być może...?-wzruszył ramionami i również się uśmiechnął.

-A chciałbyś?-nagle zapytał po chwili.

Mimo tego, że żartowaliśmy to teraz Taehyung miał poważną minę.

Dlatego ja również zapanowałem nad sobą i zamyśliłem się nad pytaniem.

-Czy bym chciał?
-Oczywiście, że kiedyś chciałbym spróbować być ciebie jak najbliżej się da...-pogłaskałem go po policzku.

Uśmiechnąłem się lekko, po czym pocałowałem chłopaka.

-Uważaj na siebie...
-Wiesz ,że mogłeś umrzeć...?-zapytałem.
-Martwiłem się...

-Wiem...-szepnąłem w jego wargi atakując go pazernie.

Naparłem na niego, a plecy blondyna spotkały się z powierzchnią ściany.

Docisnąłem swoje ciało do tego Taehyunga oraz umieściłem kolano między jego udami.
Tak jak oczekiwałem moja blondynka jęknęła cicho.

Byliśmy w miejscu, w którym nikogo nie było i nikt nie chodził więc nie musieliśmy się martwić.
Ale mimo tego kolano tuż pod moim przyrodzeniem mi nie pomagała...

Tym razem starszy pierwszy zapytał o dostęp oblizując moją dolną wargę.
Od razu mu go udzieliłem.

Oplotłem go cisno ramionami, smakowałem go głęboko i mocno, nie mogąc zapomnieć też o tym, iż czule skubałem jego wargę.

Zatraciliśmy się całkiem w sobie nawzajem.

Po jakimś czasie starszy przeszedł na moją szyję.

Zaczął robić czerwone ślady i całować moją linię szczęki.

Mój gorący oddech otulił jego szyję niczym szal.

-Jesteś piękny...-polizałem kawałek skóry blondyna, który był odkryty.

-Wiesz o tym?-delikatnie docisnąłem kolano.

-Ah! J-Jiminnie...-zaczerwieniłem się cały.
Odsłoniłem bardziej koszulkę dając chłopakowi większy dostęp do mojej skóry.

-Yhy...-westchnąłem już  nawet nie zwracając uwagi na to, jakie miałem zdanie o tym co powiedział.

Zadowolony pomrukując znaczyłem jego szyję, a gdy uznałem, że tyle wystarczy odsunąłem się trochę i spojrzałem mu w oczy.

-Teraz twoja kolej-oczekiwałem na ruch blondyna.

Złapałem za ramiona i jednym ruchem obróciłem chłopaka, tak że teraz on stał oparty o ścianę po czym zbliżyłem się bardzo blisko.

Odsłoniłem lekko jego bluzę i zacząłem powoli się przyssawać, i lizać skórę starszego.

Wplątałem palce w jego złote kosmyki i czule je przeczesywałem.

Podczas gdy on robił swoje ja go przytulałem do siebie.

Było mi bardzo przyjemnie.
-Taehyung...ja...-zacząłem.

Długo już nad tym myślałem i chciałem mu powiedzieć coś bardzo ważnego.

-T-Taehyungie...ja cię...-chłopak łaskotał mnie trochę.

-Przepraszam ale co wy robicie??-nagle ktoś nam przerwał, a bardziej w sumie mi.

Odsunęliśmy się od siebie zakłopotani.

-Przepraszamy...-ukłoniliśmy się pracownikowi.

Miałem trochę wywalone, jednak nie chciałem żeby wyrzucili nas z budynku.
-To... my już pójdziemy...-powiedziałem.

Po tym szybko wyszliśmy z naszej "kryjówki".
Złączyłem palce z tymi starszego.

Ta cała sytuacja mi tylko zaszkodziła, straciłem pewność siebie i zniechęciłem się.

Spuściłem wzrok.
Powiem mu to...kiedyś na pewno.

-W porządku?-zapytał mnie po chwili ciszy.

Po braku mojej odpowiedzi zatrzymał się i stanął przede mną.

Zniżyłem się trochę żebym nie patrzył w ziemię.

-Hej...-Taehyung pogładził mój policzek.
-Nic się nie stało przecież, ten gościu nic nam nie zrobi-prychnął.

Tylko ja nie to miałem na myśli Tae...
Westchnąłem.

-Możliwe...ale nie do końca, z resztą nieistotne-westchnąłem.

-W końcu wiesz, iż cię uwielbiam...moja blondyneczko-wyprostowałem się i klepnąłem go w ramię.

-Ja też cię uwielbiam...-odpowiedział.

Poczułem na czole czuły pocałunek, po czym wznowiliśmy chód.

🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸
Hejka kluseczki, mam nadzieję, iż wam się podobuje rozdział xD
Nie zapomnijcie zostawić coś po sobie, naprawdę was kocham i dziękuję za wszystkie gwiazdki oraz ponad tysiąc wyświetleń, tak szybko to osiągnęliśmy, dziękuję!
😚💓💓

#rozdziałniesprawdzony

Continue Reading

You'll Also Like

19.7K 1.5K 18
/Druga część opowiadania „My Girlfriend Park Jimin"/ Minęło dziesięć lat, odkąd Jimin i Jungkook widzieli się po raz ostatni. Teraz obydwoje żyją wł...
3.5K 242 15
Kontynuacja "Pokochaj mnie proszę" i "Zapomnij Proszę".
919K 101K 124
Wiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystk...
41.1K 2.2K 62
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...