Heavy // with Draco Malfoy

By letzte_stimme

277K 11.2K 4.2K

Maya Trevelyn, czarownica czystej krwi rozpoczyna swoją niezapomnianą i intrygującą przygodę w Hogwarcie. Poz... More

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11. Through Mike's eyes
12
13
14
15
16
17. Through Ana's eyes
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38. Through Mike's eyes
39. Through Natalie's eyes
40
41
42
43. Trough Ana's eyes
44
45
47
48
49
50
51
Koniec części pierwszej
Udało się

46

2.9K 180 27
By letzte_stimme


Wstałam i zobaczyłam, że żadnej dziewczyny nie było już w dormitorium.

- Super, jak znowu chcą mi zrobić imprezę niespodziankę z samego rana, to ja podziękuję. - mruknęłam pod nosem, uświadamiając sobie, że dzisiaj są moje urodziny. Z racji tego postanowiłam ubrać się trochę bardziej dziewczęco, w końcu piętnaście lat ma się tylko raz w życiu. Postawiłam na ciemne dżinsy z wysokim stanem, bordową koszulową bluzkę, którą oczywiście wsadziłam w spodnie i szare botki na średnim obcasie oraz zdecydowałam się na trochę ostrzejszy niż na co dzień makijaż, i rzecz jasna, ubrałam z dziesięć pierścionków. Przyznam, że od balu, nie spotyka się mnie bez biżuterii na dłoniach. Nie dosyć, że według mnie świetnie to wygląda, to jeszcze może zastąpić kastet, jeśli przyjdzie taka potrzeba. 

Kiedy podążałam do salonu, trzymałam kciuki, żeby nie było żadnego śpiewania "sto lat". Udało się, czekały na mnie tylko najbliższe osoby ze Slytherinu, które złożyły mi krótkie, ale szczere życzenia i dały wspólny prezent - kolejne pierścionki! Byłam taka szczęśliwa, były idealne; różnorodne: małe, duże, średnie, z oczkiem, gładkie, podwójne - prezent ideał. 

- To co, idziemy na śniadanko? - zapytałam cała w skowronkach.

- Jasne, my idziemy, ale Ty - wskazał na mnie palcem Draco - Ty nie idziesz.

- Co masz na myśli? - zapytałam zdziwiona.

- Ty będziesz niesiona - odarł obojętnie. - Chłopcy - na zawołanie Malfoya przybliżyło się do mnie trzech chłopaków: Blaise, Pucey i Nott - Trzymaj się mocno. - poradził, po czym wypchnął mnie mnie za drzwi i zanim się obejrzałam byłam niesiona przez czterech chłopa niczym na tronie.

- Przesadzacie. - zapiszczałam. 

- Dokładnie - powiedział gdzieś od spodu Draco. - O to chodzi, w końcu jesteś z księciem Slytherinu. - nie widziałam jego twarzy, ale stawiam tysiąc galeonów, że uśmiechnął się pod nosem. Mimowolnie przewróciłam oczami.

- No to prowadźcie, kochani. - zawołałam z uśmiechem.

Gdy weszliśmy w taki sposób do Wielkiej Sali, wszystkie oczy zwróciły się w naszą stronę.

- Ej, stary, czy to nie Twoja siostra?! - usłyszałam zaskoczony głos Chesa, gdzieś od strony stołu Gryffindoru. 

- Ty, no masz rację! - to zdecydowanie był głos Mike'a. - Ej, siostra, co tam na górze słychać? - krzyknął do mnie brat.

- Zdecydowanie Ciebie. - zawołałam rozbawiona.

- No i dobrze, więc mam nadzieję, że teraz też nas usłyszysz! - O nie! Widziałam, że szturchnął swoją dziewczynę i Airey'a, a ten swoją dziewczynę... Będzie źle! No i wykrakałam, zaczęli śpiewać:

Sto lat, sto lat, sto lat niech żyje nam, 

Jeszcze raz i jeszcze raz niech żyje nam 

Sto lat, sto lat niech żyje nam
Sto lat, sto lat, sto lat niech żyje nam, i już.

Kilka osób się dołączyło, co jeszcze bardziej mnie przeraziło. Jestem pewna siebie, ale to już była przesada, to zwykłe urodziny, a oni się zachowywali jak na jakimś ślubie, zgaduję, że zrobiłam się czerwona jak burak, co niesamowicie rozbawiło Dracona, kiedy już zdecydowali się opuścić mnie na ziemię.
 

- Kiedyś ich zabiję, obiecuję. - mruknęłam do siebie. Spodziewałam się jednak, że to nie koniec niespodzianek i miałam rację. Okazało się, że postawili mnie przed miejscem przy stole, gdzie były już przygotowane płatki, nie miałam pojęcia, o co chodzi, ale jak już zajęłam miejsce i spojrzałam do miski zauważyłam, że płatki pływające w mleku układały się w napis: "WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, MAYU!". - Jakie to cudne! - krzyknęłam i zaczęłam się śmiać. W życiu nie pomyślałabym, że wpadną na taki pomysł. - Jesteście cudowni, wszyscy!

- O! Uważajcie! Maya jest miła, to niespotykane! - zawołała z naprzeciwka Natalie.

- Ha, ha, ha, ha. - powiedziałam wolno niezadowolona z komentarza Ślizgonki.

- Widzicie? Mówiłam, już jej minęło. - Ludzie siedzący najbliżej nas zaśmiali się.

- Ja tam Cię lubię w każdym wydaniu. - dodał Draco, po czym krótko mnie pocałował.

- Fuuu, nie przy jedzeniu! - zawołał żartobliwie McCommor.

- Ty się lepiej zajmij taktyką na nasz najbliższy mecz, McCommor. - rzucił całkiem oschle w odpowiedzi Malfoy.

- Dobra, skończcie to gadanie i jedzmy już, bo zaraz nie wytrzymam. - powiedziałam, bo już słyszałam jak mój brzuch domaga się jedzenia.

- Popieram w stu procentach! - dodała Eva, na co pokręciłam z rozbawieniem głową.

***

- Antidotum na Popularne Trucizny, czyli eliksir, który przeciwdziała popularnym truciznom, jak na przykład ukąszenia i użądlenia różnych stworzeń. To Wasze zadanie na dziś, uwarzyć ten oto eliksir. Przepis macie w podręczniku. Praca ma być samodzielna. Jak zawsze, co jakiś czas będę przechodził po klasie i sprawdzał postępy - powiedział spokojnym i obojętnym tonem profesor Snape. - No co czekacie? Zaczynajcie. - dodał, widząc, że niewiele osób zabrało się za otwieranie "Magicznych wzorów i napojów".

- Bierzemy się do roboty. - powiedziałam pod nosem.

Część I

 - Dodać dwa bezoary do moździerza.

- Rozdrobnić je na bardzo drobny proszek.

-Dodać cztery miarki proszku do kociołka.Dodać dwie miarki składnika podstawowego do kociołka.

- Podgrzewać na średnim ogniu przez pięć sekund.

- Machnąć różdżką nad kociołkiem.

- Zostawić napar na 40 minut (kociołek cynowy), 34 minut (kociołek mosiężny) i 30 minut minut (kociołek miedziany).

Część II

- Dodać szczyptę sproszkowanego rogu jednorożca do kociołka.

- Mieszać dwa razy, zgodnie z ruchem wskazówek zegara.

- Dodać dwie jagody z jemioły do kociołka.Mieszać dwa razy, przeciwnie do ruchu wskazówek zegara.

- Machnąć różdżką nad kociołkiem.

Cechy charakterystyczne:  kolor cyraneczki

- Skąd mam wiedzieć jaki to jest kolor cyraneczki?! - powiedziałam trochę za głośno, ale naprawdę nie wiedziałam, co czytam. W życiu się z niczym takim wcześniej nie spotkałam.

- Jakiś problem, panno Trevelyn? - zapytał w miarę uprzejmym głosem nauczyciel. Najwidoczniej mnie usłyszał.

- Tak się składa, profesorze, że mam małe pytanko, jeśli zechciałby profesor wysłuchać.

- Po to tu jestem. - odparł krótko.

- Jaki to jest kolor "cyraneczki"? - zapytałam trochę niepewnie.

- Dracusiu, jak możesz być z dziewczyną, która nie rozróżnia kolorów?! - zawołała na całą klasę Parkinson. Zachichotała, a jej pusta świta jej zawtórowała i nawet z trzy Gryfonki pokroju Brown. Nie chciałam robić żadnych akcji, szczególnie przy Snape'ie, więc zacisnęłam tylko pięści i szczękę.

- To niemal identyczny kolor z kolorem morskim - odpowiedział profesor. -  Minus pięć punktów dla Gryffindoru. - dodał ostrzejszym tonem. Trochę mi było szkoda, że jak zawsze ignorował wybryki swoich wychowanków, no ale tak już miał. Dziewczyny, które zostały ukarane, jęknęły rozżalone.

- Dziękuję, profesorze. - odpowiedziałam, siląc się na spokojny ton i z powrotem wzięłam się do pracy, postępując według instrukcji. Słyszałam co jakiś czas przytyk w swoją stronę a propos mojej niewiedzy... 

Po skończonej lekcji, kiedy sprzątałam swoje stanowisko, podeszła do mnie Hermiona.

- Hej, Maya, nie przejmuj się, wiem, że żaden chłopak nie wiedział jaki to kolor, więc uratowałaś im tyłki. - próbowała mnie pocieszyć.

- Cześć - uśmiechnęłam się do Gryfonki. - Nie przejmuję się - machnęłam lekceważąco ręką. - Nie mam problemu z tym, że znam tylko podstawowe kolory. Jak już, to po prostu wkurzyłam się na te laski, ale nie ma, co o tym gadać. Przyzwyczaiłam się, że one są po prostu głupie.

- W takim razie, wyobraź sobie, co ja muszę przeżywać, dzieląc pokój z Lavender... Ja naprawdę jestem tolerancyjna, ale to już przesada. Tylko plotki i pindrzenie się. - żaliła się Hermiona. Kierowałyśmy się razem na kolejną lekcję.

- Na Merlina, wiem, wiem, o czym mówisz, przez dwa lata Parkinson była w moim dormitorium - złapałam się za głowę. - Był tego tylko jeden plus.

- Zaskocz mnie.

- Zrozumiałam wtedy, że głupota ludzka nie ma granic. - wyjaśniłam, na co obie wybuchnęłyśmy śmiechem.

***

- Kuna! Grajcie!!! - krzyczałam po stracie kolejnych dziesięciu punktów. Przewagę mieliśmy niewielką, a ani Draco ani Milce (ta głupia baba zastępowała Ciottera na czas jego reprezentowania szkoły w Turnieju Trójmagicznym) nie dojrzeli jeszcze znicza, więc na koniec meczu się nie zapowiadało. - Skup się, Goyle! - lubię tego gościa, ale jego zapłon wymagał znacznej poprawy. Już miał tyle okazji, aby spowolnić któregoś z przeciwników tłuczkiem, a ten nic... Jakby nawet nie widział tej cholernej piłki! Jeszcze Bole. Pałkarzem to on był świetnym, ale na pozycji ścigającego nadawał się tylko do najprotszych podań. Dlatego nasza gra bazowała głównie na Adriana i moich akcjach oraz sprawnej obronie Sanders. To był jej pierwszy mecz, więc niestety, czasami zdarzało jej się nie ogarnąć sytuacji na boisku, ale nie było na co narzekać, starała się.

- Kolejne punkty na konto Gryfonów! - zawołał komentator, Lee Jordan. - Czyżby Ślizgoni stracili swoją werwę?

- Spierdalaj! - odkrzyknęłam wkurzona i pomknęłam pod obręcze przeciwnej drużyny z kaflem pod pachą.

- Trevelyn powinna zważać na swoje słowa, bo... - Jakim cudem ten cep mnie usłyszał?! - przez swoje zaślepienie złością, o mało co nie dostała tłuczkiem od swojego brata! - Jeszcze jeden przytyk i po prostu go załatwię! Niech tylko mecz się skończy!

Na nasze nieszczęście obrońca czerwonych dawał z siebie wszystko, co w połączeniu z naszym, nie do końca sprawnym, składem ścigających, nie wróżyło dla nas najlepiej. Trafialiśmy najwyżej dwa celne strzały z rzędu, bo zawsze kiedy miał być nasz trzeci raz, to obrońca czerwonych łapał kafla z niezwykłą precyzją, podawał swoim i... punkty dla Gryfonów. I tak na okrągło.

- Czy to niecudowne, kiedy rodzeństwo gra w przeciwnych drużynach?! - zawołał Lee, kiedy tłuczek odbity przez Mike'a trafił w plecy nieostrożnego Golye'a.

Najpierw szybko podleciałam do Gregory'ego, aby upewnić się, czy wszystko gra, a potem wkurwiona na maksa, podleciałam pod trybuny, gdzie sterczał komentator.

- Prywatne komentarze zostawiaj dla siebie! - warknęłam. Właśnie Pucey zdobył kolejne punkty.

Gra ciągnęła się i ciągnęła. Niby cały czas wygrywaliśmy dwudziestoma lub dziesięcioma punktami, ale to kompletnie nie miałoby znaczenia gdyby Milce złapała znicz. Nasza wygrana leżała w rękach Dracona. Z nerwów graliśmy coraz bardziej agresywnie, co nie spodobało się profesor Hooch, jednak nie przerwała meczu. Pewnie sama była ciekawa, w jaki sposób ostatecznie zakończy się nasza gra.

- Zawodnicy powoli opadają z sił, ale co się im dziwić! Grają już ponad półtorej godziny! Kibice szaleją! Widać, że większość z nich kibicuje lwom! - nie dawał spokoju Jordan.

- No, no, na bank takimi tekstami pomoże im wygrać... - narzekałam pod nosem. Pilnie obserwowałam, kiedy mogę w jakikolwiek sposób zainterweniować w grze.

- Czy ktoś wie, gdzie jest znicz?! - pytał trybuny komentator.

- Kurwa! Przegrywamy! Ruszać dupska! Oni ledwo dychają! Co to ma być?! - wołał nasz kapitan, a raczej trener. Musiał wyrwać komentatorowi mikrofon, skoro go tak dobrze słyszałam; daję głowę, że oberwie za to od McGonagall, która wiecznie stała przy tablicy z punktami. Pomimo, że Florian z nami nie grał, czuł taką samą presję, jaką my odczuwaliśmy na boisku.

- Coś mi się wydaję, że McCommor nie może uwierzyć, jakim cudem jego drużyna może grać tak słabo!

- Zamknij się! - Och, chyba książę Slytherinu się przebudził. - Ja Ci pokażę! - warknął Malfoy. Dojrzałam go, właśnie pędził w stronę trybun nauczycielskich.

- Obyś dojrzał tę cholerną złotą piłkę. - błagałam cichutko. Powoli miałam już dość. Od kilkunastu minut latałam blisko Bole'a, abyśmy przypadkowo nie stracili żadnej możliwej akcji, więc Adrian sam musiał panować nad połową boiska.

- Zginiemy! - wrzasnął mi niemal do ucha, Lucjan. Błyskawicznie się obejrzałam i dojrzałam, co miał na myśli... W naszą stronę, z prędkością światła, mknął tłuczek. Nie myślałam. Jak oparzona wskoczyłam na miotłę Bole'a, który, pomimo, że nie wiedział, co się działo, odsunął się do tyłu, co dało mi pole do manewru. Od razu chwyciłam za trzon jego miotły, kierując go ostro w dół, aby uniknąć uderzenia twardej piłki. I wtedy stało się kilka rzeczy naraz: jakimś cudem, w ostatniej sekundzie udało nam się uniknąć zderzenia, połowa publiki zachłysnęła się powietrzem, przyglądając się sytuacji, a druga połowa zawyła z zachwytu albo z zawodu, nie miałam pojęcia dlaczego. Dopiero gdy usłyszałam gwizdek i zawiedziony głos komentatora:

- Draco Malfoy złapał znicz, zanim Alice Milce go w ogóle dojrzała! Slytherin wygrywa! Czterysta dwadzieścia do do dwustu dziewięćdziesięciu punktów!- zrozumiałam! Wygraliśmy! Udało się! Draco złapał znicz! - wylądowałam z, wciąż nie ogarniającym sytuacji, Lucjanem. Zeskoczyłam z miotły i wtedy do mnie dotarło...

- Gdzie moja Błyskawica?!

- O to się pytasz, piękna? - odwróciłam się, a tam puszący się niczym paw, stał Draco z dwoma miotłami i zniczem w rękach. Osłupiałam. - No co, nie cieszysz się? - widziałam, że za jego plecami już gromadzi się tłum, aby pogratulować mu złapania znicza. O nie! Teraz to on jest mój.

- Lepiej rzuć te miotły. - powiedziałam, posyłając mu zalotny uśmiech i pobiegłam w jego stronę. Malfoy w ostatniej chwili zrozumiał moje intencje i tuż przed tym, kiedy na niego wskoczyłam, odrzucił na bok miotły, ale na moją niewygodę w dłoni wciąż ściskał złotą piłeczkę, która wbijała mi się w nogę, bo blondyn złapał mnie za uda, aby móc mnie utrzymać. - Mój bohater - zaczęłam, przeczesując mu obiema rękami włosy. - Nie dosyć, że uratował mecz, dzięki czemu wygraliśmy, to jeszcze znalazł moją zgubę. Należą Ci się podziękowania. - powiedziałam i obcałowałam mu całą twarz. Byłam taka podekscytowana całym wydarzeniem i również dumna ze swojego chłopaka. Draco zaśmiał się szczerze i zakręcił się, ze mną w objęciach, wokół siebie.

- Chyba muszę częściej tak postępować. - skomentował, patrząc mi prosto w oczy. Widziałam w nich iskierki szczęścia, co sprawiło, że jeszcze bardziej się rozpromieniłam.

Continue Reading

You'll Also Like

19.3K 1.3K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
28.1K 1.1K 40
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...
243K 6.4K 117
Instagram z postaciamy z serialu Ania nie Anna ❤
3.1K 104 12
‼️Najpierw przeczytaj trigger warming‼️ Książka nie przeznaczona dla osób wrażliwych. ,,Tak bardzo go nienawidziłam , że kiedy na niego patrzyłam za...