Dziedzictwo Feniksa

By Wolf__Howling

331K 25.6K 19.7K

W Antarze panuje wojna. Prawowity władca zaginął w tajemniczych okolicznościach, a jego miejsce zajął Czarny... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Nominacja
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Epilog
Podziękowania i informacja

Rozdział 37

5.2K 399 416
By Wolf__Howling

- To co teraz? - Ethan rozejrzał się dookoła, jakby oczekując, że odpowiedź zaraz wyskoczy z krzaków.

- Nie wiem - mruknęłam cicho, próbując skupić się na rzeczywistości. Kręciło mi się w głowie i miałam mroczki przed oczami.

Nathaniel stał tuż obok mnie, toteż szybko złapałam za jego ramię, gdy poczułam, jak grunt usuwa mi się pod nogami.

- Annael? Wszytko... - urwał i przeklnął cicho. - Ethan, jest problem!

Chwilę później ujrzałam ciemną, rozmazaną plamę. Głosy powoli cichły, zdawały się dobiegać z bardzo daleka.

- Błagam cię, tylko mi tu nie mdlej.

To było ostatnie co usłyszałam, nim straciłam przytomność.

~*~

Witaj, Annael.

Zaskoczona uniosłam głowę i spojrzałam na sprawcę tego zmieszania.

Przepraszam, że tak nagle, jednak wolę  kontaktować się z tobą w taki sposób, a to najwyższa pora, abym powiedział ci, co dalej.

Feniks rozłożył swe skrzydła, a mnie ogarnęło ciepło. Ze szkarłatno-złotych piór tryskały iskierki ognia.

Udało ci się dotrzeć tak daleko. Przeszłaś katakumby, odnalazłaś sztylet, a co najważniejsze, otworzyłaś się w końcu na ludzi.

Zmarszczyłam lekko brwi, przetwarzając w głowie ostatnie słowa mitycznego stworzenia.

Ty tego pewnie nie dostrzegasz, jednak ja owszem. Obserwowałem cię znacznie dłużej, niż ci się wydaje. Jakiś czas po tamtym wydarzeniu, gdy zabrano cię z wioski, zamknęłaś się na wszystko i wszystkich. Gdybym miał zgadywać, stawiałbym, że to sprawka młodego Jacoba... - Przerwał, uważnie się we mnie wpatrując.

Na dźwięk imienia, o którym tak usilnie próbowałam zapomnieć, poczułam ucisk w sercu.

- Wcale... - zaczęłam, jednak nie byłam w stanie dokończyć zdania. Ze zgrozą uświadomiłam sobie, że Feniks ma rację.

Utrata bliskiej osoby jest bolesna, jednak zdrada z jej strony jest jeszcze cięższa. Twój błąd polegał na tym, że przestałaś wtedy ufać każdemu, kogo spotkałaś na swojej drodze. Byłaś zbyt skupiona na swoim cierpieniu. Zoe była pierwszą osobą od wielu lat, której pozwoliłaś się do siebie zbliżyć.

- Dlaczego? Dlaczego mi to wszystko mówisz? - spytałam cicho, czując, jak zalewa mnie fala emocji, które tak długo ukrywałam.

Przed tobą ostatnie zadanie. Musisz powstrzymać śmierć, która rozprzestrzenia się po Antarze niczym zaraza. Wiesz, że Gabriel również nie dopuszcza do siebie reszty świata?

Skinęłam głową, wciąż nie pojmując, do czego zmierza ta rozmowa.

Zoe w jakiś sposób wzbudziła twoje zaufanie. To samo uczynił Nathaniel, a następnie Ethan. Ty tego nie widzisz, ale te trzy osoby pozostawiły po sobie jakieś piętno, które ukształtowało twą osobowość.

- Jeśli mam być szczera, to rzeczywiście nie widzę w sobie żadnych zmian.

A ja wręcz przeciwnie. Przede wszystkim, uśmiechasz się. Szczerze, nie z ironią lub wyższością, jak wcześniej miałaś w zwyczaju. Jesteś w stanie oddać życie za ludzi, których kochasz, ale wcale nie chcesz umierać. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak wiele łączy ciebie i Gabriela.

Uniosłam brwi w niedowierzeniu.

- Mnie i Gabriela? On niszczy świat! Uważa się za pana wszystkiego! Jak w ogóle mogłeś pomyśleć, że coś nas łączy?! - Umilkłam, gdy zorientowałam się, że wysuwam pochopne oskarżenia przeciwko człowiekowi, którego praktycznie nie znam.

Teraz przemawia przez ciebie duma i poczucie wyższości. Czy to nie właśnie to, o co go właśnie oskarżyłaś? - spytało stworzenie, a w jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk. - Nie oceniaj ludzi, dopóki nie dowiesz się, co nimi kieruje.

- W takim razie co mam zrobić? Przepowiednia mówi, że...

Przepowiednia została stworzona przez ludzi. - Przerwał mi. - Żaden człowiek nie posiada daru przewidywania przyszłości. Jest to jedna, wielka zmienna, a każda nasza decyzja na nią wpływa. Powiedz mi, jak chciałaś zakończyć swoją podróż?

Zastanowiłam się przez chwilę, a gdy zebrałam myśli, rzekłam:

- Sztylet Wieczności może zabić Czarnego Maga, jednak tylko wtedy, jeśli ja umrę razem z nim. Właśnie do takiego zakończenia dążyłam. Takie mi narzuciłeś. Jeśli jednak jest ono błędne, to czemu wysyłałeś mnie w tę podróż?

Po pierwsze, to zakończenie nie jest błędne. To prawda, że tylko w ten sposób możesz zabić Czarnego Maga. W ten sposób jednak, zabijesz również Gabriela. To nie jest zły koniec, ale dobry też nie.

- Czyli ten sztylet jest mi niepotrzebny? - jęknęłam cicho, przypominając sobie, ile przeszłam, aby go zdobyć.

W zadaniu, które ci powierzyłem, nie chodziło o samą broń. Patrzysz zbyt powierzchownie. Zastanów się nad tym, co przeszłaś, aby dojść do tego momentu i ile zyskałaś.

Zawstydzona uświadomiłam sobie, że on ma rację. Nie było łatwo, śmierć towarzyszyła mi na każdym kroku, ale przecież było warto. Nathaniel i Ethan nigdy nie narzekali, że muszą mi towarzyszyć. Znosili te wszystkie trudy bez marudzenia i starali się pomóc w każdy możliwy sposób.

- Nie rozumiem jednak, czego ode mnie teraz oczekujesz. Sam mówiłeś, że muszę odnaleźć sztylet, aby zabić Czarnego Maga, a teraz mi mówisz, że to nie jest właściwe rozwiązanie.

Nie miałam pojęcia, co robić dalej.

Dziecko, to co powiedziałem, wciąż jest aktualne. Musisz zabić Czarnego Maga, ale pomyślałaś kiedyś o tym, że mogłabyś spróbować ocalić Gabriela?

- Ale... Przecież to on jest.... - bąknęłam, próbując poukładać sobie to wszystko w głowie.

Czy wiesz, dlaczego Sztylet Wieczności jest jedyną bronią, która może go pokonać? - W jego głosie usłyszałam rozbawienie.

Pokręciłam przecząco głową, a na moje policzki wypłynął rumieniec. W swojej ignorancji po prostu założyłam, że tak jest i tyle.

Mroczny Feniks jest potężny, ale powstał ze mnie. Jest marną kopią tego, kim ja jestem. Wykorzystuje potężnych magów, aby poczuć, co to znaczy życie. Nie może istnieć w pojedynkę. Sztylet Wieczności nie służy do zabijania. Pokazuje on prawdę, która gromadzi się w nim od zarania dziejów. Wystarczy drobne nacięcie na skórze Gabriela, a jego umysł zaleją czyste, niczym nieskażone fakty. Dla Czarnego Maga będzie to za wiele. Egzystuje tylko otoczony fałszem i ułudą.

- Czyli Mroczny Feniks to Czarny Mag, a Gabriel jest tylko narzędziem? - spytałam. Powoli zaczynałam rozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.

Zaiste. Moja kopia wierzy, że ten chłopiec jest mu całkowicie poddany i nie ma w nim już własnej woli, jednak to nie prawda. Gdy się o tym dowie, duma nie pozwoli mu dłużej zostać w tym ciele. Będzie musiał je opuścić, a tym samym zakończy się jego istnienie na ziemi. Zostanie ponownie zepchnięty do piekieł.

- Mam ostanie pytanie.

Śmiało, moja droga. - Przez chwilę mi się wydawało, że ptak się uśmiechnął.

- Czyli cała ta przepowiednia, to nieprawda?

To już zależy tylko od ciebie. Możesz sprawić, aby się spełniła, jednak możesz stworzyć nową - lepszą. Przepowiednie dają nadzieję, a nadzieja to pierwszy krok, by osiągnąć swój cel.

Uśmiechnęłam się do niego szeroko, czując, jakby ogromny ciężar zniknął z moich ramion.

Wracaj do przyjaciół, nim twój Przeznaczony zacznie mnie wyklinać. Wysłałem do was mojego przyjaciela, niedługo powinien się pojawić.

Feniks wzbił się w górę i zniknął w płomieniach ognia, zostawiając mnie samą w moim umyśle.

Czym prędzej skupiłam się, aby wrócić do rzeczywistości. Szybko tego pożałowałam, gdy poczułam ból na policzku.

- Dobra, należało mi się - jęknęłam cicho, masując obolałe miejsce i spoglądając na bruneta, który patrzył na mnie zmieszany.

- Przepraszam, nie chciałem, ja...

- Spokojnie, nie tłumacz się. - Wstałam, pdpierając się o ramię chłopaka.

- Wszystko dobrze? - zapytał, a w jego głosie słyszałam troskę.

- Jak najbardziej. - Posłałam mu szeroki uśmiech, na co zmarszczył brwi, nie rozumiejąc, o co mi chodzi. - Rozmawiałam z Feniksem. Nie muszę wcale umierać!

Chłopak wpierw wytrzeszczył oczy, a sekundę później zamknął mnie w mocnym uścisku.

- Zaraz, zaraz, że co proszę?! Chciałaś umrzeć?!

Zerknęłam na blondyna, który patrzył na mnie, ze złością wymalowaną na twarzy.

- To nie takie proste... Zresztą teraz nie zamierzam. Wszystko się zmieniło i mam zamiar wyjść z tego cało! - Skrzywiłam się. Nie chciałam poruszać tego tematu.

- Co nie zmienia faktu, że...

- Oj stul pysk, książę - burknął Ethan. - Lepiej będzie, jeśli już nie będziemy wracać do tej kwestii.

Nie wiem, kto był w większym szoku - ja czy Nathaniel. W życiu się nie spodziewałam, że Ethan zwróci się w ten sposób do następcy tronu.

Blondyn najwyraźniej również się tego nie spodziewał. Zmarszczył brwi i uniósł nieco głowę, posyłając swojemu obrońcy chłodne spojrzenie.

- Zważaj na słowa, Denver - wycedził.

Wciąż opierałam się o ramię Ethana, dlatego poczułam, jak spiął mięśnie na te słowa.

Czując, że to się może źle skończyć, postanowiłam zainterweniować.

- Spokój! Obydwoje! Zachowujecie się jak małe dzieci. To nie czas na kłótnie. Ethan - zwróciłam się do bruneta - on ma rację. Nie powinieneś się tak zwracać do przyjaciela - położyłam nacisk na ostatnie słowo.

Chłopak spojrzał na mnie niechętnie, po czym przeniósł wzrok na księcia.

- Przepraszam - burknął, uciekając wzrokiem gdzieś na bok.

- A ty, Nathanielu, ogarnij swoje ego, bo pozycja nie czyni cię lepszym od innych.

Chłopak zmieszał się i również uciekł gdzieś spojrzeniem.

- Ja... Wiem. Przepraszam - mruknął.

Wciąż unikali kontaktu wzrokowego, gdy nagle usłyszałam jakiś dziwny hałas. Drzewa po jednej stronie ścieżki uginały się nieco i zrzucały liście, które następnie wirowały w powietrzu jak kolorowe tornado.

- Co do licha.. - burknął Ethan, ustawiając się tak, aby w razie czego zasłonić mnie i blondyna przed niespodziewanym atakiem.

Uśmiechnęłam się pod nosem na ten widok. Byłam dumna z niego, iż mimo tej drobnej sprzeczki, wciąż chce dla swojego przyjaciela jak najlepiej.

Nagle przed nami pojawił się koń.

Właściwie to nie do końca koń, tylko raczej...

- Mnie już w życiu nic nie zdziwi. Skąd tu u diabła wziął się jednorożec?! - Na widok miny Ethana, wybuchnęłam śmiechem.

Wypraszam sobie - oburzyło się stworzenie. - Jednorożec, też mi coś - parsknął.

- To alicorn - mruknął Nathaniel, patrząc na zwierzę z fascynacją.

Owszem. Doszły mnie słuchy, że potrzebujecie pomocy.

Olśniło mnie.

- Jesteś przyjacielem Feniksa, prawda?

Skinął głową. Jego srebrna grzywa powiewała na wietrze, który tworzył się wokół niego. Przyznam, że nie tak sobie wyobrażałam te stworzenia.

Daleko mu było do zwykłego konia z rogiem i skrzydłami. Pierwsze, co się rzuca w oczy, to jego wzrost. Nawet stając na palcach, nie mogłabym pogłaskać go po pysku.

W dolnej części nóg, krótka, biała sierść stworzenia zmieniała się w długie futro, zasłaniając tym samym jego kopyta. W miejscu gdzie kończyła się grzywa, również pojawiał się pas futra, biegnący przez cały grzbiet stworzenia, aż w końcu przekształcało się ono w ogon.

Olbrzymie skrzydła mieniły się srebrem. Na ich widok przypomniał mi się obraz, który przedstawiał serafinów bogini Nemary. Ich skrzydła były identyczne.

No i oczywiście srebrny róg, który mienił się w słabym blasku słońca. Całość robiła przeogromne wrażenie.

Podobno chcecie się dostać do serca Antary. Drogą lądową zajęłoby to niespełna miesiąc, toteż zostałem poproszony, aby was... przetransportować. - Ostatnie słowo wymówił wręcz z niesmakiem.

Alicorn schylił się i wyciągnął jedno skrzydło tak, że można było się po nim wspiąć.

Pierwsza rzuciłam się do stworzenia, nie mogąc uwierzyć, że to się w ogóle dzieje. Wszyscy sądzili, że te istoty wyginęły kilkaset lat temu.

Umościłam się wygodnie na grzbiecie zwierzęcia i czekałam na resztę. Nathaniel, kręcąc głową, dołączył do mnie, siadając z przodu.

- To dla twojego bezpieczeństwa. W razie czego będziesz mogła się mnie złapać - rzekł, gdy ujrzał mój niezadowolony wzrok. Przewróciłam tylko oczami i skupiłam się na Ethanie, który ciągle stał na ziemi i przyglądał się alicornowi.

- O nie, nie będę leciał na żadnym pieprzonym jednorożcu do krainy tęczy i miłości. Sam sobie jakoś poradzę - warknął.

Zwierzę zatrzęsło łbem i prychnęło głośno. Nagle dookoła zrobiło się ciemno, a wiatr przybrał na sile. Niebo przeszyła błyskawica, a las jakby zamarł w oczekiwaniu.

Ty nędzny człowieku! - warknęło stworzenie. - Powinienem cię teraz zabić. Jeśli dalej będziesz tak postępował, twoja arogancja wkrótce stanie się twoją zgubą. Masz szczęście, że jesteś Przeznaczonym Wybranki, inaczej już byłbyś martwy. - Zauważyłam, że sierść alicorna zmieniła swoją barwę z białej na czarną. Zaniepokojona, posłałam Ethanowi błagalne spojrzenie, aby się wycofał.

Wiatr wiał już z taką siłą, że musiałam objąć blondyna w pasie, aby nie spaść z grzbietu. Błyskawice raz po raz rozświetlały niebo, a grzmot towarzyszący wyładowaniom elektrycznym, trząsł ziemią.

Jest źle. Bardzo źle.

Chłopak wyczuł na sobie mój wzrok, a jego postawa w jednej chwili uległa zmianie. Zgarbił ramiona i zwrócił się niechętnie do stworzenia. Nie słyszałam co mówi, ale po dłuższej chwili pogoda się uspokoiła, a brunet dołączył do nas, siadając za mną.

Obróciłam głowę, by spytać go, co powiedział. Nie zdążyłam nawet się odezwać, gdy brunet rzekł:

- Nie chcę wgłębiać się w szczegóły, ale trzeci raz nie zamierzam dzisiaj nikogo przepraszać.

- Jesteś niemożliwy - westchnęłam, kręcąc głową.

- Wiem. - Zerknął na moje ręce, które wciąż obejmowały Nathaniela i skrzywił się znacznie. Przyciągnął mnie do siebie i zadowolony schował swój nos w zagłębieniu mojej szyi. - Tak lepiej - mruknął.

- A czego ty się będziesz trzymał?

Alicorn zaczął powoli wzbijać się w powietrze.

- Ciebie - odpowiedział chłopak.

- Ale to tak nie dzia...

- Oj cicho. Po prostu mi zaufaj - przerwał mój wywód.

Byłam zmęczona tym wszystkim co się ostatnio działo, dlatego tak właśnie postanowiłam zrobić. Podziwiałam widoki, które rozciągały się pod nami, opierając się plecami o klatkę piersiową Ethana.

W głowie odtwarzałam rozmowę z Feniksem.

Nigdy nie pomyślałam o tym, że utrata Jacoba może się tak na mnie odbić. Zawsze głęboko wierzyłam, że to przez moje pochodzenie ludzie się mnie boją i unikają. Najwidoczniej jednak to ja nie dawałam im nigdy szansy, bojąc się powtórki z przeszłości.

Nie mogłam oderwać myśli od chłopca o szarych, mysich włosach i granatowych tęczówkach.

Nie zostawię cię.

A jednak. Zostawił.

Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam, jednak te ciemne oczy towarzyszyły mi aż do końca.

___________

Pewnie sporo osób nie pamięta kim jest Jacob i wcale się nie dziwię.
Jacob pojawił się może dwa razy, gdy Annel opowiadała o tym, jak ojciec ją sprzedał.
Nim ją zabrali, chłopak obiecał jej, że jej nie zostawi - to tak w ramach przypomnienia. ;)

Continue Reading

You'll Also Like

38.2K 2.7K 77
Część pierwsza serii „Więź Gwiazd" *Książka 16/17+* Vanessa to zwyczajna, spokojna dziewczyna z zamiłowaniem do czytania książek. Mieszka w przepiękn...
274K 25.9K 76
Vessa to planeta magów, którzy są znani ze swojej waleczności. Niektórzy z nich zostają legendarnymi wojownikami. Każdy z Vessan ma moc jednego żywi...
GOOD ENOUGH By Szarada

General Fiction

27.6K 3K 36
Mała, podupadająca kawiarnia. Nietuzinkowi goście i starzy, ekscentryczni przyjaciele. Małe zakłady o to, kto tym razem przewróci się przed witryną k...
1.9M 857 5
Książka dostępna jest w księgarniach oraz na Legimi. Ethan Hudson - najpopularniejszy i najbogatszy biznesmen w USA. Amerykański rekim biznesu od, kt...