Rozdział 28

5.4K 472 198
                                    

- Przejdźmy do rzeczy, co was sprowadza na moje tereny?

Siedziałam na wygodnej kanapie między Ethanem a Nathanielem. Król wraz z Zoe siedzieli naprzeciwko, czekając na nasze wyjaśnienia.

- Jak zapewne wasza wysokość wie, na tronie Antary zasiada Czarny Mag - rzekł blondyn. - Niestety, nie jest on skłonny do żadnych negocjacji, a jego moc niszczy powoli Drzewo Życia. Jeśli tak dalej pójdzie, skutki jego działań odczuje nawet Zathea. Znamy sposób, jak obalić uzurpatora, jednak potrzebna nam wasza pomoc.

Nathaniel urwał swoją wypowiedź, czekając, aż król zdecyduje, czy zechce słuchać dalej. Mężczyzna skinął głową, zachowując poważny wyraz twarzy.

- Ta sprawa nie jest mi obca, mów zatem, czego ode mnie oczekujesz, Nathanielu? - Beor splótł dłonie pod brodą.

- Rozmawialiśmy z mędrcem Zefarinem, który powiedział nam, jak zabić Czarnego Maga. - Król zmarszczył brwi, jednak nie przerwał chłopakowi. - Musimy odnaleźć Sztylet Wieczności ukryty w Dymiącym Lesie. Powiedziano nam, że istnieje ścieżka, która ułatwiłaby nam poszukiwania, a do tego potrzebna jest twoja zgoda. To nasza jedyna prośba.

Beor oparł wygodniej głowę na splecionych przed sobą dłoniach i w zamyśleniu stukał palcem w brodę.

- Dobrze. Niech tak będzie - zdecydował po krótkim namyśle. - Udzielam wam zgody. Jutro rano dostaniecie pismo, które pokażcie strażnikom stojącym na warcie. Mam jednak pytanie i chciałbym usłyszeć szczerą odpowiedź. Jaką rolę w tym wszystkim pełni ta młoda dama? - zapytał, wskazując w moją stronę.

Książę zawahał się, zerkając na mnie niepewnie. Wiedziałam, że nie chciał naruszać mojej prywatności, ale tym razem uznałam, iż mogę zaufać temu człowiekowi, dlatego zabrałam głos.

- Jestem Dziedziczką Feniksa, przez co do mnie należy obowiązek zabicia Czarnego Maga.

Nie bawiłam się w żadne przedmowy, nie było takiej potrzeby. Chciał szczerej odpowiedzi, więc proszę.

Ku memu zdumieniu król uśmiechnął się smutno.

- Tego się właśnie obawiałem. Zoe mówiła mi o twojej mocy. Nie znam innego stworzenia z takim darem. - Pokręcił ponuro głową. - Zostałaś obarczona wielką odpowiedzialnością, ale wraz z nią dostąpiłaś ogromnego zaszczytu. Byle kto nie może zostać dziedzicem. Cóż... To wszystko wyjaśnia obecność Przeznaczonego w naszym gronie. Jestem naprawdę ciekaw, jak potoczy się wasza historia.

Zamurowało mnie. On również wiedział o Przeznaczonym?

- Wybacz panie, że zawracam głowę, ale tym razem to ja mam pytanie - odezwał się Ethan i nie czekając na pozwolenie, mówił dalej: - Już któryś raz zwrócono się do mnie tym tytułem. Czy byłbyś łaskaw wytłumaczyć mi, z czym on się wiąże?

Beor spojrzał na niego zaskoczony, a następnie zwrócił się do córki, która do tej pory w milczeniu nam się przysłuchiwała.

- Dziecko drogie, proszę, przynieś mi księgę o dziejach dziedziców.

Dziewczyna pokiwała głową, po czym opuściła nas na chwilę. Gdy wróciła, niosła grubą, szkarłatną księgę. Położyła ją na stole przed ojcem i z zainteresowaniem obserwowała jego poczynania.

Monarcha zaczął wertować strony, aż znalazł tę, o którą mu chodziło i obrócił księgę w naszą stronę.

Na starym papierze narysowany był wizerunek feniksa z rozpostartymi skrzydłami. Po jednej stronie stała kobieta, a po drugiej mężczyzna. Ptak sprawiał wrażenie, jakby obejmował tę dwójkę.

Dziedzictwo FeniksaWhere stories live. Discover now