Rozdział 46

5K 401 586
                                    

Przyznam, że trochę się zagalopowałam i nim się zorientowałam, stworzyła niezłego tasiemca. Nie mam jak tego skrócić, ale wierzę, że dacie radę!
Miłego czytania! :)

Te kilka dni minęło nam niezwykle szybko. Moja ręka wracała powoli do zdrowia i nim się obejrzeliśmy, trzeba było szykować się na bal.

Abelard kupił odpowiednie tkaniny i poprosił swoją koleżankę, żeby pomogła mi z kreacją.

Vidia, bo tak miała na imię krawcowa, była wniebowzięta. Jak to ona powiedziała, pierwszy raz spotkała się z takim typem urody, a w jej głowie od razu pojawiło się milion pomysłów.

Podczas gdy chłopcy świetnie bawili się na dworze, nabijając sobie paskudne siniaki, ja stałam całymi dniami na stołku, obracając się to w jedną, to w drugą stronę.

Nie narzekałam jednak, gdyż Vidia okazała się naprawdę ciekawą osobą. Jej syn był najemnikiem, dlatego zabawiała mnie różnymi przygodami, jakie przeżył przez kilka ostatnich lat.

W dniu balu blondynka stanęła przede mną i uważnie mi się przyglądając, uśmiechnęła się.

- Skończone. Nic więcej nie trzeba poprawiać - oznajmiła, a w jej oczach mogłam dostrzec dumę, której wcale nie próbowała ukryć.

- Mogę się już zobaczyć - spytałam podekscytowana, ponieważ kobieta surowo zabraniała mi jakichkolwiek kontaktów z lustrem do czasu, aż nie skończy swojego dzieła.

Ta jednak się roześmiała, po czym bez zbędnych słów zajęła się moją fryzurą.

Tak właśnie spędziłam cały ranek i popołudnie.

- Wy, elfy, macie tak nieskazitelną skórę, że na szczęście nie potrzeba tu żadnego pudru. Zobaczysz, jak już z tobą skończę, wszyscy młodzieńcy na balu będą się za tobą oglądali. Nie dopuszczam innej możliwości!

Jęknęłam cicho, bo naprawdę miałam już dosyć tego całego strojenia się, ale nie chciałam studzić zapału kobiety, dlatego całkowicie się jej poddałam.

W końcu Vidia klasnęła w dłonie i pisnęła:

- Gotowe! Możesz się zobaczyć!

Blondynka ustawiła mnie przed zasłoniętym lustrem, po czym upewniwszy się, że wszystko na pewno jest idealnie, ściągnęła z niego koc.

Gdy materiał opadł, zamarłam.

Chociaż mózg podpowiadał mi, że dziewczyną w odbiciu jestem ja, to oczy wciąż nie mogły w to uwierzyć.

Długa, rozkloszowana, fioletowa suknia idealnie podkreślała to, co powinna. Z nieskrywanym zdumieniem wpatrywałam się w dosyć głęboki dekolt. Nigdy nie mogłam sobie pozwolić na takie wycięcia z prostego powodu - byłam chuda, nawet bardzo, dlatego nie było nawet mowy o obfitym biuście. To i tak cud, że nie jestem całkowicie płaska.

Nie stanowiło to nigdy dla mnie żadnego problemu, zwłaszcza że jest to typowa cecha dla wszystkich elfów, jednak Vidia jakimś cudem sprawiła, że... było na co patrzeć.

Miałam odkryte ramiona, a także plecy, lecz mimo to, sukienka trzymała się idealnie. Tak jak góra była niezwykle skromna, tak dół pysznił się na wszelkie możliwe sposoby, nie wyglądając jednak przy tym kiczowato.

Zakręciłam się wokół własnej osi, podziwiając, jak materiał błyszczy się i mieni wieloma odcieniami fioletu.

- Nigdy bym nie przypuszczała, że te wszystkie falbany mogą dać taki niesamowity efekt - westchnęłam.

Dziedzictwo FeniksaOn viuen les histories. Descobreix ara