Rozdział 41

5.2K 400 651
                                    

*Nathaniel

Wyszedłem szybko z pokoju, zamykając za sobą drzwi i ruszyłem na dół do salonu.

- Co się szczerzysz, książę? - Usłyszałem głos Aleca, który siedział rozwalony na kanapie.

- Powiedzmy, że to jeden z piękniejszych poranków, jakie miałem okazję oglądać - mruknąłem, wciąż się szczerząc jak głupi do sera.

Skierowałem się do kuchni, by zrobić jakieś śniadanie. W międzyczasie usłyszałem, jak moi przyjaciele schodzą po schodach i idą do salonu.

Smarowałem właśnie kromki chleba masłem, gdy usłyszałem wymianę zdań, dochodzącą z pokoju obok.

- Widzę, że ktoś tu wstał lewą nogą - mruknął Alec.

- Stul pysk, młody.

- Ethan! Zachowuj się, buraku jeden - syknęła Annael.

- No przecież zachowuję! Mogłem go nazwać skur...

- Dla własnego dobra lepiej nie kończ - ostrzegła go dziewczyna, a ja parsknąłem śmiechem.

- Z tobą, książę, też mam do pogadania! - zawołał brunet.

- Zawsze i wszędzie, mój drogi, ale akurat nie tu i nie teraz! Daj mi chwilę! - Kroiłem pieczeń na kanapki, gdy usłyszałem trzask drzwi i szybkie kroki zmierzające do salonu.

- Cześć, Ethan!

O cholera, ta mała chyba nie wie, kiedy dać sobie spokój. Chłopak burknął coś niezrozumiale tak cicho, że ledwo mogłem go usłyszeć.

- Nela, co ty na sobie masz? - Usłyszałem rozbawiony głos Aleca.

- Serea pożyczyła mi sukienkę na bal w zamku! - pisnęła. - Chciałam poznać waszą opinię. Co o tym myślisz, Ethan?

Oczyma wyobraźni widziałem, jak dziewczyna kręci się przed moim przyjacielem, doprowadzając tym samym Annael do szewskiej pasji.

Już nie raz widziałem takie akcje, jak jakaś panna starała się o jego względy. On nigdy nie mówił prosto z mostu, że nie jest zainteresowany, tylko zwyczajnie w świecie je ignorował. Kiedyś mi powiedział, że po prostu szkoda mu energii na spławianie dziewczyn i woli poczekać, aż same się odwalą.

Przy czym nie użył wtedy słowa "odwalą"...

Wziąłem wielki talerz z kanapkami i ruszyłem do salonu.

Alec wciąż zalegał na kanapie, natomiast Ethan siedział na fotelu, a Annael na jego kolanach. Wzdrygnąłem się na widok groźby czającej się w jej fioletowych tęczówkach.

Postawiłem talerz na stole, ściągając tym samym na siebie uwagę. Ledwo zdążyłem to zrobić, a przede mną już się zjawiła niska szatynka.

Otaksowałem ją spojrzeniem. Miała na sobie elegancką, czerwoną suknię, z ciasnym gorsetem u góry, który miał chyba uwydatnić kształty dziewczyny. Głęboki dekolt, w którym właściwie nic nie było i masa falbanek u dołu sukni...

- I co o tym myślisz, książę? - mruknęła, trzepocząc rzęsami.

Stałem tam przez chwilę z rękoma założonymi na piersi, zastanawiając się, jakby się z tego wszystkiego wykręcić.

- Emmm... Myślę, że za kilka lat będziesz doprawdy urodziwą damą i na pewno znajdą się mężczyźni, którzy będą zabiegać o twoje względy.

Usłyszałem ciche parsknięcie ze strony fotela. Zerknąłem w tamtą stronę i ujrzałem rozbawione miny moich przyjaciół.

Świetnie, przynajmniej oni dobrze się bawią.

Dziedzictwo Feniksaحيث تعيش القصص. اكتشف الآن