Dziedzictwo Feniksa

By Wolf__Howling

331K 25.6K 19.7K

W Antarze panuje wojna. Prawowity władca zaginął w tajemniczych okolicznościach, a jego miejsce zajął Czarny... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Nominacja
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Epilog
Podziękowania i informacja

Rozdział 34

5.2K 440 390
By Wolf__Howling

Stałam pośrodku niczego.

Dookoła była ciemność, jednak gdy spojrzałam w górę, dostrzegłam kolorowe kłęby dymu, które wiły się chaotycznie we wszystkie strony.

Kiedy się uważniej przyjrzałam, zauważyłam w nich jakieś twarze, lecz szybko znikały i przemieniały się w coś innego.

Spróbowałam się ruszyć i bez zdziwienia odkryłam, że nie mogę.

Przez moją głowę przelatywały różne obrazy, z których udało mi się wyłapać tylko kilka.

Przedstawiały one smoka ziejącego ogniem i martwe ciała.

Czy to możliwe, że jestem martwa? Czy właśnie tak wygląda życie po śmierci?

Wtem usłyszałam czyjeś kroki. Z początku ciche i odległe, stawały się coraz bardziej wyraźne. Z mroku wyłoniła się sylwetka młodego mężczyzny, którego jasne włosy wyróżniały się wśród wszechobecnej czerni.

- Annael - mruknął chłopak. Na dźwięk jego głosu spięłam się cała, ogromnie żałując, że nie mogę się ruszyć. - Znowu się spotykamy. Przypadek?

- Ty mi powiedz - burknęłam, śledząc uważnie każdy krok mężczyzny.

- Widzę, że twój stosunek do mej osoby w ogóle się nie zmienił! - Rozłożył bezradnie ramiona i zrobił smutną minę, jakby rzeczywiście ubolewał nad tym faktem.

Był już na tyle blisko, że mogłam dostrzec błysk w jego czarnych tęczówkach.

- Za to ja widzę, że nie potrafisz przyjąć odmowy.

Pokręcił głową, wykrzywiając nieco usta. Stał kilka centymetrów przede mną i patrzył na mnie z góry.

- Nie wtedy, gdy wiem, że wciąż mam szansę.

- W takim razie jesteś naprawdę tępy, jeśli myślisz, że ją masz - prychnęłam.

- Odważne słowa jak na osobę w twojej sytuacji. Uważaj jednak, bo moja cierpliwość ma granice - szepnął, nachylając się nade mną.

Przełknęłam nerwowo ślinę i zacisnęłam zęby, żeby powstrzymać kolejną uwagę, cisnącą mi się na usta.

- Grzeczna dziewczynka. - Uśmiechnął się. - Myślę, że w nagrodę mogę ci nieco pomóc.

Chłopak machnął leniwie ręką i poczułam, jak powoli odzyskuję panowanie nad ciałem.

- Czego chcesz? - spytałam, rozcierając obolałe mięśnie.

- Tego, co wcześniej. Przyłącz się do mnie - odpowiedział luźno, uśmiechając się przy tym.

- To już przerabialiśmy, a moja odpowiedź się nie zmieniła. Coś jeszcze?

- Moja droga, jesteś strasznie pochopna w swoich decyzjach. Zobaczysz, jeszcze zmienisz zdanie.

Ta rozmowa do niczego nie prowadziła. Postanowiłam zmienić temat.

- Gdzie jesteśmy?

- A jak myślisz? - Białowłosy przekrzywił głowę, obserwując mnie z zainteresowaniem.

- Po prostu mi odpowiedz.

Chłopak podszedł do mnie i ujął mnie za podbródek, patrząc mi głęboko w oczy. Zamyślił się przez chwilę, a ja, mimo szczerych chęci, bałam się cokolwiek powiedzieć.

Jego smukłe palce były lodowate, a uchwyt stanowczy i delikatny zarazem.

W końcu chłopak wyrwał się z zadumy i rzekł:

- Myślę, że to doprawdy niesprawiedliwe. Nigdy nic ci nie zrobiłem, jestem dla ciebie naprawdę uprzejmy, a ty od początku naszej znajomości traktujesz mnie jak potwora. Dlaczego miałbym odpowiadać na Twoje pytania, skoro nic nie dajesz w zamian? - Zmrużył lekko oczy i czekał na odpowiedź.

Zdziwiona, uniosłam brwi do góry.

To nie tak, że teraz go nagle polubię czy coś, ale... On ma rację.

Póki co, nic mi nie zrobił, czego nie można powiedzieć o mnie. Co, jeśli mówi prawdę? Może nie jest taki zły i kieruje nim tylko ból po utracie matki?

Nikt nie akceptował nigdy tego, kim jest. Ludzie i inne istoty go odrzuciły. To dosyć logiczne, że ma wszystkich gdzieś. Strony się odwróciły.

Chrząknęłam cicho, zbierając myśli.

- Gabrielu - zaczęłam, a on nagle zamarł. Jeśli słuch mnie nie myli, wstrzymał oddech w oczekiwaniu na moje dalsze słowa. - Czy mógłbyś, proszę, powiedzieć mi, gdzie się obecnie znajdujemy? Byłabym bardzo wdzięczna.

Udało mi się zachować spokojny, a nawet miły ton.

Chłopak przymknął oczy i odsunął się nieco, a gdy je otworzył, na jego twarzy pojawił się pewny siebie uśmiech.

- Oczywiście. Skoro tak ładnie prosisz... Jak zapewne wiesz, dym unoszący się w lesie ma właściwości magiczne, ty zaś, moja droga, zbyt długo przebywałaś wśród tych oparów. Twój umysł, próbując się jakoś bronić, oddzielił twoją aurę od obrazów, które podsuwał ci las. Wciąż możesz je ujrzeć, jeśli tylko spojrzysz w górę. - Machnął ręką we wspomnianym kierunku.

Przypomniał mi się moment, gdy klęczałam z rozszarpanym brzuchem i wymiotowałam krwią, podczas gdy moje ciało się paliło.

A więc to wszystko była iluzja! Była tak bardzo rzeczywista... Pomimo tego, iż wiedziałam, jakie są objawy wywoływane przez dym, nie potrafiłam wtedy oddzielić fikcji od rzeczywistości. Zaklęcie musiało być naprawdę potężne.

- Jak mogę się stąd wydostać? I właściwie co ty tutaj robisz?

- Cóż... Powiedzmy, że ostatnimi czasy trochę się nudzę. Twoja bariera mentalna jest niezwykle silna, jednak w takich chwilach jak ta, nie stanowi dla mnie żadnego problemu. Gdy wyczułem, że coś jest nie tak, chciałem sprawdzić, co się dzieje. Tak oto jestem! - Wyszczerzył się.

Zmarszczyłam brwi, trawiąc jego słowa. Ten człowiek jest dziwny i ciężko mi go rozpracować, muszę uważać, żeby nie palnąć o jedno słowo za dużo.

- W porządku. To naprawdę urocze z twojej strony, że tak się martwisz o moje zdrowie, jednak skoro już tu jesteś, to co zmierzasz zrobić?

Gabriel momentalnie spoważniał.

- Jak to co? Zamierzam ci pomóc. Sama stąd nie wyjdziesz.

Teraz to mnie zamurowało.

Od trzech tygodni uparcie dążę do celu, jakim jest zabicie tego oto maga, a on teraz będzie mnie ratował?

- Dlaczego? - wydusiłam.

Spojrzał na mnie nierozumiejącym wzrokiem.

- Jak to dlaczego? Jeśli ci nie pomogę, umrzesz. Twoje ciało wciąż żyje wspomnieniami i uwierz mi, długo już tak nie pociągnie.

- Nie o to... - zaczęłam, jednak w tym samym momencie usłyszałam kroki, dochodzące gdzieś z tyłu.

Mój rozmówca zmarszczył brwi, a ja odwróciłam się w stronę przybysza.

- Ann! - zawołał, gdy nasze spojrzenia się spotkały.

Bez wahania podbiegłam do blondyna i przytuliłam go, co od razu odwzajemnił. Nagle poczułam, jak jego mięśnie się napinają.

- A ty to kto? - zwrócił się do białowłosego.

Mężczyzna uniósł dumnie głowę, a jego spojrzenie było lodowate.

- Annael z pewnością ci powie, gdy już ją stąd wyciągniesz. Radzę ci się spieszyć, to tylko kwestia minut nim ona umrze. - Spojrzał na mnie i posłał mi lekki uśmiech. - Do zobaczenia, Annael.

Z tymi słowami zrobił krok w tył i zniknął.

- On ma rację, musimy się spieszyć - rzucił Nathaniel i pociągnął mnie za sobą.

Zastanawiałam się, skąd on wiedział, gdzie mamy iść. Przecież wszędzie było czarno, równie dobrze mogliśmy teraz krążyć w kółko.

Blondyn jednak wydawał się być pewny siebie.

Po jakimś nieokreślonym czasie ujrzałam światełko. Z każdym kolejnym krokiem ono rosło, aż w końcu staliśmy przed czymś w rodzaju szczeliny.

- Twój umysł jest teraz słaby, w barierze powstało mnóstwo takich ubytków - wyjaśnił mój towarzysz, gdy ujrzał moją konsternację.

- Wystarczy, że przejdę przez tę szczelinę i wszystko będzie dobrze?

- Owszem, jednak nie możesz tego zrobić sama. - To samo powiedział mi wcześniej Gabriel... - Daj mi rękę.

Posłusznie ujęłam jego dłoń, a chwilę potem otoczyło nas jasne, oślepiające światło.

*Ethan

Czekałem już dobre dziesięć minut, jednak wciąż nic się nie działo.

Serce dziewczyny nieustannie wybijało szaleńczy rytm, a Nathaniel w ogóle nie kontaktował z rzeczywistością.

Klęczał nad ciałem Annael z rękoma przyciśniętymi do jej skroni i otwartymi oczami.

Jego tęczówki przybrały srebrny kolor i powiększyły się do takich rozmiarów, że białka były prawie niewidoczne.

Wiedziałem, że książę wszedł do umysłu mojej małej hybrydy, dlatego w ciszy czekałem, aż powróci z nią do świata żywych.

Przerwanie kontaktu mogłoby być niebezpieczne zarówno dla niej, jak i dla niego. Jeśli coś się nie powiedzie, mogą już nigdy nie wrócić.

Wierzyłem, że mój przyjaciel da radę. Pochodzi z rodu królewskiego, ma tę umiejętność we krwi.

Każdy ród królewski posiada jakieś specjalne zdolności, aby lepiej sprawować władzę. Nathaniel i jego przodkowie mają dar wnikania do cudzych umysłów.

Co w tym takiego wyjątkowego, skoro wielu magów posiada taką zdolność?

Otóż dla księcia nie istnieją żadne ograniczenia. Może przenikać najgrubsze bariery mentalne bez żadnego problemu i w ciągu sekundy wywrócić czyjeś życie o sto osiemdziesiąt stopni. Mieszanie w głowie to dla niego bułka z masłem.

Co jest jednak niezwykłe, to to, że potrafi również naprawić uszkodzony umysł. Najlepsi uzdrowiciele często nie są w stanie nic zdziałać w takich przypadkach, jednak dla jego rodu to żaden kłopot.

Dlatego też spokojnie mógł wejść do umysłu Annael, nie narażając się przy tym na obłąkanie i sprowadzić ją z powrotem - całą i zdrową.

Kiedy powoli zaczynałem się już niecierpliwić, dziewczyna otworzyła oczy i wciągnęła głęboko powietrze do płuc.

Blondyn oderwał od niej swe dłonie i zamrugał kilka razy, marszcząc przy tym brwi. Jego tęczówki powoli przybierały swoją błękitną barwę.

- Jak się czujesz? - spytałem, pochylając się nad elfką. Jej fioletowe spojrzenie skupiło się na mnie, po czym uśmiechnęła się słabo.

- Bywało lepiej, ale nie mogę narzekać. Zaraz mi przejdzie.

Nieco zmartwiony skinąłem głową i spojrzałem na przyjaciela.

- A co z tobą?

Posłał mi zdziwione spojrzenie.

- Ze mną? Wszystko w porządku. Czemu miałoby być coś nie tak?

Pokręciłem głową i ponownie skupiłem się na dziewczynie.

- Tak tylko pytałem, w końcu spacer po roztrzaskanym umyśle to nic takiego - mruknąłem cicho pod nosem, jednak on doskonale to usłyszał i parsknął śmiechem.

- To urocze, że się tak o mnie martwisz. Zapewniam cię, że czuję się świetnie.

- Zaraz uroczo skopię ci tyłek, zobaczymy wtedy, czy twoje samopoczucie się nie pogorszy.

Blondyn tylko roześmiał się na moje słowa, a co gorsza, moja mała zołza do niego dołączyła. Oboje bawili się w najlepsze, podczas gdy mi wcale nie było do śmiechu.

- I ty przeciwko mnie! - zwróciłem się do Annael. - Bogowie, za jakie grzechy? - jęknąłem, wznosząc oczy ku niebu.

- Oj już nie bądź taki naburmuszony! Bycie uroczym wcale nie odbiera ci męskości, wręcz przeciwnie - rzuciła elfka, po czym dała mi szybkiego całusa w policzek i wstała, chwiejąc się lekko na nogach.

Od razu poszedłem w jej ślady i ująłem ją pod ramię, aby pomóc jej utrzymać równowagę.

Posłała mi wdzięczny uśmiech i zapytała:

- To co teraz? Idziemy dalej? Nie ma sensu stać w miejscu.

Oboje z Nathanielem jej przytaknęliśmy i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Po dłuższej chwili milczenia, chłopak odezwał się.

- Ann...? Kim był ten człowiek z białymi włosami?

Jaki znowu człowiek? Przyglądałem się uważnie, jak dziewczyna zagryza nerwowo wargę i marszczy brwi.

W końcu westchnęła głęboko i spokojnym głosem powiedziała:

- To był Czarny Mag, we własnej osobie.

Stanąłem jak wryty, co uczynił również książę.

- Jak to Mag?! - krzyknąłem, iście wkurwiony tym, że ten patałach śmiał w ogóle ją nachodzić.

Jeśli coś jej zrobił, to choćbym życie miał poświęcić, urządzę mu niezłe piekło.

- Ethan, spokojnie. - Położyła dłoń na moim ramieniu. - Nic mi nie zrobił. Właściwie to nawet chciał mi pomóc. Wiesz, może on nie do końca jest taki zły? Owszem, popełnia mnóstwo błędów, ale Gabriel...

Gabriel?!

- Skąd, do cholery, znasz imię tego gnoja?! - przerwałem jej, zaciskając pięści.

- On... On się przedstawił - burknęła cicho dziewczyna, patrząc wszędzie, byle nie na mnie.

- Ach tak? Świetnie! To naprawdę miłe z jego strony! Powiedz mi jeszcze, że zostaliście dobrymi przyjaciółmi, to od razu złożę ci gratulacje - warknąłem.

Szczerze, to nie byłem pewny, co bardziej doprowadza mnie do szału.

To, że ten chory typ nachodzi moją dziewczynę, czy to, że ona może zechcieć odejść do niego.

- Posłuchaj mnie, ty warcząca kupo mięśni. - Elfka dźgnęła mnie palcem w tors, posyłając mi przy tym groźne spojrzenie. Wyglądała naprawdę słodko... - Jeśli nie ogarniesz zaraz swojego testosteronu, to w ogóle nie będziemy rozmawiać. Nie zamierzam zrezygnować z mojej misji. Nathaniel jest prawowitym władcą i to on będzie siedział na tym tronie, choćby nie wiem co. Myślę jednak, że możemy spróbować pomóc temu chłopakowi. On naprawdę jest zagubiony i samotny w tym wszystkim, co robi. Kto jak kto, ale ty powinieneś coś o tym wiedzieć.

Z tymi słowami ruszyła dalej, nie oglądając się za siebie.

- Ta kobieta mnie kiedyś wykończy - westchnąłem.

- Dzięki temu jest taka cudowna i dlatego tworzycie taką... interesującą parę. A teraz chodź, ty moja kupo mięśni, bo ta mała buntowniczka zaraz znowu się w coś wpakuje - mruknął rozbawiony blondyn, po czym westchnął głęboko i ruszył za dziewczyną.

Dogoniliśmy ją szybko i dalej szliśmy już w milczeniu, dopóki w oddali nie ujrzeliśmy olbrzymiej groty.

- Myślę, że to cel naszej podróży - powiedział chłopak. - Jest już ciemno, dlatego noc możemy spędzić tutaj, a rano zobaczymy, co nas czeka.

Patrzył to na mnie, to na Ann, a gdy pokiwaliśmy zgodnie głowami, wzięliśmy się za rozbijanie małego obozu - rozłożyliśmy koce i przygotowaliśmy posiłek, który po takich przeżyciach był niczym najlepsze danie w pałacu.

Gdy każdy z nas już się najadł, chwyciłem dziewczynę za rękę, wprawiając ją tym w zaskoczenie i przyciągnąłem ją do siebie, okrywając nas miękkim kocem.

- Dobranoc wszystkim - mruknąłem, ledwo utrzymując jeszcze kontakt z rzeczywistością. Dawno nie byłem tak padnięty.

- Dobranoc - mruknęła elfka, układając wygodnie głowę na mojej klatce piersiowej.

- Dobranoc, papużki - usłyszałem jeszcze zadowolony głos Nathaniela, po czym wtulony w drobne ciało mojej małej złośnicy, odpłynąłem w krainę snów.

Continue Reading

You'll Also Like

274K 25.9K 76
Vessa to planeta magów, którzy są znani ze swojej waleczności. Niektórzy z nich zostają legendarnymi wojownikami. Każdy z Vessan ma moc jednego żywi...
137K 7.3K 69
W tej książce nic nie trzyma się kupy generalnie. Była pisana na początku gimnazjum, wiec proszę się nie dziwić. Zapraszam np. do „Aplikacji: Kopcius...
71.8K 2K 32
Historia Alexis która po skończeniu szkoły przeprowadza się do Monachium by zacząć zarabiać.Co się stanie gdy jej drogi skrzyżują się z Kolumbijskim...
8.6K 1.3K 31
Grace czytając, pamiętniki swojej zmarłej matki odkrywa tajemnice, które nigdy nie miały wyjść na jaw. Z kolei Ana wyjeżdżając, na wakacje do swojej...