Heavy // with Draco Malfoy

By letzte_stimme

282K 11.4K 4.2K

Maya Trevelyn, czarownica czystej krwi rozpoczyna swoją niezapomnianą i intrygującą przygodę w Hogwarcie. Poz... More

1
2
3
4
5
6
7
8
9
11. Through Mike's eyes
12
13
14
15
16
17. Through Ana's eyes
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38. Through Mike's eyes
39. Through Natalie's eyes
40
41
42
43. Trough Ana's eyes
44
45
46
47
48
49
50
51
Koniec części pierwszej
Udało się

10

6K 237 10
By letzte_stimme

Siedzieliśmy razem z Blaisem na czarnej, skórzanej kanapie w pokoju Ślizgonów. On przeglądał Proroka, a ja udawałam, że jestem zaczytana w podręczniku do transmutacji. Co jakiś czas spoglądałam na zegarek, a potem na niego. Chłopak był wyjątkowo elegancko ubrany: bordowa koszula z długim rękawem, wsadzona w czarne spodnie. Za którymś razem przyłapał mnie na tym spoglądaniu i uśmiechnął się krzywo. Myślał, że zapomniałam o jego urodzinach. Nic bardziej mylnego. Nie chciałam go już dłużej męczyć.

- Chcesz odwiedzić Platyniaka w Skrzydle Szpitalnym? - zapytałam, śmiało odkładając podręcznik na stolik, który stał obok.

- A mamy coś innego do roboty? - odpowiedział mi pytaniem retorycznym. Zrobiłam kwaśną minę.

- Pójdę się tylko przebrać.

Gdy weszłam do pokoju, czekała tam już na mnie czarna, prosta sukienka i podłużny kartonik owinięty wstążką. Zanim opuściłam pokój, rzuciłam jeszcze okiem na lustro - świetnie! Jestem gotowa. Zbiegłam po schodach, trzymając lewą rękę za plecami.

- Chodź, Diable! - zakrzyknęłam rozpromieniona i chwyciłam go pod ramię, wyprowadzając za drzwi. Był w totalnym szoku. Nie miał pojęcia o co mi chodzi.

- Czemu tak mnie nazwałaś?

- Oj, to nic takiego. Spodobało mi się jak Twój tato tak Cię nazwał, gdy się z nim poznawałam na peronie. Mam tak na Ciebie nie mówić? - zapytałam zakłopotana.

- Nie, nie, w porządku, po prostu mnie zaskoczyłaś.

Staliśmy już przed drzwiami. Popchnęłam go lekko, aby wszedł jako pierwszy.

- Wszystkiego najlepszego!!! - krzyknęło jednocześnie kilkanaście osób otaczających łóżko, na którym leżał poturbowany Draco. On sam opierał się na łokciach i uśmiechał w stronę kumpla.

- Spełnienia marzeń, mój drogi. - szepnęłam do niego, obejmując go od tyłu i jednocześnie wręczając mu podłużny pakunek.

- Ale jak to?! Ja myślałem, że Wy...

- Zapomnieliśmy? Oszalałeś! - jego mina była bezbłędna. Rozglądał się z otwartą buzią po całym pomieszczeniu. Poprosiliśmy wcześniej panią Pomfrey, aby pozwoliła nam nieco przyozdobić salę.

- Jesteście cudowni! Ty jesteś cudowna! - posłał mi najszczerszy uśmiech, jaki w życiu widziałam. Zarumieniłam się, a on zaczął rozpakowaywać prezenty, począwszy od mojego. Gdy podniósł wieczko, oczy mu się zaświeciły. Delikatnie wyjął czarny krawat z zaczepioną srebrną przypinką prezentującą pożerające się dwa węże. - Idealne! - podbiegł do mnie i uniósł mnie na rękach i ucałował w czoło. - Nie musiałaś... - szepnął.

Puściłam oczko do Malfoya, bo to on pomógł mi wybrać ten prezent.

***

- Cześć, Mayeczko! - nie musiałam się odwracać, po głosie od razu rozpoznałem, że to Andrew.

- No witam, witam, Mikkelsen!

- Jestem w szoku, że jesteś sama. Gdzie Twój chłopak, Eva albo Natalie? - kiedy mówił o Zabinim, dało się wyczuć nutkę irytacji w jego głosie.

- Och, przestań. Do toalety to chyba mogę chodzić sama, co? A poza tym, nie jestem sama, przecież Ty ze mną idziesz. - zaśmiałam się, ale o dziwo, on nie. - Co jest? Nie jesteś w humorze? Przecież zaraz eliksiry, chyba każdy Gryfon cieszy się na myśl o lekcji ze Snapem, czyż nie? - poklepałam go po ramieniu.

- Sama sobie odpowiedziałaś na pytanie. - zakpił. - Ale wyjątkowo nie o to chodzi...

- No to gadaj!

- Razem z Alice mam szlaban u Filcha. - powiedział, drapiąc się po karku.

- Wow! U tego zgreda? Przyznaj się, na czym Was przyłapał?

- Ymm... No ten... Byliśmy wczoraj po lekcjach na dworze, a wiesz, że padało.

- I tylko za to, że ubrudziliście błotem posadzkę, dał Wam karę? - zapytałam zdziwiona.

- Taaa. Teraz jak nie ma z nim Pani Norris, to nawet za kichnięcie w pobliżu niego możesz dostać ochrzan!

- W takim razie postaram się go unikać. - stwierdziłam. - I co będziecie musieli robić? Czyścić kible mugolskimi szczoteczkami? - ze wszystkich sił starałam się powstrzymać śmiech, nie chciałam jeszcze bardziej go dołować.

- Będziemy musieli tak dokładnie wypolerować zbroje na pierwszym i drugim piętrze, aby ten zasrany charłak mógł się w nich przejrzeć... - zatrzymaliśmy się, bo właśnie dotarliśmy po salę. Nikogo jeszcze nie było.

- To chyba jakiś żart?! Współczuję Wam bardzo. - Nic już nie odpowiedział, tylko mnie przytulił. Moment, co? Andrew mnie przytulił?

- Potrzebujesz po prostu zwykłej rozmowy. - odsunęłam go na chwilę, żeby mógł zobaczyć mój pokrzepiający uśmiech. - Będę na Ciebie czekać na Wieży Astronomicznej, przyjdź jak tylko Filch Cię puści.

- Skąd wiesz, że potrzebuję się wygadać? - zapytał lekko zawstydzony. Zmarszczyłam brwi.

- Przecież znamy się już tak długo! To chyba oczywiste! - Ponownie się przytuliliśmy.

Gdy poczułam, że się rozluźnił, puściłam go i zobaczyłam, że już wszyscy  uczniowie przyszli. Zabini też. Popatrzył na mnie z wyrzutem, a ja posłałam pytające spojrzenie; chciałam podejść i dowiedzieć się, o co znowu mu chodzi, kiedy przyszedł Snape i zniweczył moje plany. O co temu chłopakowi chodziło?! No o co?! Czy ja nie mogę wspierać przyjaciela, nie obawiając się przy tym o pretensje z jego strony?!

***

Zbliżała się pierwsza w nocy, a Andrew wciąż nie przychodził.

- Jakikolwiek ten stary dozorca jest okrutny, nie trzymałby ich aż tak długo. - Zaczynałam martwić się coraz bardziej. - Muszę to sprawdzić.

Szłam po terenach zamku najciszej jak potrafiłam - sama nie chciałam dostać  szlabanu, ani nie miałam też zamiaru nikogo budzić. Już prawie przeszukałam całe pierwsze piętro, został mi tylko korytarz z wejściem do klasy historii magii. Skręciłam w prawo i to, co zobaczyłam, osłupiło mnie na kilka sekund - Milce i Mikkelsen leżeli bez ruchu na ziemi pod dwoma rycerzami, którzy z obu stron strzegli drzwi do sali profesora Binns'a. Gdy powróciło moje trzeźwe myślenie, podbiegłam do nich w celu sprawdzenia, co mogło im się stać. Nie umiałam tego stwierdzić. Nie było czasu na bieganie po szkole i szukanie nauczycieli, więc przyłożyłam sobie różdżkę do gardła, aby wzmocnić swój głos i krzyknęłam ile miałam sił w płucach. Wiedziałam, że zapewne obudziłam cały zamek, ale to gwarantowało natychmiastową reakcję, a o to właśnie mi chodziło. Nie minęły dwie minuty, a już pojawiła się pierwsza osoba - profesor McGonagall, a zaraz po niej pani Pomfrey (obie miały swoje gabinety na tym piętrze). Na następne osoby już nie zwracałam uwagi.

- Co tu się stało, dziecko?! - zapytała mnie przerażona i zdenerwowana profesor McGonagall.

- Ja...Ja...Ja nie wiem. Od razu jak ich zobaczyłam to... - nie wiedziałam co mam mówić. Ciągle byłam w szoku. Pani Pomfrey przykucnęła przy dwójce Gryfonów, aby im się dokładniej przyjrzeć. Po chwili powiedziała:

- Minerwo, oni żyją! - Zwróciła się do nauczycielki. Kamień spadł mi z serca. Oni żyją! Andrew żyje!

- To w takim razie co z nimi? - spytałam. No bo skoro żyją, nie ruszają się i ciężko było wyczuć ich puls, to co im mogło dolegać?

- Spotkało ich to, co kotkę naszego dozorcy. Zostali spetryfikowani. - odparła z powagą. Po czym skinęła do jakichś ludzi, którzy zabrali Mikkelsena i Milce w stronę Skrzydła Szpitalnego.

- Ale dlaczego ich?! Przecież Andrew jest czystej krwi! Czy to był przypadek?! Przecież ostrzeżenie dotyczyło wrogów dziedzica! Dlaczego oni?! - pytałam jak opętana.

- Już spokojnie, Mayu. - opiekunka Gryffindoru położyła mi rękę na ramieniu w geście wsparcia. - nie powinnaś była tego oglądać, to musiało być dla Cieb...

Nie słuchałam już jej. Puściłam się biegiem w stronę szpitalnej sali.
Czułam, że powinnam tam się udać. Usiadłam obok łóżka Andrew i złapałam go za rękę, szepcząc:

- Wyjdziesz z tego, przyjacielu. Wtedy wszystko mi opowiesz... Dlaczego Ci się to przytrafiło i tak najwidoczniej miałeś zbyt dużo na swoich barkach. - Zaczęłam cicho łkać.

- Panno Trevelyn, jutro będę musiał zadać pani parę pytań. - rzekł do mnie profesor Dumbledore, który nagle wyłonił się z cienia. Po czym dodał z troską w głosie: - brat odprowadzi panią do dormitorium. Proszę odpocząć. Wszystko będzie dobrze. - uśmiechnął się delikatnie.

***

Minął tydzień od przykrego zdarzenia na pierwszym piętrze. Właśnie jedliśmy śniadanie, kiedy Eva wbiegła z hukiem do Wielkiej Sali. Dosiadła się do nas ciężko dysząc.

- Dzisiaj! Klub Pojedynków! - wydusiła w końcu z siebie.

- No nareszcie! - zawołała Natalie, a reszta jej zawtórowała.

- Może trochę więcej szczegółów? - odezwał się Simon.

- Wiem jeszcze tylko to, że podzielą nas na dwie grupy. Ci od czwartego roku wzwyż zaczynają po obiedzie, a pierwsze, drugie i trzecie klasy po kolacji.

Mike! Mike jest na czwartym roku! Muszę się tam jakoś wkraść! Nigdy nie wiadomo co ten człowiek znowu wymyśli...

Continue Reading

You'll Also Like

95.4K 3.7K 27
Jestem Wiktoria Lestrange,córka sławnej w świecie magii ze swoich wyczynów Bellatrix Lestrange.Ale ona to okrutna matka.Kilka razy próbowała mnie zab...
40.5K 2.1K 61
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
24.7K 1K 25
„ink brought us together"
26K 2K 52
Nastąpiła nowa rzeczywistość, Czarny Pan został pokonany w Bitwie o Hogwart, więc świat czarów jest wolny od wszelakich reżimów. Młoda czarownica o n...