Heavy // with Draco Malfoy

Oleh letzte_stimme

277K 11.3K 4.2K

Maya Trevelyn, czarownica czystej krwi rozpoczyna swoją niezapomnianą i intrygującą przygodę w Hogwarcie. Poz... Lebih Banyak

1
2
3
5
6
7
8
9
10
11. Through Mike's eyes
12
13
14
15
16
17. Through Ana's eyes
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38. Through Mike's eyes
39. Through Natalie's eyes
40
41
42
43. Trough Ana's eyes
44
45
46
47
48
49
50
51
Koniec części pierwszej
Udało się

4

12.5K 373 201
Oleh letzte_stimme

- Natalie, chodź do nas! Przecież nie będziesz siedziała z tymi jędzami z pokoju, wystarczy Ci chyba już, że z nimi mieszkasz? - zagadnęłam do niedawno poznanej Ślizgonki. Dziewczyna ma temperament, momentalnie ją polubiłam kiedy zobaczyłam, jak pyskowała jakiemuś prefektowi z Gryffindoru. Od tamtego zdarzenia często przesiadujemy w trójkę: ja, Eva i Natalie, w pokoju wspólnym Slytherinu. Dogadujemy się, więc postanowiłam, że uratuję jej dupsko od kilkugodzinnej podróży z jej współlokatorkami.

- Ratujesz mi życie, ale nie myśl sobie, że teraz dostaniesz ode mnie prezent na święta. - odpowiedziała mi średniego wzrostu dziewczyna. Miała lekko kręcone, czarne włosy, najczęściej związane w wygodny kucyk.

- Hahahahahahhahah. Myślisz, że jestem dla Ciebie miła, bo zbliża się Boże Narodzenie? - spytałam retorycznie. - Wsiadaj już i nie zrzędź.

Usiadłyśmy w wolnym przedziale i zaczęłyśmy gadać. Po chwili przerwała nam Ana, wprowadzając swoją koleżankę, którą wcześniej widziałam tylko przelotnie.

- Hej, laski! To jest Bay - wskazała na dziewczynę. Muszę przyznać, ma świetne włosy. Mega długie, gęste i zdrowo wyglądające. - Mam nadzieję, że się polubicie, bo siada z nami. - Powiedziała niedającym możliwości sprzeciwu głosem.

- Da się załatwić. - szybko skwitowała Eva.

Chciałam już skomentować, że jasne, zawsze z chęcią przyjmujemy pozerki w martensach, ale w porę ugryzłam się w język. To przecież jeszcze o niczym nie świadczyło, prawda? Tym razem rozmowę przerwał nam Simon. Przeleciał po nas wzrokiem i powiedział tylko:

- Nie zmieścimy się tu z chłopakami. Znajdziemy sobie osobny przedział. Jakbyście nas potrzebowały, to gdzieś w tym pociągu na bank nas znajdziecie. - uśmiechnął się i wyszedł.

- Czekaj, Dave. Pójdę z Tobą i przywitam się z resztą. - wstałam i pokierowałam się za przyjacielem. Szliśmy zaledwie dwie minuty, a już reszta ekipy nas zauważyła i podbiegła.

- Siemka! Może tu na lewo? - Andrew wskazał wszystkim pusty przedział.

- Dla mnie bez różnicy, przyszłam się tylko przywitać, bo jak się okazało na przerwę świąteczną dzielimy się według płci. - odpowiedziałam jako pierwsza. Chłopcy od razu skumali, o co chodzi. Przytuliłam się do każdego z osobna i zawróciłam w stronę przedziału dla "lasek". Już miałam skręcać w drzwiczki i JEB! Przywaliłam komuś barkiem.

- Uważaj, szlamo! - warknął jakiś chłopak. Podniosłam głowę i zobaczyłam... Draco. On sobie jaja robi z tą szlamą, czy o co chodzi?!

- Och, no wybacz, tak to się zdarza, jak ktoś jest ślepy i nazywa Trevelyn szlamą! - Ślizgon dopiero teraz zorientował się z kim się zderzył.

- Ach... Sorry, nie zauważyłem, że to Ty, co nie zmienia faktu, że musisz nauczyć się chodzić. - No tak, ten to się nigdy nie poddaje, nawet jak jest na przegranej pozycji. W sumie to go w tej kwestii rozumiem, postąpiłabym tak samo... Co nie zmienia faktu, że mnie zirytował.

- Wybacz książę, ale nie zauważyłam tu żadnego czerwonego dywanu, więc stwierdziłam, że mogę spokojnie tędy przejść. - odparowałam, po czym weszłam w końcu do swojego przedziału.

***

Święta minęły mi szybko i przyjemnie, więc nawet nie zorientowałam się, że już czas wracać do Hogwartu. W sumie podoba mi się tam - odpoczywam od rodziny (nie licząc mojego zuchwałego braciszka), spędzam czas z przyjaciółmi, rozwijam się. Jak na szkołę to całkiem, całkiem.

***

 Niechętnie wstałam z łóżka, bo usłyszałam jakieś natrętne szuranie w pobliżu. A tu co?

- Niespodzianka! - krzyknęło chyba z czterdzieści osób... Ja chyba nawet tylu ludzi nie zdążyłam polubić w tej szkole.

- Trzydziesty stycznia! Dzisiaj są Twoje urodziny! Nie wywiniesz się, dziewczyno! Nie w tym życiu! - wytknęła mi prosto w twarz Ana.

- Dobra, dobra... Na wszystko się zgadzam, ale natychmiast przestańcie krzyczeć i dajcie mi się ubrać!

Wyszli, śmiejąc się. Zeszłam do pokoju wspólnego po jakiś dziesięciu może piętnastu minutach. Wszystko już czekało: prezenty, dekoracje, tort, ludzie... szampan?! Miałam nadzieję, że to piccolo, hahah. W sumie całkiem spoko, że akurat dzisiaj sobota - poświętujemy. Chyba z godzinę musiałam wysłuchiwać życzeń od każdego, kto przyszedł. Oczywiście byłam dla nich miła - wyjątkowo, niech sobie nie myślą, że od teraz się przyjaźnimy, czy coś...

Prezenty były raczej trafione, tylko od Andrew żadnego nie było, ale nie dano mi się tym trapić zbyt długo, bo chwilę później podszedł do mnie cały w skowronkach.

- Wiesz, że u mnie krucho z kasą, więc stwierdziłem, że dzisiaj Cię gdzieś zabiorę, piękna. - powiedział to tym swoim typowym tonem, dzięki któremu większości dziewczyn miękną kolana.

- Nie ma sprawy. Przecież to pamięć jest najważniejsza... Ale powiedz mi, co Ty znowu knujesz?

- Pamiętasz jak na początku roku nasz sędziwy dyrektorek, Dumbledore zabronił wchodzić na trzecie piętro? - zapytał podekscytowany.

- Taaaak? I co z tego? - nie wiedziałam, co on znowu kombinuje... Chociaż, moment! On chyba oszalał! - Chcesz tam iść, tak?

- Nie, poprawka. My tam chcemy iść! - Nie czekał na moją reakcje, tylko pociągnął za rękę i prawie wywlókł z lochów, i doprowadził na trzecie piętro. - Gotowa? - zapytał, jakbym miała jakiś wybór.

- Dobra, idziemy, głąbie. - Tym razem, to ja poszłam przodem. Prawda jest taka, że ciekawość i chęć łamania wszelkich reguł wzięła górę. - Lumos. - Powiedziałam, aby rozświetlić sobie drogę.

Nasza sielanka w postaci zwiedzania trzeciego piętra nie trwała długo, bo nagle usłyszeliśmy miauczenie. Miki? Nie, to niemożliwe. Mój kot nie opuszcza progu mojego dormitorium, no chyba, że na moich rękach. Więc czyj to zwierzak... Na Merlina, to przecież to musi być kotka Filcha! Nie zastanawiałam się, po prostu chwyciłam ramię Andrew (które oczywiście momentalnie napiął, co jest idiotyczne) i pociągnęłam go do pierwszych lepszych drzwi. Nacisnęłam klamkę.

- No co jest, do cholery! - Nie chciały się otworzyć! - Alohomora! - Pomogło, drzwi się uchyliły i wpadliśmy do środka.
Gdy się uspokoiłam usłyszałam za sobą dziwne dźwięki. Zmarszczyłam czoło i spojrzałam na przyjaciela.

- To harfa. - szepnął.

- Masz wprawne ucho, An...

- Kto tu jest, kochana?- przerwał mi Filch, zwracając się do swojej kotki. - Kto tu jest!? - zapytał groźnie. Gdy po około dwóch minutach wciąż nie usłyszał odpowiedzi dodał tylko: - Idziemy.

Mijały kolejne minuty - musieliśmy się upewnić, że stary zrzęda oddalił się odpowiednią odległość. Głośno wypuściliśmy powietrze z ust, po czym... Co? Cisza... Kompletna cisza... Coś mi nie pasowało.

- Harfa, Andrew, nie słyszę harfy. - Po moim słowach wolno obróciliśmy się, trzymając różdżki przed sobą. - Co to jest!? - zdążyłam tylko wykrzyczeć, bo jakiś wielki, trójłowy pies zaczął na nas warczeć i szczekać. Coś czuję, że ma na nas ochotę...

- W nogi! - Pobiegliśmy najszybciej jak potrafiliśmy, aż na drugą stronę zamku. Dopiero tam czuliśmy się bezpiecznie. Nie minęła chwila, a już wybuchliśmy, chyba najgłośniejszym, śmiechem w całym naszym życiu.

- Oryginalny ten Twój prezent! - podziękowałam i przytuliłam przyjaciela. - A teraz pozwól, że pójdę spać. Nie mam już na nic sił. - Uśmiechnęłam się i odeszłam w stronę lochów, nie zwracając już uwagi na blondyna.

***

- To jest Blaise Zabini. - wyjaśniła mi Bay.

Trzy Ślizgonki i dwie Krukonki. Dziwne połączenie, ale w sumie właśnie tak najczęściej teraz spędzałyśmy czas; w bibliotece, Sowiarni, czy Wielkiej Sali. Chciałyśmy również wychodzić na błonia, ale było jeszcze za zimno, więc tam wybieraliśmy się tylko naszą ścisłą paczką, bez Natalie i Bay, ale z chłopakami, którzy nie tracili czasu na plotki, tylko ciągle byli w ruchu.

- A co, podoba Ci się? - dopytywała się Eva.

- Eh, niee. Po prostu mnie ciekawi. Jest inny. - Uff, jakoś wybrnęłam.

- Taak? A to szkoda, bo często przyłapuję go na tym, że Cię obserwuje. - powiedziała nagle Natalie. - Nie on jeden, ale jak już o nim mowa...

- Serio? - spytałam zaskoczona. A potem szybko dodałam: - Masz rację, nie on jeden. - uśmiechnęłam się do siebie. Lubię to, że podobam się chłopcom.

- Dziewczynom też się zdarza...

- Fuuuu, Bay! Nawet mi o tym nie mów - zaregowałam z obrzydzeniem na słowa koleżanki. - Najpierw chce mnie pożreć jakiś olbrzymi pies, a teraz mi mówicie, że podobam się jakimś lesbijkom...

- Co!? Jaki pies? - zawołała równocześnie cała czwórka. Resztę dnia spędziłam na opowiadaniu, co się wydarzyło, kiedy Andrew "porwał" mnie w moje urodziny. On jedyny wie, że bez adrenaliny ani rusz.

Lanjutkan Membaca

Kamu Akan Menyukai Ini

5.1K 299 29
Rasowe fanfiction z KakaSaku w roli głównej. Historia niebywałego romansu, której narratorem jest sam Hatake Kakashi! Zastrzegam sobie wszelkie prawo...
10K 277 21
Co się stanie gdy słynny Tom Riddle na swojej drodze spotka piękna lecz sprytna i pyskatą , oschłą ślizgonkę ? Czy Tom nauczy się kochać i być koch...
103K 5.3K 42
UWAGA! TO OPOWIADANIE NIE JEST O MIŁOŚCI MIĘDZY NAUCZYCIELEM A UCZENNICĄ! *Informuje od razu* Chyba każdy z nas kiedykowiek w swoim życiu nie miał oc...
39.7K 2.2K 33
/Książka zawiera sceny z wulgaryzmami oraz +18/ Niebezpieczny układ, co to może znaczyć? Musicie się zapytać sky, która pomimo swojego młodego wieku...