Dziedzictwo Feniksa

By Wolf__Howling

335K 25.7K 19.7K

W Antarze panuje wojna. Prawowity władca zaginął w tajemniczych okolicznościach, a jego miejsce zajął Czarny... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Nominacja
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Epilog
Podziękowania i informacja

Rozdział 15

5.9K 487 179
By Wolf__Howling

*Nathaniel

- Jesteś pewny, że nie chcesz odpocząć? - zapytałem po raz kolejny.

- Yhym, jedziemy dalej - wymamrotał.

Znowu ta sama odpowiedź.

Odkąd ruszyliśmy w dalszą podróż kilka godzin temu, Ethan uparł się nie robić postojów, aby jak najszybciej dotrzeć do Żelaznej Góry.

Rozumiałem, że wolał, abyśmy byli tam przed zmrokiem, ale ten człowiek ledwo trzymał się na koniu.

Jeśli przeforsowałby swój organizm, miałbym nie tylko Annael na głowie, ale też jego. To niezbyt dobry pomysł, biorąc pod uwagę, że byliśmy na dzikich terenach.

Westchnąłem, jednak nie naciskałem. Znaliśmy się już wiele lat i wiedziałem, jak bardzo uparty potrafił być mój przyjaciel.

Jechaliśmy w milczeniu, a wokół nas powoli zaczęła gromadzić się mgła, unosząca się u podnóża góry.

Ciszę przerwał Ethan.

- Wiesz może, jak wyglądało jej życie, zanim złapali ją łowcy? - spytał cicho, oblizując wargi.

Odruchowo zerknąłem na dziewczynę, o której byłą mowa. Siedziała nieprzytomna przede mną na koniu, tak więc cały czas musiałem ją trzymać, aby nie spadła.

- Nie mam pojęcia. Nigdy nie mówiła o tym, co było przed - mruknąłem.

- Wiesz... Wspomniała mi, że nie miała lekkiego życia - rzekł zamyślony chłopak, drapiąc się po karku. - Jak myślisz, znęcano się nad nią? A może to ona dręczyła innych?

Zastanowiłem się nad słowami chłopaka.

Czy Annael była ofiarą przemocy?

Po części na pewno, lecz nie o to mu chodziło. Ale czy w takim razie była katem? Zabijała z czyjegoś rozkazu?

- Wydaje mi się, że mogła być ofiarą przemocy albo coś w tym rodzaju, ale nie znęcano się nad nią aż tak, żeby złamać jej ducha -zacząłem powoli, starannie dobierając słowa. - Przecież widziałeś, jaka potrafi być pyskata. W dodatku musiała mieć jakieś szkolenie. Zwyczajna kobieta nie zabiłaby sakamari, a już na pewno nie takiej starej.

- Myślisz, że była płatną zabójczynią pod czyimś dowództwem? - Przechylił lekko głowę, patrząc ciekawie na elfkę. - To by wyjaśniało jej zdolności oraz przykre doświadczenia. Wyżsi rangą nie szczędzą batów swoim podopiecznym. Mogliby kazać wymordować jej wszystkie dzieci ze wsi, a ona nie miałaby nic do gadania.

Spiąłem się na tę myśl. Jeśli rzeczywiście tak było, to musiała przejść prawdziwe piekło.

- Uważam, że najlepiej będzie, gdy sami ją o to zapytamy - westchnąłem. - Jeśli będzie chciała, podzieli się z nami tą informacją.

- Masz rację - powiedział cicho brunet.

Usłyszałem stukot kopyt o skałę. Nawet nie zauważyłem, gdy wyjechaliśmy na wąską ścieżkę, prowadzącą na szczyt Żelaznej Góry.

- Robi wrażenie, co? - Ethan uśmiechnął się lekko, posyłając mi przelotne spojrzenie. - Mniej więcej pół godziny drogi stąd widziałem wnękę. Możemy sprawdzić, czy pomieścimy się w niej wszyscy. Jeśli tak, zatrzymamy się tam na noc.

- Widziałeś wnękę? - zdziwiłem się.

- Owszem - parsknął. - Za bardzo odbiegasz myślami od rzeczywistości, przyjacielu. Umyka ci wiele szczegółów. - Mimo zmęczenia w jego głosie usłyszałem, że był lekko rozbawiony.

- Nah... Daruj sobie. Zawsze byłeś lepszy w walce i tropieniu, to się nigdy nie zmieni, dlatego nie popisuj się - wymamrotałem. 

Chłopak roześmiał się cicho, na co uniosłem kącik ust.

- Tak, masz rację, zawsze byłem w tym lepszy - zgodził się ochoczo. - Niestety z dyplomacją nie szło mi już tak dobrze i gdyby nie ty, moje dzieciństwo wyglądałoby naprawdę tragicznie. - Udał przerażonego tą wizją.

Wtedy to ja się roześmiałem.

W dzieciństwie Ethan uwielbiał broić. Poczynając od drobnych kradzieży ciastek, poprzez związywanie kotom ogonów, aż po podcinanie nóg krzesłom polityków, którzy gdy tylko na nie usiedli, lądowali twardo na podłodze.

Niejednokrotnie nasza guwernantka udzielała mu reprymendy, jednak zawsze kończyło się tylko na ostrych słowach. Nigdy nie poniósł konsekwencji za swoje czyny, gdyż zawsze udawało mi się wyciągnąć go z kłopotów.

Tworzyliśmy naprawdę zgrany duet, a każdy dorosły, gdy widział nas razem, chował wszystko, co łatwo było uszkodzić i załamywał ręce.

- Jak myślisz, czy pani Bourney udało się w końcu ściągnąć bieliznę z czubka tego wielkiego dębu? - rzuciłem beztrosko, przypominając sobie, jak za pomocą magii pomogłem Ethanowi wspiąć się na ponad trzydziestometrowe drzewo, aby mógł zawiesić na jego czubku majtki naszej pani od historii.

- Cóż... Rok temu jeszcze tam wisiały - parsknął. - Skoro po tylu latach nikt ich nie ściągnął, to raczej zostaną tam na zawsze.

Śmiejąc się z naszych głupich wybryków, dojechaliśmy do miejsca, gdzie ścieżka się rozszerza.

- Tam, widzisz tę wnękę? - Wskazał palcem przed siebie.

Kiwnąłem głową.

- Pilnuj Annael, pójdę sprawdzić, czy możemy się tam zatrzymać - poleciłem, zsiadając z konia.

Chłopak zajął moje miejsce, a ja skierowałem się do wspomnianego miejsca.

Ścieżka do jaskini w pewnym miejscu się zwężała. Nie był to długi odcinek, jednak konie na pewno tędy nie mogły przejść.

Zwężenie ciągnęło się może przez pięć metrów i było wystarczająco szerokie, aby jakoś się przez nie przecisnąć.

Obróciłem się plecami do skały i powoli przesuwałem w lewą stronę. Na tej wysokości wiatr mocno dawał we znaki, co było dodatkowym utrudnieniem.

W pewnym momencie skała, na której stałem, osunęła się i w ostatniej chwili zdążyłem odskoczyć na bok. Na szczęście byłem już na końcu trasy, dlatego wylądowałem na bezpiecznym gruncie.

Okazało się, że wnęka jest dużo większa, niż z początku nam się wydawało.

Utworzyłem kulę niebieskiego ognia i posłałem ją w głąb jaskini. Z każdą chwilą była coraz dalej, aż w końcu zupełnie zniknęła mi z oczu.

Może to nie jaskinia, a jakiś tunel?

Ruszyłem przed siebie, coraz bardziej zagłębiając się w mroku, jednak kiedy straciłem z oczu wyjście, postanowiłem się cofnąć.

- Ta jaskinia jest ogromna. - Wbiłem spojrzenie w bruneta po drugiej stronie zwężenia. - Ciągnie się daleko do wnętrza góry. Niewykluczone, że to jakieś przejście na drugą stronę.  Ale i tak chyba nic z tego nie będzie. - Skrzywiłem się lekko. - Droga tutaj jest wąska i niebezpieczna, nie ma co ryzykować - powiedziałem. Wiedziałem, że chłopak mnie usłyszy, dlatego nie podnosiłem głosu.

- Nie mamy zbytnio innego wyboru, a nocą może padać kwaśny deszcz. Nie możemy zostać bez dachu nad głową - odpowiedział.

Wychyliłem się lekko zza skały, żeby ułatwić nam komunikację. Opierał się plecami o wielki kamień, trzymając dziewczynę na rękach i patrzył z zakłopotaniem na konie.

- Co z nimi zrobimy? Przecież ich tu nie zostawimy - wybąkał zmieszany.

Miał rację. Zwierzęta mogłyby nie przeżyć tej nocy. Nie tylko przez wzgląd na deszcz, ale też przez drapieżniki, które się tu kręciły.

Nagle mnie olśniło. Nie był to najlepszy pomysł, jednak innego nie było.

- Pamiętasz, jak wraz z magami wyciągaliśmy cię z wąwozu? - spytałem z entuzjazmem.

Chłopak przez chwilę się zastanawiał, a gdy sobie przypomniał, otworzył szeroko oczy i skinął głową.

- Myślisz, że się uda? - zapytał.

- Nie mamy innego wyboru. Jeśli nie spróbujemy, tak czy siak zginą - stwierdziłem.

Odłożył delikatnie dziewczynę na ziemię, a następnie poprowadził zwierzęta na płaską skałę, która lekko odstawała od zbocza.

- Na trzy! - zawołał. - Raz... Dwa... Trzy!

Na ten znak skupiłem moc na kamieniu i wyobraziłem sobie, jak odrywa się od góry i leci w moją stronę. Czułem, jak moc ze mnie powoli wypływa, osłabiając mój organizm.

Nie było to łatwe zadanie, gdyż sama skała była ciężka, a co dopiero razem z końmi, jednak martwą rzecz jest znacznie łatwiej przenieść niż coś żywego, gdyż nie stawia żadnego oporu.

Klacz niespokojnie przebierała kopytami, a ogier parskał cicho, jednak oboje zachowywali się niesłychanie spokojnie, jak na takie okoliczności.

W końcu się udało i zwierzęta bezpiecznie dotarły na miejsce. Gdy tylko znalazły się na ziemi, razem z Ethanem odcięliśmy źródło mocy i kamień runął w przepaść, robiąc przy tym mnóstwo hałasu.

- Co teraz? - spytałem.

- A co ma być? Idę do ciebie - oznajmił spokojnie.

- A Annael?

- Wezmę ją na ręce.- Wzruszył ramionami.

Spojrzałem na niego zszokowany.

- Daj spokój, nie dasz rady z nią tędy przejść! - zaprotestowałem. - Nawet bez dodatkowego ciężaru miałbyś problem! Spójrz na siebie!

Chłopak już wcześniej słabo wyglądał, jednak teraz, gdy zużył jeszcze więcej mocy, ledwo stał na nogach. Nie było mowy, żeby mu się udało. Musiał zdawać sobie z tego sprawę, bo widziałem, jak próbuje ukryć rozpacz, która go powoli ogarniała.

- Sprawdź, czy reaguje na bodźce zewnętrzne - mruknąłem. Musiał być jakiś sposób.

Zmarszczył brwi, jednak zrobił to, o co prosiłem. Uszczypnął elfkę w rękę, a następnie potrząsnął nią delikatnie, ale stanowczo.

Nie zareagowała w żaden sposób.

- Jak kamień - wymamrotał i wtedy zorientował się, co chciałem zrobić. - Ty chyba nie zamierzasz...?

Nie dokończył, gdyż ponownie skupiłem magię, tym razem na dziewczynie i ostrożnie przeniosłem ją do siebie. Gdy prawie się udało, poczułem, jak tracę kontrolę nad energią i w ostatniej chwili wyskoczyłem do przodu, aby złapać bezwładną elfkę. Zachwiałem się lekko i zrobiłem krok do tyłu, odsuwając się od przepaści.

Położyłem dziewczynę w bezpiecznej odległości i ponownie wychyliłem się, żeby sprawdzić, co z Ethanem. Tak jak się obawiałem, ten stał już na skalnej półce. Przesuwał się powoli w skupieniu, ale widać było, że sprawiało mu to duży wysiłek.

Gdy był już w połowie drogi, wiatr zawiał nieco mocniej, a chłopak zachwiał się i poleciał do przodu. W ostatniej chwili złapał się wystającego ze skały korzenia.

Nie myśląc wiele, rzuciłem się jego stronę. Położyłem się płasko na wąskiej ścieżce i wyciągnąłem rękę do przyjaciela. Ostatkiem sił chwycił moją dłoń.

 -Spróbuj się podciągnąć i przesuwaj lekko w twoje prawo - powiedziałem spokojnie. W takich chwilach wiedziałem z doświadczenia, że emocje są niewskazane.

Zdawałem sobie sprawę z tego, że proszę o wiele, ale wierzyłem, iż Ethan da sobie radę. Nie bez powodu został moim obrońcą. Takiej silnej woli nie widziałem jeszcze u nikogo innego.

Powoli przemieszczaliśmy się w dobrym kierunku. Nie było łatwo, gdyż oboje byliśmy na granicy wytrzymałości, on wisiał, a ja leżałem na skalnym podłożu. Po tych kilkudziesięciu sekundach, które trwały niczym godziny, grunt był na tyle szeroki, że mogłem w końcu kucnąć.

Z całych sił pociągnąłem chłopaka w górę i prawie się udało, gdy nagle usłyszałem warczenie. Na twarzy bruneta malowało się przerażenie, a oczy miał utkwione w czymś, co znajdowało się za mną.

Obróciłem się, wciąż trzymając mocno dłoń przyjaciela. Moim oczom ukazał się olbrzymi, czarny tygrys. Jego złote ślepia błyszczały złowrogo. Szedł powoli w moją stronę, warcząc cicho i szczerząc kły.

Ethan szarpnął się i krzyknął.

- Uciekaj! Puść mnie! Weź małą i uciekaj!

Uciekaj? Mowy nie ma.

Tygrys szykował się do skoku. Zbierając w sobie resztkę sił, szarpnąłem chłopaka do góry. Nie zdążyłem się nacieszyć tym, że wylądował bezpiecznie na ziemi, gdyż w moje ciało uderzyło ogromne cielsko, a ja straciłem równowagę.

Nie było szans, żebym zdążył jakkolwiek zareagować. W ostatniej chwili złapałem tygrysa za łapę, ciągnąc go za sobą. Przynajmniej tyle mogłem zrobić.

Spadałem, z każdą sekundą będąc coraz bliżej śmierci.

Zamknąłem oczy.

Oby Ethanowi i Annael się udało.

Continue Reading

You'll Also Like

936K 66.2K 58
Od kilku miesięcy wrze w Londyńskich mediach. Londyn doczekał się swoich wybawców. Od jakiegoś czasu jednak ludzie należący do terroryzującego kraj...
687K 14.3K 64
- C-co robisz?! - krzyknęłam spanikowana. - Luna, spokojnie...ty mnie zaspokoisz, a ja dam ci premie. - powiedział i zbliżył się do mnie. Jednym ruch...
Na Sprzedaż By Azriaxx

Mystery / Thriller

285K 6.8K 26
Miałam być jedną z tych dziewczyn, które zostaną wystawione na sprzedaż. Krótko mówiąc miałam zarabiać własnym ciałem. Jednak nawet w tamtym czasie d...
227K 7.2K 35
~prawo, prywatna szkoła, grupka przyjaciół, nielegalne wyścigi, Dallas, wpływowi ludzie i zatargi~ W TRAKCIE KOREKTY I REDAGOWANIA Nadine Mason jest...