"I hate to sing" Vkook

By Yuuki1233

13.8K 950 104

Kim Taehyung jest chłopakiem, którego życie od najmłodszych lat nie rozpieszczało. Jedyną radość w jego życiu... More

Obsada!
Rozdział 1 - Kim... Taehyung?
Rozdział 2 - Od kiedy nienawidzisz śpiewać, Tae?
Rozdział 3 - Co ty odwalasz, Tae?
Rozdział 4 - Skoro wreszcie raczyłeś się zjawić, to może coś dla nas zaśpiewasz?
Rozdział 5 - Wszystko w porządku?
Rozdział 6 - Może za przyszłość?
Rozdział 7 - Czy tak trudno ci to zrozumieć?
Rozdział 8 - Nie minęły nawet dwie godziny, a już złamałeś obietnicę.
Rozdział 9 - To jest pyszne!
Specjal - Mamo, Tato
Rozdział 10 - Ah...Jimin-ssi.
Rozdział 11 - Pocałuj mnie.
Rozdział 12 - Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz, Jungkook.
Rozdział 13 - Po prostu pójdziesz ze mną na randkę.
Rozdział 14 - Czyli jednak szklanka.
Rozdział 15 - Może powinniśmy zapytać o to Jimina?
Rozdział 16 - Potrzebuję czyjejś bliskości.
Rozdział 17 - "Obiecujesz, że mnie nie opuścisz?" "Obiecuję."
One - Shot świąteczny - I hate Christmas.
Rozdział 18 - Jedyną rzeczą, której potrzebujesz jest wsparcie.
Rozdział 19 - Jungkook!
Rozdział 20 - K - Karin?
Rozdział 21 -W takim razie pomogę ci w tym.
Rozdział 22 - Tak długo jak jesteś wśród żywych.
Rozdział 23 - Co wy kurwa wyprawiacie?
Rozdział 24 - Został otruty.
Rozdział 25 - Padnij!
Rozdział 26 - Tae!
Rozdział 27 - Może to nietaktowne z mojej strony, ale mam prośbę.
Rozdział 29 - Kretyn...
Epilog

Rozdział 28 - Zabić Jungkooka.

244 15 3
By Yuuki1233

*NAMJOON*
  Krępującą ciszę, która zapanowała krótko po naszym przyjściu, przerywało tylko głuche klikanie myszki, podłączonej do nowoczesnego komputera. Starałem się wygodniej ułożyć na fotelu, na którym siedziałem, ale w obecności tego człowieka każda pozycja sprawiała ból w określonych częściach ciała. Miałem ochotę zacząć chodzić po pokoju, byle by nie musieć na niego patrzeć, jednak w ten sposób tylko wydłużyłbym swój pobyt w tym gabinecie.

  Odetchnąłem głęboko, przenosząc wzrok ze swoich kolan na siedzącego obok mnie Jina. Na jego ustach błądził delikatny uśmiech, a w tęczówkach migotały charakterystyczny blask, który pojawiał się tylko wtedy, gdy naprawdę się czymś mocno podniecał. Spojrzałem w to samo miejsce co on i mimowolnie również się uśmiechnąłem na widok fotografii przedstawiającej młodszą wersję mnie.

- Mówiłeś, że pacjentka zmarła ze zmęczenia? - odezwał się nagle mój ojciec, podnosząc na mnie wzrok znad ekranu sprzętu.

- Tak powiedział bynajmniej sekretarz - odparłem, odwzajemniając jego puste spojrzenie. - Jednak podejrzewam, że przyczyna zgonu była zupełnie inna. Mam rację?

  Mężczyzna powoli kiwnął głową, odwracając ekran w naszą stronę. Oparłem łokcie na biurku w skupieniu przyglądając się rengenowi podbrzusza. Od razu zwróciłem uwagę na dziwny wygląd wątroby.

- Jaka była przyczyna krwawienia? - spytałem, nadal nie odrywając wzroku od monitoru.

  Poczułem na sobie ciekawskie spojrzenie starszego chłopaka. Pewnie zastanawiał się nad tym co dokładnie miałem na myśli. Cóż... Na odpowiedź będzie musiał trochę poczekać.

- Według wpisu lekarza prowadzącego, na początku podejrzewano pęknięcie wrzodów żołądka - odparł, podczas gdy ja zmarszczyłem brwi słysząc jego słowa. - Jednak po obejrzeniu poprzednich wyników odrzucili tą opcję. Poza tym już na pierwszy rzut oka widać, że krwawienie jest zbyt duże na taką diagnozę.

- Chce pan powiedzieć, że przyczyna zgonu pozostaje tajemnicą? - wtrącił Jin, trafnie odczytując słowa mojego ojca.

  Mężczyzna przestał w końcu wpatrywać się we mnie i przez krótki moment skupił całą swoją uwagę na różowowłosym.

- Jeśli to wszystko, to będziemy się już zbierać - oznajmiłem nagle, podnosząc się ze swojego miejsca.

- W przyszłości byłby z ciebie świetny lekarz - usłyszałem za sobą gdy razem z chłopakiem znalazłem się już jedną nogą na korytarzu.

  Ignorując jego słowa, pozwoliłem im po prostu wyparować w powietrzu, tak jak wciąż żywemu obrazowi jego żywych oczu.

*TAEHYUNG*
  Ciemny cień niezadowolenia padł na moją bladą twarz, kiedy mój wzrok zatrzymał się na rozpisce, dotyczącej ról w musicalu. Potrzebowałem dłuższej chwili, by upewnić się, że oczy nie plątają mi figli, jednak nieważne pod jakim kątem wpatrywałem się w oznaczoną wydrukowanymi literami kartkę, moje nazwisko dalej znajdowało się przy głównym bohaterze. W końcu jednak stwierdziłem, że to nie mój narząd postanowił sobie zrobić ze mnie żarty, a scenarzysta, który był za to odpowiedzialny.

- Ya! - krzyknąłem, zeskakując ze swojego łóżka i rzucając spięty plik kartek tuż przed nosem siedzącego chłopaka. - Chcesz zginąć, Kookie?

  Czekoladowowłosy westchnął i spojrzał na mnie wzrokiem, który mówił, że w tym momencie zachowuję się jak przerośnięte dziecko. Podniósł się ze swojego miejsca i oparł się o biurko, sprawiając, że nasze oczy znalazły się na tej samej wysokości. Położyłem dłonie po obu jego stronach, pochylając się nad nim. Nasze nosy niemal zetknęły się ze sobą, pomarańczowa grzywka nieco przysłoniła mi spojrzenie na jego osobę, jednak nadal mogłem zauważyć błysk zaskoczenia w jego tęczówkach.

- Natychmiast zmień głównego aktora - warknąłem gardłowo, starając się by moje słowa zabrzmiały groźniej niż w mojej głowie. - Albo dostaniesz dożywotni zakaz seksu.

  Chłopak zaśmiał się nerwowo słysząc moje słowa, spuścił głowę, mocno zagryzając dolną wargę. Jego ręka powędrowała na nieukryty pod koszulką medalion, prezent podarowany mu przeze mnie.

- Nie - odparł w końcu, czym kompletnie mnie zaskoczył. - To musisz zagrać ty. W innym przypadku to nie miałoby sensu.

  Uniosłem pytająco brzwi, nie do końca rozumiejąc sens jego słów. Jednak nie zamierzał mnie w żaden sposób oświecić. Zamiast tego, położył dłoń na moim torsie i delikatnie zacisnął palce na materiale mojej bluzki. Nie musiał nawet podnosić głowy, domyśliłem się jaki miał teraz wyraz twarzy. Zamknąłem oczy, wiedząc że w tym momencie mógłbym mu ulec. Drgnąłem ledwo zauważalnie, gdy jego usta delikatnie dotknęły moich. Zabrałem jedną dłoń z biurka i przyłożyłem do jego ciepłego policzka, mocniej łącząc nasze wargi. Zagryzłem lekko jego dolną wargę, oczekując że tym sposobem zmuszę go do uchylenia ust. Jednak on w odpowiedzi odsunął się ode mnie, a ja nieświadomie podniosłem powieki do góry, by na niego spojrzeć.

- To jak będzie? Zagrasz? - spytał cicho.

  Dłoń, która chwilę wcześniej zaciskała się na moim torsie teraz znalazła się na mojej szyi. Jego dotyk przyjemnie grzał mój chłodny kark, powodując falę ciepła w całym organiźmie. Miałem ochotę przymknąć oczy, całkowicie się w nim zatracając, ale jego hipnotyczne spojrzenie mi na to nie pozwalało. W takich momentach naprawdę nienawidziłem faktu, że znał mnie od małego.

- Nie wiem dlaczego tak bardzo zależy ci na tym, abym zagrał, ale zgoda - westchnąłem z goryczą, drapiąc się po głowie.

  Niemal natychmiast poczułem jego usta na swoich. Uśmiechnąłem się przez pocałunek, kiedy od razu "dał mi" swoje pozwolenie. Wsunąłem język w jego jamę ustną łącząc z jego w szalonym tańcu. Nogi czekoladowowłosego owinęły się wokół mojej talii, całkowicie pozbywając się dzielącej nas odległości. Zaśmiałem się cicho w jego rozchylone wargi, czując jak coś twardego ociera się o moje krocze.

- Nie wiedziałem, że zwykłe pocałunki tak bardzo na ciebie działają - szepnąłem, odsuwając się i łącząc razem nasze czoła.

  Moja zimna skóra zetnęła się z jego tworząc kaszkę na karku i innych odkrytych fragmentach ciała. Zamknąłem oczy rozkoszując się przyjemnym ciepłem, które powoli przechodziło też na mnie. Miałem wrażenie, że sama moja obecność sprawia, że temperatura jego ciała skacze wyżej, by móc ogrzać moją.

- Zamknij się i kontynuuj zanim się rozmyślę - burknął, ściągając nogi z mojej talii.

  Ponownie mnie zaatakował, powoli pchając mnie do tyłu. Pociągnąłem go mocno za końcówki włosów, w odpowiedzi usłyszałem pełen zadowolenia jęk. Kookie delikatnie położył mnie na swoim łóżku ani na moment nie przerywając czułej pieszczoty. Po kręgosłupie przebiegły mi dreszcze, gdy pocałunkami zjechał niżej ku moim odsłoniętym obojczykom. Zassał się na skórze wokół nich, pozostawiając na niej krwisto - sine ślady. Wygiąłem się w łuk, kiedy niespodziewanie przegryzł ją.

- Ty na serio chcesz dzisiaj umrzeć, Jungkookie - jęknąłem, kiedy jego twarz ponownie znalazła się tuż nad moją.

  Ciepłe dłonie chłopaka błądziły powoli po moim nagim ciele, gdy z zadziwiającą łatwością pozbył się mojej koszulki. Jego długie palce zdawały się zostawiać na nim palące ślady, które coraz bardziej domagały się od niego uwagi. Z mego gardła wyrwał się niekontrolowany jęk, gdy zębami ściągnął moje spodenki wraz z bielizną.

- To nie fair, że tylko ja jestem rozebrany... - warknąłem jednym ruchem zamieniając się z nim miejscami.

  Pochyliłem się, zębami delikatnie przegrywając płatek zaczerwienionego ucha młodszego. Jego ciało gwałtownie poderwało się do góry, szczelniej przylegając do mojego. Zjechałem pocałunkami niżej, odrywając się tylko na kilka sekund, by pozbyć się góry jego ubioru. Wciąż rosnące podniecenie rozpalało do białej gorączki nasze ciała, kiedy nasze usta ponownie spotkały się ze sobą. Dreszcze przechodziły po mym kręgosłupie za każdym jego słodkim jęknięciem, kiedy moja ręka napastowała jego erekcję. Intensywność odczuć sprawiła, że przez przypadek rozdarłem jego ulubione spodenki. Jungkookie zdawał się tego nie zauważyć, zbyt zajęty tłumieniem głośnego jęknięcia, gdy mój gorący język zatoczył kilka małych kulek na główne jego członka. Niezbyt mu to jednak wychodziło, zwłaszcza gdy niemalże cały znalazł się w moich ustach. Zakrztusiłem się, gdy bez uprzedzenia doszedł, a mocne szarpnięcie poderwało mnie do góry.

- Nadal nie lubię smaku swojej spermy - jęknął, po krótkim pocałunku.

  Znów górował nade mną, a jego dwa palce bez ostrzeżenia znalazły się wewnątrz mnie. Skrzywiłem się, czując narastający dyskomfort, który zwiększył się jeszcze bardziej, gdy dołożył jeszcze jeden.

- Czyżby? - sapnąłem, coraz bardziej się niecierpliwiąc. - Mnie tam smakuje. To chyba najważniejsze, praw... Au!

  Krzyknąłem gdy nagle zamiast jego palców w moim wnętrzu pojawiło się coś o wiele większego. Zacisnąłem mocniej palce na białej pościeli, starając się powstrzymać narastające w moim gardle dźwięki. Coś ciepłego i mokrego płynęło mi między udami, kiedy czekoladowowłosy zaczął powoli się we mnie poruszać. Cholera... Dlaczego czuję się jakby pieprzyło mnie kilo gwoździ? Zamknąłem oczy starając się nie wypuścić na wierzch słonych łez. Moim ciałem wstrząsnął nagły dreszcz, kiedy młodszy trafił w moją prostatę. Ekstaza całkowite przyćmiła ból, który mimo wszystko dalej był obecny.

- Kookie... - sapnąłem żałośnie, mając nadzieję, że zrozumie mój przekaz i trochę zwolni.

  Po raz kolejny krzyknąłem, gdy zrobił coś zupełnie innego. Jak przez mgłę słyszałem jak bez u stan nie szeptał mojej imię,  od czasu do czasu odurzając mnie swoimi uzależniającymi pocałunkami. W natłoku doznań nawet nie zauważyłem, gdy doszedł we mnie. Wzdrygnąłem się, kiedy położył się obok mnie i mocno objął silnymi ramionami.

***

  Niechętnie uniosłem powieki ku górze, gdy poranne promienie wpadły nieproszone do pokoju przez niezasłonięte okno. Próbowałem uciec od nich, przekręcając się na drugi bok, jednak ból, który poczułem w dolnych partiach ciała całkowicie pokrzyżował moje plany. Nieudolnie starałem się podnieść jedną z nóg do góry, ale zaowocowało to tylko kolejną dawką nieopisanego cierpienia. Cholera... Nawet przy pierwszym razie, gdy kochałem się z Jungkookiem po pijaku tyłek nie bolał mnie tak bardzo jak teraz. Wtedy mogłem się sam podnieść i wykąpać. A teraz nie mogłem nawet lekko unieść nogi. Do tego czułem na udach coś zaschniętego.

  Po pokoju rozległo się ciche pukanie, a po chwili pojawiła się w niej uśmiechnięta kluska, która od razu skoczyła na nas. Krzyknąłem niemo, kiedy jego kolano przez przypadek uderzyło w moje nagie krocze. Zacisnąłem mocno wargi, czując, że nadal je tam trzymał.

- Wszyscy, oprócz ciebie są już na dole w sali prób i ćwiczą swoje role - powiedział, wciągając się na puste miejsce obok mnie, wcześniej leżał nasz niewyżyty scenarzysta. - Zdajesz sobie sprawę, że nie możemy zacząć bez ciebie, prawda?

  Po raz kolejny krzyknąłem, tym razem głośno, gdy Jimin starał się mnie podciągnąć do pionu. Zaprzestał swych czynności równie szybko jak zaczął. Nie wiem czy to ze względu na wydawane przeze mnie dźwięki, czy przez to, co ujrzał pod kołdrą. Przez krótki moment wodził oczyma między mną, a jakimś punktem na pościeli. W końcu jednak podniósł się gwałtownie, niemal spadając z łóżka, kiedy jego noga zapłątała się w kołdrę.

- Dokąd biegniesz?! - krzyknąłem za nim, w momencie, kiedy otworzył drzwi.

- Zabić Jungkooka - odparł tylko, czym prędzej wybiegając na korytarz.

  Zmarszczyłem brwi. Ignorując ból, przewróciłem się na drugi bok i spojrzałem na fragment pościeli, który całkowicie zmienił humor ChimChima. Drgnąłem, widząc na jeszcze niedawno nieskazitelnym białym materiale duże szkarłatne plamy. Do kogo należała ta krew?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział może i troszkę odbiega od
Głównej fabuły, ale na pewno nie aż tak bardzo.
Mała dawka emocji każdemu się przyda,
Prawda?
Zawsze nowe rozdziały pojawiały się w sobotę.
Jednak tym razem nie będę miała kiedy go dodać.
Z tego powodu pojawił się już dzisiaj.
Do końca zostały jeszcze tylko dwa chaptery.
Na koniec pozdrawiam serdecznie mojego kolegę,
który napewno teraz to czyta ;)

Pozdrawiam,
~Yuuki

Continue Reading

You'll Also Like

12.8K 438 21
Tae pracuje w firmie JEON CONSTRUCTIONS już 5 lat. Co się zmieni, gdy władze w firmie przejmie syn szefa? Jak Taehyung zareaguje na nowego pracodaw...
3.8K 300 23
" O witamy witamy. - powiedział uśmiechnięty, szarowłosy mężczyzna stojący za barem. - Pierwszy raz tutaj? Więc pewnie nie znasz popularnej, miejscow...
149K 9.2K 50
ON nie wierzył w miłość... ONA kochała go od zawsze. Zander Kane to diabeł skrywający się pod maską gentelmana w drogim, dobrze skrojonym garniturze...
45K 2.9K 101
gdzie taehyung przez przypadek pisze do nieznanej osoby albo gdzie jeongguk postanawia pomóc osobie poznanej przez internet ☆...