Smak Grzechu ✔

By _AliceNo_

58.7K 2.3K 290

"Oszukujmy samych siebie, wierząc w przyszłość." ††††† Opowiadanie zawiera treści erotyczne jak i bardz... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdził 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 33
Rzdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Epilog
Reklama
Droga cześć?

Rozdział 32

676 38 6
By _AliceNo_

POV Max

W jednej chwili wszystko straciło sens. Ta kreska, pokazywała, iż serduszko, które kochałem nad życie przestało bić.

Patrzyłem jak lekarz podbiega do mojej księżniczki. Do pomieszczenia wbiegło jeszcze pare pilegniarek. Jedna z nich trzymała chyba refibryrator. Doktor rozerwał szpitalne ubranie, jakie miała na sobie Carm.

Przyłożył urządzenie do jej kaltki piersiowej. Widziałem jak ciało Carm lekko podskakuje do góry. Ale jej serce wciąż nie dawało znaku życia.

Chciałem podejść do dziewczyny, ale powstrzymała mnie jedna z pilegniarek. Lecz nie na długo. Ominełem ją i podbiegłem do jej łóżka, mimo sprzeciwów lekarza, chwyciłem jej lodowatą rękę. Czułem jak po moim policzku spływają łzy, nie mogłem ich chamować, nie chciałem.

-Kochanie, proszę obudź się.

-Musiał pan ją naprawdę mocno kochać.-powiedziała jedna z pilegniarek.

-Szkoda, że ona tego nie wie.

Powtarzali tę czynność z refiblyratorem jeszcze pare razy. Lecz aparatura wciąż pokazywała linie ciągła.

Stałem nad jej łóżkiem, trzymając moją księżniczke za rękę. Łzy ciekły ciurkiem.

-Czas zgonu 13:30.-powiedział lekarz.

Ja upadłem na kolana, nie puszczając jej delikatnej rączki. Płakałem jak małe dziecko, któremu ktoś zabrał lizaka. Nie, płakałem bardziej, właśnie straciłem najważniejszą osobę w moim życiu.

To nie mogło się stać, ona by mnie nie zostawiła. To wszystko była moja wina. Gdyby mnie nie poznała, gdybym jej w sobie nie rozkochał, żyła by. Przez moją głupotę ta mała niewinna istotka straciła życie.

Poczułem rękę na ramieniu, ale nie reagowałem, wtulałem się w ciało martwej dziewczyny.

-Dam panu chwilkę na pożegnanie się.-powiedział lekarz, współczującym głosem. Potem zostawił mnie samego z dziewczyną.

-Kochanie, przepraszam!-krzyczałem, ale ten krzyk był tłumiony przez łzy.

Tyle lat, tłumiłem uczucia w środku, dopiero przy tym nieogarniętym chochilu się otworzyłem. Dopiero ona pokazała co to znaczy kochać. Jak kochasz kogoś, to bardziej zależy Ci na szczęściu tej drugiej osoby. Wtedy nie myślisz o sobie, myślisz o niej, bo to ona jest całym twoim światem.

-Chciałem Ci tyle powiedzieć, ale już nie zdąże. Wiem, że mnie nie słyszysz, ale chcę żebyś wiedziała, że kocham Cię.

Mówiłem do trupa, nie jestem pewien czy wszystko ze mną w porządku.

Patrzyłem na jej piękną bladą twarz, wyglądała jakby spała. Ludzie udają, że śmierć to sen. Wtedy okłamują samych siebie.

Ciszę, która panowała w pomieszczeniu, przerwało pikanie. Spojrzałem na aparature, przez zapłakane oczy zobaczyłem, że linia nie jest już prosta.

Ponownie spojrzałem na Carmen, jej klatka piersiowa się uniosła-oddychała.

Nie wierzyłem, że to się dzieje na prawdę. Zatkało mnie, jej małe serduszko ponownie biło.

-Ludzie, ona żyje!!-krzyczałem z radości i niedowierzania.

Do sali wbiegł ten sam lekarz, który wcześniej stwierdził zgon.
Podbiegł do Carmen i sprawdził puls.

-Niewiarygodne.-stwierdził. Po czym spojrzał na zegarek.-Była martwa 8 minut. On chyba bardzo chciała żyć.

-Wiem.

Płakałem ale ze szczęścia. Ona żyje, teraz wiem, że nadal może się nie obudzić, ale teraz bynajmniej oddycha, nie wiem czy bym dał rade, bez niej.

-Jaka jest szansa, że się obudzi?-zadałem to pytanie z ciekawości. Mimo tego, że cholernie bałem się odpowiedzi.

-Przykro mi ale nie znam odpowiedzi. Teraz czeka ją masa badań, to naprawdę żadki przypadek.

-Rozumiem.-nie mówiłem nic więcej, nie chciałem. Przytuliłem moją księżniczkę.

-Przepraszam ale musimy jechać na badania.-powiedział z uśmiechem lekarz.

Nic nie odpowiedziałem, pogłaskałem ją po policzku i wyszedłem bez słowa.

Na korytarzu spodkałem się z pytającym spojrzeniem Isaac'a.
Tak sobie pomyślałem, że może troszkę go przestrasze.

-Carm umarła.-powiedziałem bez wyrazu. Patrzyłem jak źerenice chłopaka rozszerzają się. Zaczeły się w nich zbierać łzy, lecz nic nie powiedział, za to ja dokończyłem.-Na 8 minut.

Podbiegłem do chłopaka i przytuliłem go. Tak poprostu, zabardzo się cieszyłem. On odwzajemnił uścisk, ale odrazu przyłożył mi w twarz.

-Ty idioto! Przestraszyłeś mnie.-powiedział ze złością. A ja stałem i uśmiechałem się jak debil. -W ogóle jak mogła umrzeć na 8 minut?

-Chyba śmierć kliniczna.

-I cię to śmieszy?-był nie źle wkurzony.

-Nie, cieszy mnie fakt, że jej serce zabiło ponownie przy mnie.

-Debil.-stwierdził lokowaty.

-Szczęśliwy debil.-poprawiłem go.-Chodź na kawe, Carmen będzie miała teraz badania.

-Carmen?-zapytał dziwiony Isaac.

Kurde, no fakt, przecież tylko ja i Jazz wiedzieliśmy o jej prawdziwym imieniu. A swoją drogą ciekawe co u mojego pokręconego brata. Postanowiłem do niego napisać.
Odrazu wyjełem telefon i napisałem.

Do: Jazz

Siema młody, co słychać?

Odpowiedź dostałem odrazu.

Od:Jazz

Nawet, nawet, ale starsznie nudno bez was. Wgl, co u Carm?

Cholera, nie pomyślałem, co ja mam mu teraz napisać? Prawdę? Nie jeszczę wróci, a to ja najpierw muszę porozmawiać z Carm. Z zamyślenia wyrwał mnie chłopak.

-Co tak zawzięcie patrzysz w ten telefon? I mógł byś mi odpowiedizeć na wcześniejsze pytanie.

-No tak Carmen, Carm to skrót. A pisze z bratem.-odparłem oschle, sam nie wiem czemu.

Telefon w mojej dloni zawibrował.

Od:Jazz

Max? Coś nie tak?

Kurde, za długo czekałem z odpowiedzią.

Do: Jazz

Wszystko wporządku:)

Musiałem skłamać, niechciałem, żeby niepotrzebnie się martwił. Carm się obudzi jestem tego pewien. A on niech dalej sie bawi na tej swojej wycieczce.

Od:Jazz

Kłamiesz. Wracam, jeszcze dziś.

Do:Jazz

Nie musisz. Carm miała wypadek, ale nic poważnego się nie stało. Teraz śpi, napewno napisze, jak się obudzi.

Od:Jazz

Ty idioto, miałeś jej pilnować, przecież mówiłeś, że jest fajna. A zachowujesz się jak nieodpowiedizalny 5 latek. Wiesz, że ona nie powinna przebywać sama.

No co mam napisać. Jak to wszystko prawda. Wiedziałem, że nie powinna być sama, za dużo ostatnio przeszła, a ja dostarczyłem jej dodatkowych problemów.

Do:Jazz

Zachowujesz się jak jej ojciec. Rozumiem, że trzeba się nią zająć i robię to najlepiej jak potrafie.

Nie miałem ochoty się z nim kłócić, dlatego schowałem telefon do kieszeni.
Po czym pociągnełem Isaac'a w strone kawiarni.

***

Wypiliśmy po kawie i postanowiliśmy wrócić do Carmen.

Wchodząc na sale, nie byłem już spięty, martwiłem się, co mi powiedzą. Wkońcu badania mogły wyjść różnie, ale i tak cieszyłem się, że żyje.

Usiadłem, na krześle przy jej łóżku, wcześniej go nie było.

Zauważyłem na jej twarzy rumieńce. Już nie wyglądała tak blado.

Pogładziłem ją po włosach.

-Brakuje mi twoje spojrzenia.-powiedziałem bardziej do siebie.

Wtedy lekko się schyliłem i pocałowałem ją delikatnie w usta.

Zamarłem kiedy delikatnie oddała pocałunek.

Continue Reading

You'll Also Like

18.3M 559K 41
Co, jak dwoje nastolatków o buntowniczym i łamiącym wszelkie prawa zachowaniu - zamieszkają razem? Chciałabym ZAZNACZYĆ, że w tym opowiadaniu znajdu...
12.4K 403 41
Jedno spotkanie. Jedna impreza. Tyle wystarczy, aby życie kompletnie się zmieniło. Czy Sohpia zakocha się w swoim stalkerze? Czy raczej uzna tę znaj...
87.4K 3.7K 43
Molly Bennet i Charlie Conley już w dzieciństwie byli nierozłączni, a ich przyjaźń wydawała się niezniszczalna. No właśnie. Wydawała się. Jak się oka...
79.2K 5.6K 29
Okładka została stworzona przy pomocy Kreatora Obrazów Microsoft. ˖⁺‧₊˚ 𓆏 ˚₊‧⁺˖ Nell Myers, nie cierpi Hero Westa, znacznie bardziej niż nie cierpi...