"I hate to sing" Vkook

By Yuuki1233

13.8K 950 104

Kim Taehyung jest chłopakiem, którego życie od najmłodszych lat nie rozpieszczało. Jedyną radość w jego życiu... More

Obsada!
Rozdział 1 - Kim... Taehyung?
Rozdział 2 - Od kiedy nienawidzisz śpiewać, Tae?
Rozdział 3 - Co ty odwalasz, Tae?
Rozdział 4 - Skoro wreszcie raczyłeś się zjawić, to może coś dla nas zaśpiewasz?
Rozdział 5 - Wszystko w porządku?
Rozdział 6 - Może za przyszłość?
Rozdział 7 - Czy tak trudno ci to zrozumieć?
Rozdział 8 - Nie minęły nawet dwie godziny, a już złamałeś obietnicę.
Rozdział 9 - To jest pyszne!
Specjal - Mamo, Tato
Rozdział 10 - Ah...Jimin-ssi.
Rozdział 11 - Pocałuj mnie.
Rozdział 12 - Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz, Jungkook.
Rozdział 14 - Czyli jednak szklanka.
Rozdział 15 - Może powinniśmy zapytać o to Jimina?
Rozdział 16 - Potrzebuję czyjejś bliskości.
Rozdział 17 - "Obiecujesz, że mnie nie opuścisz?" "Obiecuję."
One - Shot świąteczny - I hate Christmas.
Rozdział 18 - Jedyną rzeczą, której potrzebujesz jest wsparcie.
Rozdział 19 - Jungkook!
Rozdział 20 - K - Karin?
Rozdział 21 -W takim razie pomogę ci w tym.
Rozdział 22 - Tak długo jak jesteś wśród żywych.
Rozdział 23 - Co wy kurwa wyprawiacie?
Rozdział 24 - Został otruty.
Rozdział 25 - Padnij!
Rozdział 26 - Tae!
Rozdział 27 - Może to nietaktowne z mojej strony, ale mam prośbę.
Rozdział 28 - Zabić Jungkooka.
Rozdział 29 - Kretyn...
Epilog

Rozdział 13 - Po prostu pójdziesz ze mną na randkę.

400 26 8
By Yuuki1233

*JUNGKOOK*
  Od czasu kiedy się obudziłem minął pełny tydzień. Nadal jednak musiałem zostać na obserwacji, ponieważ lekarze woleli mieć pewność czy na pewno nic mi nie dolegało. Nic, prócz nieszkodliwego złamania ręki, na którą upadłem podczas tego "wypadku" ze schodami. Tak, "wypadku". Ponieważ nikt, nawet Tae nie brał pod uwagę faktu, że ktoś mógł mnie z nich zrzucić. Możliwe nawet, że gdybym coś takiego choćby zasugerował, wzięli by to za zwykłe bredzenie, bedące skutkiem ubocznym uderzenia w głowę. Nie... Była jedna osoba, która uwierzyłaby w tą wersję wydarzeń, pomimo że zapewne gorliwie by temu zaprzeczała. A był nią sam sprawca całego zajścia.

  Z takimi myślami podszedłem do pomalowanych na biało drzwi i przekręciłem znajdujący się w zamku kluczyk, całkowicie uniemożliwiając komukolwiek wejście do pomieszczenia. Powoli zacząłem rozciągać mięśnie, które zdążyły już lekko zesztywnieć od tygodniowego leżenia. Wiedziałem, że to co teraz robiłem było jawnym sprzeciwem wobec zaleceń lekarzy, którzy się mną zajmowali, jednak za niespełna siedem dni miały rozpocząć się próby do koncertu klasy specjalnej i nie mogłem sobie teraz pozwolić na ociąganie się, nawet jeśli nadal byłem w szpitalu, a moja ręka znajdowała się w gipsowym więzieniu. Musiałem jeszcze napisać piosenkę, na którą jeszcze nie miałem pomysłu. Miałem więc nadzieję, że już wkrótce na jakiś wpadnę. Może nawet Tae okaże się być moją inspiracją?

   Przerwałem swoje ćwiczenia, słysząc rozchodzący się po pomieszczeniu odgłos pukania. Przejechałem palcami po włosach, by nadać im bardziej senny wygląd i zbliżyłem się do drzwi, które odkluczyły się z cichym kliknięciem. W końcu nikt nie mógł się dowiedzieć o tym, że zamiast odpoczywać, trenowałem. Wystarczyła mi już jedna reprymenda od lekarza kontrolującego mój stan zdrowia. Niemalże od razu do pokoju wsunęła się burza kakaowych kosmyków, należących do nikogo innego jak do Jina.

- Hyung! - krzyknąłem szczęśliwy na jego widok, wpuszczając go do środka. - Co masz dzisiaj dla mnie?

  Słysząc moje pytanie, z ust chłopaka wyrwał się krótki chichot. Byłem mu wdzięczny za to, że od kiedy się obudziłem przychodził do mnie codziennie, przynosząc mi przygotowane przez siebie potrawy. Bądźmy szczerzy, szpitalne jedzenie niezbyt przypadało mi do gustu, więc starszy zajął się solidnym pilnowaniem stanu mojej wagi. Przy nim na talerzu nie mogłem zowstawić nawet okruszka, ponieważ wtedy prawił mi wywody jaki to ze mnie jest "kościotrup". Ale to nie była prawda, ponieważ według "zajmujących się" mną pielęgniarek, moje ciało było wręcz idealne i nie potrzebowało nawet najmniejszej poprawy. Jednak tak długo, jak jego dania mi smakowały, nie miałem nic przeciwko.

- Omlety - rzucił krótko po chwili, podszedł do szpitalnego łóżka i usiadł na nim.

  Zająłem miejsce naprzeciwko niego, podczas gdy on rozpakował dwa pudełka, które zapewne w domu przygotował dla mnie i dla siebie. Pałeczkami chwyciłem pierwszy, przypieczony na złocisto kawałek i bez wahania włożyłem go do ust. Uśmiechnąłem się, kiedy miękki biszkopt powoli rozpuścił się na języku, delikatnie łaskocząc moje podniebienie.

- Swoją drogą, od trzech dni nie widziałem się z Tae - powiedziałem nagle, zajadając się kolejnym kawałkiem. - Wcześniej siedział tutaj codziennie, prawie od rana do wieczora, a teraz nawet nie wiem co takiego robi, że nie ma czasu mnie odwiedzić.

- Ćwiczy choreografię razem z Jacksonem - odparł, a ja słysząc imię bruneta zakrztusiłem się jedzeniem.

  Jin zareagował bardzo szybko. Klepnął mnie kilka razy po plecach, po czym podał mi szklankę z wodą, którą wcześniej postawiła na szafce jedna z pielęgniarek.

- Dlaczego akurat z nim, a nie z np. Hoseok - hyungiem? - spytałem, kiedy wreszcie udało mi się złapać głębszy oddech.

  Jin przyglądał mi się przez krótką chwilę, zanim odpowiedział. W jego ciemnych oczach można było zauważyć jasny błysk, zupełnie tak jakby w sekundę zdążył prześwietlić całe moje jestestwo i poznać odpowiedzi na wszystkie dręczące go pytania. Jego kąciki ust uniosły się delikatnie do góry, tworząc coś na wzór uroczego uśmiechu.

- Doskonale wiesz, że Hoseok ćwiczy tylko z tobą i Jiminem. Nawet mi zawsze odmawia - powiedział, zakłając ręce na klatce piersiowej, by pokazać mi jak bardzo rani to jego ego. - Ale nie musisz być zazdrosny o Jacksona. Taehyung nie widzi świata poza tobą.

  Słysząc to, momentalnie się spiąłem.

- A ty skąd o tym wiesz? - spytałem, nerwowo pocierając kark zdrową dłonią, co wywołało śmiech hyunga.

- Było zamykać drzwi, kiedy się ostatnio całowaliście.

*JIMIN*
  Zdenerwowany uderzyłem pięściami w klawisze keyboardu. Kolejna zgnieciona kartka, wypełniona przypadkowymi nutami, wylądowała w zapełnionym do połowy śmietniku, stojącym obok wielkiego instrumentu. Przetarłem dłonią zmęczone oczy i głośno ziewnąłem, nawet nie trudząc się z tym, by zakryć usta dłonią.

  Od wczorajszego wieczoru siedziałem w sali muzycznej, znajdującej się w piwnicy akademika, próbując napisać słowa i melodię do piosenki, którą miałem zaprezentować na zbliżającym się koncercie. I jeśli wierzyć cyfrowemu zegarowi na wyświetlaczu w telefonie siedziałem tam już od czternastu godzin, a nie miałem nic prócz swojego imienia i nazwiska, niedbale napisanego na czystych kartkach. Próby miały się zacząć już niebawem, a musiałem jeszcze przygotować układ do piosenki, którą na dłuższą metę, nie miałem.

- I co mam z tym zrobić? - jęknąłem cicho sam do siebie, opierając głowę na wciąż chłodnych klawiszach. - Przecież Ailee* wykopie mnie do gorszej klasy...

  Westchnąłem, zamykając zmęczone oczy. Nie wiedzieć w jakim celu, przejechałem palcami po klawiszach w ciszy rozkoszując się dźwiękami, jakie z siebie wydały. Nie długo jednak, jak się okazało, mogłem cieszyć się tą czynnością, ponieważ przerwały mi wibracje, mające swoje źródło we wnętrzu tylnej kieszeni moich spodni. Z ociąganiem wyciągnąłem go, niezadowolony faktem, że ktoś ośmielił się przerywać mi moje użalanie się nad sobą. Przesunąłem palcem po zielonej słuchawce, nawet nie trudząc się tym, by sprawdzić kim była osoba, która prawdopodobnie jeszcze bardziej chciała zniszczyć mój dzisiejszy humor.

- Halo? - powiedziałem cicho, w dalszym ciągu leżąc głową na instrumencie.

- Jiminie? - usłyszałem po drugiej stronie słuchawki kobiecy głos, na którego dźwięk się wyprostowałem.

- Suemi? - niedowierzając spojrzałem na wyświetlacz, na którym znajdowało się zdjęcie wspomnianej dziewczyny. - Coś się stało?

  Przez długą chwilę nie słyszałem nic, prócz cichego bzęczenia w słuchawce. Mimo rosnącego w moim wnętrzu niepokoju, nie pośpieszałem ją. Znałem ją od urodzenia, więc wiedziałem, że rozłączyłaby się zanim wogle udałoby nam się rozpocząć główny temat naszej rozmowy.

- Jestem teraz na lotnisku w Seulu! Mógłbyś po mnie przyjechać? - spytała na jednym tchu, tak głośno, że zostałem zmuszony, by odsunąć telefon od ucha.

- Że niby gdzie jesteś? - zdziwiłem się, podnosząc się z drewnianej ławeczki i szybko pakując swoje rzeczy do plecaka. - Dlaczego nie jesteś w Busan?

- To długa historia - westchnęła, a gdzieś w tle usłyszałem informację, dotyczącą odlotu jakiegoś samolotu. - To przyjedziesz po mnie?

- Już jadę - powiedziałem, rozłączając się.

  Cieszyłem się, że dzisiaj była sobota, bo gdyby było inaczej, musiałbym uciec z kilku lekcji, a w tym okresie nie mogłem sobie na to pozwolić. Teraz każda rada opiekunów była na miarę złota, ponieważ jeśli dobrze wypadnę dzięki nim na scenie, zwiększą się moje szanse na podpisanie kontraktu z jakąś sławną wytwórnią. Ale żeby to się udało, najpierw musiałem skończyć tę cholerną piosenkę, nad którą się tak ostatnio męczyłem. Bez niej, kariera piosenkarza pozostanie tylko sennym marzeniem, będącym poza moim zasięgiem.

  Wysiadłem z taksówki, którą złapałem na drodze głównej, niedaleko naszego akademika i prosząc kierowcę, by chwilę poczekał, puściłem się biegiem w kierunku lotniska. Niemalże od razu poczułem się jakbym został wrzucony na głęboką wodę. Rozpychałem się łokciami,  byle by tylko tłum nie porwał mnie ponownie ku rozsuwanym, szklanym drzwiom.

  Odetchnąłem z ulgą, kiedy wreszcie udało mi się uwolnić od natłoku ludzi, jednak moja ulga nie trwała długo. Prawie straciłem równowagę, czując nagły ciężar na szyji, zmuszający mnie bym lekko pochylił się do przodu.

  Spojrzałem w dół, a moim oczom ukazała się pofarbowana na różowo burza włosów.

- No nareszcie! Co tak długo? - spytała Suemi, odsuwając się ode mnie. Uważnie zilustrowała mnie od góry do dołu. - Ładnie ci w czarnych, ale osobiście wolałam cię w jasnym brązie.

  Dziewczyna zatopiła szczupłe palce w moich miękkich kosmykach, jednocześnie niszcząc moją starannie ułożoną fryzurę. Zaśmiała się melodyjnie, kiedy zrzuciłem jej rękę z głowy i pośpiesznie zacząłem układać pozczochrane pasma.

- Lepiej mi powiedz, czego ode mnie chcesz - mruknąłem do różowowłosej, kiedy w miarę udało mi się przywrócić włosy do poprzedniego stanu. - Podejrzewam, że nie przyleciałaś do Seulu aż z Busan tylko dlatego, że się za mną stęskniłaś, prawda?

  Na twarzy Suemi pojawił się grymas z chwilą, kiedy usłyszała moje pytanie. Spuściła głowę, różowa grzywka całkowicie zasłoniła jej ciemne oczy. Ręce złączyła ze sobą, zupełnie tak jakbym ten gest miał pomóc w spełnieniu jej prośby.

- Jiminie, proszę przechowaj mnie u siebie na kilka dni - powiedziała, podczas gdy z moich ust mimowolnie wyrwało się westchnięcie.

  Spodziewałem się wszystkiego, jednak nie tego. Otworzyłem usta, chcąc odmówić spełnienia jej zachcianki, jednak wtedy w mojej głowie zaczął się tworzyć "trochę" irracjonalny plan.

- Zgodzę się, ale pod jednym warunkiem - odezwałem się w końcu, a ulga wymalowała się na oczekującej twarzy dziewczyny. - Pomożesz mi w napisaniu piosenki.

  Mimika twarzy różowowłosej szybko się zmieniła. Teraz nerwowo zagryzała dolną wargę.

- W jaki sposób? - jęknęła Suemi, przejeżdżając dłonią po farbowanych pasmach. - Przecież wiesz, że jeśli chodzi o tworzenie takich rzeczy, to wychodzą mi beznadziejnie...

- To nic wielkiego - powiedziałem cicho, starając się ją uspokoić. - Po prostu pójdziesz ze mną na randkę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Nana Ailee - nauczycielka zajęć komponowania oraz opiekunka akademika,  w którym mieszkają uczniowie z klasy specjalnej.

Zanim zechciecie mnie zabić za Jimina, pozwólcie mi dalej działać w następnych rozdziałach!

Pozdrawiam,
Yuuki

Continue Reading

You'll Also Like

28.8K 1.4K 146
tak. to po prostu kolejna książka z headcanonami z Ninjago na wattpad
200K 16.8K 78
Początkujący fotograf pod pseudonimem AgustD postanawia rozpocząć publikację swoich dzieł, jednak jego kariera nie rozwija się pomyślnie. Do czasu...
56.9K 1.7K 28
kooki jest gangsterem który rozwiązuje sprawy niespłaconych długów,a tae jest niczego nie świadomym nastolatkiem. Czy połączy ich miłość?
7.4K 762 16
Gdy Bakugo zostaje zaatakowany przez wielką, królewską syrenę wpada wraz z nią do morza pewien już swojej śmierci, lecz ku jego zdziwieniu zostaję on...