Smak Grzechu ✔

By _AliceNo_

58.7K 2.3K 290

"Oszukujmy samych siebie, wierząc w przyszłość." ††††† Opowiadanie zawiera treści erotyczne jak i bardz... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdził 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rzdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Epilog
Reklama
Droga cześć?

Rozdział 9

1.3K 51 4
By _AliceNo_

Schodziliśmy na dół w milczeniu. Nie wiem czemu nic nie mówił, ale tak w sumie ta cisza mi odpowiadała.

Tak sobie myślałam, że napewno przesadza na temat swoich kolegów. Chyba nie może być, aż tak źle. Skoro on wydaje się w miarę normalny, ale niby przeciwieństwa się przyciągają. Nie wiem ile jest prawdy w tym stwierdzeniu, ale jakieś ziarenko zawsze się znajdzie.

Gdy byliśmy już na dole, zobaczyłam, że na stole stoi pare butelek wódki, mówiąc szczerze wole wino. No ale trudno, niech jest i to.

-Usiądź sobie.-pokazał na kanapę.-Zaraz powinni być.

-No dobrze.

Naprawdę miałam ochotę się napić, zapić wszyskie smutki. Wiem, że alkohol nie rozwiązuje problemów, tylko w pewnym stopniu pozwala o nich zapomnieć. A o to właśnie mi chodziło.

Siedziałam wygodnie na kanapie, a w tym samym czasie Max biegał po kuchni, szykując przekąski.

-Pomóc Ci?-zawołałam głośniej, ponieważ już leciała muzyka.

Chłopak wbiegł do pokoju i spojrzał na mnie błagalnie. Co uznałam za tak. Wstałam i poszłam w jego stronę.

-Dzięki.-uśmiechnął się.

-Nie rozpędzaj się tak, kto powiedział, że idę Ci pomóc.-powiedziałam z uśmiechem, chciałam się z nim trochę podrażnić.

-No nie wiem, ale fajnie by było.

-Ale ty tak słodko wyglądasz w tym fartuszku.-parsknęłam. Tak ten wielki umięśniony chłopak miał na sobie kuchenny fartuszek w różowe kwiatki. - I do tego tak dobrze Ci idzie z tymi kanapkami.-dodałam sarkastycznie. Trzymał tacę pełną kanapek i podobnych rzeczy.

-Miła jesteś.

-Nie, poprostu szczera. Chyba nie sądzisz, że ktoś to zje?-wskazałam na tackę i parsknęłam. Wyglądały tragicznie. Na to samo by wyszło gdyby iść wziąść jedzenie ze śmieci.

-Nie znam się na tym. Zawsze zamawiamy pizzę, ale dziś jest zamknięte.

-Jak ładnie poprosisz to może Ci pomogę.

-Tak już to robię.-skrzywił się.

Ja na te słowa obróciłam się i zaczęłam wracać do pokoju, byłam pewna, że wymięknie.

-Ej no weź, mała.-krzyknął błagalnie. A ja nie wytrzmałam.

-Mała to może być twoja pała.-jak ja nie lubiałm gdy się tak na mnie mówił.

-Zawsze możesz sprawdzić.-odparł niewzruszony.

-Ta, już pędzę.

Odłożył tacę i podszedł do mnie. Uśmiech zaczął pojawiać się na jego twarzy. Gdy stał jakiś metr ode mnie, zrobił błagalną mine i chwycił mnie za ramiona.

Spojrzałam w jego oczy, dostrzegłam w nich błysk.

-Ładnie proszę, słońce.

-Słońce?-parsknęłam na to stwierdzenie.-Dobra już idź, pomogę Ci, bo jeszczę się tu rozkleisz.

-Nie sądzę.-jego brwi powędrowały do góry.

Wyprzedziłam go i odrazu tego pożałowałam, poczułam jak jego dłoń klepie mnie w tyłek.

-Te ręcę dupku!-powiedziałam, nie obracając się, tylko dalej szłam w stronę kuchni. A moje policzki lekko się zarumieniły.

-Już dawno chciałem to zrobić.-wydawał się dumny z siebie. Mówiąc szczerze, nawet fajnie uczucie, ale chyba dlatego, że to on to zrobił.

Pierwszy raz od dłuższego czasu, ktoś traktuje mnie normalnie, nie licząc Jazz'a. Jak osobę z którą można się pośmiać, powygłupiać. Wygląda na to, że mu nie przeszkadza mój wiek.

-Warto wiedzieć.-odpowiedziałam gdy byłam już w kuchni.

-Wiem, że Ci się podobało.-powiedział pewien siebie. Stanął za mną gdy ja przygotowywałam te śmieszne kanapki od nowa. Objął mnie w pasie, a mnie przeszył delikatny dreszcz. Mimo tego, że chyba chciałam, żeby to robił, nie mogłam dać mu satysfakcji, że go lubię.

-Te ręcę, bo Ci je utnę.-pogroziłam mu nożem przed tważą, który miałam akurat w ręcę.

-Bo sie boję.-zaśmiał się lekko i zdjął ręcę.

-Widać.-zaśmiałam się.

-Jesteś nieznośna.-stwierdził.

-A ty właśnie takie lubisz.

-Może, a może porostu lubię ciebie?-zapytał, opierając się o blat obok.

-Nie zapędzaj się.-parsknęłam.

-Mam czas.

W tym samym momencie zabrzmiał dzwonek. Max ruszył w stronę drzwi, ale ja go zatrzymałam, chwytając za jego słodki fartuszek.

-Chyba im tak nie otworzysz?-zaśmiałam się i wywróciłam oczami.-Ogarnij się i stół.

-Dobra szefowo.-zasalutował, na co ja zaczęłam się smiać.-A ty im otwórz.

Poszłam w stronę drzwi, już całkiem wyluzowana. Otworzyłam je i zaniemówiłam, jak on mówił koledzy, myślałam, że ma na myśli trzech-czterech. A ich tam stało całe stado. Wszyscy głupi jarzyli się patrząc na mnie, na przodzie stał nie kto inny jak David.

-Hejka Carm.-uśmiechnął się.-to właśnie o niej wam mówiłem.-zwrócił się do kolegów. Usłyszałam gwizdy i jakieś szepty.

Super mówił im o mnie, czyli wszyscy wiedzieli jak to fajnie się poznaliśmy dziś rano, gdy ja byłam prawie naga.

Oni wszyscy wpakowali się do mieszkania, niektórzy darli się na powitanie do Max'a, a inni przedstawiali się mi. Mówiąc szerze jednym uchem wlatywało a drugim wylatywało.

***

Jakoś po godzinie wspólnej zabawy i picia, zauważyłam, że na niektórych alko działa dość szybko. Niektórzy siedzieli na kanapie i gadali tak jak ja i Max. On akurat nie odstąpywał mnie na krok, chyba serio się bał, że jego kolegom coś odwali.

Po pewnym czasie, gdy chłopacy gadali ze sobą, postanowilam iść do toalety. I tak pewnie nie zauważą mojej nieobecności.

Szłam po schodach i ktoś złapał mnie za nadgarstek, w ten sam sposób obracając ku sobie.

-Carm.-uśmiechał się do mnie jakiś chłopak, chyba aż za bardzo.-Max zabronił nam z tobą gadać.-zaśmiał się, a ja zauważyłam, że temu panu już chyba starczy alkoholu na dziś.

-Ciekawe czemu?-zapytałam ironicznie.

-Mówił, że jak któryś Cię ruszy to zabije.-wybełkotał.

Ja już nie zwracając na niego uwagi uwolniłam nadgarstek i poszłam do góry. Jednak on nie odpuścił.

-No to radzę się posłuchać.-powiedziałam gdy znów spróbował chwycić mnie za ręke, tylko tym razem zdążyłam ją wziąć.

-Ej co jesteś taka spięta?-zapytał zdziwiony moim zachowaniem.-Nic Ci nie zrobię, dla mnie to akurat jesteś troszkę za młoda.

-Pocieszające.

-Chcesz się trochę lepiej bawić? Bo widzę, że tu piętnastej nie ma a ty już jesteś znudzona.

Co fakt to fakt, wypiłam dosyć tyle by zapomnieć o problemach, ale nie aż tyle by móc się dobrze bawić.
Dotarło do mnie, że niedługo do domu wróci Jazz i raczej zdziwi go ta sytuacja, a może nie?

-Ej księżniczko chcesz może czegoś spróbować?-zapytał i wyciągnął w moją stronę ręke, na której leżał mały woreczek z tabletkami w środku.

Pomyślałam a co mi szkodzi,. Nigdy nie próbowałam żadnych narkotyków, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. W tym momencie przestałam myśleć, co pomyśli Jazz. Po prostu chciałam się dobrze bawić, tak długo tego nie robiłam.

Chwyciłam paczuszkę do ręki i wyjęłam jedną i wsadziłam do buzi.

Continue Reading

You'll Also Like

81.7K 5.6K 29
Okładka została stworzona przy pomocy Kreatora Obrazów Microsoft. ˖⁺‧₊˚ 𓆏 ˚₊‧⁺˖ Nell Myers, nie cierpi Hero Westa, znacznie bardziej niż nie cierpi...
15.4K 1K 18
Co by się stało gdyby Hailie znów miała taką relację z braćmi?Jak by się potoczyło życie jej dzieci?I jakie niebezpieczeństwami sprowadzi ich nazwisk...
85.4K 4.4K 26
Biedronka i Lidl Czy są to wrogowie, których już nie da się pogodzić? Czy też wręcz przeciwnie? Czy silne uczucie którym jest wzajemna nienawiść...
12.4K 403 41
Jedno spotkanie. Jedna impreza. Tyle wystarczy, aby życie kompletnie się zmieniło. Czy Sohpia zakocha się w swoim stalkerze? Czy raczej uzna tę znaj...