"I hate to sing" Vkook

By Yuuki1233

13.8K 950 104

Kim Taehyung jest chłopakiem, którego życie od najmłodszych lat nie rozpieszczało. Jedyną radość w jego życiu... More

Obsada!
Rozdział 1 - Kim... Taehyung?
Rozdział 2 - Od kiedy nienawidzisz śpiewać, Tae?
Rozdział 3 - Co ty odwalasz, Tae?
Rozdział 4 - Skoro wreszcie raczyłeś się zjawić, to może coś dla nas zaśpiewasz?
Rozdział 5 - Wszystko w porządku?
Rozdział 6 - Może za przyszłość?
Rozdział 7 - Czy tak trudno ci to zrozumieć?
Rozdział 8 - Nie minęły nawet dwie godziny, a już złamałeś obietnicę.
Specjal - Mamo, Tato
Rozdział 10 - Ah...Jimin-ssi.
Rozdział 11 - Pocałuj mnie.
Rozdział 12 - Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz, Jungkook.
Rozdział 13 - Po prostu pójdziesz ze mną na randkę.
Rozdział 14 - Czyli jednak szklanka.
Rozdział 15 - Może powinniśmy zapytać o to Jimina?
Rozdział 16 - Potrzebuję czyjejś bliskości.
Rozdział 17 - "Obiecujesz, że mnie nie opuścisz?" "Obiecuję."
One - Shot świąteczny - I hate Christmas.
Rozdział 18 - Jedyną rzeczą, której potrzebujesz jest wsparcie.
Rozdział 19 - Jungkook!
Rozdział 20 - K - Karin?
Rozdział 21 -W takim razie pomogę ci w tym.
Rozdział 22 - Tak długo jak jesteś wśród żywych.
Rozdział 23 - Co wy kurwa wyprawiacie?
Rozdział 24 - Został otruty.
Rozdział 25 - Padnij!
Rozdział 26 - Tae!
Rozdział 27 - Może to nietaktowne z mojej strony, ale mam prośbę.
Rozdział 28 - Zabić Jungkooka.
Rozdział 29 - Kretyn...
Epilog

Rozdział 9 - To jest pyszne!

475 42 7
By Yuuki1233

Zaklnąłem cicho pod nosem, starając się poduszką zagłuszyć zbyt głośną muzykę, która grała w pokoju obok. Zirytowałem się kiedy jednak za wiele to nie dało.

Ta sytuacja ciągnęła się już od kilku dni. Będąc dokładnym miała swój początek w momencie kiedy Kookie z niewiadomych przyczyn obraził się na mnie. Jedno wiedziałem na pewno. Nie znalazłbym teraz tutaj ciszy i spokoju po kolejnym ciężkim dniu w szkole, spędzonym na uciekaniu i chowaniu się po kątach. Bo przecież nie mogłem z tym iść do opiekuna, ponieważ jak na złość do ciszy nocnej pozostały jeszcze długie dwie godziny. Uznałaby mnie za jakiegoś chorego psychicznie, gdybym ni z tego wpadł do jej gabinetu i zaczął skarżyć się na hałas za ścianą. Już słyszałem jej drwiący głosik odbijający się echem w mojej głowie "To jest szkoła artystyczna, panie Taehyung. Tutaj, głośna muzyka jest wręcz zalecana". Doskonale o tym wiedziałem. Szkoda tylko, że nie byłem tutaj z własnego wyboru. Krzyknąłem cicho w kołdrę, mocno sfrustrowany tą całą chorą sytuacją, w której się znalazłem.

- Co ty odwalasz, Tae? - usłyszałem roześmiany głos Jimina nie daleko siebie.

Zdjąłem poduszkę z głowy i zaskoczony spojrzałem na podtrzymującego się barierki szatyna, który aktualnie przypatrywał mi się z nie krytym rozbawieniem. Zbyt pogrążony w swoich rozmyślaniach nawet nie zauważyłem kiedy wrócił ze swojej randki. Tak, dobrze słyszeliście. Zawsze nie poważny Park Jimin był na randce i za cholerę nie chciał mi zdradzić z kim. Pomimo tego, że w ciągu jednej nocy zdążył mi powiedzieć niemalże wszystkiego o swojej osobie, tą tajemnicą postanowił mnie torturować.

Westchnąłem, podnosząc się do pozycji siedzącej. Uśmiechając się przebiegle do chłopaka, delikatnie pochyliłem się w jego kierunku.

- Jak było na spotkaniu? - spytałem, pytająco unosząc do góry jedną brew.

- Nie masz co próbować, i tak ci nie powiem - zaśmiał się, złośliwie wytykając mi język. - Nie dasz rady wyciągnąć tego ze mnie.
- Sknera... - mruknąłem, znów kładąc się na wygodnej pościeli.

Łóżko lekko zakołysało się, kiedy chłopak, nie przestając choćby na sekundę chichotać, zeskoczył na ziemię. Kiedy tylko to zrobił wyciągnąłem z pod kołdry gruby zeszyt, w którym od kilku dni zapisywałem historią o mnie i moim przyjacielu z dzieciństwa, Jungkook'u. Zagryzłem wargę, znów czując w sobie uczucie, zwane przez wszystkich tęsknotą. Pomimo tego, że był ode mnie o niecały rok młodszy, zachowywał się wówczas o wiele dojrzalej niż ja. To on był tym, który zawsze powstrzymywał mnie przed robieniem głupot. A powinno być przecież odwrotnie. Ale może właśnie z tego powodu tak bardzo uwielbiałem mu dokuczać i patrzeć jak niejednokrotnie rumienił się przez to co mu robiłem.

Żałowałem, że wtedy nie sprzeciwiłem się ojcu i pozwoliłem się wywieść na drugi koniec świata. Ale miałem wtedy siedem lat i nie miałem wtedy zbytniego prawa głosu. Nie po tym co według mojego rodziciela zrobiłem.

Mimowolnie skrzywiłem się, kiedy muzyka w pokoju obok zrobiła się głośniejsza. Zaklnąłem cicho w pościel nie mogąc dłużej już tego znieść. Wszystko miało swoje granice, a on już dawno ją przekroczył. Nie wiedziałem co wcześniej mnie powstrzymywało od porządnego rąbnięcia go w głowę.

Podniosłem się gwałtownie do góry, zrzucając przy okazji na ziemię długopis, który jak się okazało, cały czas trzymałem w dłoni. Zeskoczyłem gładko z drabinek i skierowałem się do pokoju numer "3". Mocno zapukałem zaciśniętą pięścią drzwi. Kiedy jednak nie dostałem odpowiedzi, z hukiem wparowałem do środka i niemalże od razu wyrwałem z kontaktu wtyczkę od głośników.

- Co ty odwalasz?! - krzyknął na mnie brunet, zrywając się ze swojego łóżka, na którym akurat leżał.

- Nie dość, że jesteś głuchy to jeszcze ślepy? - syknąłem, odrzucając kabel na ziemię. - Zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo tego nienawidzę, Kookie?

Słysząc moje słowa chłopak zagryzł dolną wargę, przyprawiając mnie tym samym o szybsze bicie serca. Starałem się brać głębsze oddechy by choć trochę je uspokoić. Takie ataki już niejednokrotnie zdarzały mi się w jego towarzystwie. I zazwyczaj kończyły się dla mnie nie małym problemem.

Chłopak spuścił głowę i nawet na mnie nie patrząc ponownie opadł na swoje łóżka, jednak tym razem pozostał w pozycji siedzącej. Oparł ręce na kolanach i złączył je, lekko się nad nimi pochylając. Mruknął coś cicho pod nosem, lecz nie udało mi się rozszyfrować wypowiedzianych przez niego słów.

- To wszystko? - spytał już głośniej, a ja w odpowiedzi niepewnie kiwnąłem głową.

Odwróciłem się i opuściłem jego pokój. Jednak zamiast skierować się od razu do pomieszczenia obok, ruszyłem w kierunku schodów. Przez tą awanturę zrobiłem się naprawdę głodny. A może przez to, że znów zamiast jak normalny człowiek zjeść obiad na stołówce, chowałem się po kątach?

W momencie, kiedy miałem zeskoczyć z ostatniego stopnia, drzwi wejściowe, znajdujące się dokładnie naprzeciwko mnie, uchyliły się z cichym skrzypnięciem. W pustej przestrzeni najpierw pojawiła się czupryna w odcieniu mlecznej czekolady, a następnie dosyć dobrze zbudowana sylwetka chłopaka mniej więcej mojego wzrostu. Co ja wygaduję...? Nawet przez ubrania, które miał na sobie zobaczyłem, że miał bardzo pociągającą figurę. Może nawet aż za.

- Pomóc ci w czymś? - spytałem przyjaźnie, zwracając tym samę na siebie jego uwagę.

Zauważyłem uśmiech na jego twarzy w momencie kiedy mnie zobaczył. Zeskoczyłem z ostatniego stopnia i podeszłem do niego, odwzajemniając jego wesoły grymas.

- Jestem Jackson Wang. Szukam akademika "Szkoły Artystycznej Haruman" - odparł, nawet na sekundę nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Zatem dobrze trafiłeś - powiedziałem, dłonią pokazując przestrzeń wokół siebie. - Jestem Kim Taehyung. Miło mi cię...

Przerwałem słysząc burczenie, dobiegające z mojego brzucha. Zarumieniłem się, łapiąc się za niego. Już chciałem go przeprosić, kiedy po pomieszczeniu znów rozległ się ten sam dzwiek. Z tą jednak różnicą, że nie pochodził on ode mnie. Zaśmiałem się, widząc zażenowaną minę bruneta.

- Właśnie miałem zrobić sobie coś do jedzenia. Też chcesz? - spytałem, a w odpowiedzi dostałem pojedyncze kiwnięcie głową.

Jackson poprawił torbę znajdującą się na jego ramieniu, a następnie ruszył za mną wprost do kuchni.

*JUNGKOOK*
Westchnąłem zirytowany swoim własnym zachowaniem, które towarzyszyło mi już od kilku dni. Byłem niezdecydowany i już dawno uświadomiłem sobie, że przestałem rozumieć samego siebie. Z jednej strony chciałem być blisko Tae, nawet jeśli oznaczało by to tylko w dalszym ciągu przyjaźń z nim. Ale z drugiej, nie mogłem znieść myśli, że już nigdy nie będę mógł go więcej dotknąć, tak jak to robiłem tamtej nocy. Ktoś inny będzie to robił i ta myśl sprawiała, że sama jego obecność powodowała u mnie ból, zarówno psychiczny, jak i fizyczny. A wszystko to pogarszała jeszcze obietnica, którą nieświadomie złożył mi tamtego ranka. Pomimo, że to mi nie udało się tego powstrzymać, uznał, że wszystko to jego wina. Do listy odczuć można zatem doliczyć także wstręt do samego siebie, który wyklucza się wzajemnie z satysfakcją.

Wstałem i zacząłem chodzić po niedużym pomieszczeniu, jednocześnie wyginając sobie palce w różnych kierunkach. Zawsze nimi "strzelałem", kiedy się czymś denerwowałem. To był mój taki nawyk. Pomimo tego, że dźwięki przesuwanych kości w żaden sposób nie pomagały mi uporządkować swoich myśli, dawało mi to, chociaż chwilową ulgę.

- Przestań, będziesz miał później krzywe palce - usłyszałem za sobą głos YoonGi'ego, który nagle pojawił się w otwartych drzwiach.

Zatrzymałem się w miejscu i na chwilę zapominając o swoich rozmyśleniach, spojrzałem na blondyna. Jasne włosy, które zazwyczaj miał starannie ułożone, teraz były w "lekkim" nieładzie. Każdy kosmyk odstawał w inną stronę, sprawiając, że wyglądał trochę jak postać z jakiegoś anime. Na odsłoniętym fragmencie bladej szyji znajdował się pojedynczy czerwono - siny ślad, którego pewnie nie dał rady zasłonić swoją niebieską, rozpinaną bluzą, którą miał na sobie. Wyglądał jakby wrócił z hotelu miłości, a nie jak ze spotkania w kinie.

- Widzę, że randka z Jiminem się udała, hyung - powiedziałem, znów opadając na swoje łóżko.

Usiadłem na nim po turecku i szeroko się uśmiechając obserwowałem zakłopotanego chłopaka, który w pośpiechu próbował doprowadzić do porządku swoje włosy. Kiedy wreszcie jakoś mu się to udało, odchrząknął i oparł się plecami o znajdującą się za nim szafę. Po chwili jednak zmienił zdanie i zajął swoje stałe miejsce na parapecie, znajdującym się niedaleko mojego łóżka.

- Nie całkiem - odparł w końcu, dłonią starał się ukryć swoje zaróżowione policzki. - Nie chciał mi pomóc z moim problemem, więc musiałem sam się z nim uporać w łazience.

Przez krótką chwilę wpatrywałem się w chłopaka, nie bardzo wiedząc co miał na myśli. Później jednak kąciki moich ust uniosły się ku górze, tworząc złośliwy uśmiech, kiedy wreszcie udało mi się odgadnąć na czym polegał jego "problem". Z gardła wyrwał mi się zduszony śmiech, który wyraźnie zirytował YoonGi'ego, ponieważ usłyszałem jego ciche warknięcie.

- Wybacz, hyung - powiedziałem, starając się zachować resztki powagi. - A więc problem polega na tym, że Jimin nie chciał ci właściwie dogodzić?

Chłopak kiwnął nieznacznie głową, podczas gdy ja po raz kolejny nieudolnie starałem się powstrzymać głośny śmiech, który próbował wydostać się z mojego gardła. Rzadko kiedy można było zobaczyć, żeby YoonGi czymś tak bardzo się przejmował. Zazwyczaj był na to za leniwy.

- Dziwię się, że jesteś taki spokojny - nagle westchnął teatralnie, prostując się na parapecie.

Słysząc jego słowa momentalnie przestałem się śmiać. Podejrzliwie spojrzałem na blondyna. Zauważyłem diabelski błysk w jego ciemnych tęczówkach, który zazwyczaj nie wróżył niczego dobrzego.

- Co masz na myśli?

Czułem jak całe me ciało spięło się, kiedy wypowiedziałem na głos to pytanie.

YoonGi tylko wzruszył ramionami, a następnie zeskoczył z zajmowanego przez siebie miejsca. Podszedł do biurka i biorąc z niego moją szklankę z wodą, upił z niej dosyć sporego łyka.

- Może pójdziesz na dół i sam się przekonasz?

Mówiąc to wyszedł z pokoju, zostawiając mnie z dodatkową, nową wiązką myśli, od których powoli zaczynała mnie już boleć głowa. Nie mogąc ich już dłużej znieść zamknąłem oczy i położyłem się, mając nadzieję, że w ten sposób się ich pozbędę. Kiedy jednak to się nie stało znów podniosłem się do pozycji siedzącej. Nawet nie trudząc się z założeniem butów, na boso ruszyłem schodami na parter.

- O co mu mogło chodzić? - spytałem samego siebie, zamyślony drapiąc się po głowie.

Widząc szeroko otwarte drzwi do kuchni od razu skierowałem się w jej kierunku. Zatrzymałem się jednak, słysząc dobiegające stamtąd śmiechy. Ostrożnie zerknąłem do środka. Zdziwiłem się widząc tam swojego przyjaciela wraz z ciemnowłosym chłopakiem, którego pierwszy raz widziałem na oczy. Poczułem dziwny ucisk w żołądku, a wcześniej jedzony obiad zaczął mi podchodzić do gardła, domagając się wolności. I to uczucie jeszcze bardziej się nasiliło, gdy pomarańczowowłosy podał chłopakowi talerz ze spaghetti, które prawdopodobnie sam przygotował.

Wiedziałem, że Tae gotował tylko i wyłącznie dla siebie. Nawet w dzieciństwie nie złamał tej zasady. Więc pomimo tego, że wielokrotnie o tym marzyłem, wiedziałem, że nigdy nie uda mi się spróbować jego kuchni. A teraz miałem przed oczami bruneta, który lada moment miał spełnić jedno z wielu moich marzeń z Tae w roli głównej.

- To jest pyszne! - krzyknął nagle nieznajomy, a ja poczułem się tak, jakbym rozpadł się na miliardy drobnych kawałków.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pojawia się Jackson i zaczynają się kolejne kłopoty.
Jak jego relacje z Tae wpłyną na decyzje Jungkook'a?
Czy Taehyung w końcu dostrzeże w chłopaku swojego młodszego przyjaciela z dzieciństwa,
za którym tak tęskni?
Co to za sprawa,
przez którą ojciec chłopaka musiał go wywieść z kraju
na dziesięć długich lat?

Pozdrawiam,
~Yuuki

Continue Reading

You'll Also Like

11.5K 1.1K 34
{ zᥲkońᥴzoᥒᥱ } Gdy 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 dobiegło końca, Park Jimin sięgnął po notes, spisując w nim wszystkie ważne chwile. mgy+pjm tagi: angst; diary
24.4K 2.2K 54
W powieści występują brutalne sceny przemocy seksualnej, przemocy fizycznej oraz plastyczne opisy morderstw. Jeśli nie lubisz mocnych książek, to pro...
13.3K 2.1K 12
|Zakończone| Hoseok mówi do kwiatów, a Yoongi uważa, że to niesamowite.
3K 251 2
"Co ty wiesz o zaliczaniu..." Spin-off "How i met your daddy", w którym Jimin marzy o spokojnych świętach, Yoongi spaniu, Taehyung nowej parze dzieci...