Zapamiętaj |Miraculous| ✔

By Hogatka

760K 65.6K 54.1K

"Kochać to stracić. Jeśli pokochasz, stracisz wszystko. Miłość jest dla ludzi głupich. Zapamiętaj to, Adrieni... More

[ ZANIM ZACZNIESZ CZYTAĆ ]
0 | droga powrotna
1 | chłopiec ze złamanym sercem
2 | oczy w kolorze fiołków
3 | na szczęście
4 | poza pustką
6 | volpina
7 | dusze ze szkła
8 | szkarłatny początek
9 | serce w kawałkach
10 | stowarzyszenie złamanych serc
11 | nieulotne
12 | zawsze
13 | zakazane wspomnienia
14 | zapomniane
15 | nad życie
16 | błędy
17 | coraz bliżej
18 | metamorfoza
19 | bez pożegnania
20 | upadek
21 | reaktywacja
22 | niewiara
23 | obietnice
24 | urodziny
25 | słowa z papieru
26 | zagubione dusze
27 | bez ciebie
28 | po drugiej stronie duszy
29 | przypadkowo zakochani
30 | wróżba
31 | opiekun
32 | kruchość
33 | niewłaściwi
34 | skrawek miłości
35 | odłamki
36 | dom cieni
37 | czerwona sukienka
38 | labirynt
39 | huragan
40 | decyzje
41 | kotwica
42 | pod maską
43 | anioł stróż
44 | kroki
45 | światła
46 | mała nadzieja
47 | ostatnie promienie słońca
48 | niebajka
49 | drogowskazy
50 | ostatni płomień nadziei
finał | mgła
epilog | zapamiętaj
Niezapominajki.
perfidna reklama one-shota

5 | życzenie

18.1K 1.6K 1.3K
By Hogatka

- Myślisz, że znamy się w rzeczywistości?

Jego głos wyrwał ją z chwilowego zamyślenia. Przed chwilą uwolniła dziewczynę spod panowania Akumy i była wykończona. Przysiedli na jednym z dachów, żeby na moment odetchnąć. Na niebie zagościły już pierwsze gwiazdy i posyłały im nieśmiałe uśmiechy z góry. Paryż powoli zasypiał.

- Nie myślę o tym.

- A ja tak. Bez przerwy - mówi chłopak, błądząc wzrokiem po ciemnym niebie. - Bardzo chciałbym wiedzieć, kim jesteś.

- Rozmawialiśmy o tym wiele razy.

- Owszem, My Lady. Ale nigdy nie poznałem powodu twojej niechęci. Dlaczego tak bardzo tego nie chcesz? Może się znamy.

- Właśnie dlatego - skwitowała krótko, starając się na niego nie patrzeć. - To mogłoby wszystko zmienić. Powinniśmy skupiać się na naszym zadaniu, nie na sobie. Co byś zrobił, gdybyś dowiedział się kim jestem? No co? Każdy z nas ma swoje życie, innych znajomych, inne problemy. Łączy nas tylko rzeczywistość odwrócona do góry nogami - kiedy przywracamy jej kolory, rozchodzimy się w swoje strony. To nie może się zmienić. Nie możemy widzieć w sobie kogoś innego, niż partnera - podsumowała, po czym dorzuciła cicho. - Chociaż i tak zabrnęliśmy za daleko, bo mam cię za dobrego przyjaciela.

Granice stają się niczym, kiedy kochasz.

- No tak. Jasne.

Milczą przez chwilę, wpatrując się w granatowe niebo, zalane milionami złotych punkcików. Świat był tak spokojny, jak nigdy dotąd. Kątem oka spojrzał na jej twarz, policzki oblane piegami i uśmiechnął się sam do siebie. Wpatrywał się w nią intensywnie, jakby próbując nauczyć się jej na pamięć. Mogli tak pozostać. Stać pod śpiącym niebem, z daleka od gwaru świata, wpatrywać się w siebie bez słów i nie myśleć o upływających minutach. To wszystko było na wyciągnięcie ręki.

- Boję się, że będziesz zawiedziony - mówi nagle, nieśmiało spuszczając wzrok.

- To niemożliwe, My Lady. Z maską, czy bez maski - zawsze będziesz wyjątkowa.

- Nie rozumiesz. Nie jestem taka, jak teraz. Nie jestem odważna, pewna siebie, zaradna. Nie potrafię nawet poprawnie skleić zdania. Gdybyś mnie poznał, bardzo byś się rozczarował. Dlatego lepiej o sobie nie wiedzieć. Nie mam pojęcia, czemu ci to wszystko mówię.

- Nieważne, kim jesteś - delikatnie ujął jej ramiona i delikatnie przysunął do siebie. - Choćbyś miała upaść jeszcze tysiąc razy, ja zawsze będę obok, żeby pomóc ci wstać. Nie uciekaj ode mnie. Gdziekolwiek pójdziesz, ja tam będę. Zawsze cię znajdę. Pozwól mi siebie poznać. Proszę.

Otworzyła usta, ale nic nie powiedziała. Zamiast tego chwyciła jego dłoń i skierowała ku niebu. Srebrzysta wstęga przemknęła po czarnym tle i w mgnieniu oka zniknęła gdzieś za horyzontem.

- Pomyślałeś życzenie? - odwróciła się w jego stronę. - Niektórzy twierdzą, że to tandetne, ale i tak w to wierzę.

- Moja mama też w to wierzyła.

- Wierzyła? Czyli już nie wierzy?

- To skomplikowane - uśmiechnął się smutno. - Ale jestem pewien, że miała rację. Jestem też pewien, że któregoś dnia zobaczę cię bez maski.

- Możesz sobie pomarzyć, bo to się nigdy nie zdarzy. Muszę iść. Jest już późno, a ja mam jeszcze milion rzeczy do zrobienia i matematykę do przepłakania. Trzymaj się - uścisnęła jego dłoń i chwilę później już jej nie było.

Kiedy Adrien był mały, mama zawsze mówiła mu, że kiedy człowiek odchodzi, to jego dusza trafia do nieba, by spotkać się z innymi i świecić z góry do osób, które za nią tęsknią. Może parę lat temu brzmiało to bardziej bajkowo, lecz głęboko wierzył, że mama spogląda na niego z drugiej strony nieba i cały czas prowadzi go w dobrą stronę. Może nie ma jej obok, ale jej miłość pozostała.

Obiecał sobie, że nigdy nie zostawi Biedronki. Cokolwiek by się działo, choćby niebo miało spaść im na głowę - on zawsze będzie gotów jej pomóc. Nic złego nie może się jej stać. Nie może stracić kolejnej osoby, którą kocha.

A gwiazdy spojrzały na nich ostatni raz, okrywając tajemnicą ich życzenie - jedno i to samo.

*

- Znowu wyglądasz inaczej, bynajmniej nie w pozytywnym sensie - Nino ponownie poddał jego stan psychiczny surowej krytyce, przyglądając mu się bacznie. - Twoja tajemnicza dziewczyna wyrzuciła cię za drzwi, czy spoliczkowała cię naleśnikiem?

- Nie mam żadnej tajemniczej dziewczyny. Mówiłem już. Nie zmrużyłem oka w nocy. Dzisiaj pewnie też się nie wyśpię, bo mam zaplanowaną sesję na cały dzień. Do mojego domu przyjeżdża dwanaście modelek z Hiszpanii - ojciec wydaje jakaś absolutnieoszałamiającofantastyczną nową kolekcję, a sesja ma być pewnym przedsmakiem. 

- Dwanaście modelek? - zdziwił się Nino.

- DWANAŚCIE MODELEK??? - tym razem zdziwiła się Marinette, ale nieco bardziej efektownie. - Eee... w sensie... Dwanaście to dużo.

- No, stary! - Nino klepnął go przyjacielsko po plecach. - Gratulację! Może dzisiaj do ciebie wpadnę - radosne ożywienie zgasło jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki, kiedy dosięgnęło go mordercze spojrzenie Alyi. - Znaczy wpadłbym, gdyby nie to, że jestem już zajęty. Kwiatuszku, to nie tak!

Podczas gdy Nino usiłował udobruchać obrażoną Alyę, Adrien odwrócił się w stronę Marinette, usiłując nie zwracać uwagi na pokaźne rumieńce na jej policzkach. O dziwo zawsze gdy rozmawiali, sprawiała wrażenie bardzo zdenerwowanej, a on za bardzo nie rozumiał dlaczego.

- Wszystko okej?

- Nie. Tak. Tak. Dwanaście modelek z Hiszpanii. Boże. Tak. Nie słuchaj mnie, proszę - wydukała, po czym schowała twarz w podręcznik. - To najgorszy dzień mojego życia. Alya, zabij mnie.

- Uspokój się. Ciebie przynajmniej nikt nie chce zdradzić z DWUNASTOMA modelkami z Hiszpanii.

- To był tylko żart.

- TWOJA TWARZ JEST ŻARTEM.

Alya i Nino nie pogodzili się po pierwszej lekcji. Ani po drugiej. Ani po trzeciej. Ani po wyjściu ze szkoły, kiedy oboje krzyczeli, że siebie nienawidzą. Podsumowując, gorzej być nie mogło.

*

A jednak.

- Brakuje nam jednej modelki - zauważył asystent fotografa, z prędkością światła przeliczając rozchichotane nastolatki. - Jest ich jedenaście.

- GDZIE DO JASNEJ CHOLERY JEST DWUNASTA MODELKA? NIE STÓJ TAK, DURNIU, POSZUKAJ JEJ. 

Adrien właściwie lubił swoją pracę, ale wolał pozować samotnie. Wówczas wszystko szybciej przebiegało, nikt nie robił niepotrzebnych problemów, sesja przebiegała bez większych niepowodzeń. Ale nigdy nie protestował, kiedy narzucano mu współpracę.

Aż do dzisiaj.

Kiedy do jego domu wbiegło kilkanaście radosnych dziewczynek w różowych sukienkach i gładzi szpachlowej na twarzy, która prawdopodobnie była makijażem, był o krok od samobójstwa. Z dziwnych przyczyn przyciągał uwagę istot mniej kumatych, dajmy na to takiej Chloe, ale nawet ona potrafiła być bardziej dystyngowana, niż zgromadzenie dziewczynek w różu.

Chciał jak najszybciej zakończyć ten dzień, jednak nastąpił problem, kiedy okazało się, że zniknęła jedna modelka. Fotograf zdążył nakrzyczeć na każdego z osobna, a owej modelce podświadomie urządzić pogrzeb. 

Adrien uznał, że najlepszym rozwiązaniem będzie ucieczka od tej całej patologii i cichaczem wymknął się do kuchni, bo jak szukać szczęścia, to tylko w lodówce. Okazało się, że nie tylko on wpadł na ten pomysł. Przy lodówce stała drobna dziewczyna z burzą kasztanowych włosów. Była zajęta jedzeniem pizzy. JEGO pizzy.

- Przepraszam?

- O, cześć. Tamci czego się znowu drą? Nawet nie można zjeść pizzy w spokoju - westchnęła dziewczyna, czule spoglądając na jedzenie. - Praca modelki to piekło, koleś, nie wiesz, na co się pisałam. Najchętniej odżywialiby nas samą wodą i wodą, czasami wodą, ewentualnie wodą w ramach urozmaicenia. Poza tym większość tych idiotek ma chyba tampon zamiast mózgu, a jedyne, co mówią to HIHIHIHI. I jedzą tylko sałatki. No i wodę, woda obowiązkowo. Ja tam wolę hamburgery.

- Myślę, że powinnaś wracać do pozostałych. Czekają na ciebie - wyjaśnił jej grzecznie, modląc się, aby nie pożarła mu całej pizzy. - Fotograf to zdecydowanie nie Archanioł Gabriel.

Modelka prychnęła, ponownie rzuciwszy się na lodówkę, a on tylko jęknął, przekonany, że dziewczyna opustoszy mu niebawem kuchnie.

- Zaraz do nich wrócę, niech się o mnie nie martwią. Złość piękności szkodzi. Mam dosyć tej sekty plastików. Od rana jarają się jakimś cholernym Adrienem, który podobno jest piękniejszy od Jezusa i Bóg wie jeszcze kogo. Ja tam nikogo takiego nie zauważyłam. Pewnie to jakiś pseudomodel z ilorazem inteligencji równym minus dziesięć i znacznie za wysokim mniemaniem o sobie. Nienawidzę takich ludzi, stary. Najchętniej posadziłabym ich na krześle elektrycznym i uratowałabym świat od ameb umysłowych. Rany, czemu camembert jest na każdej półce? Nie ogarniam tych ludzi. Jak oni żyją? Pewnie to przez tego całego Adriena, koleś, mówię ci. U mnie jak już jedzą ser, to zawsze żądają goudy, innego frajerki nie zjedzą. Adrien pewnie też ma takie kretyńskie wymagania i stąd ten camembert. Nawet go nie widziałam, a już idioty nienawidzę.

Sądząc po odgłosach z kieszeni, Plagg właśnie się obraził, a Adrien bezskutecznie usiłował się nie roześmiać. Odgłosy z salonu przybierały na sile. Fotograf zaczął kląć we wszystkich znanych mu językach, a dziewczyna wciąż niewzruszona przeżuwała kawałek pizzy. 

- Nie przejmuj się, on tak zawsze. Czasem jeszcze czymś rzuca, ale to okazjonalnie. Całe szczęście, że to ostatni dzień mojej pracy. Od jutra przeprowadzam się do KFC. 

- Ostatni?

- Ta. Sekta Plastików wraca do Hiszpanii, a ja zostaję tutaj. Od wieków nie byłam w Paryżu. Większość mojego życia spędziłam w szkole dla modelek, gdzie poznałam te tępe idiotki i nie mogłam jeść pizzy. Zabronić człowiekowi jedzenia pizzy, to tak jak kazać komuś przestać oddychać. Na szczęście teraz będę mieszkać z dziadkiem, który nie zamyka lodówki na kłódkę.

- Rodzice mojej koleżanki, Marinette, prowadzą świetną piekarnię. Daję słowo, że są lepsi niż KFC.

- Nic nie jest lepsze od KFC. Ale nie omieszkam tego sprawdzić. Możesz podać mi adres tej swojej dziewczyny, polecę tam od razu po sesji.

- Marinette to tylko koleżanka - zmieszał się. - W pewnym sensie mam kogoś in...

- Ta, jasne. Każdy zaczyna od "koleżanki" - wywróciła oczami, uśmiechając się dwuznacznie. - Taka jest kolej rzeczy. Najpierw koleżanki, potem dzieci. Dobra, muszę się zbierać, bo ten oszołom zaraz wystrzeli mnie w kosmos. Po sesji z Sektą Plastików, mam pozować do zdjęć z tym PożalSięBoże Adrienem, chyba tego nie przetrwam. Wszystkie Plastiki patrzą się na mnie, jakbym zabiła im rodzinę, bo to ja będę pozować z nim, nie one. Szczerze mówiąc, to chętnie bym się z którąś z nich zamieniła, bo nie uśmiecha mi się pozowanie z jakimś porąbańcem. W sumie, pogadam o tym z fotografem.

Nagle przeszła go wizja pozowania u boku jednej z przesadnie radosnych dziewuszek w różach i brokatach i na chwilę zamarł. Z prędkością światła rzucił się ku szatynce i zatarasował jej drzwi.

- Pseudomodel porąbaniec wolałby towarzystwo dziewczyny, która zabiła jego lodówkę, niż członkini Sekty Plastików - spojrzał na nią błagalnie, lekko unosząc kąciki ust. - Jestem Adrien.

- O? Poważnie? Myślałam, że będziesz przystojniejszy - skwitowała, przyglądając mu się uważnie. - Okej, zgadzam się. Mam nadzieję, że Marinette nie będzie zazdrosna.

- Co cię tak naszło z tą Marinette? To tylko znajoma z klasy.

- Bo ja wiem. Wasze imiona do siebie pasują. Jak pizza i ja - westchnęła z rozmarzeniem. - Valeria. Idę o zakład, że facet już zamówił mi trumnę. To do zobaczenia. Możesz zamówić drugą pizzę - oznajmiła, po czym wyszła, a krzyk dochodzący z salonu dał do zrozumienia, że nie została ciepło przyjęta.

- Też to widziałeś? - Plagg wysunął głowę z jego kieszeni.

- Śmierć mojej pizzy? Owszem. Może jeszcze coś zostało.

- Poczucie humoru masz po ojcu. Zawsze był z niego straszny sztywniak - ziewnął Plagg, dobierając się do camemberta. - Idź już, fanki na ciebie czekają.

- Zawsze?

- Zawsze, bo... w sensie, od kiedy tu jestem - poprawił się szybko i nim Adrien zdążył zadać kolejne pytanie, już został porwany przez fotografa, wysłuchując tysiąca pretensji, czemu nie ma go na sesji.

Plagg odprowadził go wzrokiem, z pewnym smutkiem zatrzymując się przy starej fotografii rodzinnej. Adrien, Gabriel i Lousie.

- Wiesz o wiele mniej, niż mogłoby się wydawać...

***

Rozdział powstał w katastroficznych warunkach, bo pies usiadł mi na klawiaturze (mój pies to lablador z wielką dupą, he) i coś zepsuł. A było zaadoptować szynszyla.

Nowy rozdział chyba we wtorek (czyli dzisiaj, aw), o ile nie zabraknie mi czasu i weny, a o to pierwsze może być trudno, bo mam w środę sprawdzian z majcy, a mój mózg obecnie przybrał postać zająca z czekolady i nie czai bazy. So sad.

Moja przyjaciółka uważa, że Nino powinien dostać miraculum lisa, bo byłby seksowniejszą Volpiną od Lilki #HasztagNinoNaVolpine

Amen.

Continue Reading

You'll Also Like

72.4K 1.6K 44
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
17.1K 664 77
Nie wszystko zgadza się z fabułą serialu. Akcja dzieje się po sezonie piątym. ,,- Więc wiesz co masz zrobić? - Oczywiście, że tak. - Pamiętaj trzymaj...
71.9K 3K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
23.8K 4K 24
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...