Nawrócić zabójcę

By _LadyN_

1.8K 196 22

Jestem szkolona od najmłodszych lat na zabójcę. Mam zabijać na rozkaz, nie mieć serca, nie mieć skrupułów... More

=Prolog=
= 1.=
= 2.=
= 3.=
= 4.=
= 5.=
= 6.=
= 7.=
= LA =
= 9.=
= 10.=
= 11.=
= 12.=
= 13.=
= 14.=
= 15.=
= 16.=
= 17.=
= 18.=
= 19.=
= 20.=
= 21.=

= 8.=

65 10 4
By _LadyN_

Siedziałam grzecznie na korytarzu szkolnym pod bacznym okiem woźnej. Było to dość komiczne. Jakieś dziesieć minut temu patrzyłam się na nią, a ta zaczeła się trzęść ze strachu i szturchać mnie w bok kijem od szczotki karząc przy tym odwrucić wzrok. Brawa dla dzielnej kobiety w niebieskim fartuszku.

Siedziałam na parapecie(woźna bała się stac 2 metry ode mnie a co dopiero zwrucić uwage o parapecie) i machałam nogami. Spokojnie analizowałam to co się stało.

Nie czułam się z tym jakoś źle. Nic wielkiego przecierz nie zrobiłam. No okey udusiłam chłopaka i co z tego? Widocznie mu sie nalerzało. Czułam się z tym hmmm... w sumie to normalnie. To było dla mnie normalne.

Drzwi do gabinetu dyrektora otworzyły się. Zza drewnianej powłoki wyszła Diana i Will. Tuż za nimi pojawił się też i szef tego całego burdelu.

Brunet podszedł do mnie i szarpiąc moim przedramieniem zmusił do zejścia z niewygodnego parapetu.

- Ała?!- podnioslam jedną brew do góry spoglądając na Willa

- Zamknij się- warknoł. Zostałam popchnieta w strone szklanych dzrwi prowadzących na zewnątrz.

***

Żuciłam torbę w kont ściągając buty.

- Cześć jak czapka! Jak dzionek?- przed naszą trujką pojawil się (jak zawsze) w sielskim nastroju James.

- I czego się szczerzysz?!- warkneła tym razem Diana

- Ojej już nawet uśmiechnąc się nie można?- zrobił smutną minkę, a następnie zwrócił sie do mnie ponownie z uśmiechem- Jak tam w szkole córcia? Działo się coś ciekawego?- dla sprostowania Diana i James zwracają się do mnie często jak do swojej córki w razie jakiś podsłuchów czy coś w tym stylu.

Mężczyzna najwidoczniej o niczym nie wiedział. Uśmiechnełam się na tą myśl.

- A całkiem spoko tatko. Na jednej przerwie udusiłam takiego jednego blondasa. Dzień jak codzień. A jak u ciebie?- odpowiedziałam obojetnym tonem spoglądając na mojego rozmówce.

James pobladł lekko. Zamrugał parę razy, a jego oczy pokazywały zagubienie. Przygryzłam policzek od środka, żeby nie parsknąc śmiechem.

- Taa też spoko. Tylko dwa spotkania.

- Jesteście pojebani!- krzykneła Diana kończąc rozmowe o dzisiejszym dniu.- Czy ty siebie słyszysz James?! Ona prawie zabiła czlowieka.

Prawie?! Jak to prawie?!

Kurwa ten sukinsyn ma dużo szczęścia.

- Ach no tak. Więc yyy...- mężczyzna podrapał się po karku i rozejrzał zagubiony po pomieszczenu szukając pomocy.- Masz szlaban młoda damo. Nie możesz wychodzic na rower przez tydzień- starał się brzmieć stanowczo co mu nie wyszło

- Ale ja nie jeżdże na rowerze. Ja nawet nie mam roweru- ciągnełam dalej temat. Było to bardzo zabawne,a kontem oka widziałan gotującą się już ze złości Dianę.

- To ten idź do pokoju i nie wyjdziesz z niego aż do kolacji

- Oj zamknij się już! A ty na góre, Mija!- kobieta wskazała palcem schody dopełniając swój nakaz.

Chwycilam za torbę i szybkim krokiem udałam się do pokju.

***

Tak jak mi kazali nie wychodzilam z pokoju aż do kolacji. Po posiłku i skończeniu wieczornej toalety wylądowałam w łóżku. Taka niespodzianka.

Niestety nie bylo mi dane spotkanie z miekką poduszką, gdyż mój telefon zawibrował. Wziełam użądzenie z szafeki nocnej i odblokowałam ekran.

Brook:
Mam nadzieje, że nas tak nie udupisz

Ja:
Jak zasłużycie...

Brook:
Nawet tak do niej nie pisz, bo się idiotka boi i zeżarła 3 pudełka lodów w tym jedne moje /Ross

Ja:
Macie lody i mnie nie zaprosiłyście? Za to wieszam na pasku i ćwiarkuje.

Brook:
Tak jakby byłaś zajeta duszeniem ludzi. Kończę bo Brook zaczla wpierdalać lody waniliowe z nachos

Ja:
Współczuje i zazdroszcze. Dobranoc

Nieotrzymawszy odpowiedzi odłożylam telefon na jego miejsce. Wtuliłam się w podusie i zamknełam oczy z zamiarem odpłynięcia do krainy Morfeusza. Ale po co kurwa dac mi się wyspać? Musiał ktoś jeszcze napisać. W pierwszej chwili pomyślałam, że Ross po rozbrojeniu Brook odpisala. Chwyciłam za telefon i zobaczyłam nadawce wiadomości Luke.

Luke:
Nie tym razem suko

Ja:
Od kiedy w piekle jest zasięg?

Luka:
Nie wiem, ale w szpitalu mają całkiem niezły

Ja:
Miałam nadzieje, że jednak wylądujesz po drugiej stronie

Luke:
Nie tym razem. Ale nie myśl sobie, że żałosna próba podduszania mnie przestraszy

Ja:
Próba? Jak upadałeś nieprzytomny na ziemię nie wyglądalo to na próbę

Luke:
Nie pozbędziesz się mnie kocie

Continue Reading

You'll Also Like

26.6K 901 27
Elizabeth była tylko dzieckiem, była dzieckiem które musiało za szybko dorosnąć No bo jak ma zachować się osoba która jako dziecko przeżyła piekło st...
9.2K 190 22
historia opowiada o grupie przyjaciół nagrywających materiały na YouTube, może będzie więcej związków w tej grupie? Zapewniam was że będzie ciekawie...
65.9K 3.3K 9
Druga część dylogii ,,Racing" Życie Mili Taylor układało się wspaniale od 5 lat. Miała dobrą pracę, wspaniałych przyjaciół, a co najważniejsze miała...
9.2K 344 33
Nowa uczennica Faustyna przychodzi do nowej szkoły gdzie poznaje pewną grupę przyjaciół i chłopaka o imieniu bartek. Mogą być czasami ❗️18+❗️ zaczyna...