Rodzina Monet- historia Haili...

Від wiksai

31.9K 1.5K 1.1K

Hejaa, witam was w kolejnym opowiadaniu o RM. Jeśli jeszcze nie widzieliście poprzednich to zapraszam 💗 UWAG... Більше

I.
II
III
IV
V
VI
VII
VIII
IX
X
XI
XII
XIII
XIV
XV
XVI
XVII
XVIII
XIX
XX
XXI
XXII
XXIII
XXIV
XXV
XXVI
XXVII
XXVIII
XXIX
XXX
XXXI
XXXIII
Epilog.

XXXII

825 44 27
Від wiksai

Obudziłam się po ósmej. Od samego rana źle się czułam, ale nie zwracałam na to uwagi.

Śniadanie zjadłam w kuchni, ale odrazu po tym wszystko zwróciłam.
Potem zawołał mnie Vince. Chciał porozmawiać, czego ja kompletnie nie chciałam. Od początku wiedziałam, że to sie skończy, tak jak zwykle.

Usiadłam na fotelu. Wbijałam paznokcie w dłonie.

- Czy mogłabyś wytłumaczyć mi twoje wczorajsze zachowanie?

Westchnęłam.

- Wyszłam z domu, bo nie chciałam z wami rozmawiać. Byliście strasznie przytłaczający, straciliście do mnie całkowicie zaufanie, więc to wyjście i tak nic nie zmieni.

- Zmieni. Pokazujesz, że wciąż nie możemy ci ufać, Hailie.

Powstrzymałam się od prychnięcia.

- Nie chciałam znowu się zabić. Bolała mnie głowa, więc wzięłam dwie tabletki. Potem bolał mnie brzuch i głowa więc wzięłam kolejne dwie bo zapomniałam o poprzednich. Zrobiłam to niechcący.

Vincent nie odezwał się.

- Czyli nawet teraz mi nie wierzysz. - pokręciłam głową. - Po co mam się tu produkować jak i tak w nic mi nie wierzysz? Może odrazu stąd pójdę?

- Nie, Hailie, nie pójdziesz. Dlaczego nam nie odpisywałaś?

- Bo nie chciałam z wami rozmawiać.

- Dlaczego więc odpisałaś dla Adriena?

- Bo on nic nie zrobił i obiecał, że nie powie gdzie jestem?

- To nieodpowiedzialne. Powinien nam powiedzieć, jestem twoim..

- Opiekunem prawnym, tak wiem.

Vince westchnął.

- A więc dobrze. Przez następny miesiąc, nie wychodzisz na żadne spotkania, z kimkolwiek. Masz szlaban. Przy posiłku będziemy cię kontrolować. Za dwa tygodnie jest bankiet, na który pójdziesz razem z nami. Możesz iść.

No chyba żarty.

Nie miałam zamiaru dyskutować z bratem, bo wiedziałam, że to tylko pogorszy moją sytuację.

Wstałam z miejsca i poszłam do pokoju. Zamknęłam drzwi i przy nich usiadłam.

Czułam się okropnie. Fizycznie i psychicznie.
Z szafki nocnej wyciągnęłam żyletkę.

Odkryłam kawałek brzucha i przyłożyłam metal.

Pierwsza,
druga,
trzecia,
czwarta,
piąta,
szósta,
siódma,
ósma.

****

Dwa tygodnie później.

Zeszłam niechętnie na obiad. Przy stole siedział Dylan.

Nałożyłam porcję mięsa z ryżem i usiadłam obok niego.

Gdy chciałam wstać od stołu po zostawieniu jednej trzeciej, brat mnie zatrzymał.

- E, e, e. Masz zjeść wszystko.

Wywróciłam oczami, ale to zrobiłam.
Dopiero wtedy wróciłam do siebie. Wbiegłam do łazienki, odkręciłam wodę w kranie i kucnęłam przy toalecie.

Po doprowadzeniu się do porządku, przebrałam się w sukienkę, w której idę na bal.
Nałożyłam na nią luźną marynarkę, aby nie było widać mojej sylwetki, przy obcisłej górze sukienki oraz świeżych ran na rękach.
Na dole, na szczęście, nie przylegała do ciała.

Ułożyłam włosy i zrobiłam makijaż. Niedługo potem, zeszłam na dół.

Jechałam w samochodzie z Vincentem i bliźniakami. Istny koszmar.

Miałam szczęście, że niezbyt mnie zaczepiali.

Po dojechaniu na miejscez na początku chodziłam wszędzie za trójką najmłodszych braci, ale potem mi się znudziło więc stanęłam w miejscu. Podszedł do mnie Adrien.

- Już myślałem, że nie odstąpisz ich na krok, Hailie Monet.

- A ja już myślałam, że cały wieczór będę łaziła za nimi w kółko, Adrienie Santanie.

- Jak się czujesz?

- Dobrze. - uśmiechnęłam się, chcąc aby chociaż trochę w to uwierzył.

- Cieszę się. Co ty na to, aby pójść gdzieś odpocząć?

- Z chęcią.

Ruszyliśmy na drugie piętro. Szliśmy przez długi korytarz, Adrien w końcu wszedł do jakiegoś pokoju, więc zrobiłam to samo.

Naprawdę potrzebowałam izolacji od tamtych ludzi.

Sztayn stanął naprzeciwko mnie, patrząc mi się w oczy.

- Cudownie dziś wyglądasz, Hailie Monet. - położył ręcę na moich biodrach.

- Ty też niczego sobie, Adrienie Santanie.

Mężczyzna schylił się lekko, po czym złączył nasze usta.

- Nie jest ci za gorąco? Mamy czerwiec. - zapytał po chwili.

- Nie. Jest okej.

- Jak uważasz.

Ponownie złożył pocałunek na moich ustach, którego odrazu oddałam.
Ręce zarzucone miałam na jego karku. On swoje przesuwał powoli wyżej.

Nie chciałam by poczuł. Nie mógł poczuć.

Lekko się odunęłam, ale jego ręce były już mniej więcej na wysokości żeber. Mężczyzna zmarszczył brwi.

- Hailie?

Przełknęłam ślinę.

- Dlaczego jesteś taka chuda?

Cofnęłam się kilka kroków, oparłam się o ścianę.

- Hailie, ile ty jesz?

- Jem normalnie.. - wyszeptałam.

- A potem idziesz wywoływać wymioty? Dlaczego wróciłaś do zaburzeń?

Widać było, że był zmartwiony i przejęty.

Ale nikt nie miał się o tym dowiedzieć. Oczy zaszkliły mi się.

- Ja.. Nie wróciłam, poprostu ostatnio jem trochę mniej, ale wszystko jest okej.

Adrien skanował mnie wzrokiem.

- Zdejmij marynarkę. - zarządził po chwili.

- Po co? Jest zimno i..

- Hailie. - przerwał - Zdejmij marynarkę.

Mój oddech przyspieszył.

Wbiłam paznokcię w skórę.

Rozpięłam marynarkę, ale jej nie zdjęłam. Odkryłam poprostu talię.
To musiało mu wystarczyć.

Szatyn podszedł kilka kroków do mnie.
Dotknął swoimi dłońmi mojej talii.

- Dlaczego, perełko? Nie wmawiaj mi, że wszystko jest okej. Kiedy ostatnio jadłaś? Normalnie jadłaś. - patrzył mi prosto w oczy.

Czułam się okropnie. Jak najgorsza osoba jaka istnieje.
Z oczu pociekły mi łzy.

- Jakieś trzy tygodnie temu.... - wyszeptałam jak najciszej tylko mogłam.

- Hailie..

- Ja.. poprostu chciałam czuć się dobrze..

- Nie potrzebujesz do tego się głodzić. Miałaś cudowną figurę i bez tego. Nie możesz robić sobie tak ogromnej krzywdy.

Załkałam.

Szatyn przytulił mnie. Oparłam głowę na jego ramieniu.

- Ale nie możesz też siebie obwiniać i oczekiwać, że przestaniesz to robić odrazu. Małymi kroczkami do celu, pamiętaj o tym. Jestem tu aby cię w tym wspierać. Nie jesteś z tym sama. Jasne?

Skinęłam głową. Wiedziałam, że miał rację.

Staliśmy tak przez dłuższą chwilę.
Ja wtulona w jego ramię
i on, głaszczący mnie lekko po plecach.

Jego oddech mnie uspokajał. Cały on mnie uspokajał.

- Perełko?

- Hm? - odsunęłam lekko głowę.

- Powiesz mi co zaszło te dwa tygodnie temu?

Westchnęłam i trochę  się odsunęłam.

- Vince zapisał mnie na terapię tylko po to by dowiadywać się czy mówię im prawdę. Zdenerwowałam się i jakoś tak wyszło. - wzruszyłam ramionami.

Nastała cisza.

- Powinnaś zacząć chodzić na terapię. - odezwał się w końcu - Jeśli martwisz się, że Vince wybierze złego terapeutę, sama to zrób. To w końcu twoje życie i masz pełne prawo wyboru terapii i terapeuty.

Westchnęłam.
Miał rację i donrze o tym wiedziałam. Jednak czy chciałam? Czy byłam gotowa przejść przez ten proces?

- Wiem, tak zrobię. - odpowiedziałam, starając się brzmieć przekonująco, lecz kompletnie mi nie wyszło.

- Hailie. - Adrien wziął mój podbródek w dwa palce i lekko uniósł moją głowę. - To dla twojego dobra. Nie robisz tego dla kogoś, tylko dla siebie. Jesteś cudownąz wartościową i piękną kobietą i musisz dążyć do tego by to zauważyć. - w oczach stanęły mi łzy.

Nie czułam się tak nawet w jednym procencie.

Nie byłam w stanie zaufać też słowom szatyna. Co jeśli to były jedynie puste kłamstwa? - Te pytanie krążyło mi po głowie od zawsze.

- Nie umiem. - wyszeptałam w końcu, kręcąc głową. - Nie umiem czuć się ze sobą dobrze, nie umiem być normalną, nie umiem normalnie jeść ani się czuć. - z oczu ciekły mi łzy, których nawet nie hamowałam.

Odeszłam od mężczyzny.

- Ja poprostu nie umiem czuć się dobrze. Ja już w ogóle nie umiem się czuć. Mam wrażenie, że nie żyję. Że ktoś robi to za mnie. Nienawidzę tego. Nienawidzę siebię. Nie potrafię się zaakceptować.. - gestykulowałam rękami co chwilę przecierając łzy.

- Perełko, spokojnie..

- Nie, Adrien. - pokręciłam głową. - Ja mam tego dość. Mam tego poprostu cholernie dość. Mam dość braci, którzy zachowują się jak pierdoleni władcy, dość domu, dość siebie, dość życia. - wciągnęłam powietrze, byłam zrozpaczona. Zderzyłam się w końcu z faktem. - Jedyne co chcę teraz zrobić, to wziąć fentanyl, żyletkę albo wyskoczyć przez okno i chuj. - wzruszyłam ramionami. - Nie daję rady, wiem to, ale ja nie wiem czy ja chcę dawać sobie radę. Czy chce się czuć dobrze. Ja nie wiem czy ja potrafię, czuć się dobrze. To we mnie jest problem.

Mężczyzna powoli do mnie podchodził.

- Mówią, że do trzech razy sztuka, prawda? - uśmiechnęłam się przez łzy - Może to ten czas?

- Nawet tak nie myśl. - odezwał się w końcu - Nie jesteś problemem i nie pozwolę ci zrobić sobie krzydy. - podszedł do mnie i powoli mnie uścisnął.

Byłam bezsilna. Stałam, w jego ramionach, i szlochałam. Nie miałam, albo nie chciałam mieć, na nic siły.

Adrien głaskał mnie po głowie i szeptał uspokajające słówka.

- Mam dość.. - wyszeptałam ponownie.

- Wiem, że czujesz się okropnie, ale damy sobie z tym radę. Ja i ty, perełko. Damy radę.

Z czasem zaczęłam czuć się gorzej. Nie miałam pojęcia dlaczego. Długotrwałe głodówki dały o sobie znać i skumulowały się z przemęczeniem? A może to przez za głębokie rany na udach i utratę krwi?

Zaczęłam chwiać się lekko na nogach.

Gdy chciałam zrobić krok, widziałam jedynie ciemność i nie czułam swoich nóg.

- Źle.. źle się czuję..

Sztayn powiedział coś, ale słyszałam to jak przez mgłę. Kucnęłam przy ścianie, po chwili wypiłam szklankę wody i zrobiło mi się lepiej.

- Musisz coś zjeść. Teraz. - zarządził odrazu, gdy odzyskałam panowanie nad ciałem. - Nie sprzeciwisz mi się, perełko. Widzisz do czego to doprowadza. Nie zmuszam cię do dużej porcji, ale musisz dostarczyć witaminy.

Skinęłam powoli głową.

- Jedyne co mamy dostępne na balu to stół z przekąskami, zrobię ci jakąś kanapkę i przyniosę herbatę. Którego z braci zawołać?

Odrazu ocknęłam się na ostatnie zdanie.

- Co? Jakich braci? Nie ma opcji.

- Muszę. Masz szczęście, że masz wybór, bo powinienem zawołać Vincenta. Więc którego?

- Willa. - odpowiedziałam bez zastanowienia.

Adrien posłał mi trochę zdziwione spojrzenie, ale wykonał telefon.

W sumie to sama byłam zdziwiona swoim wyborem. Tony lub Shane byli zdecydowanie lepszym wyborem.

_____________________________

Kochani! Serdecznie zapraszam na moją nową KSIĄŻKĘ. Zachęcam do koemntowania i gwiazdkowania 💋

xoxo,
gossip girl 🌹💋

Продовжити читання

Вам також сподобається

122K 9.2K 55
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
gdyby nie ty... Від ♡MaraudersGirl♡

Підліткова література

1.6K 138 22
"Odkąd pamiętam, rodzice mówili mi, że jestem nie taka jak inne dzieci. Rówieśnicy mówili, że oceny mam bardzo dobre, nauczyciele nazywali mnie wzore...
7K 212 20
Veronika wraz z swoimi rodzicami i siostrami trojaczkami (Violetta i Victoria) prowadzi spokojne życie lecz w dniu siedemnaste urodzin trojaczek, jej...
6.6K 199 8
Hailie to 16 letnia dziewczyna, która po śmierci mamy opiekuję się swoimi dwoma młodszymi siostrami. Hailie nie zna swojego ojca, a ojciec Sophie I L...