Dom obok

By pqtiqdi

219K 4.9K 448

Jej sąsiad. Różnica wieku. Zakazana miłość. Zapraszam do przeczytania mojego dzieła. More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Epilog

Rozdział 25

4K 93 5
By pqtiqdi

- Pana córka jest zadowolona.- powiedziała kobieta stojąca obok mnie. Córka? Próbowałem powstrzymać uśmiech gdy Rosalie klęczała przede mną ubierając szpilki.
Jej wzrok skrzyżował się z moim.

- Też tak myśle. Wie pani jak to z takimi nastolatkami.- machnąłem ręka.

- Oh tak mam w domu czternastolatkę i już chce wychodzić na imprezy.- zaśmiała się krzyżując ręce na piersiach.

- Znam to. Moja tak samo.- wpatrywałem się w reakcje Rosalie.

- Młode i głupie.- wymamrotała starsza pani obok mnie.

- Może twoje, moja młoda i cwana. Wie jak postawić faceta na baczność.- zaśmiałem się.- Nawet czasem mnie przerażają jej oczy. One zabijają.- ostatnie zdanie wyszeptałem tylko do starszej pani. Na szczęście nie zrozumiała słowa "baczność".
Kobieta zaczęła się dosyć głośno śmiać.

- Tato wystarczy.- jęknęła zirytowana.

- Już skarbie podobają ci się?- kucnęła przy niej kobieta.

Gdy starsza pani pomagała Rosalie zapiać szpilkę. Rosalie podniosła wzrok na mnie. Podszedłem bliżej jej łapiąc za kosmyk jej włosów. Wyglądała tak seksownie. Patrzyła mi prosto w oczy, tak z dołu. Miałem przed oczami różne scenariusze. I ona wiedziała co robiła. Gdy jej wzrok zleciał po moim ciele na moje krocze. Patrzyła prosto na moje wybrzuszenie. Oblizała swoją dolną wargę. Dreszcze przebiegły przez moje całe ciało.

- Podobają ci się?- spytała pani podnosząc się.

- Tak. A tobie tato?- podniosła się.

- Ładny kolor.- nawet nie spojrzałem na szpilkę. Patrzyłem prosto na brunetkę która dalej była niższa ode mnie. Nawet w pieprzonych szpilkach.

- To jak? Do kasy?- spytała starsza pani.

- Tak.

- Pomożesz mi ściągnąć?- spytała brunetka gdy starsza pani poszła w stronę kasy.

Ona usiadła na miękkim pufie a ja przed nią kucnąłem. Zacząłem rozpinać pasek.

Brunetka zaczęła chichotać. Spojrzałem na nią a ona próbowała ukryć śmiech.

- Co cię śmieszy?- spytałem.

- Masz za grube palce.- założyła kosmyk włosów za swoje ucho.

- To chyba dobrze.- skupiłem się na rozpinaniu szpilki.

- Zawsze myślisz jak zboczeniec jakiś.- przewróciła oczami.

- Jak mam myśleć inaczej jak klęczałaś przede mną oblizując usta na środku sklepu przy jakiejś starej babce która myśli że jesteś moją córką.

Ona słodko zakryła uśmiech dłonią. No właśnie.

Spakowałem szpilki do pudełka i ruszyłem do kasy.

- To będzie trzysta czterdzieści dziewięć dolarów.- powiedziała starsza pani za kasą.

- Kartą.

- Ile?- Rosalie podeszła do kasy.

- Ubrałaś buty?- spytałem patrząc na jej nogi. Chciałem zmienić temat. Nie chce by wiedziała o cenie. Nic jej do tego. Ja płacę. Nie ona.

- Trzysta czterdzieści dziewięć dolarów?- powiedziała głośno.

- Dziękuję. Miłego dnia jeszcze wam życzę.- powiedziała podając już spakowane pudełko w torbie.

- Proszę.- podałem torbę Rosalie.

- Dziękujemy.- powiedziałem do kobiety za kasą.

Wyszliśmy z sklepu. I pierwsze co Rosalie zrobiła to rzuciła się mi na szyję.

- Jak mam ci się odwdzięczyć?- spytała cmokając moją szczękę.

- Dokończyć to co zaczęłaś.- uśmiechnąłem się.

Pierwsze nie zrozumiała o co mi chodziło aż w końcu dotarło do niej że chodziło mi o sytuacje z przedtem.
Tak chcę by klęczała przede mną.


Rosalie

- Rosalie!- krzyk ojca sprawił że podskoczyłam z łóżka.

- Dobra nie ważne!- krzyknął znowu.
Aha, obudził mnie.

Dziś jest dzień balu. Nie mam pojęcia po co ja się na to godziłam. Bal co prawda jest dopiero wieczorem. Ale stres mi już towarzyszy od wczorajszego wieczora.

Przez cały dzień się szykowałam aż na zegarze pojawiła się godzina dziewiętnasta. Wzięłam sukienkę, szpilki i czarny płaszcz. Pożegnałam się z rodzicami.
Zadzwoniłam do dzwonka sąsiada. Był już gotowy.
Przebrałam się w jego sypialni. I o dziewiętnastej trzydzieści wsiedliśmy do samochodu.

- Mówiłem ci już że wyglądasz przepięknie?- powtórzył to pytanie już drugi raz tego wieczoru.

- Tak, Emersonie. Dziękuję.

Dojechaliśmy na miejsce. Trzymałam się rad Emersona. Mam być sobą, mam się uśmiechać i mam być jego.
Najbardziej się trzymałam tych dwóch pierwszych. On nie będzie mi kazał być jego.


___
Rozdział 25

Continue Reading

You'll Also Like

93.6K 3K 49
Druga część historii „ Eyes on U" Jak to jest znaleźć po siedmiu długich i ciężkich latach osobę którą się kochało w liceum? Opowieść Xavier'a i Aure...
563K 9K 115
ZAKOŃCZONE książka dla beki tak trochę Wiedziałam,że bez niego nic już nie będzie takie samo. Nic. Żaden pokój,żadne miejsce... Czułam,że sobie nie...
95.8K 6.1K 26
Wokół ciebie unosiła się niebezpieczna aura, która tylko ciągnęła mnie do ciebie. Sprawiłeś, że zapragnęłam czegoś nieprzyzwoitego. Byliśmy dla siebi...
458K 24.2K 47
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...