Rozdział 17

4.3K 100 1
                                    

Moje lekcje dobiegły końca. Ruszyłam razem z Raphaelem w stronę mojej szafki. Włożyłam tam moje książki.

- I ona stwierdziła że nie będzie się tym bawić.- zaśmiał się Raphael.

Raphael to mój kolega z klasy. Jest szkolnym bad boyem ale od początku tego roku zaczął każdego olewać i zaczął się skupiać na szkole. Dlatego się zbliżyliśmy do siebie bo w tym roku też się staram skupić na szkole.
Nie powiem że go nie lubię, jest okej ale za dużo gada.

- I co na to twoja matka?- spytałam kierując się w stronę wyjścia z szkoły.

- Zmarnowała tyle pieniędzy na coś czego moja siostra nie chce.- wzruszył ramionami.

Obok nas przeszła jego była. Spojrzała się na mnie jakbym była następna jego dziewczyna.
Zaśmiałam się, na prawdę tak myślą?
Już od początku roku szkolnego on lata za moją dupą a ona dalej myśli że ja kręcę z nim.

Wyszliśmy przez drzwi główne i mój wzrok padł na samochód. Biały mercedes. Którym rano tu przyjechałam.

- Przecież tu nie wolno stać.- zaśmiał się Raphael.

W środku siedział Emerson. Z komórka przyłożona do ucha.
Jego usta poruszały się w szybki sposób. Dłonią machał jakby komuś coś tłumaczył. A brwi miał zmarszczone.

Przyjechał po mnie?

Gdy jego wzrok padł na mnie odrazu złagodniał.
Powiedział jeszcze pare słów do komórki i się rozłączył.
Miał na sobie garnitur. Czarny. Wyglądał tak bosko. Poczułam ściśnięcie między udami.
Otworzyłam drzwi samochodu.

- Pa Raphael.- powiedziałam w tym samym czasie. W tym momencie wzrok Emersona padł na chłopaka obok mnie.
Przełknęłam ślinę gdy Emersona twarz znów okazała zdenerwowanie.

- Do jutra.- powiedział prędko i ruszył.

Wsiadłam do samochodu, zamknęłam drzwi i zapięłam pasy.

- Nie wolno tu parkować.- zaczęłam.

- Ja mogę.- odpowiedział szybko przyglądając mi się.

- Przyjechałeś specjalnie po mnie?- spytałam gdy odpalał silnik.

- A po kogo innego?- nie zabrzmiało to miło.
Wzięłam wdech i wydech.

- Dziękuję.- wymamrotałam.

Zapadła długa niezręczna cisza.

- Pojedziemy szybko do mojej firmy okej?- spytał nawet nie spoglądając na mnie.

- Dobrze.- odpowiedziałam patrząc na jego twarz.

Jego jedna dłoń nic nie robiła więc złapałam ją w swoje dłonie i zaczęłam się bawić jego palcami.

Wtedy jego wzrok padł na mnie. Nie na długo ponieważ kierował samochodem. A jednak ten krótki moment sprawił że się rozpłynęłam na siedzeniu.

- Pocałuj mnie.- rozkazał a ja jakby nie prowadził wskoczyłabym na jego kolana.

Oparłam dłoń na metalowej powierzchni pośrodku dwóch siedzeń a drugą na jego udzie.

Jego oczy były wpatrzone na drogę ale przychylił trochę głowę w moją stronę. Cmoknęłam jego wargi raz a następnie zrobiłam to jeszcze dwa razy.

Usiadłam z powrotem na siedzeniu wpatrzona tak samo w drogę jak on.

- Czemu jedziemy do twojej firmy?- spytałam.

- Durnie zepsuli coś z wszystkimi dokumentami i wszystko zniknęło.- powiedział dosyć spokojnie.- Gdy cię zauważyłem odrazu mi ulżyło, dziękuję.

Uśmiechnęłam się na ostatnie zdanie.

- Gdzie jest twoja firma?- spytałam bawiąc się jego dłonią.

- Daleko, maleńka. Zabieram cię tam bo jak zobaczę te ich twarze.- zaczął ale nie dałam mu dokończyć wiedziałam co próbował powiedzieć.

- Uspokoję cię jak będzie trzeba.- powiedziałam za niego.
Uśmiechnął się lekko.

Minęło pół godziny stania w korku na autostradzie ale wreszcie dotarliśmy do wielkiego wieżowca.

- To twoje?- spytałam przyglądając się budynkowi który nie ma końca.

- Tak.- uśmiechnął się parkując na osobnych parkingu gdzie były tylko 3 miejsca.

- Ile ma pięter?- spytałam z ciekawości.

- Dwadzieścia pięć.- odpowiedział otwierając drzwi mercedesa.

I to całe jest jego? I ja dziś spałam w łóżku biznesmena z własnym wieżowcem. Wow.
I co on kłamał że się nie zna na papierach?

Szybkim krokiem prowadził do wielkich szklanych drzwi które same się otworzyły przed nami.

- Panie Wilson.- poprawiła się sekretarka na swoim siedzeniu.

- Gdzie jest Cristian?- spytał surowym tonem.
Stanęłam obok niego a dziewczyny wzrok padł na mnie. Przestała przygryzać wargę i podniosła jedną brew do góry.

- W swoim biurze, proszę pana.




___

Rozdział 17

Dom obokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz