Rozdział 7

5.2K 112 9
                                    

- Rosalie przynieś piwo.- rozkazał mój ojciec.

- Jedno?- spytałam wstając. Wzrok sąsiada przebiegł po moim ciele co zgromadziło gniazdo motyli w moim brzuchu.

- Macie może czerwone wino?- spytał sąsiad.

Wskazałam palcem na wino które stoi przed jego nosem.
Gdy wróciłam z piwem dla ojca i usiadłam z powrotem, blondynka mi się krzywo przyglądała. Miałam ochotę się zaśmiać z jej miny. Jeśli to jej facet to czemu się tydzień temu kleił do mnie w jego domu?
Miałam ochotę się zabawić. Stella rzuciła mi wyzwanie tylko pojawieniem się przy nim. Jest i będzie mój tylko że oni jeszcze nie wiedzą. On też nie wie.
Wyciągnęłam swoją nogę w stronę Emerson'a, lekko i pomału stopą dotykałam jego nogi. Jego spojrzenie padło na mnie, próbował ukryć uroczy uśmiech lecz coś mu się to nie udało. Stella obok niego piorunowała go wzrokiem a następnie splotła ich palce razem.
Zamarłam.
Na prawdę są razem? Moja pewność siebie zaczęła odlatywać.
Wzrok Emerson'a skupiał się tylko na mnie.
Moi rodzice dyskutowali coś między sobą.
Tym razem Emerson'a stopa dotknęła moich kostek. Czułam jak mi oddech przyspiesza, serce szybciej bije a pragnienie wzrasta.
Jego stopa powędrowała wyżej aż się znalazła między moimi kolanami.
Przygryzłam wargę prowokując go przy tym jeszcze bardziej.

- Idę zapalić.- wstał ojciec.

- Rosalie pomożesz mi z mięsem?- spytała mama.

- Ja pomogę.- wstała z uśmiechem blondynka obok mnie.

Gdy każdy wyszedł z pomieszczenia, zostałam sama z nim.

- Jeśli powiem że idę do łazienki, to poczekasz chwilkę i powiesz że idziesz do pokoju ale przyjdziesz do mnie, jasne?- wyszeptał.

- Co ma pan w planach, panie Wilsonie?- przygryzłam wargę.

- Dać ci soczystego klapsa w tyłek, panno Rosalie Lauren.

- A co jeśli nie przyjdę?- spytałam poprawiając się na krześle.

- To wrócę, zrzucę wszystko z tego stołu, położę ciebie na nim i wyliżę każdy mały kawałek twojego ciała na oczach twoich rodziców.- skrzyżował ramiona na piersi.

- Druga propozycja mi się bardziej podoba.- wysłałam mu niewinny uśmiech, usłyszałam kroki za sobą.- Więc dobra była moja sałatka?- spytałam jakbyśmy rozmawiali o najnormalniejszej rzeczy na świecie.

- Smakowała mi.- odpowiedział.- Ja pójdę do łazienki.- wstał.

- Dobrze.- powiedziała moja mama.- Na korytarzu trzecie drzwi po lewej.

Brunet zniknął z mojego pola widzenia. Blondynka rozmawiała z moją mamą a ojca dalej nie było.

- Idę do pokoju, zaraz wrócę.- wstałam ciągnąć końcówki swojej sukienki na dół.





___
Rozdział 7

Dom obokWhere stories live. Discover now