Rozdział 29

3.5K 90 2
                                    

Z złym humorem usiadłem przed telewizorem. Po mojej głowie krążyła tylko osiemnastoletnia dziewczyna. Nic innego mnie nie obchodzi.
Może jest szczęśliwsza beze mnie? Może tęskni ale tego nie okazuje?
Dziś ostatni dzień tego roku powinnienem być z kimś bawić się a później odliczać. Ale nawet tego mi się nie chce przez nią. Gdyby ona tu była by mi się chciało. Może naprawdę się starzeje.

Z czerwonym winem oglądałem sobie Netflix'a aż zauważyłem która była godzina.
23:57
Westchnąłem. Wstałem i ruszyłem w stronę kuchni.

Dzwonek do drzwi zadzwonił. A ja o mało nie podskoczyłem. Kogo tu sprowadza o tej godzinie. Albo że to ona. Znowu spojrzałem na zegarek. 23:59
To może być ona. Szybkimi krokami popędziłem w stronę drzwi. Gdy je otworzyłem zostałem odrazu wciągnięty do środka.
Rozpuszczone włosy. Biała bluza i jasne jeansy.
Nacisnęła dwukrotnie na mojego Smart Watch'a. Właśnie godzina zmieniła się na 00:00.
Jej ciepłe malinowe usta musnęły moje. Odrazu oddałem pocałunek. Jej wargi ocierały się o moje. Jej ciepły język toczył walkę z moim. Złapałem ją za uda i podniosłem. Owinęła swoje nogi wokół mojego pasa. Na chwile oderwała się od moich ust.

- Szczęśliwego nowego roku, Emersonie.- po tych słowach znów się wbiła w moje wargi.
Położyłem ją na kanapie a sam zawisłem nad nią.
Zaczęła się podnosić ale ja złapałem jej szczupłą szyje i nie pozwałem jej się podnieść. Jest moja i mi kurwa nie ucieknie.

W moich szarych dresach mi pulsowało. Przyległem całym swoim ciałem do jej drobnej sylwetki. Jej dłonie złapały za końcówki mojej koszulki i próbowała mi ją ściągnąć. Pomogłem jej. Dało mi to znać że tego chciała. Uśmiechnąłem się pod nosem.
Swoimi dłońmi złapałem jej bluzę i ściągnąłem ją z niej. Miała pod spodem sam stanik. Czerwony stanik. Kurwa.
Moje usta zajęły się całowaniem jej dekoltem. Ona wsadziła palce w moje włosy i lekko za nie ciągnęła.
Drugą dłonią rozpiąłem rozporek jej jeansów. Pociągnąłem za nie na dół. A ona podniosła pośladki by mi było łatwiej.

- Mam taką pieprzoną ochotę na ciebie.- sapnąłem.

- Nie gadaj tylko rób.- przyciągnęła moją twarz do swojej. Agresywnie wbiła się w moje usta. Ja pierdole. Ona mnie wykończy. Tak jak mówiłem, starzeję się.

Czerwony biustonosz i czerwone stringi. I ona.
To miałem pod sobą. Mógłbym oglądać ją dzień i noc. Może nadal byłem wkurwiony ale tym mnie przeprosiła. Jeszcze bardziej mnie podnieca myśl że ubrała to dla mnie. Że wszystko zaplanowała.
Gdy na chwile moje myśli były gdzieś indziej ona wsadziła swoją dłoń w moje dresy.
Czułem się jak w niebie. Ona słodko zachichotała i przegryzła swoją wargę. Nie ma pojęcia jak na mnie działa.

Pierdolona Rosalie Lauren. Piękna.
Ciekawe co by jej ojciec mi zrobił gdyby się dowiedział że jego córka właśnie wyciąga mojego członka z moich dresów.

- Mogę?- spytała niepewna.

- Jest twój.

Odwróciliśmy się tak że to ona teraz była nade mną a ja leżałem. Właśnie tak. To były moje sny. Niech teraz jeszcze poskacze i mogę umierać szczęśliwie.

Rosalie zjechała do tyłu na moje uda a ja podniosłem głowę by mieć lepszy widok na nią. Ściągnęła mi dresy razem z bokserkami. Złapała mojego członka w swoje drobne dłonie i patrząc mi w oczy zaczęła mi go obciągać. Oblizywała swoje wargi co sprawiało że odlatywałem jeszcze bardziej od rzeczywistości.

Czy to był jeden z moich snów który się właśnie spełniał?


___
Rozdział 29

Dom obokWhere stories live. Discover now