Rozdział 39

3.1K 70 3
                                    

- A twoja rodzina?- spytałam spoglądając na niego.

- Nie wierzyli we mnie bardzo długo ale udało mi się osiągnąć moje marzenia i teraz są ze mnie dumni.- wzruszył ramionami. Co jakiś czas zerkał na mnie.

Jechaliśmy na weekend do domku Emersona.

- A jak twoja relacja z nimi?- spytałam zaciekawiona.

- Dawno u nich nie byłem. Ale z matką się co jakiś czas słyszę a z ojcem to tylko jak jestem u nich.- wpatrzony był w autostradę którą jechaliśmy.
Jechaliśmy już z godzinę lub dwie.

Po paru minutach zjechał na stacje paliw. Wyszedł z samochodu by zatankować. Ja w tym czasie wyjęłam swój telefon i zaczęłam przeglądać Instagrama. Weszłam na swój profil i zauważyłam że dużo nowych obserwujących mam. Sprawdziłam kto to był. A to byli przyjaciele Emerson'a. Uśmiechnęłam się niepewnie do ekranu.
Rozejrzałam się po stacji i zauważyłam że Emerson zniknął w środku. Już poszedł zapłacić? Tak szybko. Wyłączyłam komórkę i zaczęłam spoglądać na ludzi którzy sobie chodzili. Jedni się spieszyli inni byli wyluzowani.

Drzwi od kierowcy się otworzyli a do środka wszedł Emerson. Zapiął pas i wyciągnął ze swojej kieszeni lizaka którego mi podarował.

- Dziękuję.- uśmiechnęłam się i zaczęłam rozpakowywać opakowanie.

- Mam jeszcze wodę jakbyś chciała.

Odpalił silnik i ruszył a jego dłoń wylądowała na moim udzie. Zaczęłam się rumienić ale nie przeszkadzało mi to. Było tu po prostu gorąco.

- W jakim mieście się wychowałaś?- spytał ciekawy.

- W czterech różnych.- ścisnęłam usta w wąska linie.

- Oh.- przytaknął powoli.

Po chwili ciszy stwierdziłam że włączę piosenki. Złapałam swój telefon i zaczęłam szukać jakąś fajną piosenkę. Gdy nie znalazłam nic konkretnego włączyłam pierwszą lepszą i połączyłam się z radiem.

- Jak sytuacja w domu?- przerwał mi w śpiewaniu.

- Normalnie.- wzruszyłam ramionami. Nie chciałam o tym rozmawiać.

Zerknął na mnie a ja się do niego niezręcznie uśmiechnęłam. Byłam mu wdzięczna że nie ciągnął tego tematu.

Patrzyłam przed siebie, na chmury na niebieskim niebie. Słuchałam piosenek które leciały z głośników i myślałam. Jako dziecko pragnęłam być bogata. To było moje marzenie. Rodzice wbili mi to do głowy. Przejęłam to od nich, oni myślą o samych pieniądzach a mi od dawna wmawiali że to ważne. Ale teraz gdy zmądrzałam, wiem że to bzdura. Owszem większość ludzi chcą mieć pieniądze ponieważ bez tego trudno się poruszyć po świecie. Ja sama powinnam się tym przejmować. Nie mam pracy a chce się wyprowadzić od rodziców. Pierwszy myśl to pieniądze. Jednak zależało mi teraz bardziej na sobie. Bym ja była szczęśliwa. I nie jestem. Jestem ale nie jestem. Mam miejsce gdzie jestem a drugie gdzie nie jestem szczęśliwa.

Mój własny dom. Nie jestem w nim szczęśliwa. Nawet jak leżę w moim łóżku z słuchawkami w uszach słuchając mojej ulubionej piosenki. To mnie już nie uszczęśliwia.
Nie wierzę w miłość. Jestem jej ciekawa ale miałam zawsze gdzieś w głowie że to jedna wielka bzdura.
Ciepła dłoń Emersona błądziła po moim udzie.

- Możemy pogadać o nas?- pytanie wyleciało mi za szybko z moich ust.

Mężczyzna obok mnie przygryzł wnętrze policzka, zastanawiając się.

- Dobrze. Musi być to teraz?- spytał po długiej cichej chwili.

Wzruszyłam ramionami nie wiedząc co mu odpowiedzieć.

- Wieczorem. W jacuzzi z winkiem?- zaproponował.

- Okej. Jacuzzi?- spytała z lekko rozchylonymi wargami.

Emerson zaśmiał się pod nosem zerkając na jej reakcję. Dopiero po chwili przytaknął a ona się lekko uśmiechnęła.

Dojechaliśmy na miejsce. Przytulny domek a wokół las. Mały słodki domek był zadbany i przytulny. Co prawda, był urządzony elegancko.
Dziwne uczucie przebiegło przez mój brzuch myśląc o tym że będę tu tylko z Emersonem. Z dała od rzeczywistości.
Stałam przy jasnej szafce trzymając zdjęcie małego Emerson'a. Obok niego stała starsza pani. Wyglądała na jego rodzicielkę.
Poczułam znajomy dotyk na biodrach a ciepły oddech odbił się na moim karku. Emerson zaczął składać mokre i ciepłe pocałunki na moim odkrytym ramieniu.
Przymknęłam oczy a jego ciało przyległo do mojego.

- To zdjęcie było robione w święta. Miałem wtedy pięć lat.- opowiadał przyglądając się zdjęciu które trzymałam.

- To twoja mama?- spytałam pokazując na kobietę.

- Ciotka. Już nie żyje.- mężczyzna zaczął składać pocałunki na mojej szyi.

- Przykro mi.- jedną dłoń podniosłam i wjechałam palcami w jego włosy. Odstawiłam ramkę na miejsce i odchyliłam głowę w tył.

Emerson błądził dłońmi po moich udach i biodrach. Przymknęłam oczy z przyjemności i lekko westchnęłam czując jak odpływam. Zaczął lekko ssać moją skórę co sprawiło że przebiegły mnie dreszcze.



__
Rozdział 39

Dom obokWhere stories live. Discover now