Rozdział 18

4.1K 89 1
                                    

Zanim zdążyłam zauważyć Emerson pociągnął mnie w stronę trzech wind. Nacisnął na jeden guzik i czekaliśmy aż winda przyjedzie.
Gdy usłyszeliśmy dzwoneczek drzwi windy się otworzyły a z niej wyszła w tym samym wzroście co Emerson kobieta z krótkimi brąz włosami.
Miała na sobie krótka czerwona sukienkę z wielkim dekoltem.

- Sir.- kiwnęła głowa do Emersona.

On nie odpowiedział tylko wszedł do windy naciskając na numerek osiemnaście.
Gdy w ciszy dojechaliśmy na miejsce wyszliśmy z windy.
Emerson prowadził a ja tupałam za nim.

- Proszę pana.- skinął głową mężczyzna trochę starszy ode mnie. W garniturze. Niski blondyn.

Zanim zdążyłam zareagować uderzyłam w twarda klatę piersiową.

- Jedz na piętro dwudzieste i wejdź do pokoju z moim nazwiskiem.- rozkazał Emerson.- Zaraz tam przyjdę.- dodał.

Przytaknęłam i ruszyłam w stronę z której przyszliśmy. Weszłam do windy i nacisnęłam numerek dwadzieścia.

Na korytarzu szukałam nazwisko Emersona.
Gdy wreszcie zauważyłam „Wilson" złapałam za klamkę i weszłam do środka.

Moje oczy zamarły.

Blondynka siedziała na nagim facecie. Wręcz skakała.
Na biurku.
Jej długie włosy latały na każda możliwa stronę.
On miał ręce na jej biodrach.
Jej piersi skakały razem z nią.

O kurwa.
Zamknęłam drzwi i wyciągnęłam telefon. Chciało mi się śmiać. To jakiś żart?

Emerson

Rosalie: Przyjdź szybko proszę

- Zaraz cię tam widzę.- warknąłem wychodząc z jego biura

Ruszyłem szybkim ruchem w stronę windy. Zastanawiałem się co się mogło stać. Może po prostu nie chciała być sama? Albo może okradli mnie i wszystko się rozwalone.

Wjechałem windą na moje piętro i zobaczyłem Rosalie z dala.
Stała wpatrzona w drzwi. Szybkim krokiem dotarłem do niej.

- Co się stało?- spytałem łagodnym głosem.

- Wejdź tam.- powiedziała dosyć załamanym głosem.

Odwróciłem się w stronę drzwi i złapałem za klamkę.

Jęk.

Czułem jak złość wpadła we mnie. Wzrok osób na moim biurku padł na mnie.

- O kurwa.- jęknęła niezadowolona.

Stella.
To była moja była narzeczona.

Zeszła z biurka a ja zasłoniłem brunetkę za mną.

Za swoimi plecami pokazałem dłonią by Rosalie się schowała. Modliłem się by zrozumiała o co mi chodzi.
Jest wielką dziewczynką powinna zrozumieć.

- Bawi cię to?- spytałem jej.

- Pewnie.- uśmiechnęła się blondynka.

- Ty.- pokazałem palcem na jej towarzysza.- Zwalniam cię i zrobię wszystko byś nie znalazł dobrej pracy.- machnąłem palcem w stronę drzwi. W których już nie było Rosalie.

- A ty.- kiwnąłem głową na blondynkę która się ubierała.- To już nie pierwszy raz ale na pewno ostatni.- stwierdziłem pewny siebie.

- Co zrobisz?- zaśmiała się.

- Spójrz.- mój wzrok skupił się na kamerze która wszystko nagrała.

- Nie. Proszę nie.- podeszła do mnie bliżej.

- Ubieraj się i wypierdalaj. Nie chcę cię tu więcej widzieć.

Gdy posprzątałem śmieci i wreszcie wyszły z mojego biura zawołałem przez mikrofon do sprzątaczek ze ma jedna przyjść. Gdy przyszła posprzątała biurko.
Napisałem do Rosalie by przyszła. Pewnie schowała się w łazience lub jakiś pokojem.
Czułem się za nią odpowiedzialny a to ja wysłałem ją tutaj. Nawet ja się brzydzę takich akcji a co dopiero ona.

Dziewczyna pojawiła się w moim biurze. Zamknęła drzwi i podeszła do mnie. Siedziałem na swoim czarnym wielkim fotelu.

- Usiądź.- poklepałem swoje kolano.
Uśmiechnęła się i usiadła na moich kolanach okrakiem.
Jej jeansy były lekko podarte na biodrze. Dopiero teraz to zauważyłem.

- Nie masz innych?- spytałem przyciągnąć ją jeszcze bliżej siebie.

- Wszystkie są stare.- wzruszyła ramionami.
No i dobrze mam w planach zabrać ją na zakupy. Ale nie dziś.

- Przepraszam.- złapałem jej podbródek.

- Za co?

Nie odpowiedziałem. Powinna się domyśleć że za to co się wydarzyło tu.
Mogłem jej nie zabierać. Cieszę się że tu jest ale wokół tych tępych ludzi nie czuje że jest bezpieczna. A chcę ją chronić.

Usłyszałem pukanie do drzwi, westchnąłem. Cmoknąłem prędko piękna kobietę która już chciała zejść z moich kolan.

- Wejdź.- warknąłem.

Do biura wszedł Cristian.

- Już jestem.- przyszedł z laptopem.- Uu a kogo tu mamy?- mrugnął do mojej Rosalie. Wdech wydech.

- Rosalie.- przedstawiła się wyciągając rękę w stronę Cristiana.

- Cristian.- ucałował jej dłoń.

Niech je pójdzie umyć.


___

Rozdział 18

Dom obokWhere stories live. Discover now