„Ludzie o których wszyscy mówią”
Zestresowana Raven i zaspany Saotoru biegną przez korytarze, szukając sali, w której mają mieć pierwszą lekcję.
-Nosz cholera, gdzie ta sala... - Mamrocze dziewczyna.
W tle było słychać rozmowy i szepty różnych demonów.
-Hej, patrz to ci ludzie, o których wszyscy mówią. Myślisz, że to prawda, że Mammon stał się ich niańką?
-Cóż, jeżeli tak to nie uważasz, że to dobra sprawa? Jeżeli poczekamy wystarczająco, aż na pewno nie będzie zwracał na nas uwagi, to będziemy mogli ich zjeść, zanim Beel to zrobi.
Dziewczyna rozszerzyła lekko oczy, a jej brew zadrgała. No to chyba długo nie pożyje. Biegła dalej ciągnąć kolegę za nadgarstek. Chłopak, natomiast wyglądał, jakby się miał rozpłakać. Wyrwali go z jego pięknego snu, i to w bestialski sposób!
-Hej, wy ludzie! - Wykrzyknął ktoś, na co automatycznie się zatrzymali i do niego obrócili. - Tak, do was mówię, ludzie z udręką wymalowaną na twarzy, którą demony tak bardzo kochają.
Brunetka przełknęła lekko ślinę.
-Praktycznie krzyczycie, "Chodźcie tu i nas zjedzcie!". Wasze imiona to Raven i Saotoru, czyż nie? - Pokiwali głowami na tak. - Te D.D.D. nie należy do któregoś z was? Właśnie widziałem, jak komuś wypadło.
-Eh... - Saotoru posprawdzał kieszenie i były puste. - To chyba moje.
-W takim razie proszę bardzo. - Białowłosy mężczyzna podał mu D.D.D. które różowłosy przyjął z podejrzanym spojrzeniem. - Haha, o co chodzi z tym spojrzeniem? Nie musisz być taki podejrzliwy w stosunku do mnie.
-W takim razie się, chociaż przedstaw.
-Ah, racja. Nazywam się Solomon i jestem studentem z wymiany tak jak wy, ze świata ludzi. Miło mi was poznać.
-Wzajemnie! - Powiedziała Raven z uśmiechem i ulgą. - Mógłbyś nam pomóc?
-O co chodzi? Przecież Mammon się miał wami zająć co nie? Chociaż, jak tak na to spojrzeć, to to bardziej zobowiązanie niżeli obowiązek. Nie jestem pewien, czy przychodzi mi do głowy ktoś mniej odpowiedni do takiej roli.
-I znowu kolejny zmienia temat... - Mruknęła Raven.
-Ta...
-...W sensie, żeby wybrać Mammona do takowej roboty to albo trzeba być szalonym albo robić jakiś żart. Ale jako że to Lucifer go przydzielił to to nader oczywiste, że chce się z wami droczyć. Ahaha biedni wy.
-To pomożesz nam...?
-W czym?
-W znalezieniu sali 669?
-Patrząc na sytuacje i miejsce to nie potrzebujecie mojej pomocy. Wystarczy, że pójdziecie prosto i macie sale od 660 do 670.
-... Dzięki.
-Nie ma sprawy. Ja już będę leciał, widzimy się później. Trzymajcie się. - Solomon odszedł.
-Tak jakby nie mógł nam od razu powiedzieć, gdzie to jest. Znaczy, Najpierw i tak byśmy musieli się spytać, czy wie, gdzie ta sala, ale no... Ugh! - Wysyczała wręcz przez zęby Raven.
-Ta... Mógł. A teraz chodźmy, bo się spóźnimy.
-{Time Skip~•੭ु⁾
Gdy dzwonek na przerwę wybił, wszyscy studenci udali się na swoje kolejne piętra i na odpoczynek. Raven i Saotoru także. Podczas gdy szli w znanym tylko sobie kierunku, zaczepił ich Lucifer.
-Dzień dobry, wam. Muszę przyznać, że staliście się niezłymi celebrytami w RAD.
-Dzień dobry. - Powiedzieli w tej samej chwili, ale ze zróżnicowaną siłą.
-Wyspaliście się?
-Nie bardzo... - Mruknął Saotoru.
-Ja się wyspałam.
-Dobrze wiedzieć. I chcę was też uprzedzić byście nie opuszczali gardy. Nie chciałbym abyście zostali pożarci przez jakieś demony niskiej rangi. Bo znaczyłoby to dla mnie dużo pracy papierkowej, a tego akurat nie potrzebuję.
-Aha...
-No... I czy to był Solomon, z którym rozmawialiście na poprzedniej przerwie?
-Tak.
-Cóż, wy i on to jedyni studenci ze świata ludzi tutaj. Cóż, patrząc na to, że jesteście ludźmi i się dogadujecie dobrze znaczy, ale wiedzcie, że nie wolno mu ufać. Może być tylko zwykłym człowiekiem, lecz posiada on pierścień nasycony mądrością i posiada on potężną magię. Jest typem osoby, która może spróbować ujarzmić nawet najpotężniejszego demona, jeśli nadarzy mu się okazja.
-Przypomina mi to coś, o czym wspominał Leviathan... - Pomyślała na głos Raven.
„Hm... Jeśli chodzi o to... Myślę, że Lucifer ma to coś, co jest potrzebne... Tak. On ma to coś, a przez "to coś" mam ja myśli kartę kredytową Mammona, którą Lucifer skonfiskował... Zobaczmy... Jak to on ją nazywał? "Moja jedyna prawdziwa miłość?" czy coś w tym stylu. Wyglądało to tak, jakby uważał ją za jakąś prawdziwą kobietę. Na sto procent ją nazwał. Mogę się nawet założyć, że z nią śpi... Okropne... Dobra... Jeszcze może, aby było jasne, dlaczego mu ją skonfiskowano. Ten idiota korzystał z niej non-stop i trwało to do czasu, aż jego zachowanie nie zdenerwowało Lucifera do tego stopnia, że ją skonfiskował. I uwierzcie mi. Nie ma rzeczy, jakiej by nie zrobił dla tej karty. Także słuchajcie obydwoje. Chcę abyście zapytali się Lucifera o to gdzie ona jest. Ale postarajcie się zrobić to, tak aby nie miał zbyt wielu podejrzeń, dlaczego chcecie to wiedzieć. Dlatego też starajcie się wypowiadać słowa tak naturalnie i subtelnie jak to tylko możliwe. Liczę na was!”
-Hm? Coś się stało Raven?
-Co się dzieje, kiedy jakaś rzecz od studenta zostaje skonfiskowana?
-...Po co ci to wiedzieć? Mimo to, myślę, że nikomu się krzywda nie stanie, jeśli ci powiem. W porównaniu do innych uczelni, RAD pozwala studentom na trochę wolności. Mimo to, jeśli rada studencka stwierdzi, że jakiś student posiada coś, co sprawia problemy to konfiskujemy to w razie czego. Czasami oddajemy tę rzecz po określonym upływie czasu, a czasami nie dodajemy w ogóle... Jakiś powód dla, którego pytasz?
-Nie bardzo.
-Ta... A jak jesteśmy w temacie to, czy jest jakaś ważna rzecz dla Mammona? - Spytał Saotoru.
-Prawdopodobnie są to pieniądze. Jeśli zabrałbyś wszystkie jego pieniądze, to co by mu pozostało w życiu? Nic. - Powiedział, po czym się chwilę zamyślił. - Pieniądze mogą mieć różne formy. I niezależnie od formy, tak długo jak Mammon ma pieniądze, tak długo je będzie wydawał. I nie ma limitów... Tak więc, aby narzucić własne granice, w jego przypadku zamroziłem pewną formę pieniędzy....
Nagle zabrzmiał dzwonek na lekcje.
-No i przerwa się skończyła. Czas iść na lekcje. Wy lepiej też się sprężajcie. Nie chcę byście się spóźnili już pierwszego dnia.
Demon odszedł spokojnie do sali nieopodal, a ludzie rzucili się biegiem w kierunku sali na drugim końcu korytarza.
I tak właśnie wyglądał pierwszy dzień w RAD.