Za rodzinę

By JBEnsom

7.3K 421 89

Akt 2 Śmierć Piętno przeszłości wychodzi na jaw. Rodzinne korzenie należy wyprostować. Śmierci w oczy spojrze... More

Zwiastun
Wstęp
1. Przekorny los
2. Nowy początek
3. Włoska przygoda
4. Restauracja nad wodą
5. Gorzkie łzy
6. Tajemnica
7. Mafia powraca
8. Poszukiwania
9. Azyl w domu
10. Zagadka rozwiązana
11. Jeden z głowy
12. Kolejny mur rozbity
13. Stare znajomości
14. Pierwszy krok
15. Ugoda
16. Kompromis
17. Rozpoczęcie szkolenia
18. Znowu nowy dom?
19. Radosne chwile
20. Wyjazd
21. Wybieg
22. Nie ma odwrotu
23. Jak z kumplem
24. Nowe wyzwania
25. Niespodzianka
27. Miłość bez granic
28. Nie mów nikomu
29. Ślub
30. Zmiana otoczenia
31. Drogą po śladach
32. Ból miłości
33. Bez emocji
34. Rodzicielskie odwiedziny
35. Odejść do innego świata
36. Czas wytłumaczenia
37. Babski gang
38. Powtórka z rozrywki
39. Na mojej głowie
40. Ciemność i wilgoć
41. Zagadkowe miejsce
42. Jesteś najlepszym prezentem
43. Wy jesteście dla mnie najważniejsi
44. Wszyscy razem
45. Chyba nie wiesz, z kim zadarłeś
46. Moja władza
47. Nic nie może wiecznie trwać
48. Moralność nigdy tu nie istniała
49. Spotkanie biznesowe
50. Samotność
Zakończenie
Podziękowania

26. Wstęp do nowego etapu życia

110 6 2
By JBEnsom

Od progu mieszkania przywitały mnie śmiechy. Judy krzyczała w niebogłosy, biegając po mieszkaniu. Wchodząc do salonu, zobaczyłam przyczynę jej radości. Ariana ganiała dziewczynę, grożąc łaskotkami. Simon stał w kuchni i zaczytując się w dokumentach, pilnował smażących się sajgonek.
Od tygodnia, czyli od zaręczyn, częściej się uśmiechałam. Nie tylko przez posiadanie pierścionka, ale też przez obecność najlepszej przyjaciółki. I mimo że nie mieszkała z nami, była przy mnie od rana do nocy. Bardzo angażowała się w pomoc przy Judy, chodziła po nią do szkoły, odrabiała z nią lekcje. Gdy miała chwilę wolnego, chodziła ze mną na siłownię. I nawet jeśli Ariana czuła się tu dobrze, będąc przy mnie i w nowym miejscu, cały czas czułam wyrzuty sumienia. Głównie dlatego, że dziewczyna po prostu robiła za opiekunkę, gdy ja z Simonem od rana do nocy pracowaliśmy w mafii.
Zawsze w życiu, nawet gdy nie miałam nad czymś kontroli, chciałam robić to sama. Chciałam, aby cała wina i ciężar spadł na mnie, jeśli byłam za coś odpowiedzialna. I w tym przypadku było podobnie. Bo mogłam zajmować się Judy, a jak nie ja, to Berta, która zawsze oferowała się pomocą. I chociaż obecna rola Ariany dawała mi niesamowity luz i spokój, to nigdy nie chciałam, aby zajmując się moimi sprawami, musiała zrezygnować ze swoich celów. Bo nie wierzyłam w to, że blondynka nigdy nie marzyła o tym, aby zwiedzić Nowy Jork, czy poznać kogoś nowego. A teraz nie mogła tego zrobić, bo pracowała na pełen etat u mojego boku.
- I jak było? - zapytał Simon, widząc mnie w progu kuchni.
- Dobrze. Miałam strzelnicę. Dzisiaj ani razu nie spudłowałam - pochwaliłam się, będąc z siebie dumna.
- Serio? - wyszczerzył się, składając pocałunek na moich ustach. - No to trzeba pojechać na jakąś akcję. Sprawdzić cię w praktyce.
- Ja to się zastanawiam, jak funkcjonujecie i sobie mówicie normalnie o pracy, mając z tyłu głowy, że zaraz możecie umrzeć - westchnęła Ariana dołączając do nas i wyjmując z szafek naczynia.
- A ty codziennie wychodzisz z domu i zastanawiasz się, kiedy uderzy w ciebie kometa? - zapytał Simon.
- Kometa jest mniej prawdopodobna, niż to, że ktoś was zabije.
- Równie dobrze możesz zginąć w wypadku. Albo wybuchnie gaz w mieszkaniu. Albo dowiesz się nagle, że masz raka. Jak żyć z taką świadomością?
- Nie myśleć. - Wzruszyła ramionami.
- No właśnie. - Simon kiwnął głową i zaczął nakładać jedzenie na talerze.

Razem z Arianą przygotowałyśmy wszystko na stole i po chwili, całą czwórką usiedliśmy, aby zjeść kolację. Po posiłku i wspólnej rozmowie, którą zdominowała Judy opowiadając o szkole, odprowadziłam Arianę do drzwi. Obserwowałam, jak dziewczyna zakładała buty i zarzucała na siebie nowy, beżowy płaszcz sięgający do połowy ud. Pamiętam, jak ekscytowała się, gdy pojechałyśmy go kupić. Śmiała się, że to pierwszy płaszcz, jaki na sobie ma. W Malibu nie był nam potrzebny.
- Chciałabym z tobą porozmawiać. Gdybyś miała wolny czas, jutro... - zaczęła Ariana, kładąc już swoją dłoń na klamce.
- Może koło siedemnastej? Jak Judy skończy szkołę. Tam niedaleko jest park. Bo domyślam się, że chcesz pogadać na osobności? - Spojrzałam znacząco na przyjaciółkę.

Kiwnęła głową, uśmiechając się, i pożegnałyśmy się.

Następnego dnia, Simon obudził mnie koło siódmej. Nie spodziewałam się porannej pobudki, ale to był dopiero początek niespodzianek. Chłopak zapowiedział, że dzisiejszego dnia nie spędzę na swoich ćwiczeniach, ale u jego boku. Nie rozumiałam, co to znaczy, do momentu gdy odkryłam realia. Od jednego spotkania do drugiego. Od jednej konferencji do drugiej. Stałam, uśmiechałam się, słuchałam nowych propozycji na usprawnienie systemu. Ciągłe pytania o pomoc przy akcjach, dostawy, dokumenty, pieniądze. Nie spodziewałam się, że Simon ma tak dużo papierkowej roboty. Że jego praca to albo siedzenie przed dokumentami, albo pełnienie najważniejszych ról w akcjach. Nikt nie pytał, jak się czujesz, co sądzisz o jakiejś sprawie. Wszyscy byli zamknięci w swoich bańkach pracy. Odzywali się tylko do zaufanych osób. I to była dopiero wierzchnia warstwa. Po obiedzie pojechałam z Simonem na Upper Manhattan. Tam, po wjechaniu w ciemny, w sumie nic nie sugerujący las, dojechaliśmy na polanę. Mieścił się na niej kompleks betonowych budynków, trochę przypominający fabrykę. Ale był to, o dziwo, zakład podobny do miejsc, w których zwykle odbywałam obozy. Znajdowały się tu domki mieszkalne, stołówki, hale sportowe, siłownie, strzelnice, poligon. Po prostu kompleks ćwiczebny, jak potem się dowiedziałam, przeznaczony dla osób, które przeszły przez inicjacje i rozpoczyna się ich szkolenie. Szkolenie to zostaje zakończone, najpierw egzaminem składającym się z trzech części : trafnego strzelania, toru przeszkód i walki. Jeśli uczeń zda, przechodzi do kolejnego i ostatniego etapu, czyli tak zwanej praktyki. Zostaje mu przydzielony jeden opiekun i wraz z nim rusza na akcję. Może to być odbicie pieniędzy, broni, narkotyków. Może to być porwanie jakiejś ważnej osoby, a nawet wykonanie zlecenia na morderstwo. I właśnie w takim "naturalnym" środowisku, uczestnik ma się sprawdzić. Aby laik mógł nauczyć się wszystkiego, potrzebował odpowiedniej kadry szkoleniowej. I tu właśnie otwierało się całe serce tego miejsca. Między całym zgiełkiem uczestników i nauczycieli, dostrzegłam Iris. Kompletnie nie spodziewałam się jej obecności, ale przecież mówiła, że normalnie stacjonuje w Nowym Jorku. Więc zapewne tutaj. Ruszyłam w jej stronę nie uprzedzając przed tym Simona. W połowie drogi, dziewczyna również mnie zauważyła i z szerokim uśmiechem witała mnie z daleka. Otworzyła szeroko ramiona, a ja wpadłam w nie, jak mucha w pajęczą sieć. Ścisnęłam brunetkę w talii, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Jak to się stało, że taka "zimna sucz" mnie polubiła? Co Carlos?
- Cieszę się, że cię widzę - zaśmiała się, gdy się odsunęłam.
- Ja również. Wiesz, nawet nie spodziewałam się, że tak szybko uda nam się ponownie spotkać.
- Racja, ale przynajmniej mamy więcej czasu, aby bardziej się poznać.
- A ty? Jesteś tu jako nauczycielka? - Rozejrzałam się po uczniach, niektórych nadmiernie przerażonych, niektórych nadmiernie zbyt pewnych siebie.
- Tak. Mam nadzieję, że i ty dołączysz do naszych progów. - Puściła do mnie oczko.
- Chyba żartujesz. Jak na razie jestem na poziomie tych tam. - Wskazałam na grupkę przestraszonych, którzy słuchali poleceń nauczyciela, aby potem i tak źle wykonać ćwiczenie.
- Nie widziałam w tobie takiego braku pewności siebie na obozie. Wykonałaś wszystkie ćwiczenia bezbłędnie. Może więcej wiary w siebie.
- Wiesz co? Może za rok? Teraz jednak muszę ogarnąć swój świat. Zamknąć wszystkie, nieprzyjemne sprawy, aby potem pracować bez przeszkód.

Naszą rozmowę przerwał Simon, który wołał mnie do samochodu. Pożegnałam się z Iris i umówiłam na jakieś luźne spotkanie, o którym dam jej znać, gdy tylko znajdę chwilę. Ruszyłam prędko do czarnego BMW i wsiadłam na miejsce pasażera. Simon odpalił i ruszyliśmy w drogę powrotną.
- Jakim cudem? - zapytał tylko, włączając się do ruchu, gdy wyjechaliśmy z lasu.

Spojrzałam na jego profil, który rysował się ostrymi liniami. Miał kilkudniowy zarost. Wiedziałam, że dzisiaj zajmie łazienkę na dłużej, aby się go pozbyć. Musiał być gładki. Tak uważał.
- Że Iris? Zaczęłam z nią rozmawiać na ostatnim obozie i jakoś tak wyszło. Jest bardzo miła. Chciałabym spędzić z nią więcej czasu, ale cały czas coś się dzieje.
- To może włączysz ją do przygotowań na ślub? Pozna Arianę. - Uśmiechnęłam się na tą myśl.
- Trzeba pojechać do urzędu Simon. Po certyfikat ślubny.
- Przypomnij mi dzisiaj wieczorem, jutro się tym zajmiemy.
- A teraz zawieź mnie do Judy. I wracaj do pracy. Ja idę się przejść z Arianą i wrócę sama za jakieś dwie godziny max.
- Będziecie rozmawiać o całej organizacji?
- Tak. Jest tego tak dużo.

Przytłoczyła mnie myśl o poszukiwaniu sukni ślubnej, strojów dla druhen, wystroju sali, samej sali, kwitów, jedzenia, orkiestry. Zrobiło mi się słabo.
- Znalazłem kilka propozycji miejsc, więc jak będziesz miała trochę czasu, możesz zajrzeć do mojego laptopa. Wyjąłem strony na zakładce. - Kiwnęłam powoli głową.
- Boję się wiesz? - Znowu spojrzałam na chłopaka, tym razem nasze spojrzenia się skrzyżowały.
- Ja też. W chuj. Pociesza cię to? - Parsknęłam śmiechem.

Gdy podjechaliśmy pod szkołę, pożegnałam się z chłopakiem i ruszyłam po Judy. Odebrałam ją i od razu zapowiedziałam wyprawę do parku. Dziewczynka ucieszyła się i zaczęła protest o gorącą czekoladę. Zgodziłam się od razu, ponieważ sama miałam na nią ochotę. W trakcie zakupu dołączyła do nas Ariana. Ostatecznie ruszyłam z przyjaciółką w alejki spacerowe, podczas gdy Judy wypruła w stronę fontanny i łabędzi, widząc z daleka swoją koleżankę z klasy w tamtym miejscu.
- Ja proponuję wedding planerkę. Nie masz czasu na załatwianie wszystkich spraw, więc będziesz chodziła tylko na degustacje, oglądanie kwiatów i inne pierdoły.
- Też tak sądzę, ale Ariana. Mam większy problem. Moja mama. Nie wyobrażam sobie brać ślub bez jej udziału. Tylko ją mam. Nathan mówił, żebym jak najszybciej do niej pojechała i wyjaśniła sprawę. Aby miała czas ochłonąć.
- Miał rację, wyjątkowo. No, sama wiesz, aby zaprosić Nicole i Marcusa też trzeba tam jechać.
- I Diaz - dodałam.
- Pamiętaj, że to impreza mafijna.
- Diaz o wszystkim wie.
- Nina... Czy ty... Jesteś w ogóle świadoma, do jakiego gówna wchodzisz?
- Zajebisty moment na takie pytania. Gdy jestem w nim do połowy ujebana - westchnęłam.
- Wiesz, co będzie, gdy twój ojciec się dowie?
- A wiesz, że ma nad sobą wyrok płatnego mordercy? I że on ma swoją armię policjantów, tak samo ja, będąc żoną Simona, mam za sobą całą mafię?
- Szkoda tylko, że ta mafia ruszy, gdy Simon im rozkaże.
- Wątpisz w jego uczucia do mnie? - Zmarszczyłam nos.
- Niekoniecznie. Wątpię w całą tą siłę mafii. Mam wrażenie, że jesteś tam jak intruz. Jakoś wątpię, że gdy na twoim palcu pojawi się obrączka, magicznie staniesz się ich przyjaciółką.
- Wiadomo, że będą na mnie patrzeć krzywo, głównie dlatego, że jestem kobietą. Ale myślę, że to kwestia czasu. Po prostu będę robiła swoje. Albo mnie polubią, albo będą czuli do mnie respekt.
- A nie boisz się, że będą chcieli się ciebie pozbyć? Wiesz, zaczaić się, zabić.
- Według kodeksu mafijnego, jeśli ktoś zdecyduje się na taki krok, a ja będę już na czele mafii, po przez na przykład małżeństwo z Simonem, na każdej z osób, która będzie brała udział w moim zabójstwie, ciąży wyrok śmierci. Choćby mnie nienawidzili, jeśli mnie zabiją, sami zostaną sprzątnięci z tego świata. I na pewno zdają sobie z tego sprawę. To nie jest prawo, które wymyślił Simon, to prawo, które jest zapisane od tysiąca lat. A już w szczególności, jeśli urodzę dziecko. Tutaj jest bez znaczenia, czy syn, czy córka. Dziecko Simona. Jeśli ktoś zabije mnie, lub to dziecko, a może i nas razem, zostaną zabici nie tylko sprawcy, ale też najbliżsi znajomi i rodzina tych agresorów. Kodeks o tym mówi.
- Ile ty wiesz. - Szepnęła Ariana w zamyśleniu.
- Cały czas się uczę. - Wzruszyłam ramionami.

Ruszyłyśmy w stronę Judy, aby powiadomić ją o tym, że już wracamy do domu.
- Daj mi znać, jak postanowisz jechać do Malibu. Zabiorę się z tobą. Może będę kwestią łagodzącą. - Stwierdziła blondynka.
- Myślę, że mama nie będzie zła. Raczej przerażona.
- Nie wiem, co lepsze.
- Nic. Powinnam jej od razu powiedzieć, gdy tylko zaczęłam znowu spotykać się z Simonem. Teraz stawiam ją w sytuacji bez wyjścia. Będzie wiedziała, że ślub wezmę i będzie za późno na interwencję. Do tego dochodzi strach przed ojcem...
- Myślisz, że twoja matka boi się twojego ojca? Na jej miejscu, już dawno kopnęłabym go w jaja i zaczęła układać sobie życie na lepsze - obruszyła się.
- Widzisz, ich związek był bardzo dobry, do momentu, gdy ojciec nie dowiedział się o moim romansie z Maskowiczem. Mógł to odebrać jako personalny atak, no bo kiedyś ojciec Simona zgwałcił moją mamę. Wiesz, coś na zasadzie zemsty rodziny King na rodzinie Elev.
- Nie wspominając na obsesji twojego ojca na punkcie Maski.
- Dokładnie. Był to dla niego ogromny szok. Wystarczyło, że dostrzegł w mamie choć małą nutkę niepewności, czy aby na pewno ja tak źle wybrałam, i ojciec wybuchł. Zostawił matkę, wyjechał do Los Angeles i prowadzi zajebistą karierę. Zrobił to w amoku złości. Poczuciu jakiegoś zrządzenia losu, który nie chce odpuścić. Przeznaczenie musi się dokonać, nie? Coś w tym stylu. I teraz dziwisz się mojej matce, że w dalszym ciągu nie może wyjść z zadziwienia, jak tak mała iskra mogła przekreślić ich długoletnie małżeństwo i niewątpliwą miłość? Przestraszyła się ojca. Raz. Mafia nie kojarzy jej się z czymś dobrym, bo to w końcu ona ją skrzywdziła. Dwa. Maskowicz, czyli Simon, chciał mnie zabić, aby potem zabić mojego ojca. Trzy.
- Będą z tego wszystkiego kłopoty. - Podsumowała Ariana.
- Już są. Teraz postaw się na moim miejscu. Albo zgodzę się na wykonanie wyroku śmierci na moim ojcu, albo Simon do końca życia będzie płacił coraz większe odsetki, za wstrzymywanie zlecenia. Nic tu nie zmieni rezygnacja z życia u boku Simona. To zupełnie inna, odrębna sprawa.

Continue Reading

You'll Also Like

MALBAT TOM 4 By Zuzaannx

Mystery / Thriller

145K 9.5K 63
"Ile jesteś w stanie poświęcić, by ocalić swoją kobietę i ukochaną przyjaciółkę?" - takie pytanie mogli zadać sobie członkowie Malbatu, gdy Alice zos...
1.4K 400 24
Jedyne co przeszkadza Brendzie na upragnionym urlopie to przystojny Włoch, który uczepił się już w samolocie. To miały być wakacje marzeń na gorącej...
5.5K 126 3
Annie jako piętnastolatka została skrzywdzona przez szefa swojego ojca, co zmusiło ją i jej rodzinę do ucieczki z miasta. Teraz, po pierwszym roku st...
141K 7.3K 53
Młoda policjantka Emily pracuje razem z mężem Mattem w policji na wydziale kryminalnym. Z dnia na dzień życie kobiety zamienia się w koszmar, poniewa...