Jak szukać miłości - to we Wł...

By Frenzel_Stefanie

13.5K 580 477

Książkę pisze w wieku 15 lat. Początkowe rozdziały są nudne, ale im dalej tym lepiej. Opis ☟︎︎︎☟︎︎︎☟︎︎︎ Carr... More

❀𝑷𝑹𝑶𝑳𝑶𝑮❀
BOHATEROWIE
★rozdział I★
✰rozdział II✰
✯rozdział III✯
☆rozdział IV☆
✩rozdział V✩
✵rozdział VI✵
༆rozdział VII ༆
༄rozdział VIII༄
߷rozdział IX߷
𖦹rozdział X𖦹
☢︎︎rozdział XI☢︎︎
᯽rozdział XII᯽
✫rozdział XIII✫
۞rozdział XIV۞
𖣔rozdział XV𖣔
⍟rozdział XVI⍟
𖣘rozdział XVII𖣘
☦︎rozdział XVIII☦︎
❀rozdział XIX❀
❄︎rozdział XX❄︎
❁rozdział XXI❁
᯾rozdział XXII᯾
✪rozdział XXIII✪
⁂rozdział XXIV⁂
᪥rozdział XXVI᪥
𖧷rozdział XXVII𖧷
★rozdział XXVIII★
✰rozdział XXIX✰
✯rozdział XXX✯
☆rozdział XXXI☆
✩rozdział XXXII✩
✵rozdział XXXIII✵
༆rozdział XXXIV༆
༄rozdział XXXV༄
♕︎EPILOG♕︎
♡︎♥︎𝑃𝑜𝑑𝑧𝑖𝑒𝑘𝑜𝑤𝑎𝑛𝑖𝑎♥︎♡︎
Witajcie

𑁍rozdział XXV𑁍

230 8 52
By Frenzel_Stefanie

19.11.2021r.

Wstałam dzisiaj o siódmej rano. Jak ja czekam na ferie świąteczne. Ubrałam się w czarne jeansy. Miały ściągacze przed kostkami i wyskoki stan. Do tego wybrałam krótką bluzkę z motywem chińskiego smoka. Dobrałam jeszcze moje sandałki rzymianki i biżuterię.

Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie tosty z serem i szynką. Na nie nałożyłam pomidora i ogórka, no i przyprawy. Pieprz, sól, koperek i trochę bazyli.

Kiedy zjadłam miałam trzydzieści minut do zajęć. Zabrałam moja torbę z moim laptopem i potrzebnymi rzeczami na zajęcia. Ubrałam moja jeansowa kurtkę i byłam już gotowa do wyjścia. Napisałam jeszcze na grupie jedno ważne pytanie.

Carrie i przyjaciele

Carrie:

Nie mam czasu więc się będę streszczać.

Kto mi kupi i przywiezie śniadanie bo ja się nie wyrobię, a mam ważne zajęcia z socjologi.

Oddam wam hajs

Fanny:

Ja mogę. Tylko pod jaka salę?

Gabriel:

Ja wiem co i jak jest to ci przywiozę. A teraz leć.

On serio sie we mnie zakochał

Co ty nie powiesz moja podświadomości? Ale dzisaj wieczorem mam randkę i modlę się aby to nie był jakiś zboczeniec.

Na zajęcia przyszłam minute przed czasem. Wyciszyłam telefon wyjęłam piórnik i czekałam na dostanie sprawdzianu.

Kiedy go dostałam szybko wszystko rozwiązałam i trzy razy sprawdziłam. Zajęło mi to około pięćdziesiąt minut, a mieliśmy ponad półtorej godziny.

- Już skończyłam. - odpowiedział wykładowcy

- Panno Walsh co tak szybko?

- Uczyłam się cały tydzień, więc wszystko potrafię. Sprawdziłam kilka razy wszystko powinno być dobrze.

- Usiądź ja od razu sprawdzę.

Poszłam po torbę i usiadłam naprzeciwko biurka. Czekałam trzynaście minut i nagle pan profesor się odezwał.

- Gratuluję. Dziewięćdziesiąt siedem procent. Jeden z największych w mojej karierze. To dla pani ja zrobiłem już kopie. Do widzenia za tydzień.

- Dziękuję. Tak do zobaczenia.

Z wielkim uśmiechem na twarzy wyszłam z sali. Tam ujrzałam Gabriela z śniadaniówką. Od razu do niego podbiegłam i rzuciłam się w ramiona.

- Co się stało? - złapał mnie w tali i podniósł. Ja musiałam mu o kręcić nogi wokół jego bioder. - Czemu taka szczęśliwa jesteś.

- Jeden z najlepszych wyników w karierze profesora.

- Tego gbura?

- Tak. Dziewięćdziesiąt siedem procent. A i dziękuję za śniadanie.

- Margaret zrobiła kanapki. Wiem z czym lubisz więc z tym masz. Mi też zrobiła.

- Podziękuj jej. Właśnie możesz mnie postawić?

- Mogę, ale nie chce. - romantyk się znalazł

- Puść! Mam randkę i nie chce by to zobaczył i był zły.

- On to już widzi i jest przeszczęśliwy - mruknął.

Teraz mi się wydaje że to on tam. będzie. Jak go tam zobaczę to się uciesze. Ale Luca znał historię naszyjnika jakby to była jego rodzinna pamiątka. A ten symbol widziałam u przyjaciół za uszami lub na nadgarstku. Dziwne. I jeszcze te patrzenie się jak otwieram. I po jaka cholerne Marco wtedy przyszedł? Dowiem się dzisaj wieczorem.

- Co mówiłeś? Powtórzysz?

- Nic, nic. A już cię puszczam. Było tak miło.

- Co mówisz bo nie słyszę.

- Porywam cię do laryngologa.

- Co będzie mi uszy czyścił?

- A żebyś wiedziała.

Zaniósł mnie pod sale od ekonometri. Nudne, bo nauczyciel nie umie prowadzić. Za to bardzo ważne.

- Współczuje. Nienawidzę facia. Jakby coś co zrobił mów. Ja zrobię z nim porządek. - zatarł ręce jak jakiś złoczyńca.

- No to już szukaj miejsca na egzekuje. - kurwa obiecałam nikomu nie mówić. Będę mieć kłopot teraz.

- A to czemu. I nie mów że nieważne.

- Molestowanie. Ja. Nie. Miałam nikomu mówić. - poczułam jak oczy zaczynają mnie szczypać. I tylko łzy torują sobie szlak po mojej twarzy.

- Nie płacz. Daj mi chwilę. - odszedł na kawałek, ale nadal słyszałam co mówił. - On ją dotykał... Jak to kto? Ten facio od ekonometri... Nie pozwolę na to... Tak dwudziestu powinno wystarczyć... Macie piętnaście minut... Nara...

Pewnie wezwał ludzi. Posiłki, ale po co?

- Muszę jeszcze ogarnąć sprawę z dyrektorem. Chodź idziemy. - pociągnął mnie do gabinetu. - Witaj wujku Lupus. Carrie ma ci coś do powiedzenia.

- Lupus to moja ksywka dziecino. Jestem Tomasso Pico. Starszy brat jego matki. Co się stało?

- Profesor Passiva (z włoskiego bierny) mnie dotykał bez zgody.

- Czy on do końca oszakał. A właśnie Gabriel co ty tu robisz?

- Przywiozłem Carrie śniadanie bo prosiła. I mi powiedziała. Już moi ludzie go zabiorą, tylko znajdź nowego. Normalnego tym razem.

- Już bratanku dobrze. Marco w Berlinie czy Bari?

- Pakuję się. My już spadamy. Odwołaj zajęcia. Do zobaczenia kiedyś na kolacji.

- Tak, tak lećcie tylko dzieci nie róbcie.

Jestem pewna że spaliłam się na te słowa. Moimi włosami próbowałam się zakryć, ale cóż nie przy bossie.

- Głową do góry. Taki zdesperowany to ja nie jestem. - co?!

- Szefie. - kiwnął głową na powitanie - szefowo...

- Nie jestem szefową! - oburzyłam się

- Jeszcze nie, ale mamy nadzieję że za niedługo tak. Pokazujesz na każdym kroku że jesteś odpowiednią osobą. Szefie kogo zgarniać?

- Passive. Do magazynów. Żywy na pewno nie wyjdzie. Muszę się wyrobić do wieczora.

Po tym mężczyzna się odwrócił i odszedł zostawiając nas samych.

- Wiem że nie wypada, ale czy chcesz zobaczyć o co chodzi? Możesz też sama coś porobić.

- Wolę uroczego ciebie, ale mroczny też jesteś fajny.

- Miło mi to co?

- Jest za dwadzieścia jedenasta, od czternastej mam być w pracy. Mogę jechać, co mi szkodzi. Ale jestem głodna więc zjem w drodze. Nie przeszkadza Ci to?

- Mi nie.

Wyszliśmy przed budynek i to co zobaczyłam przeszło moje wszystkie wyobrażenia. Stał tam najnowszy model mustanga. Moje marzenie się spełni.

- Zamknij usta. Jedziecie za nami zrozumiano?

- Tak szefie. - odezwało się kilku mężczyzn. Oczywiście w czarnych garniturach i słuchawkami w uszach.

- Zapraszam. - nie wiem kiedy się popłakałam, ale to ze szczęścia - Czemu płaczesz?

- Auto marzeń. Szarymat, ciemny. Najnowszy model.

- Zgodzę się, ale skąd się znasz?

- Moje auto marzeń. Jedźmy proszę.

I tak jechaliśmy w moim aucie marzeń. Zjadłam pyszne kanapki i rozmawiam z Gabrielem. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale chce się nauczyć torturować. Ponoć to świetna zabawa.

Słyszałam prawdziwy śmiech szefa mafii po tym jak powiedziałam o moim dzieciństwie, jak to my nie przeszkadzaliśmy ojcu w pracy. O naszych wakacjach do Polski i pracy w kawiarni. Biegani za Aidenem bo zaczął uciekać.

- Muszę cię kiedyś zabrać do Polski.

- Z chęcią polecę. Tylko muszę być obok ciebie.

I tak słodzi ciągle. Po trzydziestu ośmiu minutach dojechaliśmy pod stare magazyny. Kraty w oknach, powybijane szyby. Przerażenie wzięło górę.

- Nie bój się za tydzień zacznę remont, bo oficjalnie to należy do mnie. Będą nowe okna, farba. Wszystko wymienię żeby nie było podejrzeń.

- Okej.

Zeszliśmy do piwnicy gdzie do krzesła był przywiązany mężczyzna który molestował większość dziewczyn na uczelni.

- Kogo my tu mamy. Najlepsza uczennica, córka, przyjaciółka, siostra z mafizem. Nie ładnie.

- Carlo! - wskazał ręka na mężczyznę. A ten dostał z szlaucha w twarz. - Ostrzeżenie.

- Co mamy robić?

- Najpierw pokażcie Carr co i jak na nim, a później dajemy wolną rękę. Tylko go nie zabij. - wskazał mnie

- Dobra, chce by pocuerbiam nie umarł z moich rąk.

Carlo pokazywał i tłumaczył co do czego jest. Noże, baty, tasaki, zapalniczki i benzyna, szaluch, sznury, łańcuchy. Lodówka?

- Co tu robi lodówka?

- Otwórz.

Zrobiłam tak jak powiedział. W środku pełno cytryn i limonek. Lód i inne produkty typu sól czy woda do picia. Jakieś ciastka. Pewnie gdyby ktoś zgłodniał.

Dalej były różne rodzaje soli. Koce gaśnicze. Pistolety i wiele więcej innych przedmiotów.

Gdy skończyłam oglądać i słychać o wszystkim poczułam ręce wokół tali.

- A więc od czego zaczynamy?

Wyswobodziłam się z objęć i zabrałam krzesło spod ściany. Postawiłam przed Passivą i usiadłam. Zaczęłam się mu przyglądać.

- Ile dziewczyn spotkał ten los?

- Nie twój interes. - syknął

- Co by tu... O Carlo szlach!

- Szefie ona jest perfekcyjna nie zrań jej. Już się robi szefowo?

- Na ten moment szefowo. Dopuki nie zacznie gadać w twarz.

- Dobra ponad dwanaście z każdego rocznika.

- Przez ile lat?

- Dziesięć.

- Japierdole ile?! Dobra, czyli szybko obliczamy. Dwanaście razy osiem to dziewięćdziesiąt sześć. Panowie nóż. - wystawiłam dłoń i czekałam aż dostanę nóż.

- Carrie zaczynam się ciebie bać. - powiedział Gabriel

- Wczuwam się w rolę. No chyba że mi się spodoba to zatrudnię się jako płatny zabójca. Czyli ty dostaniesz sto ran ciętych. - przyłożyłam nóż do ciała i zaczęłam nacinać. Jedna, druga, trzecia i tak do setki.

- Carr masz godzinę jeszcze.

- Rozciąć cytryny. Jedną dajcie mi, a jakieś trzydzieści wycisnąć i wlać do butelki. I przygotować sól. Dużo soli.

- Kurwa. Carrie serio skąd znasz najgorsze tortury?

- Wattpada kiedyś czytałam. - wzruszyłam ramionami

- Nie wnikam. Rób swoje. - ktoś podał mi cytrynę. Zobaczyłam że Marco, Luca, Paulo, David i Nevan. Tak Nevan. Stoją w drzwiach i mnie obserwują.

- Nie stójcie w przejściu. Usiądźcie. Będzie przedstawienie. Podepnijcie go do sufitu i nogi do ziemi, tak aby nimi nie ruszał. Teraz będzie zabawa.

Zabrałam cytrynę i ja wycinelam na świeża ranę. Po otrzymaniu butelki z sokiem zaczekam go podlewać jak kwiatki w ogródku babci. Syczał, płakał i wyrywał się. Gdy skończyłam zabrałam sól i tak samo sypałam na niego. Tak jak trutkę na ślimaki latem w truskawkach.

Jego cierpienie było dla mnie najlepsze.

- Masz szczęście że nie mogę cię zabić. Czas zmienić się w wrażliwą osobę. Część chłopaki. - onie siedzieli i patrzyli z niedowierzaniem na mnie. Wszyscy nawet ci którzy byli od początku. - Co jest?

- Ja wiem że ty dużo o mafii czytałaś w swoim czasie, ale żeby aż tak ci emocje wypruć? - oznajmił Nevan

- Macie szczęście że mam ciuchy na przebranie. Co ci poradzę Nev. Nic. On mnie dotknął bez pozwolenia, to ja go wymęczyłam. Gabriel następnym razem o ile będzie chce psychicznie kogoś zniszczyć.

- Na pewno nie będzie drugiego razu. Jesteś wtedy przerażająca. A teraz idziesz sie przebrać. Chłopcy pozbyć się go.

Przebrałam się w samochodzie w czystą koszulkę i spodnie. Buty i kurtkę zdjęłam zanim zaczęłam zabawę. Gabriel obiecał ze pozbędzie się krwi. Zaczął się śmiać, bo myślał że ja tam nie wytrzymam. Cóż za dużo przeszłam. Nowego doświadczenia nigdy nie odmawiam. Tak samo dobrej imprezy.

Włoch zawiózł mnie do pracy. Musiałam tylko wypełnić kilka papierków. Po skończeniu wyszłam i poszłam do mieszkania.

W mieszkaniu udajam się do garderoby. Na spotkanie z mężczyzną wybrałam czarna sukienkę do połowy uda. Jest z miłego materiału na ramiączkach. Jest to zwykła mała czarna ake ma w sobie urok. Do tego wybrałam czarną torebkę na łańcuszku i czarne szpilki.

Po wybraniu ubrań czas na prysznic. Była szesnasta dwadzieścia. Mam ponad półtorej godziny. Pod prysznicem izam ulubionego żelu i zrobiłam mój rytuał włosowy. Po trzydziestu minutach suszyłam włosy.

Po wyszuszeniu i spięciu ich w dwa koczki z rozpuszczonymi włosami z tyłu ubrałam bieliznę i sukienkę.

- Nevan! Która godzina?

- Masz pół godziny!

Czas na makijaż. Nałożyłam podkład, korektor i puder. Podkreśliłam kości żuchwy i policzków oraz dodałam róż. Powieki przejechałam brązerem. Podkręciłam i pomalowałam rzęsy i zrobiłam kreskę. Jeszcze usta brązową pomadką i jestem gotowa. Zostało mi jedenaście minut.

Jak kocha to wybaczy i poczeka.

Dokładnie. Zabrałam do torebki telefon, dokumenty, klucze i kosmetyczkę z pudrem i pomadką. Wyszłam i pognałam do zamówionej taxi. W niego złapałam jeszcze skórzana kurtkę Nevana. Bardziej to on mi ją rzucił na ramiona. Ale ciii tego nie było.

Spóźniłam się cztery minuty. Cóż powinien się przyzwyczajać. Wszedłem na sale i zobaczyłam tak stolik. Niezwykły stolik. Był tylko jeden. Było pusto. W tle leciała piosenka. Bardzo ładna piosenka. (piosenka z mediów)

- Panienka Walsh?

- Tak.

- Poproszę kurtkę. I za mną do stolika.

- Dziękuję. Dalej już sam ja poprowadzę. - odwróciłam się a tam w pięknym czarnym garniturze... Gabriel Ideal Mancini. - Zaskoczona?

- I to bardzo. To dlatego mówiłeś że jest szczęśliwy. - uderzyłam w jego pierś.

- Dokładnie. Na no masz ochotę?

- Daj menu. - fuknełam do niego

- Proszę. I już nie dąsaj się.

- Kto wiedział?

- Emm? - podrapał się po karku - Jakby to ująć. Rodzice, dziadkowie, Dolan bo pytałem o zgodę. A z naszej paczki tylko Ty nie wiedziałaś.

- Mogę przyjąć zamówienie?

- Tak. Więc Ja poproszę. Łososia w sosie grzybowym i ziemniakami. Do tego cola i na deser ciasto dyniowe z sosem malinowym.

- Ja chce steka średnio wypieczonego z frytkami i surówka. Do tego również Cola i to samo na deser. Dziękuję

- Mogę panią prosić o taniec?

Zgodziłam się. I tak podczas czekania na jedzenie tańczyliśmy do piosenki. Jak się okazało to piosenka ALWAYS tylko nie Bon Jovi tylko Gavin'a James'a. Bardzo ładna. Po niej została puszczoną Lady Gaga PAPARAZZI. Zjedliśmy w przyjemnej atmosferze. Rozmawialiśmy o dzieciństwie i naszych studenckich latach.

- No i wtedy zawołał mnie wujek Lupus tylko po to bym przyszedł do domu. Było wtedy dwadzieścia stopni, a ja w basenie cały dzień byłem.

- Czekaj to wy basen macie?

- Tak kryty i w ogrodzie. Tylko że można go zakryć co zawsze robimy. Piękny naszyjnik.

- Od ciebie?

- Tak. Ze sie od razu nie domyśliłaś. Masz wybór chcesz mieć tatułaż?

- Z tym symbolem? Jeśli mogę czemu nie.

- Czyli czas się przełamać. - wstał i podszedł do mnie od boku - Carrie Anno Walsh czy uczynisz mnie tym szczęśliwcem i zostaniesz moją dziewczyną? - wyjął zza pleców bukiet kwiatów i pudełeczko

- Oczywiście! - rzuciłam mu się na szyję - Ale to nie jest zaręczynowe pudełko?

- Nie otwórz.

Otwarłam i wtedy zamarłam. Nowy, piękny kolczyk do sutka. Tylko skąd on wiedział.

- Kto ci powiedział?

- Prawda czy to co kazał.

- Dwa później jeden

- Nevan. Luca

- Zabije. - warknęłam - Ale jest piękny. I niech no pomyślę ma GPS

- Skąd? Jak?

- Typowe. Bardzo typowe.

Miło nam minął wieczór. Po kolacji Gabriel zawiózł mnie pod blok i odprowadził pod drzwi. Musiał jechać, bo obiecał dzieciom że przeczyta książkę na dobranoc. Pożegnałam go całusem w policzek i wszedłem do środka. A tam to co zobaczyłam wygrało wszystko.

- Wszyscy tu są?

- Tak. Dałaś mi buziaka w policzek. - ekscytacja opętała Paulo - Opowiadaj!

I tak opowiedziałam wszystko. Poszłam spać kiedy oni się rozchechali. Paulo został na noc. Podczas przebierania się zmieniłam kolczyk. Może zrobię też drugi? Nie jeden wystarczy, chyba.

<><><>

Obiecałam o 16 i jest.

Mamy związek. Cieszycie się?


Ten karmelowy to Alwin, a ta druga to Tosia.

Kocham Stefanie 💜 💚 ❤️

Continue Reading

You'll Also Like

1.3M 13.1K 5
„Bo to my byliśmy gotowi na wszechświat, lecz to wszechświat nie był gotów na nas." 2 część trylogii „Secret" ~17.08.2021r. - 14.02.2024r.~ Dziękuje...
373K 33.5K 18
Historia Molly McCann i Aresa Hogana - spin-off dwóch dylogii: "Reguł pożądania" i "Związanych układem". Ostrzeżenie: Książka zawiera treści skierowa...
118K 7.9K 27
Mason Crawford myślał, że po ostatnim, ciężkim sezonie, w którym jego drużyna przegrała finał Pucharu Stanleya nic gorszego nie może się stać. W końc...
47.1K 1.1K 23
Ona- 22-letnia kobieta, która szuka pracy. Mieszka ze swoją współlokatorką, a zarazem najlepszą przyjaciółką w małej kawalerce. On- 25-letni milioner...