/Draco Malfoy\
Obudziłem się rano na niezłym kacu, głowa mnie boli i nie wiem nawet ile spałem.
Ewidentnie muszę przestać pić.
Obróciłem głowę w stronę łóżka Zabiniego i zauważyłem, że Wilson już nie ma. To ostatnia rzecz którą pamiętam, bo kiedy wchodziłem do dormitorium, ona spała.
Ciekawe kiedy poszła.
Przetarłem twarz i uśmiechnąłem się do siebie zadowolony, bo przynajmniej schlałem się w swoim pokoju i nic złego nie zrobiłem.
Ale ulga.
Ociężale wstałem z łóżka, ubrałem się, poprawiłem krawat i byłem gotowy, żeby wyjść do łazienki.
Nikogo nie spotkałem, więc pewnie jest śniadanie albo obiad, może nawet kolacja. Nie wiem.
Stwierdziłem, że wrócę do pokoju i poleżę trochę. Muszę się zregenerować.
W Pokoju Wspólnym wzrokiem natknąłem się na Blaise'a i to był błąd, bo od razu rzucił się w moją stronę.
Jak najszybszym krokiem, jakim udało mi się iść w moim stanie, ruszyłem do mojego pokoju. Nie mam ochoty z nim aktualnie rozmawiać. Zabini bardzo głośno i szybko mówi, a moja boląca głowa tego nie wytrzyma.
Wskoczyłem na łóżko i schowałem się pod kołdrą. Może ten debil pomyśli, że zniknąłem.
-Witam moją śpiącą królewnę! Już myślałem, że się wcale nie obudzisz, więc ćwiczyłem przed lustrem buziaki, może to by cię postawiło na nogi- Wrzasnął na cały pokój mój ukochany przyjaciel.
Moja głowa pęka.
-Ciszej- Syknąłem.
-Już dobrze, już dobrze- Usiadł obok mnie, odkrył mnie i zaczął głaskać po głowie.
Co za psychol.
Chociaż to miłe.
-Dziwne, wreszcie zrobiłeś coś, o co cię proszę. Do tego bez żadnych sprzeciwów- Westchnąłem. Zaraz zasnę.
-Dzisiaj w nocy byłeś bardzo grzeczny, więc zasłużyłeś na nagrodę pultasku. Moi bogowie wreszcie wysłuchali modlitw i zerwałeś z tym małym pryszczem- Zachichotał Diabełek.
-Czekaj, co? Zerwałem z Harper?- Poderwałem się do góry, przez co palec Blaise'a wylądował w moim oku.
-No i po co się tak rzucasz?- Powiedział naburmuszony chłopak.- No tak, zerwałeś. W czym problem?
-Nic nie pamiętam- Wymamrotałem i przyłożyłem rękę do czoła.-Czemu ja to zrobiłem?- Powiedziałem do siebie.
-To chyba obecność Suzie sprawiła, że podjąłeś taką decyzję- Zachichotał jak dziewczynka.
-Słucham? Czy ona mnie do tego zmusiła? Co za podstępna, mała...
-Nie no coś ty- Przerwał mi Diabełek- Ona nic nie zrobiła, to ty zabawiłeś się w poetę i waliłeś do niej wierszami o zakochaniu- Zaśmiał się.
-Jeszcze lepiej-Warknąłem.
-Co się burzysz? Same pozytywne sytuacje- Chłopak zaklaskał w dłonie.
-No nie powiedziałbym- Wstałem i wyszedłem z dormitorium. Blaise jeszcze coś tam krzyczał o dobrej aurze, ale nie słuchałem go. Muszę sobie wszystko wyjaśnić z Harper.
Zauważyłem Suzie na kanapie, wyglądała na zmieszaną. Już miałem iść w jej stronę, ale przypomniałem sobie, że mam ważną sprawę do załatwienia.
Po prostu nie myśl teraz o Wilson, cholera, nie teraz.
Pokręciłem głową i poszedłem do biblioteki, gdzie często przebywała Anderson. W środku od razu ją zauważyłem. Siedziała z jakąś książką, a w dłoni ściskała chusteczkę.
Usiadłem na przeciwko dziewczyny. Miała zaczerwienione oczy, wyglądała jakby w każdej chwili miała się rozpłakać.
-Czego chcesz?- Wyszeptała drżącym głosem.
-Chciałbym porozmawiać- Powiedziałem spokojnie.
-Niby o czym? Wystarczająco mi powiedziałeś dzisiaj w nocy, kiedy obudziłeś cały mój dom, żeby powiedzieć mi, że ze mną zrywasz- Łzy zaczęły cieknąć jej po policzkach.
-Przepraszam, nie powinienem przychodzić do ciebie pijany, żeby z tobą zerwać- Czułem się bardzo niezręcznie.
-Czyli co? Nadal chcesz ze mną być?- Uniosła kąciki ust delikatnie w górę.
Zapanowała cisza, nie wiedziałem co mam powiedzieć. Westchnąłem ciężko i w końcu powiedziałem:
-Nie, po prostu powinienem zrobić to na trzeźwo.
Od razu uśmiech zszedł jej z twarzy, rzuciła we mnie książką i wybiegła z sali. Odetchnąłem z ulgą.
Nie wiem, co mną kieruje, że podjąłem taką decyzję, ale przynajmniej mogę teraz robić co chcę.
Zadowolony wyszedłem z biblioteki, może w końcu uda mi się coś dzisiaj zjeść.
Moja samotność nie trwała zbyt długo, bo obok mnie pojawiła się Astoria.
-Co ty zrobiłeś tej biednej Harper? Taką zapłakaną mijałam na korytarzu przed chwilą- Widziałem po niej, że udaje zmartwienie.
-Zerwałem z nią i tyle. Koniec tematu- Przewróciłem oczami.
-Jak mi przykro! Pewnie źle to przeżywasz!- Podeszła bliżej i się do mnie przytuliła.
Co ja w niej kiedyś widziałem?
-No tak niezbyt, więc możesz się odsunąć- Powiedziałem z powagą w głosie.
-Oj Draco, przecież ja chcę ci tylko poprawić humor. I nawet wiem jak- Przygryzła wargę i złapała mnie za krawat.
-Mogłabyś znaleźć sobie inną ofiarę? U mnie zainteresowania twoją osobą nie znajdziesz- Syknąłem zniecierpliwiony.
-Draco, przestań się wygłupiać i chodź- Pociągnęła mój biedny krawat.
-Daj mi w końcu spokój. Jesteś taka denerwująca. Najchętniej bym cię gdzieś zamknął, żeby cię więcej nie widzieć- Warknąłem i poszedłem zostawiając ją w tyle.
-Ach tak?! Czyli wolisz zakochaną w tobie Wilson?!- Krzyknęła za mną Greengrass.
-Co ty znowu wymyśliłaś?- Powiedziałem znudzony.
-Ja? Nic! Słyszałam rozmowę tej całej Dott i tego idioty Zabiniego- Powiedziała pewnie.
-I co takiego niby usłyszałaś?- Westchnąłem poirytowany. Naprawdę jestem głodny.
-Wilson podczas śpiączki śniła o tym, jak ty i ona, jesteście razem. A jak się obudziła, myślała, że to było naprawdę. Boże jakie to żałosne! Biedulka się w tobie zakochała, a niestety musiała wrócić do rzeczywistości gdzie ty jej nienawidzisz. Głupia i naiwna Wilson, ale czego się można było po niej spodziewać?- Zaśmiała się pod nosem Astoria.
-Co ty za farmazony opowiadasz dziewczyno? Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj, jesteś chora- Warknąłem i poszedłem jak najdalej od niej.
Co, jeśli wszystko, co powiedziała Greengrass jest prawdą? To w sumie wyjaśniałoby, dlaczego Wilson od początku roku tak mnie unikała i nawet się ze mną nie kłóciła.
Ale to jest niedorzeczne. Niemożliwe.
Dlaczego miałaby śnić akurat o mnie?
Chociaż Blaise jest zbyt napalony na związek mój i Suzie, więc to też by wiele wyjaśniało.
Cholera jasna.
Czemu wszystko musi być takie skomplikowane?
Idę się napić.
Hej! Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Trochę się zadziało w tym rozdziale, ale tak musiało być. Miłego weekendu! Kocham Was.