16.

3.9K 296 323
                                    

Informacja o zniszczeniu Nory, zasmuciła praktycznie wszystkich. W domu dało się wyczuć grobową atmosferę. Cała rodzina Weasley zamknęła się w jadalni by wspólnie pokonać ból i omówić dalsze postępowanie. 

Harry domyślał się, co muszą czuć. Dla niego również była to przykra informacja. Nie mógł sobie wyobrazić, że tego wielkiego domu, w którym spędził kiedyś naprawdę dobre chwile już nie ma. Nora była jego drugim domem, zaraz po Hogwarcie. Przynajmniej do czasu aż nie zakochał się w Draco i zaczął olewać Rona. Też przeżywał to na swój sposób. Dodatkowo czuł się winny całej tej sytuacji. Wiedział, że gdyby nie on, Nora dalej by istniała, Fred i George codziennie chodzili by do swojej pracy, a Molly nie okazała się  być taką... jędzą. 

Gazetę, którą dostał od Hermiony, schował do łóżka, szybko o niej zapominając. Pocałunek Freda i Pansy, w obliczu nowych informacji, stracił na wartości. Harry miał wrażenie, że to wydarzyło się wieki temu, nie raptem wczoraj. Stał przy drzwiach do jadalni zastanawiając się czy powinien wejść do środka. Nie wiedział czy rodzina chce go widzieć, czy wręcz przeciwnie, są świadomi tego, że to przez niego stracili swój dom.

-W porządku Harry? - spytał Draco wyrywając go z zamyślenia.

-Nie. - Harry westchnął. - Stracili swój dom przeze mnie.

-Przestań. To nie Ty go zniszczyłeś.

-Ale gdyby mnie tam nie było, to pewnie nic by się nie stało. - Draco objął Harry'ego od tyłu. Gryfon był zaskoczony jego gestem, w każdej chwili ktoś mógł ich zobaczyć.

-Obwinianie się nic nie da. - powiedział poważnie. - Lepiej pomyśl jak możesz im pomóc.

-A co jeśli przyjdą tutaj? Tonks jest w ciąży. Ich dziecko potrzebuje domu.

-Ich dziecko potrzebuje przede wszystkim spokoju Harry. To Czarny Pan jest winien całej tej sytuacji, nie Ty. - usłyszeli w oddali kroki. Draco niechętnie odsunął się od Harry'ego. Żałował, że nie może należycie wspierać. 

-Musimy działać szybko Draco. - powiedział zdeterminowany Harry. 

-Ale z rozwagą. - odpowiedział mu poważnie Draco. - Kto wie, może tym chcieli zmusić nas do jakiegoś błędu? 

-I kto to mówi. - do pomieszczenia wszedł Remus i Pansy. -Jutro z samego rana teleportuje się do Ministerstwa. - zaproponował. - Sprawdzę jak mają się tam sprawy i na ile możemy sobie pozwolić. Nie ma sensu żebyśmy i my stali w miejscu przez ostatnie wydarzenia.

-Potrzebuje Pan pomocy? - spytała Pansy. - Nie chce siedzieć tu bezczynnie.

-W porządku, przyda mi się obstawa. - Harry westchnął. Wszyscy spojrzenie na niego. Miał wrażenie, że nawet w oczach Pansy widzi współczucie. Czując, że nie może już dłużej znieść tych spojrzeń, wyszedł.

-A jemu co? - spytała Pansy.

-Obwinia się o to wszystko. - burknął Draco. - Pójdę z nim porozmawiać. - jednak nim zdążył odejść drzwi od jadalni się otworzyły. Jako pierwsza wyszła Molly, które miała czerwone od płaczu oczy. Przeżywała to najbardziej ze wszystkich. Ten dom był dla niej wszystkim. Rozejrzała się po zgromadzonych. 

-Mam nadzieję, że jesteście z siebie zadowoleni!

-Molly o czym to mówisz? 

-O tym, że zniszczyli nam dom! - Harry był na schodach, chciał wejść na dach, gdzie pewnie miałby spokój, ale usłyszał krzyki Molly więc wrócił się na dół. Domyślił się o co chodzi. 

-Że niby kto? My? - Pansy spojrzała na Freda w obawie, że ten też zaczął tak myśleć. Fred jednak patrzył wszędzie tylko nie na nią. Poczuła się zdradzona.

Miłość, która nie powinna się narodzić.[DRARRY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz