13.

3.2K 296 297
                                    

Tak jak ustalili, trzeciego dnia szykowali się do teleportowania do domu Remusa. Oboje byli zdenerwowani, w końcu nie wiedzieli co tak naprawdę zastaną na miejscu. Nie wiedzieli też co działo się przez ten czas z ich przyjaciółmi. Ich nikt nie wytropił, ale nie wiadomo czy reszta też miała tyle szczęścia.

-Gotowy? - Harry spojrzał na spiętego Dracona. Z tyłu głowy odczuwał rozbawienie, bo przecież ślizgon sam go przekonywał, że nikomu nic się nie stało, a teraz był bardziej zestresowany od niego.

-Tak. - Draco omiótł wzrokiem miejsce. - Obyśmy już nigdy nie musieli tu wracać.

-Tym razem nie było tak źle. - Draco uśmiechnął się delikatnie.

-Wtedy też nie. - Harry złapał go za rękę i teleportował ich pod dom Remusa.Gdy tylko znaleźli się na miejscu, podbiegły do nich Tonks i profesor McGonagall. Celowały w nich różdżkami, ale gdy spostrzegły, kto przybył od razu je schowały. Harry w międzychodzie zauważył też innych członków Zakonu Feniksa.

-To Harry! - krzyknęła profesor z ulgą w głosie. - To Harry!

-Co się dzieje? - Harry nie wiedział czy obecność tylu członków to coś dobrego czy raczej nie.

-Musieliśmy na dzisiaj znieść wszystkie blokady, tak żebyście mogli bezpiecznie się do nas teleportować. - wyjaśniła profesor. - Idźcie do domu.

-Czy inni też już są? - spytał Harry, jednak nie dostał żadnej odpowiedzi. Kobiety wróciły na swoje stanowiska. Draco złapał za rękę i pociągnął w stronę dużego domu.

-Harry! - ledwo zdążyli wejść, a na szyję Harrego rzuciła się Ginny. - Nawet nie wiesz jak się martwiłam! - Harry kątem oka dostrzegł jak Draco odchodzi od niego i idzie do Blaise'a. Miał ochotę odepchnąć od siebie dziewczynę.

-Czy wszyscy już są? - zapytał tylko.

-Nie ma tylko Freda i Pansy. - Draco wymienił się krótkim spojrzeniem z Blaisem.

-Mam złe przeczucia. - powiedział do przyjaciela.

-Niezłowróżb. - powiedział spokojnie Blaise. - Chodzi o Pansy. Ona nawet w piekle by sobie poradziła. - Draco uśmiechnął się lekko. Nie chciał się martwić, ale czuł, że coś jest nie tak.

-A jak Hermiona? - spytał Harry.

-Śpi. - odpowiedział mu Remus, który właśnie do nich doszedł.

-Nie o to pytałem.

-Jak wstanie na pewno wszystko wam wyjaśni. Dobrze, że już jesteście, bo już robiło się nerwowo.

-Ja też jeszcze nic nie wiem. - do pokoju wszedł również Ron. - Dobrze Cię widzieć! - podszedł do Harry'ego i go objął.

-Też się cieszę, że wam nic nie jest. - przyznał szczerze Harry. - Teraz tylko ustalić co z Hermioną i będę mógł odetchnąć.

-No i lepiej niech Fred szybko wraca. - Ron spojrzał na ślizgonów, którzy stali z boku.

-Na pewno wróci cały i zdrowy.

-Nie chciałbym być w ich skórze jeśli będzie inaczej.

-Przestań. Byłem z Draco przez całe trzy dni. Byliśmy zupełni sami, zdani tylko na siebie. A mimo to jestem tu, nawet mi włos z głowy nie spadł. - Ron spojrzał na niego uważnie.

-Ponieważ Ciebie zostawił dla Sam-Wiesz-Kogo. Sam tak mówił, pamiętasz?- Harry przewrócił oczami. - A Fred to nic nie warty w jego oczach pionek.

-Blaise wrócił z Georgem. - przypomniał mu.

-Dziwnym trafem jak zniknęli zacząłem się lepiej czuć.

Miłość, która nie powinna się narodzić.[DRARRY]Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon