21.

2.2K 232 189
                                    

Wieść o zniknięciu trójki ślizgonów, nie zaskoczyła jakoś specjalnie Harry'ego. Sam miał ochotę nawiać, nie mogąc znieść tych zdziwionych czy zatroskanych spojrzeń. Remus chodził poddenerwowany, czując się poniekąd winny zaistniałej sytuacji. Znał już trochę Dracona i mógł przewidzieć taki ruch. Tak jak słusznie Pansy założyła, atmosfera w domu stała się nie do zniesienia. Wszyscy byli przybici, praktycznie nikt ze sobą nie rozmawiał, chyba że na służbowe tematy.

Od ujawnienia prawdy minęły trzy dni. Harry chodził na posiłki, bo zmuszał go do tego Remus. W dalszym ciągu nie mógł patrzeć na Hermionę i Rona. Przeniósł do pokoju, gdzie wcześniej spała dwójka ślizgonów. Dzień najchętniej spędzał na łóżku Draco, wtulając się w jego poduszkę, na której wyczuwał jeszcze jego zapach. Uczucie pustki towarzyszyło mu cały czas. Smutek mieszał się z nienawiścią, żal z tęsknotą. Nie wierzył w słowa Remusa, że będzie lepiej. Bez Draco nie chciało mu się żyć. Miał tylko nadzieje, że ślizgon  jest bezpieczny. Wiedział, że ten potrafi o siebie zadbać i zawsze znajduję jakieś rozwiązania, mimo to i tak się martwił. Często patrzył przez okno szukając jakiegoś innego budynku, w którym mógłbym zatrzymać się ślizgon, niestety zewsząd otaczał ich albo las, albo pole. 

Niechętnie uczestniczył w jakichkolwiek spotkaniach, naradach, które, po zniknięciu ślizgonów, zarządził Remus. Wcześniej spotykali się w salonie gdzie wspólnie spędzali czas, teraz każdy zamykał się u siebie. Naprawdę Harry'ego nie interesowało  to wszystko. Było mu obojętne kto wygra wojnę, w jego życiu nic to nie zmieniało.

Z Ronem ani Hermioną nie zamienił ani słowa. Gdy któryś z nich się do niego odzywał, po prostu wychodził. Ginny również próbowała przeprowadzić z nim rozmowę, ale ciągle ją zbywał. Kochał Draco, nie widział co tu można wyjaśnić?  Zostawił ją, by nie sprawiać jej przykrości czy nie oszukiwać. To Ron nakręcał całą akcję, że po wojnie wrócą do siebie. On nigdy nie potwierdził tego.  

-Musimy przyjąć więc, że Nagini jest horkruksem. -głos Remusa przebił się do Harry'ego.  O ten temat spierali się dzisiaj całe popołudnie. Część uważała, że nie mogą tego brać za pewniak, bo to może ich zgubić. Remus i Fred z kolei sądzili, że to właściwy trop. Nagini zawsze była przy Sami-Wiecie-Kim, a to oznaczało, że w każdym momencie mógł uczynić z niej horkruksa. 

-Nadal uważam, że to zły pomysł. - powiedziała spokojnie Molly. - Jeśli jesteśmy w błędzie...

-Myślę, że dłuższa rozmowa w tym temacie jest stratą czasu. - powiedział oschle Fred, który również przeżywał zniknięcie ślizgonów. Nie mógł pojąć jak Pansy mogła odejść, tak bez słowa, bez pożegnania... Bolało go strasznie, bo czuł się jakby nic dla niej nie znaczył. Poniekąd o wszystko obwiniał Harry'ego, bo w końcu to przez niego ślizgoni odeszli.

-Zatem zostaje nam ostatni horkruks do odgadnięcia.

-Jesteście pewni, że to nie będzie miecz Godryka? - spytała nieśmiało Hermiona.

-Albus rzekomo go ma.

-Ale teraz kiedy jest słaby... Jeśli on się o tym dowie... - zaczęła biadolić Molly.

-Myślę, że dlatego ukrywał się i nie wychylał, by nie pokazywać w jak złym stanie się znajduje. Nie sądzę by którykolwiek ze śmierciożerców widział o tym, że umiera.

-Ale ministerstwo też zostało przejęte. Albus bywał tam, na pewno ktoś coś zauważył.

-Jeśli tak jest, to i tak nic z tym teraz nie zrobimy. - Remus spojrzał na nieobecnego Harry'ego. Rozumiał, że najprawdopodobniej przeżywa po raz pierwszy złamane serce. Tak jak powiedział wcześniej, Harry był po prostu nastolatkiem, który zasłużył na normalne życie. Pomimo tej wiedzy i tego, że było mu żal chłopaka, wściekał się na na niego. - Chyba to wszystko co chciałem wam dzisiaj przekazać. Jakieś pytania?

Miłość, która nie powinna się narodzić.[DRARRY]Where stories live. Discover now