28.

3.8K 298 402
                                    

Draco postanowił odwiedzić dzisiaj profesora Snape'a. Starał się to robić możliwie jak najczęściej. Zdążył polubić ich rozmowy, a raczej swój monolog. Czasem myślał, że oszalał, ale jeśli gadanie do zbiorowego grobu mu pomagało, czemu miał tego nie robić?

Narcyza faktycznie bardzo szybko wróciła. Draco ulotnił się jeszcze przed obiadem, obawiając się, że matka znowu zacznie mu suszyć głowę, co robiło ostatnio zatrważająco często. Nie miał ochoty na żadne psychologiczne rozmowy.  Ogólnie miał się dobrze i wiedział co ma robić. Albo czego nie ma robić.

Teleportował się prosto pod cmentarz, usilnie starając się wyrzucić Harry'ego z głowy. Ten jednak złośliwie ciągle po niej krążył. Rozejrzał się czy na cmentarzu nie ma przypadkiem jakiś niepożądanych osób i ruszył w stronę grobu. Gdzieś z tyłu głowy, liczył, że spotka się z Harrym. Miałby okazję popatrzeć na niego z daleka. Może okazałoby się, że Narcyza wyolbrzymia i nie ma się wcale tak źle.

-Dzień dobry profesorze. - przywitał się z niekrytym żalem. Westchnął przypominając sobie jak profesor zwykł odpowiadać. - U mnie nic się nie zmieniło. - odpowiedział na niezadane pytanie. - Remus nazwał swojego synka Syriusz. Chwilowo jest u nas. Mama dalej zbawia cały świat. Niech sobie to robi jak musi, ale z dala ode mnie. Ja wiem co robię. - spojrzał na grób oczekując jakieś odpowiedzi. - Wiem, że profesor powiedziałby, że dobrze robię. Chociaż nie sądzę, żebym żywemu profesorowi opowiadał o tym wszystkim. Było by ciężko zwierzać się z uczuć do Pottera. - Draco lekko się uśmiechnął. - Myślę, że nasz wyjazd już coraz bliżej, ta udręka lada dzień się skończy. Ponoć dzisiaj znalazł się kolejny kupiec. Mam nadzieję, że tym razem to wypali. - Draco zaczął opowiadać o swoich pomysłach na podróż. Obecnie miał bardzo dużo czasu na przemyślenia, więc miał o czym opowiadać. Siedział na cmentarzu dość długo. Gdy zaczęło się ochładzać, a noga bolała go tak, że nie mógł ustać, postanowił wrócić do domu. Był też bardzo głodny, bo ominął obiad. Liczył, że szybko zje i położy się na łóżku kończąc kolejny dzień.

-Wróciłem. - krzyknął Draco wchodząc do domu. - Mamo?!

-Jesteśmy u Syriusza. - usłyszał z góry. Zakładając, że mama miała na myśli Pansy i siebie mówiąc my, ruszył do niej ignorując narastający ból w nodze.

-Cześć Draco. - gdy wszedł do pokoju zastał mamę z Remusem, który trzymał w rękach małego Syriusza. Dopiero po chwili dostrzegł Harry'ego, który próbował złączyć się ze ścianą.

-Cześć. - odpowiedział lekko skołowany. Zapadła niezręczna cisza.

-Dziękuje za pomoc. - odezwał się Remus. - Słyszałem, że Syriusz lubi grymasić.

-Nie jest tak źle. - mruknął Draco spoglądając na Harry'ego, który z kolei wpatrywał się w swoje stopy. - Profesor go zabiera?

-Chciałbym, ale potrzebuje jeszcze trochę czasu. - Draco uśmiechnął się sztucznie. - Oczywiście jeśli to nie problem.

-Żaden. Nie będę wam przeszkadzać.
Idę do siebie. - powiedział do Narcyzy i opuścił pokój. Harry podniósł wzrok i uzmysłowił sobie, że zarówno Remus jak i Narcyza wpatrują się w niego.

-Ja się chyba przewietrzę. - powiedział przygnębiony. Nie tak wyobrażał sobie spotkanie z Draco, lecz gdy go usłyszał nie był w stanie nawet oddychać. Wszystko w nim zamarło, a on sam miał wrażenie, że skurczył się do rozmiarów małej myszy... 

********

Draco wszedł do pokoju i jak to miał w zwyczaju rzucił się na łóżko. Dopiero wtedy dostrzegł zwinięty pergamin przy drzwiach. Zdziwiony poszedł do niego. Od początku przeczuwał, że to od Harry'ego. Nie wiedział czy chce to czytać, ale w końcu ciekawość zwyciężyła. Rozwinął papier.

Miłość, która nie powinna się narodzić.[DRARRY]Where stories live. Discover now