Gdy Draco wrócił z Pansy, Harry siedział sam przy stole i bawił się widelcem.
-George postanowił odprowadzić Lea do domu. - wyjaśnił Harry, gdy ich zobaczył. Draco dyskretnie kiwnął głową, że sytuacja opanowana.
-Dobrze, że w końcu sobie poszła. - mruknęła Pansy. - Ale dlaczego George, a nie Blaise? Gdzie wywiało tego imbecyla?
-Blaise poszedł za Hermioną.
-Oho, na bank między nimi bardziej się popsuje.
-Więcej wiary w naszego wspaniałego przyjaciela. - Pansy posłała wymowne spojrzenie Draco. Ten ucieszył się, że to nie on jej podpadł. - A Lea jak w ogóle przyjęła tą sytuację?
-Nie było łatwo, padło parę wulgarnych słów pod naszym adresem. Chyba nas nie polubiła.
-Pomysł z krzesłem byłby delikatniejszy. - powiedział dumnie Draco.
-Następnym razem skorzystamy z Twojego pomysłu.
-Następnym razem? - Pansy spojrzała na Harry'ego. - Zajebie Blaise'a jak znowu przyjdzie z jakąś dziewczyną. To znaczy, z inną niż Hermiona.
-Pogubił się chłopak. - skomentował Draco.
-Ważne, że by się w końcu odnalazł.
-Wyjaśnią sobie wszystko jak my i będzie dobrze. - Harry położył rękę na ręce Draco. Ten posłał mu uśmiech.
-Postaraliście się z tą kolację, ale chyba trochę nie wyszło... - zaczęła niepewnie Pansy, którą zaczęły dopadać wyrzuty sumienia. Zaczęła jeść wystygnięte jedzenie ze swojego talerza.
-Jeszcze nie wszystko stracone. Poczekamy aż wróci Blaise z Hermiona, George też niedługo powinien się pojawić i zaczniemy od początku. - Draco posłał i jej uśmiech.
-Może nie nadajemy się do normalnego życia?
-A co to za pierdolenie? - do pokoju weszła uśmiechnięta i zarumieniona Hermiona, oraz również radosny Blaise. Pansy spojrzała wymownie na przyjaciela. - Przepraszam Pansy. Trochę się zagalopowałem wcześniej.
-A żeby to było pierwszy raz. - Pansy przewróciła oczami. Mimo udawanej niechęci, podeszła do przyjaciela i przytuliła się do niego.
-Obiecuje, że ostatni. - zażartował Blaise.
-Nie obiecuj rzeczy, których nie możesz dotrzymać.
-A gdzie Lea? - spytała Hermiona.
-George odwiózł Lea do domu. - powiedział rozbawiony Draco.
-Miło z jego strony. - powiedział spokojnie Blaise.
-Nie polubiła nas zbytnio.
-Podejrzewam, że więcej już się nie spotkamy. - Blaise miał nadzieje, że szybko zamkną ten temat. Czuł się niezręcznie, że tak ją potraktował. Chwilę później pojawił się George. Draco czarem podgrzał jedzenie. Atmosfera była o wiele luźniejsza, żartowali, rozmawiali.
-Skoro jesteśmy w komplecie, w dobrych nastrojach, to chciałbym coś powiedzieć. - przemówił poważnym tonem Draco.
-Taki wstęp zwiastuje albo dziecko albo ślub. - powiedziała Pansy. - Dziecko odpada, więc...
-Nie, to nie ślub. - powiedział rozbawiony Draco. - A dziecko można adoptować. Ale nie chciałem o tym. - dodał szybko. - Słuchajcie... - Draco westchnął. - ... pewnie wszyscy się domyślacie, że mam problemy. Przyjąłem mroczny znak, byłem po stronie Voldemorta... Niestety, moje problemy są poważniejsze niż można by przypuszczać. - Harry uśmiechnął się szeroko. - Próbowaliśmy to z Harry'm jakoś ogarnąć, ale istnieje dużo prawdopodobieństwo, że się nie wywinę.
أنت تقرأ
Miłość, która nie powinna się narodzić.[DRARRY]
عشوائيKontynuacja opowiadania Śmierć, która wszystko zmieniła. Są ludzie, którzy wierzą, że to los nami kierują. To co nas w życiu spotyka to nie kwestia naszych wyborów, a siły wyższej, która wskazuje nam drogę. Nasze życie jest zaplanowane już od poczęc...