24.

2.4K 257 212
                                    

-Nie pozwolę Ci na to. - Draco przerwał ciszę jaka między nimi panowała. Nie potrafił się skupić na poszukiwaniach ducha. Najchętniej zabrał by stąd Harry'ego i ukrył się z nim gdzieś, gdzie nikt ich nie znajdzie. On do pełni szczęścia potrzebował tak naprawdę tylko jego, miał nadzieję, że to działa też w drugą stronę. Nie myślał teraz o Pansy, Blaise, Remusie, czy jakiejkolwiek innej osobie. Jedyne co się liczyło to Harry i jego życie. 

-Będziesz musiał. - odpowiedział spokojnie Harry, nie rozumiejąc po co Draco tak wszystko komplikuje. Rozejrzał się po piętrze przez które przechodzili. W szkole zapanowała dziwna pustka. Od czasu natrafiali na jakąś grupkę uczniów, ale po za tym korytarze były puste. Wszyscy poszli w najróżniejsze zakamarki by szukać diademu. - Masz jakiś pomysł gdzie możemy ją znaleźć?

-Nie. - Draco wzruszył ramionami. Trudno było mu patrzeć na Harry'ego, ale jeszcze trudniej szło mu nierobienie tego. Nie przypominał sobie by kiedykolwiek był tak rozdarty jak teraz. Nawet zdrada Snape i prośba by zmienił strony nie wstrząsnęła nim tak bardzo, jak wieść, że Harry jest horkrusem. - Nie jestem łowcą duchów.

-Ale zawsze masz jakiś plan.

-Nie rób tego. - powiedział Draco nie mogąc się powstrzymać.

-Może powinniśmy poszukać u Krukonów? - Harry z trudem puścił te słowa mimo uszów. - Chodźmy tam. - ruszył w stronę schodów. Draco niechętnie za nim podążył. Wiedział, że dopóki nie znajdą diademu, Harry nie wystawi się Sami-Wiecie-Komu. Jako, że byli na schodach, które unosiły się w powietrzu, pierwszego wstrząsu nie odczuli. Harry jedynie poczuł krótki i delikatny ból, który szybko przeszedł przez całego jego ciało i zniknął nie pozostawszy żadnego śladu. Pomyślał, że to nerwoból. Spokojnie dojechali na miejsce, trzymając dystans w obawie, że któryś w końcu nie wytrzyma i rzuci się na drugiego. Gdy weszli na piętro Hogwart ponownie się zatrząsł, a ból, już nieco mocniej, ponownie przeszył ciało Harry'ego.

-Czułeś? - spytał Draco. Gryfon w pierwszej chwili nie wiedział o co konkretnie spytał. Czy też odczuł ten ból? - Wszystko się zatrzęsło. - dodał nie usłyszywszy odpowiedzi.

-Niemożliwe by przyszli tak szybko. - zboczyli trochę z drogi i podeszli do okna. Na zewnątrz, na całych błoniach stali porozstawiani nauczyciele. Śmierciożerców, czy samego Voldemorta nie było widać.

-Co to mogło być?

-Nie wiem, ale chyba ustało. Chodźmy... - wrócili na piętro Krukonów. Wiedzieli, że do środka nie zostaną wpuszczeni, ale zamierzali rozejrzeć się tylko po korytarzu.  Harry bardzo chciał zapytać Draco co działo się z nim przez ten cały czas, gdy odszedł, ale bał się, że ślizgon odpowie mu coś nieprzyjemnego. Draco z kolei martwiło o to jak Harry to wszystko znosi. On wiedział o tym tylko przez chwilę, a już miał ochotę zrzucić się z wieży astronomicznej by przestać myśleć.

-Helena! - Harry kątem oka dostrzegł ducha. Nie był do końca pewien, czy to Helena, bo przemknął szybko przez ścianę, więc widział tylko tył ducha. Helena, zwana też szarą damą, była jednak bardzo charakterystyczna. Miała długą, do samych nóg sukienkę, która wyglądała na bardzo drogą.
Włosy sięgały jej aż za pas. Zawsze była smutna i chyba nikt nigdy nie widział jej uśmiechniętej. Przemykała bez słowa po korytarz, unikając kontaktu. Jednak gdy już do niego doszło, była bardzo niemiła. Przez wiele lat, nikt nie znał jej prawdziwej tożsamości, którą najprawdopodobniej chciała ukryć. W końcu odkryto, że to Helena, córka Roveny Ravenclaw, jednej z założycieli Hogwartu, ale mimo to duch nie zdradzał swojej historii. Jak umarła, dlaczego została w Hogwarcie, to pozostawało zagadką.  - Musimy zawrócić. - odruchowo złapał Draco za rękę i pociągnął w kierunku gdzie było przejście. Draco nie mógł się powstrzymać by nie ścisnąć jego ręki. Harry poczuł jak przyjemne ciepło rozpływa się po jego ciele. Ostatni dotyk ukochanego... Może nie taki jaki sobie wyobrażał, ale lepsze to niż nic.

Miłość, która nie powinna się narodzić.[DRARRY]Onde histórias criam vida. Descubra agora