12.

3.7K 303 204
                                    

Harry przekręcił się, chyba już po raz setny, na drugi bok. Pomimo starań, nie potrafił zasnąć. Zbyt wiele myśli kłębiło się na raz w jego głowie. Westchnął . Postanowił, że zmieni Dracona, który uznał, że obejmie wartę jako pierwszy. Harremu nie końca się uśmiechało, wolał mieć go koło siebie, ale musieli się mieć na baczności. Może Draco okaże się teraz bardziej senny od niego? 

Gdy wyszedł spod kołdry, uderzyło w niego zimno. Narzucił na siebie bluzę i nie zrażony ruszył do wyjścia. Draco siedział na skarpie i wpatrywał się przed siebie. Jego włosy poruszał delikatny wiatr. Harry oparł się o namiot i zapatrzył na niego. Uśmiech błąkał się na jego twarzy. Nie wierzył w to, że kiedykolwiek będzie tak szczęśliwy. Do teraz zdarzało mu się powątpiewać. 

-Nie śpisz? - spytał Draco nie odwracając się. 

-Jak? - spytał rozbawiony Harry. Draco spojrzał na niego, Harry przez chwilę miał wrażenie, że widział łzę spływającą po jego policzku. Wydało mu się to jednak zbyt nierealne. 

-Mam wartę, musze być czujny. - Harry usiadł obok niego. 

-Nie mogę spać, pomyślałem, że może Cię zmienię. 

-Może to przez pełnię? - Harry spojrzał odruchowo na księżyc. - Martwisz się o Hermionę? 

-Tak. Wolałbym być przy niej. 

-Za trzy dni będziesz.

-Do tego czasu będzie już po wszystkim. - Harry westchnął. Draco objął go. 

-Jest silna, poradzi sobie. - Harry oparł głowę o jego bark. 

-Oby. Chcesz iść spać? 

-Nie, pewnie też nie będę mógł zasnąć. 

-Coś Cię trapi?

-Nie. 

-Co? - Harry dostrzegł zaciśniętą szczękę. Poza tym czuł, że Draco jest spięty. Spojrzał w jego oczy. - Co się dzieje? - Draco westchnął. 

-Profesor Snape nie daje mi spokoju. Staram się nie myśleć o tym zbyt wiele, ale to ciągle wraca. Chciałbym wiedzieć czemu to zrobił. Czuję, że tutaj chodzi o coś więcej. 

-Dbał o Ciebie, chciał żebyś był bezpieczny. 

-Nie o to chodzi Harry. On wiedział, że coś się wydarzy w Zakazanym Lesie. Przecież gdyby nas uprzedził, może nie doszło by do tego wszystkiego. - Harry nie wiedział co ma mu powiedzieć. - Poza tym... zastanawiam się jakby zareagował na to wszystko.

-Mówisz o nas? 

-Tak. Jakoś ciężko mi uwierzyć, że by to pochwalał. - Harry uśmiechnął się smutno, żałując, że nie może mu powiedzieć o nietypowej aprobacie profesora Snape'a. 

-Wydaje mi się, że na swój pokręcony sposób Cię kochał. Może traktował jak syna, którego nigdy nie miał? Jeśli się kogoś kocha, to akceptuje się go takiego jaki jest.

-Dzięki, właśnie uświadomiłeś mi, że rodzice nigdy mnie nie kochali. - zażartował Draco. 

-Mówiłeś im o swojej orientacji? 

-Nie, ale wiem jakby zareagowali. Raczej każdy zareagowałby tak samo. 

-Początkowo też byłem zagubiony i nie potrafiłem zrozumieć sam siebie. Tak długo jak się dało, odpychałem tą myśl od siebie. Ale myślę, że tak jak ja, po czasie zaakceptowali by to. 

-Wiesz, że rozmawiamy o Lucjuszu Malfoyu? Taki blondyn, z zadartym nosem, szczupłą twarzą, średniego wzrostu. Poplecznik Czarnego Pana, chyba miałeś okazję go poznać? - Harry uśmiechnął się rozbawiony. 

Miłość, która nie powinna się narodzić.[DRARRY]Where stories live. Discover now