17.

2.8K 265 417
                                    

-Może w coś zagramy? Żeby nie siedzieć tak bezczynnie? - zaproponował Fred. Jak reszta spodziewał się, że Remus i Pansy wrócą szybciej niż ktokolwiek zdąży się zmartwić. Blaise spojrzał na rudowłosego. Miał wrażenie, że widzi swoje odbicie. Podobnie jak on, był zdenerwowany i przestraszony i próbował za wszelką cenę to ukryć. 

-To chyba dobry pomysł. - powiedział niepewnie. Wiedział, że przy profesorze Lupinie, Pansy nic nie grozi, ale mimo to martwił się o swoją przyjaciółkę. Nim Fred jednak zdążył pójść po jakąś grę, pojawiła się Tonks z gościem.

-Drops... - powiedział Draco do siebie.

-Dzień dobry. - Dumbledore uśmiechnął się szczerze patrząc po kolei na każdego. 

-Dzień dobry. - tylko Harry'emu udało się przezwyciężyć zdziwienie i odpowiedzieć na przywitanie.

-Gdzie Remus? - Dumbledore spojrzał na Tonks. - Muszę z nim omówić najnowsze wiadomości. 

-Chwilowo go nie ma. - kobieta posłała mu uśmiech.

-A gdzie jest?

-W czarnej dupie. - mruknął pod nosem Blaise. 

-Gdzie? - spytał Dumbledore nie dosłyszawszy odpowiedzi. - Co to za miny? - uśmiech znikł z twarzy dyrektora. Dopiero teraz dojrzał na każdej twarzy strach. Spojrzał uważnie na Tonks. - Wyjaśnisz mi co się dzieje? 

-Jakąś godzinę temu udał się z Pansy do Ministerstwa. - odpowiedziała mu spokojnie Tonks. Wsunęła mocniej ręce w kieszeń by ukryć jak drżą jej dłonie. - Mieli tylko się rozejrzeć. 

-Dlaczego Remus nie skonsultował tego ze mną? 

-Bo znał Twoją odpowiedź. - odezwał się Draco. Dumbledore zamknął na chwilę oczy. Draco wiedział, że próbuje zapanować nad złością. Przewrócił oczami świadom tego co zaraz nastąpi. 

-Kiedy zaczniecie się uczyć na błędach? 

-Zaraz wrócą. - powiedziała Tonks. 

-Nie wrócą. - Dumbledore spojrzał na kobietę. - Do Ministerstwa na ten moment wejdzie każdy, ale tylko nieliczni będą mogli je opuścić. Prowadzą szczegółową selekcje każdego czarodzieja. Wejścia są zamknięte, wiem to od obrazów, którym udało się przejść w odpowiednim momencie. Nawet oni  już nie mogą opuszczać Ministerstwa. Zablokowali wszystko. 

-Wiedzielibyśmy... - powiedział zdziwiony Harry.

-Tak, wiedzielibyście gdyby Remus skonsultował to ze mną. A tak, Remus i Pansy na pewno zostaną pojmani. Dodatkowo, Remus nie jest czystej krwi. - Tonks usiadła na krześle i schowała twarz w dłoniach. Po słowach Dumledore'a nie była już w stanie ukryć swojego przerażenia. 

-Jesteś pewien? - spytała.

-Tak. Planowałem dotrzeć do was z samego rana, ale właśnie ta sprawa zatrzymała mnie na chwilę w Hogwarcie. Obawiam się, że od jutra i tam nie będzie można się dostać.

-Musimy ich ratować! - uniósł się przerażony Fred.

-Nie ma sensu by kolejne osoby ryzykowały. 

-Czy Ty siebie słyszysz? Kiedy stałeś się takim...

-Draco - interweniował Harry.

-Chcesz, to ukarz mnie, nie ich! - Draco jednak nawet na niego nie spojrzał. Czuł się odpowiedzialny za nich.

-To nie jest żadna kara Draco, ale racjonalne myślenie.

-Nie poświęcimy ich! - powiedział wzburzony Blaise. - Nie jesteśmy tacy.

Miłość, która nie powinna się narodzić.[DRARRY]Where stories live. Discover now