8.

3.9K 371 281
                                    

Kolejny dzień przyniósł kolejne niespodzianki. Molly zarządziła by posiłki jadali w dwóch grupach. Jej cała rodzina, plus Hermiona i Harry, oraz ewentualni goście mieli zasiadać jako pierwsi, by potem zrobić miejsce trójce ślizgonów.  Uznała, że jest za mało miejsca przy stole, wszyscy jednak wiedzieli, że to kłamstwo. Nikomu jednak nie przeszkadzało to rozwiązanie, ponieważ dzięki podziałowi każdy mógł teraz w spokoju porozmawiać podczas posiłku. Harry postanowił, że będzie jadał razem ze ślizgonami, na co kobieta wyraźnie się obraziła. Nie zamierzał się jednak tym martwić. Chciał korzystać z każdej okazji by spędzić czas z Draconem, tym bardziej, że miał wrażenie, że zarówno Ron jak i Fred i George, uważnie go obserwują. Istniała szansa, że jest przewrażliwiony i po prostu mu się wydaje, ale wiedział, że musi zachować czujność. 

Na śniadaniu pojawił się równo z Draconem i Blaisem. Chwilę później przyszła Pansy.

-Od razu chce mi się jeść jak nie widzę tych rudych kłaków. - na wejściu skomentowała zaistniałą sytuację. - I mogę dłużej pospać. Nie wiem czy chcieli zrobić nam na złość, ale jeśli tak to kompletnie im to nie wyszło. - usiadła na miejscu Pana Artura.

-Cieszę się, że jesteś zadowolona. - powiedział obojętnym tonem Draco. Pansy uśmiechnęła się sztucznie do niego. 

-Ty nie potrafiłeś mnie uszczęśliwić to chociaż rudzielce to zrobiły. - Draco spojrzał na Harrego by się upewnić, że trwająca rozmowa mu nie przeszkadza. Gryfon zdawał się jednak nie przejmować słowami dziewczyny. Być może był świadom tego, że ani jedna ani druga strona nie zaakceptuje tak szybko nowej sytuacji. Cieszył się, że wszyscy przeżyli tą noc. 

-Kto by pomyślał, że rudzielce zrobią Ci dobrze.

-Może nie mówić takich rzeczy przy stole? Na Merlina teraz mam przed oczami Pansy i.. fuj- obruszył się Blaise. - Wolałbym sobie tego nigdy nie wyobrazić.

-Na szczęście ten obraz jest dostępny tylko w Twojej głowie. - powiedziała spokojnie Pansy. - Mam swoją godność i w odróżnieniu od niektórych tutaj, mam dość dobry gust.

-Wybrałaś mnie, to wiadome.

-No szkoda, że Ty tak dobrze nie wybrałeś. - Draco spojrzał na Pansy. Wiedział, że nie ma sensu dalej toczyć tej rozmowy, dziewczyna czerpała z tego zbyt dużo przyjemności. 

-Dumbledore powinien niedługo się zjawić. - zmienił temat Draco. Skupił swój wzrok na przyjacielu. Od wczorajszej rozmowy na dworze nie zamienili ze sobą ani słowa. Gdy Blaise wrócił do pokoju, położył się od razu spać. Chciał sobie dać czas na przemyślenie wszystkiego. Im dłużej jednak o tym myślał tym bardziej dochodził do wniosku, że to on zawiódł. Skoro Draco bał się powiedzieć mu o swojej orientacji i o związku z Potterem, czy jak można nazwać to co jest między nimi, to wina była tylko i wyłącznie po jego stronie. Musiał zrobić coś, co spowodowało, że przyjaciel bał się zaufać mu w tak ważnej kwestii. 

-Uznałem, że bezpieczniej będzie jak zostanę. - powiedział. Draco uśmiechnął się, tym razem szczerze.

-Dopraaawdy? - Pansy spojrzała uważnie na przyjaciela. Wczoraj przypadkiem zauważyła jak pocieszał Hermionę. - Sam uznałeś czy może ktoś Ci w tym pomógł? - spytała złośliwie. 

-Sam. - powiedział Blaise czując przeszywający wzrok Dracona na sobie. O ile oni czegoś mogli nie zauważyć, o tyle Draco był bardzo dobrym obserwatorem i rzadko coś mu umykało. A przecież wczoraj nic wielkiego się nie wydarzyło.  - A Ty już sobie nie dodawaj.

-Coś mi umknęło? - spytał Draco.

-Nie. - powiedział szybko Blaise nim Pansy zdążyła odpowiedzieć. 

Miłość, która nie powinna się narodzić.[DRARRY]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant