VIII

885 42 12
                                    

Odłożyłam Nicol do jej łóżeczka które wcześniej Leo przyprowadził z salonu malutka jakby nigdy nic zaczęła się bawić a ja swoją uwagę skupiłam na bratu Liama który jest starszy od mojego męża. 

-Gdzie Gabriel ? - pierwsze co to mnie obchodzi, usiadłam tak jak wcześniej mnie prosił Leo, nawet postawił przede mną ciepłą parującą kawę 

-Spokojnie, Pojechał z twoją siostrą do przedszkola - wypuszczam powietrze z płuc, które nawet nie wiedziałam że wstrzymuje, Leo nie przerywa tylko mówi dalej. - Liam, on musiał nad ranem wyjechać -podnoszę na niego wzrok, który jedno może mówić. Złość wielka, złość  -  Nagły telefon, nikt się nie spodziewał że ten termin tak się przesunie 

- Nie wierzę wam -mówię to Leo prosto w oczy, aby wiedział że nie ufam im obojgu już - Dlaczego on ? 

-Sarah to nie jest film, nie możemy grać w kamień, papier, nożyce kto gdzie pojedzie. To jego firma i jego projekty 

-Kiedy ty prowadziłeś firmę nie wyjeżdżałeś tak często jak on - podnoszę się ze swojego miejsca, muszę do niego zadzwonić natychmiast - Ile ? - wzdycha - Ile ? - lekko podnoszę głos 

- Trzy tygodnie - patrzę Leo w oczy, przykro mi że to on obrywa za brata ale Liam też pożałuje tego wszystkiego  

-Oszukujecie mnie, manipulujecie mną jak Wam się tylko podoba -mam łzy w oczach, zaczyna łamać mi się głos bo jestem zła, wściekła i mam ochotę coś czego mogę żałować. - Mam was dość -mówię ciszej, wychodzę z kuchni i kiedy mijam salon w oczy rzuca mi się coś pod kanapą. Nachylam się i kiedy to wyjmuje od razu rzucam na łóżko, patrzę na tą szmatkę i nie wierzę. Od razu mam czarny scenariusz który wiem co oznacza. Szybko znajduje telefon, jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci ....

- Nagraj wiadomość po sygnale... 

- Ty podły kłamco, ty gnoju oszukiwałeś mnie od samego początku. Obiecałeś mi coś, pamiętasz ? Wiedziałam że na Ciebie nie można liczyć, nigdy nie mogłam na Ciebie liczyć zawsze wszystko było ważniejsze, jesteś skończonym chujem. Tyle Ci powiem -robię chwilową pauzę aby ochłonąć i nie popłynąć dalej - Obiecuje Ci że jak tylko wrócić do domu ...- waham się czy to powiedzieć, ale robię to - Jak wrócisz do swojego domu mnie i dzieci już tutaj nie będzie, chcę rozwodu, nie chcę Cię więcej widzieć 

-Nie rób tego -aż podskakuje, odwracam się za swoje plecy, stoi Leo z moją córeczką na ręku. Wiem co ma na myśli, wiem też że słyszał wszystko - On was potrzebuje 

-Nocowała tutaj ?- Nie spuszczam z niego wzroku, wiem kiedy będzie kłamał - Nocowała ? - śmieje się sama do siebie - Nawet nie musisz mi odpowiadać, wiem że tak. Znalazłam jej bluzkę pod kanapą 

-Przyjechała w nocy bo dzwoniłem do niej w sprawie wyjazdu, stąd mieli bliżej ... 

-Ty też stąd wyjdź Leo -mówię załamanym głosem, już mi nie zależy. Nie chce słuchać wyjaśnień tych bredni, jedno wiem sypia z nią i się z tym nie kryje najgorsze jest to że robi to w naszym domu, pod dachem z naszymi dziećmi. 

-Sarah to nie tak jak myślisz, na spokojnie porozmawiajmy 

- O czym ? -aż moja córka się przestraszyła moim wybuchem i zaczyna płakać - Bzykał ją na naszej kanapie z dziećmi na górze, kiedy ja z naszą córką byłam w szpitalu. Nie wierze że ty go jeszcze bronisz, ty sam będziesz ojcem za niedługo. Jak można dzieciom tak rozwalać życie, jak ? - Wrzeszczę 

-Nie sypia z nią 

- Wyjdź Leo, nie chcę Was oglądać. Nie zmienię zdania, możesz nawet powtórzyć to Liamowi a potem opowiedz waszej mamie, jak wychowała syna  

-Przemyśl to jeszcze raz 

*********************************28.11 (Sobota)*************************************

Zero. Tyle wynosi próba kontaktu ze mną przez mojego męża, zero razy zadzwonił. Dużo prawda ? Ja mu przekazałam wszystko w tamtej wiadomości i liczyła że chociaż będzie chciał raz się skontaktować aby mi wyjaśnić wszystko, ale nie zrobił tego bo są ważniejsze sprawy. Dzisiaj umówiłam się na wieczór z moją przyjaciółka, która nie będzie ze mną spożywać alkoholu wysoko procentowego bo nosi w sobie dzidziusia ale chce mi potowarzyszyć, ona mnie od początku tygodnia najbardziej wspiera. 

Leo dzwoni, pisze sms chce ze mną porozmawiać, wyjaśnić ale po pierwsze nie ma o czym rozmawiać i po drugie nie musi mi wyjaśniać zdrady mojego męża. Leo zawsze wstawał w obronie swojego brata robił to, robi i zawsze będzie to Liam tego potrzebuje. Sam nie potrafi zadbać nawet o rodzinę, mam ochotę rozszarpać go i kiedy w końcu spotkamy się twarzą w twarz powiem mu jak bardzo zniszczył mi życie. Gdyby nie on może moje życie wyglądało by inaczej, z dziećmi ale przy kochającym mnie mężczyźnie. 

***

Czuje że dość bardzo szumi mi alkohol w głowie, od piątku dziećmi zajmują się moi kochani rodzice. Którym bardzo dziękuję, nie wiedzą dokładnie o co chodzi, jedynie że Liam znów wyjechał w delegacje. Przed przyjściem mojej przyjaciółki zaopatrzyłam się w przekąski dla niej oraz w dużą ilość alkoholu dla mnie, mam nadzieje że dzisiejszego wieczoru zapomnę o wszystkim. 

-Może faktycznie ona tutaj tylko przespała kilka godzin i pojechali na lotnisko ? - próbuje wybielić moja przyjaciółka mojego męża, nie obyło się bez płaczu, łez, krzyków i więcej łez.

-Nie widziałaś jej Laura, Liam nie przepuścił by okazji. Tym bardziej że kilka godzin wcześniej musiał mnie pieprzyć, a sama widzisz jak ja wyglądam - zdecydowanie za dużo już wypiłam, i gadam głupoty 

-Nie mów tak skarbie, jesteś śliczna -moja przyjaciółka cierpi razem ze mną, wiem że teraz w ciąży nie powinnam jej tym wszystkim martwić, jestem najgorszą przyjaciółką na świecie. 

-Gdybym była facetem i miała bym do wyboru siebie a ją, wybrała bym ją -dolewam sobie do pełna wina i wypijam połowę od razu - Ciekawe jak ona się czuje z tym faktem, że najpierw mnie pieprzył a potem ją, najlepsze że na tej samej kanapie 

-Sarah.. 

-A może zabrał ją do sypialni ?-patrzę na moją przyjaciółkę która patrzy na mnie wielkim współczuciem, i łzami w oczach - Najlepsze jest to że w tej samej pościeli -jest mi już do śmiechu, czuje wielki ból serce, uśmiech na ustach nie przedstawia moich uczuć w cale. 

-Nie rób sobie tego 

- Udowodnić Ci że jestem dla niego nikim ? -prosi mnie wzrokiem abym tego nie robiła, ale ja nie odpuszczę. Sama siebie chcę dobić na samo dni, dopijam resztę wina i sięgam po telefon. Jeden sygnał, drugi i kolejny 

-Liam nie może teraz rozmawiać - podnoszę nagle wystraszony wzrok na Laurę, aby coś z tym zrobiła 

- Mogę prosić do telefonu Liama ? - odzywa się moją przyjaciółka 

- Jest pod prysznicem -kiedy dochodzę do mnie te słowa, nie wytrzymuje wstaje nagle z kanapy, otwieram drzwi na taras i stoję na zimnym dworze w koszulce na ramiączka i spodenkach - Czy coś przekazać ? Kto dzwoni ? -dochodzą do mnie słowa z salonu, nawet nie ma mojego numeru telefonu zapisanego, wyje jak nastolatka, jak małolata jak żona która straciła swoje dotychczasowe życie 

-Wchodź do środka, bo się przeziębisz -słyszę uniesiony głos Laury, pierwszy raz takim tonem mówi do mnie  - Masz troje dzieci, które potrzebują matki, słyszysz ?  Wejdź do środka, proszę - słyszę zapłakany głos mojej przyjaciółki, dopiero wtedy cofam się do środka. Wchodzę do salonu i kończę w ciszy wino które kupiłam.

" My Fantastic Family "Where stories live. Discover now