VI

1K 36 7
                                    

Po wspaniałym występie mojej córki, wszyscy czekamy na nią przed szkołą. Daliśmy jej chwilę aby mogła się przebrać a my czekamy na nią z prezent, postanowiłam dać jej coś skromnego ode mnie i taty aby wiedziała że bardzo ją kochamy. Poza Tym była wspaniałą księżniczką i od razu jej to powiem jak tylko wyjdzie z tych drzwi, niestety babcie musiały jechać. Moja mama do kawiarni a Eva miała kilka spraw banku i nie mogła ich na później przełożyć, a Liam i sekretarka nie wiem gdzie są. Pewnie jak to Liam zmył się zanim ktoś by zauważył. 

Podnoszę się z ławki kiedy tylko widzę jak moja księżniczka wychodzi przez drzwi szkoły z wielkim uśmiechem i już mam do niej biec, ale ona się odwraca i czeka aż ... aż Liam ją dogodni. Bierze ją na ręce i podnosi a młoda dama cieszy się jakby dostała najpiękniejszy prezent, zaraz do nich dołącza Nina która również się uśmiecha. Razem ruszają w moją stronę, dlaczego ona musi być taka piękna i skąd się wzięła. Ma na sobie śliczną dobrze dopasowaną czarną sukienkę przed kolanko która bardzo dobrze opina jej zgrabne ciało i pokazuje każdy kawałek idealnego ciała i  do tego te potwornie wysokie szpilki w których potrafi chodzi. 

-Mamusiu widziałaś jak fajnie tańczyłam -podbiega do mnie, od razu wpada w moje otwarte zawsze dla niej ramiona 

-Jasne kochanie -poprawiam rękami jej włoski które zaczęły wpadać jej do oczu - Proszę kochanie, to dla Ciebie ode mnie i  tatusia -podnoszę na chwilę wzrok na mojego męża który patrzy na mnie tym świecącym wzrokiem - Za twój wspaniały występ, mam nadzieje że częściej będziemy mogli Cię oglądać 

-Mama ma racje, byłaś najpiękniejszą księżniczką -odzywa się nie proszona Nina, dziewczynka odchodzi ode mnie i przybija piątkę z sekretarką. Słucham ? Patrzę na to i niedowierzam, kiedy one tak się spoufaliły. Podnoszę się z klęczka i patrzę na Liama w jego oczy -Ja wiem Sarah że nie zaczęłyśmy dobrze -przechodzi zza Liama i staje teraz naprzeciwko mnie - Nie chce dla nikogo źle, nie chce waszej rodziny rozwalać 

- I Bez Ciebie wszystko się zaczęło rozpadać -dlaczego ja to powiedziałam na głos, tym bardziej jej ? - Liam dużo pracuje i mało czasu spędza z dzieciakami, one go potrzebują. 

- Obiecuje Ci że zrobię wszystko, aby miał więcej czasu dla Was 

******************************** 21. 11 (Sobota)****************************************

Soboty są to moje ulubione dni w tygodni, właśnie w soboty najczęściej spotykamy się wszyscy Cane (moje panieńskie nazwisko) w naszym rodzinnym domu i cieszymy się sobą po całym ciężkim dniu. Wtedy zjeżdża mój brat z wojska, jak oczywiście nie jest na akcji ale odkąd pojawiła się w jego życiu Rose i Synek nie wyjeżdża na dłużej niż tydzień czy dwa, zjeżdża też moja starsza siostra Jane z mężem i córeczką. My spędzamy rodzinnie czas i nasze dzieciaczki mają frajdę bo czym więcej dzieci tym lepiej. 

Śmieje się w najlepsze kiedy mój brat opowiada historię która przydarzyła mu się kilka dni temu w centrum handlowym. Nie pamiętam kiedy tak ostatnio dobrze się bawiłam, w ostatnim czasie więcej wylałam łez niż przez moje 29 letnie życie i nikt się nie zdziwił że pojawiłam się bez Liama jako jedyna bez swojego partnera. Bo inni mogą normalnie się zachowywać zarabiać ale i spędzać czas z rodziną którą się kocha, ponoć Liam nas kocha. 

-Proszę - podaje Gabrielowi kanapkę z szyneczkom, on ją bierze i wraca do towarzystwa. Mój syn ze wszystkich jest najstarszy, rok później pojawiła się córka Jane teraz już czteroletnia księżniczka, rok po Nelly urodziłam ja Natalie, po niej urodził się syn Toma, Sam teraz dwu letni kawaler i najmłodsza Nicol oczko w głowie wszystkich od 4 miesięcy. 

-Kto jej w końcu to powie ?-przenoszę wzrok na mojego tatę, który dziwnie milczał -No ?

-Ty tatuś -szczerzy się do niego Jane, patrzę na nich ze zmarszczonymi brwiami. Robili mamie niespodziankę i nic mi nie powiedzieli ? Wtedy wszystkich wzrok został skierowany na mnie 

-O Co chodzi ?

-Dzieciaki zostają u nas dzisiaj - i kiedy otwieram buzię aby zaprzeczyć, tata nie daje mi szansy - Nawet najmłodsza zostaje u nas a Ty - pokazuje na mnie palcem - Jedź do domu i zajmij się sobą 

-Nie mogę Was o to prosić -kręcę głową, to za duża odpowiedzialność i do tego to jest trójka szkrabów w tym noworodek - Poza Tym mieliśmy dzisiaj u was zostać, więc nie mam po co wracać do domu 

-Tym bardziej kochanie jedź do domu - odzywa się w końcu mama która popiera ten idiotyczny pomysł

-Kto wpadła na ten pomysł ?-patrzę po każdej twarzy, ale nikt się nie zdradził - Nie potrzebuje odpoczynku 

***

Wchodzę do domu nawet się nie zatrzymuje bo z jednej strony jestem spokojna dzieciaki będą miały super opiekę, całe moje rodzeństwo zostaje w domu ale z drugiej strony nie daje mi to spokoju. Dlaczego nagle wyrzucają mnie z domu i każą jechać odpocząć ? Czyżbym tak źle wyglądała  ? Nie zatrzymuje się w korytarzu, ale kiedy wchodzę do salonu aż staje odębiała. Marszczę brwi i jeszcze raz oglądam wszystko wzrokiem, nie zdążyłam zapalić światła ale ilość świeczek nie pozwala nawet na to. Na środku stoi stół z całym nakryciem, dookoła światła, kwiaty w wazonie, wszystko poukładane, posprzątane bo kiedy wychodziliśmy w salonie był Armagedon. Dopiero później go zauważam, stoi przy oknie ubrany elegancko w koszuli   cały czas mnie obserwując. Rusza w moją stronę, zabiera kwiaty i staje przede mną. Kiedy myślę że coś zacznie mówić on wtedy klęka, śmieje się bo przecież już raz mi się oświadczał. 

-Wstawaj głuptasie - łapie go za ręce i nie puszczam, aż przechodzi mnie znajomy prąd 

-Kocham Ciebie, dzieciaki i nie wyobrażam sobie życia bez Was -od razu mam łzy w oczach, już wiem kogo to jest sprawka. Niech tylko pojadę do nich, od razu im podziękuję. Sami nie umieliśmy sobie poradzić, musieli oni pomóc - Kiedy pomyślę że mogło by was zabraknąć, szlak mnie jasny trafia. Rozumiesz ? - wiem Kochany, wiem - Ostatnio.. wiem zachowywałem się jak dupek - gorzej, ale nie komentuje niech mówi - Przeprasza, tak bardzo Was przepraszam. Ciebie Sarah, bo między nami padło tyle nie dobrych słów -skrucha w jego głosie rzuca mnie na kolana, klękam przed nim

-Ja też nie zachowywałam się tak, jako przystało na żonę. Ciężko mi było, jeszcze Nina 

-Ona nie jest ważna, nie była i nie będzie dla mnie, dobrze ? - uśmiech gdyby mógł porzucić mnie na kolana na pewno by to zrobił - Ty jesteś moją wielką miłością, jasne mała -opiera swoje czoło o mojego, patrzymy sobie chwilę w oczy. Nachyla się i wiem nawet po co to robi, daje mi lekkiego buziaka, ale ja jestem tak cholernie wygłodniała że chcę więcej, śmiech Liama daje mi znak że podoba mu się. Kładę rękę na karku chłopaka i przysuwam go bardziej do siebie, abym miała jeszcze lepszy dostęp do jego ust. Miękkich, soczystych, delikatnych ust które pochłaniam jak wygłodniały zwierz, ale Liam nie jest gorszy jego ręce atakują mnie całą, boże tak bardzo brakowało mi go, jego rąk, dotyków, pocałunków. Jego całego ! 

" My Fantastic Family "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz