Twenty-sixth

107 7 2
                                    

Orientuję się, że leżę na twardej podłodze między kanapą a stolikiem, a miękki koc ledwo otula moje stopy. Większość materiału zwinęła Gabi, której połowa ciała zwisa z oparcia sofy, a druga połowa na niej leży.

Choć dookoła jest bardzo jasno, nadal czuję się, jakby był środek nocy. Puste opakowania po jedzeniu walają się po salonie, a ja zdaję sobie sprawę z tego, jak zmarzłam tej nocy.

— Wstawaj! — krzyczę, rzucając poduszką w siostrę. Ona momentalnie się rozbudza i podskakuje w zaskoczeniu.

— Nie pamiętam, jak usnęłam. — przyznaje zaspanym tonem. — Która godzina?

— Jest pięć po siódmej. Jeszcze wcześnie.

— No, a byłam pewna, że będzie już południe.

— Gabi, wstawaj! Zapomniałam, że miałyśmy dziś otworzyć o siódmej! — w mgnieniu oka zrywam się z podłogi i (z lekkim bólem głowy) biegnę do swojego pokoju.

Słyszę za sobą szybkie kroki siostry, która również w popłochu biega po domu. Nim zdążę w ogóle wyjąć cokolwiek z szafy, z drugiego końca domu rozbrzmiewa dzwonek telefonu.

— Tak, słucham? — ledwo opanowuje dyszenie.

— Oliwia, gdzie wy jesteście? Miałyście być przed siódmą, a jest już prawie w pół do ósmej! — to głos Tiffany, naszej najlepszej kucharki. Zapewne miała przy sobie zapasowy klucz i dzięki niemu dostała się do środka.

— Będziemy za dziesięć minut, obiecuję. Zaspałyśmy.

.

Widok dwóch dziewczyn z podkrążonymi oczami i stosunkowo niewielką świadomością rzeczywistości musi zaskakiwać klientów, ponieważ wszyscy przyglądają nam się badawczo. Wkraczam do pomieszczenia dla personelu, gdzie czeka Tiffany i Britney - kelnerka.

— Wybaczcie, bardzo was przepraszamy. — rzucam od razu.

— Ciężko wstać po nocy oglądania filmów. — dodaje Gabi, przecierając dłońmi oczy. — Oliwia, idź za ladę, ja pójdę przyjmować zamówienia.

Kiwam głową, po czym wychodzę. Dzisiaj w lokalu jest prawie pusto. To wtorkowy poranek i zazwyczaj mnóstwo ludzi mijając nas, wstępuje po jakieś śniadanie na wynos. Dlatego też przygotowaliśmy specjalną ofertę śniadaniową. Ale dziś jest inaczej, zapewne z powodu ciężkich opadów śniegu. Ulice są kompletnie zaśnieżone, na drogach panuje szklanka i większość osób postanowiła dziś zostać w domach.

— Przynajmniej mamy spokój. — wtrąca siostra, siadając na krześle przy ladzie tak, że znajdujemy się na przeciwko siebie.

— Rozmawiałaś ostatnio z Sabiną?

— Parę dni temu. Jutro będzie w pracy, a co?

— Zastanawiam się, czy nie wpaść do niej po południu...

— Dobry pomysł, jedźmy.

I rzeczywiście, zaraz po skończeniu zmiany udajemy się do Sabiny, która, z już znacznie bardziej widocznym zaokrągleniem na brzuchu, otwiera nam uśmiechnięta.

— Zastanawiałam się, po jakim czasie od wyjazdu rodziców poczujecie się samotne... Jak widać, momentalnie! — rzuca, wybuchając śmiechem. — Chodźcie, akurat wróciłam ze sklepu, więc mam pełni słodkości. Zrobię kawę.

— Ja chcę herbatę, nie lubię kawy. — oznajmia najmłodsza.

Przekraczamy próg domu i udajemy się do salonu. Mija nas mały piesek państwa DiCaprio, który kiedyś załatwił potrzebę na moją nogę.

The Complicated Relationships ✔️Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum