Thirteenth

217 14 0
                                    


O północy wracam do domu. Nie spotkałam już dzisiaj Brada. Gabi poszła już spać, Rosalie i Jeff właśnie wchodzą do sypialni, a ja stoję w salonie, nie mogąc zmusić się do ruchu i myślę o Brad'zie. Chyba znowu coś do niego poczułam...

Bez Sabiny jest okropnie pusto. Uczucie, że zostałam tu bez niej, jest zbyt przytłaczające. Już wiem, że nie będę mogła zasnąć tej nocy. Będę myśleć o swojej samotności.

Wracam do pokoju, przebieram się w koszulę nocną i kładę się do łóżka. Teraz to łóżko wydaje się takie duże, a takie zimne i niemiłe.

Pukanie. Głuchy odgłos uderzania w szybę. Podnoszę głowę i spoglądam na okno. Johnny...
Zrywam się z łóżka i pobiegam do okna, po czym otwieram je szybko.

— Johnny... — szepczę, wciągając go do środka. — Co ty tu robisz?

— Właśnie wróciłem. Nie mogłem znieść myśli, że zostawiłem cię dzisiaj zupełnie samą. Było bardzo źle? — obejmuje mnie. Czuję jego słodki zapach... Pachnie mydłem...

Zastanawiam się nad jego pytaniem. Nie wiem, co odpowiedzieć. Było źle, bo musiałam spędzić ten wieczór z Bradem i rozbudzić w sobie to głupie uczucie i dlatego też było cudownie...

— Zostanę na noc. — oznajmia z uśmiechem. Jest pewien, że to mnie uszczęśliwi, a ja już nie wiem, co czuję.

Na mojej twarzy niekontrolowanie pojawia się pewien wyraz smutku. Johnny to zauważa.

— Co się stało? — pyta, głaszcząc mój policzek.

— Nic takiego... Po prostu... Chodzi o Sabinę. Tęsknię za nią.

Tej nocy zasypiam w objęciach Deppa. Staram się nacieszyć tą chwilą, przestać myśleć o Brad'zie i odbudować moje uczucia do Johnny'ego.

Rano do mojego pokoju bez uprzedzenia wchodzi Rosalie. Najpierw staje jak wryta, potem dopiero diagnozuje do, że leżę w moim łóżku z jakichś chłopakiem.

— O, Johnny, to ty... — wzdycha, kładąc świeże pranie na podłodze. — Mogłeś chociaż uprzedzić... Znowu wszedłeś oknem?

— Nie chciałem państwa budzić... — mruczy, prostując się. Zależy mu na opinii moich rodziców, widać to po jego niespokojnym zachowaniu.

Od pierwszej jego wizyty w moim pokoju przychodzi tak często, jak pozwala mu na to grafik. Rodzice już parę razy nakryli go w moim łóżku (do niczego nigdy nie doszło...), więc to już jest coś zupełnie normalnego.

Za pierwszym razem wydarli się na mnie i kazali Depp'owi wyjść. A skoro była jeszcze noc... wyszedł oknem.

Ale za drugim razem ich reakcja była zupełnie normalna: "Znowu? No dobra, tylko niczego nie naróbcie, bo uduszę" oznajmiła Rosalie, "I możesz czasami użyć drzwi..." dodał Jeff.

— Zjesz z nami śniadanie? — pyta znudzona, kładąc ręce na biodrach.

— Właściwie to chętnie... — odpowiada trochę bardziej spięty.

— Za dziesięć minut w kuchni. — Rosalie wychodzi i zamyka drzwi, a my wybuchamy śmiechem.

.

Następnego dnia Johnny ponownie wyjeżdża. Jest teraz rozchwytywany. Zaczyna swoją wielką karierę. Rano dzwonił do mnie Taylor, żebym wpadła na obiad. Jego rodzice przyjeżdżają, więc idę właśnie na przystanek autobusowy.

Państwo Lawrence są bardzo fajni i chyba mnie lubią. Rozmawia mi się z nimi tak swobodnie, jakby byli moimi dziadkami, ponieważ są już w średnim wieku. Pan Lawrence jest po sześćdziesiątce, a Pani Lawrence trochę przed. Jednak są bardzo eleganckimi, kulturalnymi i towarzyskim ludźmi.

The Complicated Relationships ✔️حيث تعيش القصص. اكتشف الآن